Reklama
  • Wiadomości
  • Wywiady

Zakręcki: Uzbrojony Black Hawk daje nowe możliwości

”W tej chwili proponujemy w pełni uzbrojony śmigłowiec. […] Wersja, jaką w tej chwili prezentujemy, to model proponowany do szybkiej dostawy. Każdy klient ma jednak swoje potrzeby, a poszczególne państwa, w tym Polska, posiadają możliwości produkcyjne. W Polsce są przedsiębiorstwa zdolne do produkcji uzbrojenia” - podkreśla w rozmowie z Defence24.pl Janusz Zakręcki, Prezes Zarządu, Dyrektor Naczelny PZL Mielec.

Black Hawk prezentowany przez PZL Mielec podczas ćwiczeń Anakonda-16 / Fot. Krzysztof Trząski/PZL Mielec
Black Hawk prezentowany przez PZL Mielec podczas ćwiczeń Anakonda-16 / Fot. Krzysztof Trząski/PZL Mielec

Jędrzej Graf: W jaki sposób przejęcie Sikorsky i PZL Mielec przez Lockheed Martin wpłynęło na Państwa ofertę w stosunku do tej pierwotnej, w postępowaniu przetargowym, które trwało do 2015 roku? 

Janusz Zakręcki, Prezes Zarządu, Dyrektor Naczelny PZL Mielec: W tej chwili proponujemy w pełni uzbrojony śmigłowiec. Właśnie dlatego, że obecnie właścicielem Sikorsky i PZL jest Lockheed Martin, największy koncern zbrojeniowy na świecie, możemy złożyć taką ofertę. Uzbrojony Black Hawk spełnia oczekiwania śmigłowca wsparcia. Jest wyposażony w różnego rodzaju uzbrojenie, od rakiet kierowanych i niekierowanych po karabiny maszynowe, jego możliwości są znacznie szersze niż zwykłego śmigłowca wielozadaniowego.  

Czy oferta uzbrojonego Black Hawka łączy się z polskimi postępowaniami na zakup śmigłowców wielozadaniowych i bojowych? 

Tego, co robimy w tej chwili, nie wiązałbym z przetargiem. My poszliśmy dalej i postanowiliśmy zwiększyć atrakcyjność produkowanego w Mielcu śmigłowca poprzez dodanie uzbrojenia. To dobra propozycja, czego dowodem jest nasza prezentacja na ćwiczeniach Anakonda 16, która wywołała duże zainteresowanie w kręgów rządowych i wojskowych – zarówno ministra obrony Antoniego Macierewicza, jak i przedstawicieli krajów biorących udział w manewrach. Dowódcy oraz żołnierze widzieli ten sprzęt po raz pierwszy. Również prezentacja na Farnborough spotkała się z dużym zainteresowaniem, oczywiście było tam więcej potencjalnych klientów.  

Ten śmigłowiec można bardzo szybko przekonfigurować z maszyny wielozadaniowej i w kilka godzin stworzyć z niej śmigłowiec uzbrojony. Jego rekonfiguracja z wersji uzbrojonej w wielozadaniową trwa nawet mniej niż godzinę. Takie cechy są wielką zaletą na współczesnym polu walki. Taka maszyna wychodzi naprzeciw zapotrzebowaniu na śmigłowiec pośredni, niejako pomiędzy wielozadaniowym a typowo uderzeniowym, wąskokadłubowym. 

W mediach pojawiły się nieoficjalne doniesienia, dotyczące zawartego podczas wystawy w Farnborough pierwszego kontraktu na 24 maszyny. Czy może Pan potwierdzić, czy umowa została sfinalizowana? 

Przykro mi, ale niestety, nie mogę. Takie rzeczy są tajemnicą handlową. 

Wracając do nowej konfiguracji Black Hawka. Czy polski przemysł mógłby dostarczyć uzbrojenie dla tego śmigłowca? 

Wersja, jaką w tej chwili prezentujemy, to model proponowany do szybkiej dostawy. Każdy klient ma jednak swoje potrzeby, a poszczególne państwa, w tym Polska, posiadają możliwości produkcyjne. W Polsce są przedsiębiorstwa zdolne do produkcji uzbrojenia, np. Zakłady Mechaniczne Tarnów. Co prawda, w Black Hawku zaproponowaliśmy karabiny od innego dostawcy, nie ma jednak żadnych przeszkód, żeby zastąpić je bronią z Tarnowa. Taką samą sytuację mamy w przypadku rakiet. W Black Hawku proponujemy Hellfire firmy Lockheed Martin, dopuszczamy jednak możliwość, że w ramach uzbrojenia zastosowane zostaną na przykład pociski Spike produkowane przez Mesko. Wszystko zależy od klienta, jakie uzbrojenie będzie chciał mieć na Black Hawku. Nasza aktualna propozycja jest sprawdzona i możemy szybko rozpocząć dostawy. Dodatkowe wymagania klienta pociągną za sobą wydłużenie czasu realizacji zamówienia, gdyż inne elementy trzeba będzie zintegrować i doprowadzić do pewnych standardów. Jest to jednak możliwe. 

Czy biorą Państwo pod uwagę możliwość wyposażenia Black Hawka w sprzęt łączności, optoelektronikę z polskich zakładów?  

Tak. Podczas dwóch ostatnich pokazów można było zauważyć, że zaprezentowaliśmy dwie różne głowice – jedną podczas Anakondy, inną podczas Farnborough. W Wielkiej Brytanii Black Hawk miał typową głowicę firmy Lockheed Martin. Jeśli klient uważa, że w Polsce jest odpowiednia wiedza i możliwości, aby zastosować krajowy system optyczny do namierzania, prowadzenia celu, to nie ma problemu, zainstalujemy go. Podpisaliśmy niedawno porozumienie z Polską Grupą Zbrojeniową. To szeroka umowa określająca możliwe obszary współpracy, w tym jeśli chodzi o uzbrojenie, rakiety, systemy informatyczne, czy optoelektroniczne, a także inne elementy śmigłowca. Kwestie szczegółowe będą doprecyzowane w rozmowach z  poszczególnymi firmami PGZ.   

W jakim czasie mogą zostać dostarczone pierwsze uzbrojone śmigłowce Black Hawk? Czy ten okres może się wydłużyć, gdyby ich wyposażenie było produkowane w szerszym stopniu w kooperacji z polskim przemysłem zbrojeniowym? 

Wszystko zależy od tego, jak głęboki byłby zakres polonizacji. W obecnie proponowanej konfiguracji jesteśmy w stanie dostarczyć pierwsze śmigłowce w ciągu 12 miesięcy od podpisania kontraktu. Każda modyfikacja, w zależności od tego, jak głęboka byłaby ingerencja w software, czy mechanikę i możliwość podwieszenia, wymaga czasu. Jakiego – zależy od rodzaju zmian. Przykładowo, z karabinami, które są sterowane centralnie, jest dużo łatwiej. Należy wybrać odpowiedni zasobnik i zamocować karabin. Trudniej sprawa wygląda w przypadku takich systemów, jak rakiety, których integracja wymaga więcej czasu - od 12 do 15 miesięcy ponad te pierwsze 12 miesięcy realizacji zamówienia w wersji podstawowej.  Nasza oferta jest uzależniona od potrzeb klienta. Jeśli sprzęt musi być dostarczony bardzo szybko, ofertujemy, co mamy na półce. W przypadku wyboru pośredniego - zestawu wyposażenia, łączącego elementy krajowe i niektóre systemy amerykańskie, to kwestia kilku miesięcy. Najdłuższy termin oczekiwania wiąże się z systemami, które wymagają najwięcej czasu przy konfiguracji.  

Wspomniał Pan o podpisanym z Polską Grupą Zbrojeniową liście intencyjnym, tzw. MOU. Czy dopuszczacie Państwo możliwość szerokiego włączenia spółek PGZ w program Black Hawk? Mam na myśli nie tylko realizację prac na potrzeby ewentualnego kontraktu dla polskich sił zbrojnych, ale także globalnego łańcucha dostaw.  

Prezentacja Black Hawk była przeznaczona nie tylko dla klientów z Polski (jak podczas Anakondy). Na Farnborough chcieliśmy pokazać, że śmigłowiec z Mielca może być dostarczany w proponowanym przez nas uzbrojeniu do wielu krajów. Myślimy tu również o państwach ościennych, które są mocno zaangażowane w przygotowywanie programu wymiany śmigłowców lub są już w jej trakcie. Jeśli byłyby one zainteresowane uzbrojonym Black Hawkiem, to liczymy, że w ramach umowy ze spółkami PGZ, będą one brały udział w przygotowywaniu śmigłowca na eksport.  

Czy prowadzone są rozmowy z państwami Europy Środkowo-Wschodniej na temat możliwości pozyskania śmigłowca Black Hawk w nowej konfiguracji?

Niestety, to także tajemnica handlowa. Uważamy jednak, że uzbrojony Black Hawk idealnie nadaje się do procesu modernizacji armii krajów byłego bloku wschodniego. Sytuacja sprzętowa jest tam podobna do tej w Polsce – mają posowieckie śmigłowce, którym kończą się resursy. To państwa w centrum naszego zainteresowania.  

W jaki sposób nowe uzbrojenie i dodatkowe obciążenie wpływa na możliwości, udźwig i manewrowość Black Hawka? Czy kwestie te były analizowane i testowane? 

Cały czas trwają testy związane z własnościami lotnymi uzbrojonego Black Hawka. Rozmawiamy również z pilotami, którzy oceniają, jaki to może mieć wpływ na manewrowość. Pamiętajmy jednak, że Black Hawk posiada dwa bardzo mocne silniki i charakteryzuje się dużą nadwyżką mocy. Oznacza to, iż doskonale sprawdza się w trudnych warunkach. Daje możliwość podjęcia szybkiej ewakuacji i szybkiego przemieszczenia się z miejsca na miejsce. Z dodatkowym uzbrojeniem śmigłowiec w dalszym ciągu jest bardzo manewrowy, nadal ma nadmiar mocy, co pozwala na spełnianie przypisanych mu funkcji i zadań. Śmigłowiec w wersji prezentowanej na Farnborough jest w stanie pomieścić 9 żołnierzy i osiągnąć zasięg prawie 450 km. W przypadku zastosowania zbiorników dalekich przelotów, zbiornika wewnętrznego czy wymiany elementów podwieszanych na dodatkowe zbiorniki, zasięg wydłuża się jeszcze bardziej. Generalnie, w wersji uzbrojonej śmigłowiec nie traci walorów typowych dla Black Hawka w zakresie manewrowości, aktywności czy dynamiki w pilotowaniu.  

Przejęcie przez Lockheed Martin wywołało dyskusję dotyczącą przyszłości PZL Mielec. Jak Pan widzi przyszłość zakładów w rozbudowanej strukturze koncernu, niezależnie od decyzji polskich Sił Zbrojnych w sprawie ewentualnego zakupu Black Hawka? 

Od przejęcia nas przez Lockheed Martin minęło kilka miesięcy, pamiętajmy jednak, że  głównym celem zakupu była firma Sikorsky, my jesteśmy elementem tej transakcji. Przedstawiciele koncernu – jak wynika z tego co mówią - nie spodziewali się dostać tak dobrej fabryki w ramach postępowania zakupowego. Podkreślają, że to największy zakład produkcyjny Lockheed Martin poza Stanami Zjednoczonymi, o dużych możliwościach i potencjale. Swoją pracą udowadniamy, iż firma wytwarza produkty wysokiej jakości i na czas. Nie ma jednak jeszcze dokładnie zdefiniowanych planów i informacji o tym, jak Lockheed Martin wykorzysta lokalizację w Polsce. 

Jesteśmy zakładem typowo lotniczym, mamy duże możliwości techniczne, konstrukcyjne. W tej chwili Lockheed Martin przygląda się Mielcowi i zastanawia, co możemy wspólnie zrobić. Dużo osób z różnych dywizji koncernu przyjeżdża do nas, aby zapoznać się z fabryką, z jej możliwościami. Musimy się uzbroić w cierpliwość, dzisiaj najważniejsza jest integracja systemów niezbędnych do funkcjonowania firmy (informatycznych, płacowych, itp), a to zajmuje dużo czasu i pochłania mnóstwo energii. Inne decyzje, dotyczące choćby podziału pracy, będą podejmowane w najbliższym czasie.   

W jaki sposób ewentualny zakup przez polskie siły zbrojne maszyn Black Hawk mógłby wpłynąć na rozwój potencjału przemysłowego i gospodarczego, również w kontekście przyszłości Mielca w Lockheed Martin? 

Decyzja miałaby ogromne znaczenie. W Mielcu działa linia będąca w stanie produkować 24 śmigłowce rocznie. Obecnie te moce nie są właściwie wykorzystywane, ponieważ nie mamy tylu zamówień. Musimy również sprzedać nadprodukcję z poprzednich lat, produkowaliśmy więcej niż wynikało to z podpisanych kontraktów ze względu na potencjalną sprzedaż do polskiej armii, chcieliśmy mieć gotowe śmigłowce, by jak najszybciej je dostarczyć.

Rządowe zamówienie miałoby wpływ na wzrost zatrudnienia, tak w PZL, jak i u naszych dostawców. Pamiętajmy, że rok temu musieliśmy zmniejszyć zatrudnienie o 500 osób,  cięcia dotknęły też firmy kooperujące z nami. Dodatkowe zamówienia, to dodatkowe miejsca pracy, transfer technologii. Umowa z PGZ będzie miała także duży wpływ na to, jak będziemy współpracować z innymi firmami. To duże zyski dla wielu zakładów w Polsce, które albo już są zaangażowane lub ewentualnie mogą być zaangażowane w produkcję Black Hawka, jeśli MON zdecyduje się go kupić.

Dziękuję za rozmowę.

Jędrzej Graf

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama