Około godz. 10 rano około 500 bojowników stanęło w odległości około 2 km od obydwu wiosek. Na tym etapie dokonywano rozpoznania (przy użyciu dronów i helikopterów), czy w wioskach są cywile. Jak poinformował dowódca Ali Hamdani „priorytetem dla nas jest dobro cywilów, więc przed atakiem upewniamy się, jaka jest sytuacja, by uniknąć ofiar”. Po stwierdzeniu, iż w wioskach nie ma cywilów, zintensyfikowano ostrzał artyleryjski, a zgromadzone pod wioskami siły ruszyły do ataku. Nacierający mieli do dyspozycji kilka czołgów, BTR-y oraz hummery i pick-upy z km-ami, a także kilka pojazdów opancerzonych (ulepszenia własne). Na wzgórzu, około 3 km od wioski al-Malha, usytuował się sztab dowódczy (ok. 30–50 osób z 20 samochodami, głównie pick-upami z km-ami). 

Ostrzał artyleryjski wiosek nie jest jednak precyzyjny. Jak powiedział mi jeden z dowódców „to nasze pukanie do drzwi, gdy przystępujemy do ataku”. Prawdopodobnie ma to na celu oszołomienie przeciwnika i w ten sposób uniemożliwienie skutecznej obrony w czasie szturmu. Podobną taktykę stosowało YPG na terenie o podobnym ukształtowaniu (ofensywa na al-Hawl w prowincji Hasakah). Tam zamiast ostrzału artyleryjskiego dokonywane były naloty sił koalicyjnych. Jednak taki ostrzał „na ślepo” dowodzi też braków w zakresie taktyki.

Rano nacierających zaatakowały tez 4 VBIED (samochody bomby z kierowcami samobójcami), wszystkie jednak zostały unieszkodliwione. Problemy jednak zaczęły się koło południa, gdy okazało się, że w wioskach wciąż ukrywają się terroryści, a do al-Farsiyah Daesh wysłał posiłki z sąsiedniej wioski. Wtedy Liwa Ali Akbar wezwała na pomoc dwa helikoptery, które zaczęły ostrzał pozycji Daesh z powietrza (rakietowy i maszynowy). W tym czasie pojawiło się też więcej VBIED i po każdym celnym strzale neutralizującym taki pojazd zgromadzeni na wzgórzu „sztabowym” wznosili okrzyki „Lebek Ya Hussein” (nazwa pododdziału).

Mosul
Mapa: Defence24.pl.

Mimo ostrzału z helikopterów późnym popołudniem wciąż trwały walki o wioskę Farsiyah, podczas gdy do al-Malha weszły siły inżynieryjne w celu usunięcia IED-ów (bomby śmieciowe). Do ich produkcji Daesh używa nie tylko ładunków wybuchowych ale też butli tlenowych.

Walki o al-Malha i al-Farsiyah to część ofensywy, której celem jest opanowanie całego półpustynnego obszaru prowincji Niniwa, na południe od linii Szengal-Tel Afar-Mosul i na zachód od Tygrysu. Głównym celem jest tu prawdopodobnie miasto al-Ba'adż, znajdujące się niespełna 50 km na zachód od al-Farsiyah. Stamtąd jest już tylko kilkanaście kilometrów do granicy syryjskiej. Hashed Shaabi nie wyklucza wkroczenia do Syrii, choć żadnych konkretnych planów nie ma i wszyscy dowódcy deklarują podporządkowanie się rozkazom premiera Hajdara al-Abadi, który formalnie stoi na czele Hashed Shaabi.

W walce o al-Malha i al-Farsiyah Liwa Ali Akbar poniosła straty własne (zabici i ranni). Jednak polityka tej formacji jest taka, by ukrywać dane o stratach (jest to zresztą charakterystyczne również dla innych formacji w tym regionie, w tym dla Daesh) w celu utrzymywania morale. Dlatego nie podawane są w tym zakresie żadne dane. Według informacji Ali Hamdaniego jego formacja w czasie operacji w Niniwie nie wzięła żadnych jeńców Daesh. Hamdani stwierdził przy tym, iż gdyby wzięli, to by ich przekazali centrali Hashed Shaabi, a stamtąd trafiliby oni do więzienia. Dodał też, że informacje o nadużyciach ze strony Hashed Shaabi wobec ludności cywilnej są rozpowszechniane przez tych co pracują na rzecz Daesh. W szczególności chodzi o sytuację w Faludży i Ramadi, gdzie Liwa Ali Akbar też brała udział w walkach. Hamdani stwierdził, iż Hashed Shaabi ma dowody na to, że ci, którzy przekazywali organizacjom humanitarnym informacje o domniemanych atakach Hashed Shaabi na ludność cywilną, byli związani z Daesh.

Wywiad z dowódcą oddziałów turkmeńskich Hashed Shaabi

Pod al-Malha obecny był również Yilmaz al-Nadżir, dowódca Turkmen al-Hashed al-Shaabi, który udzielił Defence24.pl krótkiego wywiadu:

Ile liczą siły turkmeńskie w Hashed Shaabi?

Około 9–10 tysięcy. Tylko w tym rejonie walczy około 1500 naszych żołnierzy. Ponadto pod Tel Afar skoncentrowane są też dwa inne oddziały turkmeńskie – nr 92 należący do Policji Federalnej i nr 72 należący do armii. Oba liczą po około 3 tys. osób. We wszystkich tych formacjach służą zarówno Turkmeni z Tel Afar, jak i z prowincji Kirkuk.

Jak jest wasz stosunek do Turcji?

Nie mamy żadnego problemu z ludźmi, z obywatelami Turcji. Ale nie zgadzamy się na to, by Turcja tu przychodziła i ogłaszała się protektorem Turkmenów w Iraku. My nie potrzebujemy żadnej pomocy, bo jesteśmy tu wolni i chcemy zjednoczonego Iraku. Chcemy też, by Turcję łączyły z Irakiem przyjacielskie stosunki.

Co Pan sądzi o stwierdzeniu Turcji, że szyici, Hashed Shaabi, nie powinni wkraczać do Tel Afar?

To nie Turcja będzie o tym decydować. Premier Abadi wydał już w tym zakresie rozkazy i Hashed Shaabi nie wejdzie do miasta. My będziemy zabezpieczać natarcie otaczając miasto. Natomiast w szturmie wezmą udział w szczególności turkmeńskie oddziały Policji Federalnej (nr 92) i wojska (nr 72).

Jak Pan ocenia relacje Turkmenów-szyitów z Turkmenami-sunnitami? Czy jacyś Turkmeni-sunnici was popierają?

Nie „jacyś” tylko bardzo dużo z nich. We wszystkich naszych formacjach turkmeńskich sunnici stanowią 20–30% stanu osobowego. Ponadto wielu Turkmenów w mieście jest z nami w kontakcie i przekazuje nam informacje wywiadowcze. To właśnie oni pomogli nam stworzyć listy tych, którzy wspierają Daesh. Pozostałym Turkmenom-sunnitom nic nie grozi.

A co będzie z tymi na listach, czy należy się spodziewać rewanżu?

Żadnego rewanżu nie będzie. W Iraku obowiązuje prawo i ci ludzie zgodnie z nimi zostaną osądzeni.

Witold Repetowicz

Reklama

Komentarze (2)

  1. Sebastian

    Normalnie wygląda to tam jak w MadMaxie. Poprzerabiane i modyfikowane auta , ubiory pystynno-wojskowe itp.

  2. Tymczasowy

    Panskie realacje sa bezcenne. Kiedys byl tez Peter Clifford, ale zamilkl po Rojava Update 244 w dniu 13 IX 2016 r. (godz. 13:50).