Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Wymagania przetargowe dopuszczają różne typy okrętów. MON: zmieniamy je...by nie ograniczać się do jednego wyboru

Krytyka ignorancji, a nie „straszenie niemieckimi okrętami podwodnymi” - taki był cel naszej publikacji o zadecydowanej przez MON zmianie „obligatoryjnych” wymagań na polski okręt podwodny.

Jeszcze trochę przeciągania postępowania na okręt podwodny i naszej Marynarce Wojennej pozostanie tylko Kobben ustawiony przy Akademii Marynarki Wojennej – fot. M. Dura/D24
Jeszcze trochę przeciągania postępowania na okręt podwodny i naszej Marynarce Wojennej pozostanie tylko Kobben ustawiony przy Akademii Marynarki Wojennej – fot. M. Dura/D24

Bardzo źle się stało, że w reakcji na burzę medialną, jaką wywołała nasza publikacja z 04 listopada br., minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak napisał na Twitterze warto rozważyć komu zależy, żebyśmy zawężali przyszły wybór i straszy niemieckimi okrętami”. Oznacza to bowiem, że MON nie chce dostrzec właściwego problemu, jaki próbowaliśmy wskazać w naszym materiale.

A chodzi o nieumiejętne pisanie wymagań taktyczno – technicznych (WTT) na nowe systemy uzbrojenia planowane do kupienia przez ministerstwo Obrony Narodowej, co wydłuża procedury i często kończy się przerwaniem postępowania. Przygotowanie do przetargu na okręt podwodny jest tego dobitnym i niechlubnym przykładem.

Wymagania taktyczno – techniczne na okręt podwodny

WTT na okręt podwody dla MW RP były pisane przynajmniej od 2008 roku. Ale wtedy opracowywano je wyraźnie pod dostępny wtedy, nieodebrany przez Greków okręt podwodny typu 214 „Papanikolis”, na którym zresztą pływała specjalna grupa rekonesansowa ze strony MW.

Praca nad „uczciwymi” wymaganiami zaczęła się tak naprawdę w połowie 2010 r. a więc MON miał cztery lata by określić czego rzeczywiście chce. W międzyczasie odbywały się podróże specjalistów po całym świecie, rozmowy z poszczególnymi producentami (i u nich i w Polsce) oraz wizyty na wszystkich proponowanych dla nas okrętach (poza szwedzkim bo ten jest tylko w projekcie). Wreszcie minister Obrony Narodowej poinformował PAP (komunikat z 28 września 2012 r.), że „…w czwartek podpisał dokumenty w sprawie budowy trzech okrętów podwodnych”.

O tym, że te dokumenty były już gotowe świadczy również wyjaśnienie przekazane nam z Departamentu Prasowo- Informacyjny MON: „Odrzucamy zarzuty preferowania określonego typu okrętu. Zwracamy przy tym uwagę, że przyjęte kilka lat temu wymagania taktyczno-techniczne spełniają także inne okręty podwodne”.

Spełniają czy nie spełniają?

We wrześniu 2012 r. kandydatem dla naszej Marynarki Wojennej był zarówno niemiecki okręt podwodny typu 212 jak i typu 214. Trudno jest więc nawet przypuszczać by osoby piszące wymagania jak i je zatwierdzające nie wiedziały, iż założeń obligatoryjnych (a więc niezbędnych by być branym pod uwagę) nie spełnia jedna z tych jednostek. Tym bardziej, że chodziło m.in. o tak „widoczny” parametr jak liczba silników.

Osoby piszące wymagania, jak i je zatwierdzające, miały więc wystarczająco dużo czasu i wydały wystarczająco dużo pieniędzy na spotkania i podróże by zdawać sobie sprawę, jakie konsekwencje będzie miało takie sformułowanie założeń, a nie inne.

Nie trzeba więc nikogo atakować, ale wytłumaczyć, co się zmieniło, że nagle weryfikuje się obligatoryjne WTT. Czyżby po czterech latach analiz nie dostrzeżono ile silników ma typ 212 i jaki jest na nim system ratowniczy?

Kto teraz zmieni wymagania?

Niestety nie mamy możliwości sprawdzić, kto i w jaki sposób będzie zmieniał teraz WTT. Trochę wyjaśnień możemy znaleźć na Niezależnym Forum o Wojsku, gdzie słusznie zaważono (markus): „jeśli zrobiono taki deal to można z tym żyć, tylko niech pójdzie oficjalna decyzja MON o rezygnacji z poprzednich wymagań i polecenie przygotowania nowych. Tymczasem robi się to w taki sposób aby wyszło, że to DMW wnioskuje o ich zmianę.

Na szczęście Ministerstwo Obrony Narodowej przesłało nam już wyjaśnienia, że to „Szef SGWP polecił zredefiniować wymagania operacyjne na okręty podwodne z uwagi na kompleksowe zdolności i możliwości Sił Zbrojnych, wynikające z rozwoju potencjału Wojska Polskiego”, więc nikt już do Marynarki Wojennej pretensji mieć nie może.

Czy Francja jest krajem NATO?

Zmiana wymagań pod niemiecki okręt podwodny typu 212 uderzyła również w niemiecki okręt podwodny typu 214, któremu nagle pojawił się konkurent. Ale tak naprawdę to chodzi cały czas o zdeprecjonowanie proponowanego przez Francję okrętu podwodnego typu Scorpène i hiszpańskiego typu S-80 (chociaż ten, przez ostatnio ujawnione także na Defence24.pl problemy projektowe przestał się już chyba liczyć).

O tym, który okręt podwodny jest najlepszy powinno się zadecydować na podstawie przede wszystkim obligatoryjnych wymagań taktyczno – technicznych. Tymczasem liczy się coś jeszcze – tzw. „opcja NATO-wska”. W odpowiedzi DPI MON na nasze pytania pojawił się bowiem zupełnie nowy argument: „…Nie chcemy ograniczać się wyłącznie do jednego typu. Przyjęcie opcji NATO-wskiej w wyposażeniu MW w okręty podwodne (jednostki projektu 212A posiadają Niemcy i Włosi) jest korzystne z punktu widzenia strategii Sojuszu, a także unifikacji zaplecza technicznego, obsługi i szkolenia z ważnymi sojusznikami Polski…”.

Przypomnijmy, że Francja jest również w NATO, jest ważnym sojusznikiem Polski, a jednym z dwóch języków, jaki jest oficjalnie używany w kwaterze głównej paktu jest właśnie język francuski. I to nie bez powodu.

Na końcu chcielibyśmy podkreślić, że Ministerstwo Obrony Narodowej ma rację twierdząc, że „Nie ma żadnego przetargu, trwają analizy, czy zwiększyć liczbę możliwych ofert czyli konkurencyjność”. Warto teraz jednak zadać sobie pytanie, czy ci którzy pisali poprzednie WTT i je zatwierdzali o tym wiedzieli. Bo to właśnie oni powinni być teraz posądzani o lobbowanie jakiś rozwiązań i „o zawężanie przyszłego wyboru”. A nie dziennikarze.

 

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama