Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Ratownicze H145 dla Bundeswehry

Wzór malowania ratowniczych H145 Bundeswehry. Ilustracja: Airbus Helicopters
Wzór malowania ratowniczych H145 Bundeswehry. Ilustracja: Airbus Helicopters

Niemieckie siły zbrojne zamówiły 7 lekkich śmigłowców Airbus Helicopters H145 aby zastąpić przestarzałą flotę poszukiwawczo-ratowniczych maszyn Bell UH-1D które mają za sobą już ponad 45 lat służby. Nowe wiropłaty zostaną dostarczone w 2020 roku i będą stacjonować w bazach w Niederstetten, Holzdorf i Nörvenich.

Umowa została zawarta w dniu 13 grudnia 2018 z koncernem Airbus Helicopters przez Federalny Urząd ds. Wyposażenia, Technologii Informacyjnych i Wsparcia Technicznego Bundeswehry (BAAINWBw). Dotyczy ona pozyskania siedmiu śmigłowców H145 LUH SAR wraz ze wsparciem logistycznym, serwisem i obsługę techniczną. Maszyny mają pełnić służbę poszukiwawczo-ratowniczą.

Zgodnie z umową  zawartą z Federalnym Ministerstwem Transportu, Bundeswehra jest odpowiedzialna za zadania SAR dotyczące ofiar wypadków lotniczych na terytorium Niemiec. W związku z tym utrzymuje flotę śmigłowców poszukiwawczych i ratowniczych w stałym trybie gotowości. Śmigłowce te są również dostępne w ramach krajowych operacji zarządzania kryzysowego, na przykład w zakresie akcji gaśniczych czy likwidacji klęsk żywiołowych. Pierwsze śmigłowce Bell UH-1D eksploatowane obecnie przez Bundeswehrę po raz pierwszy weszły do służby we wczesnych latach 1970’.

Ich następcą mają być H145 LUH SAR (lekkie śmigłowce poszukiwawczo-ratownicze), wyposażone m.in. w doskonałe kamery, reflektory poszukiwawcze, urządzenia odbierające sygnały awaryjnych nadajników lokacyjnych, kompletny zestaw sprzętu medycznego, wciągarki ratunkowe i zawiesia zewnętrzne, które mogą być używane np. do przenoszenia zbiorników ze środkami gaśniczymi.

Nie będą to pierwsze maszyny należące do rodziny H145 w Bundeswehrze, gdyż Airbus Helicopters dostarczył do bazy Laupheim 15 lekkich śmigłowców H145M służących jako wsparcie dla sił specjalnych. 

H145M to lekki śmigłowiec wielozadniowy o masie 3,7 tony charakteryzujący się m.in. zastosowaniem fenestronu (wentylatora ogonowego), nowej przekładni i mocniejszych niż w poprzednich generacjach silników Arriel 2E (667 kW każdy) sterowanych układem elektronicznym FADEC. W wersji wojskowej H145M wiropłat jest zdolny do przenoszenia uzbrojenia (w tym potencjalnie kierowanego), którego obsługa i kierowanie realizowane są dzięki systemowi HForce.

Reklama

Komentarze (12)

  1. -CB-

    @dim - tylko te akurat śmigłowce są rozmieszczane na terenie całego kraju i zazwyczaj mają bardzo daleko do morza. Po drugie, sam śmigłowiec, jego wyposażenie, a przede wszystkim wyszkolenie załóg też się mocno różnią, bo przeprowadzają akcje w zupełnie innym środowisku. Ale oczywiście masz rację co do zagrożeń na Bałtyku i dlatego moim zdaniem już nawet BH jest za mały i powinniśmy wybierać pomiędzy Caracalem a AW101. Tak samo utrzymywanie dwóch rodzajów śmigłowców (np. średnich/małych i dużych, tak jak mamy teraz) w morskim SAR jest bezsensowne. Nigdy nie wiadomo co się stanie, więc de facto powinny dyżurować w każdej bazie równocześnie oba typy (u nas tak się nie dzieje, bo nie mamy tyle śmigłowców). Do tego zdublowana logistyka, szkolenia, loty treningowe itp. Już lepiej żeby ten wielki śmigłowiec poleciał nawet po jednego rybaka, ale zawsze są też gotowe w razie czego na dużo większe zdarzenia.

  2. dim

    @CB. - Masz rację (dzięki) - Ale ! Z Bałtyku zapamiętałem nasze jachty (Wyższej Szkoły Morskiej) wyławiające z wody już tylko sine z zimna ciała innych żeglarzy, zamiast żywych ludzi. Gdyż podjęto ich zbyt późno. A było to raptem z kilku wywróconych pogodą jachtów, wcześniej "zabezpieczonych" jakoby w środki ratunkowe regat. Więc wyobraź sobie pożar lub gwałtowne tonięcie promu pasażerskiego ? Ze śmigłowców, winno wtedy jednocześnie startować absolutnie wszystko - co tylko jest odpowiednio wyposażone i wyszkolone. Aby jak najszybciej podjąć wszystkich tych ludzi z pokładu, czy z wody. Natychmiast. Pamiętam akcję na Morzu Jońskim (jednak cieplejszym), gdy aby przyspieszyć ewakuację z pożaru, zalecano ludziom skakać do wody, skąd podejmowały ich jednocześnie kolejne śmigłowce, prócz tego aktualnie wiszącego nad pokładem, siłą rzeczy podejmującego ludzi zbyt wolno, jak na skalę zagrożenia życia.

  3. Gts

    To wlasnie tak wyglada, my mowimy ze zamawiamy, a to zaslona dymna najczesciej. Inni kupuja. H135 i H145 to maszyny ktore moglibysmy pozyskiwac i co wiecej miec z tego korzysc np jakis montaz/serwis w zakladach WZL1.

  4. Dres

    Nasz MON nie tylko rozważa rezygnację z używania śmigłowców okrętów czołgów bwp samolotów ale w ogóle rozważa rezygnację z armii. Przecież jest super patriotyczny i nowoczesny uruchomiony WOT. To wystarczy.

  5. -CB-

    @dim - mylisz dwie zupełne różne sprawy. Tu chodzi o SAR na lądzie czyli np. poszukiwanie i ratowanie pilotów z rozbitego samolotu (my używamy w tym celu Mi-2 i Sokołów). Ratownictwo morskie to zupełnie inna para kaloszy (u nas Anakondy i Mi-14).

  6. dim

    Jeśli zważyć jaki tam na morzu panuje ruch... a przeciętna gotowość sprzętu do startu dobrze jeśli czasem przekroczy 50 %, to wtedy zamówionych 7 sztuk jawi się bardzo oszczędnie. Poza tym takie małe maszyny i same tak nie obsłużą PRAWIDŁOWO ewakuacji np. jednostki pasażerskiej, bo ile naraz maszyn może zawisnąć nad pokładem ? Prócz nich potrzeba kilku wielkich śmigłowców. Małe mogą co najwyżej sprawnie podnościć rozbitków z wody... - brrr... temperatura wody w Morzu Północnym i Bałtyku, nawet latem ! - A poza latem, po kilku kwadransach nie ma już w pasach ratunkowych osób żywych, prócz tych w kombinezonach ratowniczych. Czyli akcja udana ratunkowa wymaga i dużych i małych śmigłowców i także w logicznej liczbie stałej gotowości.

  7. -CB-

    @dobryl - na lądzie są ciągle archaiczne Mi-2 i trochę nowsze Sokoły SAR i CSAR. RM nie ma już od dawna, bo zastąpiły je przecież Anakondy.

  8. ekonomista

    Polska prowadzi bardzo słabą politykę w tej dziedzinie. Można było pozyskać produkcję AW169 dla Świdnika lub montaż H145 dla Łodzi, wystarczyło złożyć zamówienie na helikoptery, których i tak potrzebujemy.

  9. Gracz

    Za mi 2 jak najbardziej.

  10. Luke

    Moze Polska ich nauczy jak remontowac sprzet? Dla nas nie ma nic takiego jak przestazaly sprzet.

  11. KOSA

    Pozazdrościć. Odważne krótkie decyzje i możliwie najlepszy śmigłowiec w swojej klasie . Dla Naszej Policji przydało by się kilka maszyn tak z 8 szt. ( i cała flota Policyjna wymieniona i jednolita ) a resztę maszyn obecnie policyjnych sprzedać przekazać dla Wojska. Przypomnę , że 4 szt. Policyjne "Kanie" czekają na reanimacje albo na zezłomowanie. A pseudo nasza firma Śmigłowcowa zaoferowała taki koszt remontu , że można by był kupić ze 2 nowe śmigłowce i to wyposażone na wypasie. i stoją już te śmigłowce dobre kilka lat … a decyzji brak co za amatorstwo i marnotrawienie środków. " Kanie " latają jeszcze w Straży Granicznej też 4 szt. a Niemcy wszędzie ujednolicają typ śmigłowca . ACH Nasza Policja i te decydenci NIEDECYZYJNI...

  12. dobryl

    W Polsce zadania tego typu realizowały i chyba nadal realizują śmigłowce Mi-2RL (Ratownictwo Lądowe) i Mi-2RM (Ratownictwo Morskie), których ostateczny koniec eksploatacji zbliża się milowymi krokami. Mimo to jakoś nie słuchać o ich następcy. W ogóle jakoś cicho o pracach nad wyborem następców całkiem sporej floty maszyn typu Mi-2. Czyżby MON rozważał rezygnację z maszyn tej klasy ?

Reklama