Wielodomenowe zdolności grupy WB w systemach bezzałogowych

GRUPA WB zwiększa swoje zdolności działania w domenie bezzałogowej. Przechodzi z domeny powietrznej także na obszar lądu i morza. Prowadzimy wywiad z dyrektorem ds. systemów bezzałogowych, Jarosławem Czajką, z GRUPY WB.
Materiał opracowany przez GRUPĘ WB
Proszę nam powiedzieć więcej o wielodomenowości systemów GRUPY WB.
Jarosław Czajka, dyrektor ds. systemów bezzałogowych, GRUPA WB: GRUPA WB od dłuższego czasu rozwija swoje kompetencje nie tylko w domenie powietrznej, w której nasze systemy są już dobrze znane i szeroko wykorzystywane – również w działaniach bojowych – ale także w domenach lądowej i morskiej. Naszym celem jest przygotowanie kompleksowych i komplementarnych wielodomenowych rozwiązań, tj. opracowanie sensorów i efektorów powietrznych, lądowych i morskich, które są ze sobą w pełni kompatybilne i zintegrowane poprzez zaawansowane systemy łączności i dowodzenia.
W naszej ocenie przełomowym rozwiązaniem w prowadzeniu działań na poziomie taktycznym w wykorzystaniem technologii bezzałogowych, ale też impulsem do „bojowej dronizacji” Sił Zbrojnych, może być Future Task Force (FTF), czyli załogowo-bezzałogowy pluton przyszłości, który chcemy przedstawić podczas kieleckiego MSPO we wrześniu.
Taki pluton to lekkie i mobilne załogowo-bezzałogowe platformy lądowe, które zintegrowane są z platformami powietrznymi oraz dodatkowymi środkami bojowymi. Całość tworzy spójny i interoperacyjny moduł taktyczny o dużej sile rażenia oraz zdolnościach do prowadzenia manewru i głębokiego rozpoznania.
Struktura plutonu FTF na dziś zakłada obecność wozu dowodzenia oraz pojazdów bojowych – tzw. „nosicieli” – wyposażonych w większości w nasze rozwiązania. Należą do nich m.in. system bezzałogowy WARMATE TL, zdalnie sterowana wieżyczka ZMU z wielkokalibrowym karabinem maszynowym, opcjonalnie wyposażona w wyrzutnię przeciwpancernych pocisków kierowanych, oraz miotacz min. Ten ostatni umożliwia stosowanie min narzutowych MN123 lub modeli równoważnych.

Wszystkie elementy Future Task Force są zintegrowane poprzez nasz krajowy system łączności, który może działać zarówno w oparciu o retransmisję sygnału przez bezzałogowce, światłowód, jak i sieć MESH. Wszystkie opisane rozwiązania znajdują się w naszej ofercie. Polska łączność jest niskoemisyjna i szyfrowana, spełniając tym samym wymogi interoperacyjności i bezpieczeństwa, zgodne ze standardami NATO.
Co istotne, poza technologią oferujemy także koncepcję operacyjnego wykorzystania systemów. Projektując nasze rozwiązania, opieraliśmy się przede wszystkim na doświadczeniach płynących z konfliktu na Ukrainie.
Dokonaliśmy analizy, w jaki sposób tego komponenty Future Task Force mogą zostać włączone w struktury ogólnowojskowe. W naszej ocenie najbardziej efektywnym środowiskiem wdrożeniowym będą bataliony zmechanizowane lub zmotoryzowane. System FTF znacząco zwiększy ich świadomość sytuacyjną i zdolność do rażenia wykrytych celów.
Podstawowym założeniem podczas projektowania Future Task Force było wykorzystanie rozwiązań które są dostępne, celem szybkiego zwiększenia zdolności operacyjnych Sił Zbrojnych RP. Chcieliśmy integrować zaawansowane technologie w ramach spójnego i skutecznego systemu walki.
Kolejnym założeniem było zastosowanie krajowych rozwiązań i łańcucha dostaw. Chcieliśmy żeby struktura plutonu była otwarta i dawało się – w łatwy, tani i szybki sposób – dodawać kolejne komponenty na platformach, w zależności od zdefiniowanych potrzeb przyszłego użytkownika.
Co wchodzi w skład tego rodzaju systemów, jakby mógł Pan trochę bardziej w detale pójść. Na razie słyszeliśmy o pojeździe dowodzenia, o pojazdach efektorach – czy można coś o nich więcej?
Zacznijmy od wozów dowodzenia. Staraliśmy się, by były to rozwiązania standardowe, które już są na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP. Mam tu na myśli naszą elektronikę, systemy sterowania oraz krajowy standard łączności, który funkcjonuje już na pojazdach lądowych używanych przez Wojsko Polskie.
Oczywiście wóz dowodzenia jest tylko pewną propozycją, którą pokażemy na targach. Jesteśmy jednak w stanie w krótkim czasie przygotować docelowe rozwiązanie, zgodnie z wymaganiami wojska, jeśli chodzi o wyposażenie, ochronę balistyczną i liczbę operatorów.
Istotnym elementem jest, że zachowany jest standard łączności. To oznacza, że wpięcie FTF w wojskowe systemy dowodzenia nie będzie stanowiło żadnego problemu.
Przechodząc dalej, mamy „nosiciele”, czyli wozy załogowo-bezzałogowe. Co ważne, mowa o pojazdach, które są dopuszczone do ruchu po drogach publicznych, mają homologację. Jeśli chcemy wykorzystać wozy na teatrze działań, możemy bardzo łatwo wejść w tryb bezzałogowy. Opuszczana jest wówczas kabina, co zmniejsza możliwości rozpoznania pojazdu przez przeciwnika.
Przejście w „tryb cichy”, czyli tryb elektryczny, daje możliwość bardziej skrytego działania oraz zdolność czuwania – pozwala utrzymać pojazd i systemy w stanie gotowości do użycia przez co najmniej 7 dni.
Napęd pojazdu jest hybrydowy. Wykorzystujemy zarówno silnik spalinowy, w tym przypadku wysokoprężny, jak i elektryczny. W każdej chwili istnieje możliwość doładowania akumulatorów napędu elektrycznego za pomocą jednostki spalinowej.
Przechodząc do samych efektorów – pierwszym z nich jest zdalnie sterowana wieżyczka ZMU-05, która przeszła już testy w Siłach Zbrojnych RP. Opinie ze strony wojska były pozytywne. Zdalny moduł uzbrojenia wyposażony jest w wielkokalibrowy karabin maszynowy (minimum 12,7 mm) lub małokalibrową armatę z równoczesną możliwością prowadzenia ognia przeciwlotniczego. Bezzałogowa wieżyczka ma funkcje automatycznego naprowadzania i sterowania.
Jeśli pojawi się takie zapotrzebowanie, jesteśmy również gotowi doposażyć ją w kierowane pociski przeciwpancerne – docelowo krajowej produkcji. Nad takim rozwiązaniem pracuje obecnie Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia.
To pierwszy z efektorów. Kolejny, który jest wprowadzany do Sił Zbrojnych RP i przeszedł badania wojskowe, to WARMATE TL-R. Obecnie wdrażana wersja ma charakter rozpoznawczy, stąd „R” w nazwie, ale GRUPA WB opracowała również wersję bojową WARMATE TL-C, wyposażoną w różne typy głowic: termobaryczną, odłamkowo-burzącą z wkładką EFP oraz klasyczną głowicę kumulacyjną.
Tego typu środki powietrzne umożliwiają prowadzenie rozpoznania w wysokiej rozdzielczości i – w razie potrzeby – precyzyjne uderzenia na dystansach znacznie większych niż typowe przeciwpancerne pociski kierowane.
Trzecim efektorem proponowanym przez GRUPĘ WB jest system minowania narzutowego, wykorzystujący miny MN-123. Rozwiązanie to różni się nieco formą od zastosowanego w wozie Baobab-K, ale zasada działania i funkcjonalność pozostają takie same.
Batalion, dysponując możliwością szybkiego minowania – nawet w trudnych warunkach terenowych – może bezpieczniej prowadzić manewry bojowe. Zabezpieczy się przed szybkim natarciem przeciwnika i zyska większą elastyczność w zmianie pozycji. Jest to funkcjonalność bardzo istotna na polu walki i może również stanowić skuteczne rozwiązanie dla Tarczy Wschód.
Te pojazdy, które Pan opisał, to czy każdy ma zabudowany tylko jeden rodzaj efektora, czy to można jakoś zmieniać, konfigurować?
Konfiguracja może być zmienna – wszystko zależy od potrzeb. Pluton może składać się z kilku pojazdów wyposażonych w takie same efektory, ale możliwe jest również tworzenie form mieszanych. Na przykład dwóch pojazdów z jednym typem efektora i jednego z innym. Oczywiście można też dodawać kolejne „nosiciele”.
Pojazd załogowo–bezzałogowy stanowi bazę, na której można szybko zamontować dowolny typ efektora, nawet w warunkach polowych. Na MSPO pokażemy konfigurację składającą się z trzech pojazdów – wozu dowodzenia i trzech „nosicieli”, jednak cały system jest w pełni konfigurowalny. Może być dostosowany do konkretnych potrzeb operacyjnych oraz zadań stawianych przed plutonem.
Co więcej, struktura i zdolności takiego plutonu są otwarte – można elastycznie rozbudowywać system o dodatkowe efektory, zgodnie z bieżącymi lub przyszłymi wymaganiami Sił Zbrojnych RP.
Wspomniał Pan, że one będą załogowo-bezzałogowe. Jak to będzie działało?
W przeciwieństwie do obecnych rozwiązań, nie będzie potrzeby transportowania każdego pojazdu na miejsce prowadzenia działań. W tradycyjnym podejściu wykorzystuje się ciężkie samochody transportowe z naczepami, aby przewieźć bezzałogowe platformy lądowe. W naszym przypadku taka potrzeba znika.
„Nosiciele” mogą samodzielnie poruszać się po drogach publicznych, ponieważ mają do tego odpowiednią homologację. Ponadto prędkość pojazdu dostosowana jest do standardów obowiązujących w wojskowych kolumnach transportowych. Znacząco ogranicza to zapotrzebowanie na logistykę i redukuje wysiłek organizacyjny, który nie przekłada się bezpośrednio na zdolności bojowe.
Co więcej, ograniczamy też zaangażowanie dodatkowego personelu do obsługi takiego rozwiązania. W przypadku ciężkich pojazdów do obsługi każdego z nich zwykle potrzebnych jest kilka osób.
W FTF wystarczy jeden kierowca, który doprowadza pojazd na miejsce działań. Następnie przesiada się do wozu dowodzenia i z jego poziomu zdalnie steruje platformą. „Nosiciel” od tego momentu działa już w trybie bezzałogowym.
Mógłby Pan szerzej opisać wóz dowodzenia?
To opancerzony pojazd 4x4 wyposażony w zdalny moduł uzbrojenia. W kabinie wozu dowodzenia przewidujemy standardowo obecność kierowcy i dowódcy wozu. W tylnej części znajduje się miejsce dla czterech operatorów.
Dwóch odpowiada za obsługę pierwszego bezzałogowego „nosiciela” i zdalnie sterowanej wieżyczki ZMU-05, w którą jest wyposażony. Trzeci operator zajmuje się obsługą wozu z wyrzutniami systemu WARMATE TL, a czwarty kieruje bezzałogowym miotaczem min.

Autor. GRUPA WB

Autor. GRUBA WB
Jaki będzie zasięg komunikacji zdalnej? Czy tam będzie jakaś autonomiczność tych pojazdów? Co będzie pomagało kierować nimi?
W tym zakresie możliwe jest szerokie zastosowanie algorytmów uczenia maszynowego – zwłaszcza jeśli chodzi o rozpoznanie i wsparcie sterowania. GRUPA WB ma już takie kompetencje. Dostarczamy podobne rozwiązania w ramach projektów GLADIUS i ZSSW-30. Ostateczny zakres autonomii będzie zależał od potrzeb użytkownika.
Oceniamy, że pełna autonomia w „środowisku 2D”, czyli na lądzie, nie jest jeszcze precyzyjnie zdefiniowana. Przede wszystkim – nie jest łatwa do osiągnięcia. Owszem, ten obszar dynamicznie się rozwija, ale na tym etapie najbardziej efektywnym rozwiązaniem jest zdalne sterowanie przez operatora z bezpiecznej odległości.
To jest nie tylko skuteczne, ale i relatywnie proste do szerokiego wdrożenia – bez konieczności zmieniania doktryn czy klasycznych metod prowadzenia działań operacyjnych. Wprowadzanie pełnej autonomii nie zawsze jest konieczne. Często lepiej skupić się na ewolucyjnych zmianach niż na rewolucji.
To domena lądowa. Ale jeszcze wspomniał Pan o przejściu na domenę morską. Jak tam ta kwestia będzie wyglądała?
To trzecia z domen, w której również staramy się zaproponować konkretne i gotowe rozwiązania. Na nadchodzących targach MSPO zaprezentujemy dwie bezzałogowe platformy morskie. Pierwszą będzie większy system, na którym zintegrowaliśmy nasze efektory. Mowa o morskiej wersji zdalnie sterowanej wieżyczki ZMU-05N z 12,7-mm karabinem maszynowym oraz wyrzutniach WARMATE TL w wersji rozpoznawczej i bojowej.
To, co nas wyróżnia, to jeden standard łączności. Dzięki temu możliwa będzie komunikacja nie tylko z jednostką morską, ale także z bezzałogowymi platformami powietrznymi, na przykład FlyEye lub FT-5, operującymi w jej otoczeniu. To znacząco zwiększy zasięg działania i możliwości rozpoznania całego systemu.
Platforma nawodna będzie mogła realizować szeroki zakres zadań: od misji patrolowych i rozpoznawczych w pobliżu wybrzeża, po współdziałanie z większymi jednostkami pływającymi, dla których może prowadzić rozpoznanie i rażenie celów.
To większa. A wspomniał Pan jeszcze o mniejszej.
To rozwiązanie na wzór amunicji krążącej przeniesione na wodę. Proponujemy mniejsze „łodzie kamikadze”, które mogą razić większe jednostki lub inne cele nawodne na większych dystansach.

Pan opisał działanie pojazdów lądowych. Czy GRUPA WB ma również koncepcję działania swoich flot bezzałogowych?
Nasze prace rozpoczęliśmy od pojedynczych platform morskich, które mogą uzupełniać zdolności lub współdziałać z klasycznymi, załogowymi jednostkami pływającymi.
Biorąc pod uwagę specyfikę działań morskich oraz to, że zarówno same bezzałogowce morskie, jak i koncepcje ich operacyjnego użycia są nadal w fazie rozwoju, obecnie widzimy największy potencjał we wspieraniu zadań takich jak ochrona wybrzeża i patrolowanie morskiej infrastruktury krytycznej.
Czy to jest koniec nowych systemów bezzałogowych, które będą wchodziły do tych wielu domen?
Proponujemy rozwiązanie kompleksowe – nie spotkałem się z podobnym, pełnym systemem w ofercie innych firm. Obejmuje ono trzy domeny – lądową, powietrzną i morską – czyli konkretny sprzęt wojskowy działający w ramach jednego, spójnego standardu. Docelowo daje to możliwość prowadzenia operacji połączonych z użyciem bezzałogowców wszystkich typów: lądowych, powietrznych i morskich.
Wszystkie platformy są ze sobą skomunikowane – pracują w jednym standardzie łączności, rozpoznania i dowodzenia. To oznacza, że dowódca, działający w środowisku wielodomenowym, będzie dysponował współpracującymi ze sobą sensorami i efektorami. To wprost przekłada się na wyższą skuteczność i efektywność prowadzonych działań.
Dziękujemy za rozmowę.
Materiał opracowany przez GRUPĘ WB
WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie