Geopolityka
Rakiety śmigłowcowe Sea Skua odchodzą do lamusa
Śmigłowiec pokładowy Lynx z brytyjskiej fregaty typu 23 HMS „Portland” wykonał ostatnie w historii strzelanie rakietowe z wykorzystaniem rakiet „powietrze-woda” Sea Skua.
Marynarka wojenna Wielkiej Brytanii zdecydowała o ostatecznym wycofaniu z użytkowania przeciwokrętowych rakiet Sea Skua. Zostaną one zdjęte z uzbrojenia razem ze śmigłowcami Lynx, które przestaną być wykorzystywane na okrętach Royal Navy do 17 marca 2017 r. Jak się okazuje wchodzące na ich miejsce pokładowe helikoptery Wildcat nie zostały przystosowane do używania rakiet Sea Skua, które automatycznie będą musiały być wycofane, chociaż nie jest to związane z ich stanem technicznym.
Dla sił morskich Wielkiej Brytanii będzie to poważna strata, ponieważ przez najbliższe trzy lata helikoptery wykorzystywane na brytyjskich okrętach będą pozbawione kierowanych pocisków rakietowych „powietrze-woda”.
Poprawa ma nastąpić dopiero w 2020 r. wraz z wprowadzeniem „ciężkich” rakiet śmigłowcowych Sea Venom (następców Sea Skua) oraz „lekkich” rakiet Martlett (niewielkich pocisków rakietowych przeznaczonych m.in. do zwalczania celów asymetrycznych, w tym łodzi motorowych). Dla brytyjskiej marynarki wojennej sprawa jest tym trudniejsza, że w międzyczasie, do 2019 r., zostaną wycofane jeszcze rakiety Harpoon. W ten sposób co najmniej przez rok Wielka Brytania zostanie w ogóle pozbawiona rakietowego uzbrojenia przeciwokrętowego.
Sprawa jest o tyle dziwna, ze rakiety Sea Skua są nadal uważane za jedne z najbardziej skutecznych pocisków do zwalczania celów nawodnych w swojej klasie. Ich kariera zaczęła się w czasie wojny o Falklandy w 1982 r., kiedy Brytyjczycy bardzo efektywnie odstraszali nimi okręty sił morskich Argentyny. Jak później obliczono na osiem rakiet Sea Skua wystrzelonych w kierunku argentyńskich jednostek pływających wszystkie trafiły w wyznaczone cele doprowadzając do zatopienia jednego statku i uszkadzając dwa kolejne. Cztery rakiety wystrzelone ze śmigłowców, z niszczyciela HMS „Coventry” (który został 25 czerwca 1982 r. zatopiony przez bomby z argentyńskich samolotów A-4 Skyhawk) i HMS „Glasgow” (który 12 maja 1982 r. został trafiony przez bomby z A-4 Skyhawk) ciężko uszkodziły holownik „Alférez Sobral”.
Trzy kolejne pociski posłużyły do zatopienia unieruchomionego w porcie Port King statku transportowego „Río Carcarañá” o wyporności 8500 ton i jedna – wystrzelona z fregaty HMS „Penelope” - do ostatecznego unieruchomienia (przez zniszczenie mostka) okrętu patrolowego „Río Iguazú” typu Z-28.
Prawdziwy sukces Brytyjczycy odnotowali jednak w czasie pierwszej wojny w Iraku w 1991 r. Brytyjskie śmigłowce Lynx uzbrojone w rakiety Sea Skua okazały się wprost idealnym środkiem do osłaniania sił sojuszniczych działając w promieniu 100 mil od swoich okrętów. Sześć tych maszyn operujących z brytyjskich fregat przyczyniło się do zatopienia 15 irackich okrętów, w tym trzech ex-kuwejckich KTR-ów typu TNC-45. Rekordzistą był śmigłowiec Lynx 335 z HMS „Cardiff”, który zniszczył co najmniej pięć jednostek pływających.
Była to ostatnia sytuacja, w której Amerykanie, chroniąc się przed atakiem lekkich sił nawodnych, byli uzależnieni od brytyjskich helikopterów (i saudyjskich śmigłowców SA.356 Dauphin, uzbrojonych w rakiety AS 15TT).
spostrzegawczy
Ciekawe - jak rosyjskie śmigłowce ćwiczyły ataki na cele morskie to z tego tu szydzono. A jak brytyjskie to się chwali, choć przecież ta rakieta jest radarowa półaktywna, więc śmigłowiec musi wisieć niebezpiecznie cały czas nad horyzontem i demaskować się ciągłą pracą radaru podświetlającego cel!
Maczer
Df24 wielokrotnie podkreslal, ze smiglowce to grozna bron floty. Ka 27 nie przenosi pociskow przeciwokretowych.
Wawiak
Bo Rosjanie ćwiczyli strzelanie NPRami, a nie rakietami przeciwokrętowymi.
tagore
Kupno za niewielką kwotę licencji było by praktyczne.
Max Mad
Oni wycofują bo system jest już całkowicie przestarzały a dla ciebie praktycznym było by kupienie licencji?
Franky
AW159 ASW i CSAR dla Polish Navy byłyby fajnym rozwiązaniem bo mogłyby stacjonować na fregatach i korwetach również doraźnie na słynnym Ślązaku a uzbrojony po zęby Wildcat bardzo mógłby namieszać w rosyjskiej flocie Baltyckiej. Zapewne cena takiego maleństwa wraz z uzbrojeniem mogłaby przewyższyć 300 mln zł ale ich wartosć bojowa na Bałtyku byłaby nieoceniona.
Fuga
Na Ślązaku nie może stacjonować żaden śmigłowiec, bo nie ma on hangaru. Ma tylko lądowisko.