Przemysł Zbrojeniowy
Nocne zakupy Pentagonu - skuteczne planowanie kryzysowe
Pentagon pobił w tym roku rekord skuteczności w planowaniu i finansowaniu zakupów w branży zbrojeniowej. W ciągu ostatnich godzin września Departament Obrony wydał ponad 5 mld dolarów na kontrakty kluczowe dla obronności USA. Wszystko, zanim 400 tys. jego pracowników wylądowało na przymusowych urlopach.
Amerykański Kongres nie uchwalił budżetu w ustawowym terminie, czyli do końca września. Demokraci i Republikanie nie byli w stanie porozumieć się w zakresie oszczędności budżetowych. W tej sytuacji USA nie ma pieniędzy na finansowanie wydatków w nowym roku fiskalnym, zaczynającym się właśnie 1 października. Cały świat obserwował „urlopowanie” znacznej części administracji centralnej i pracowników wielu państwowych instytucji. W tym również Pentagonu.
W dniu poprzedzającym „US administration shutdown” Departament Obrony wydał ponad 5 miliardów dolarów na 94 kontrakty. Wszystko po to, aby pieniądze zaksięgować i wypłacić jeszcze w poprzednim okresie rozliczeniowym. Dla porównania, kolejne kontrakty podpisano 3 października i było ich jedynie 14.
Wielcy kontrahenci, priorytetowe plany
Do 17 października budżet państwa na nowy rok musi zostać uchwalony, albo USA czeka ciężki okres prowizorium i praktycznego zamrożenia funduszy. W zaistniałej sytuacji, te 94 podpisane kontrakty można uznać za wykaz kluczowych wydatków na rzecz bieżącego funkcjonowania amerykańskich sił zbrojnych.
Najwięcej pieniędzy wydała, podlegająca Pentagonowi, Defense Logistics Agency zajmująca się zaopatrzeniem wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Głównie za sprawę 2,5 miliardowego kontraktu z koncernem Pratt & Whitney. Obejmuje on części zamienne i serwisowanie sprzętu, przede wszystkim silników lotniczych. Dotyczy to maszyn eksploatowanych przez wszystkie rodzaje sił zbrojnych.
Zaopatrzeniowcy resztę pieniędzy przeznaczyli na nowoczesne hełmy od BAE Systems za 65 milionów oraz wzmacniacz sygnałów radiowych od francuskiego Thales za 24 miliony dolarów. Znajdziemy tam również kontrakt na łóżka polowe za 19 milionów, czy 15 milionów na paliwo lotnicze. W sumie DLA podpisała 10 umów.
Marynarka i lotnictwo
Kolejnych 31 kontraktów zawarła US Navy. Najbardziej kosztowne okazało się wyposażenie niszczycieli klasy Arleigh Burke w nowe sonary firmy Lockheed Martin. Okręty te stanowią standardowe zabezpieczenie lotniskowcowych grup bojowych. Wartość umowy to ponad 139 milionów dolarów.
Natomiast najciekawszy spośród pozostałych 30 umów jest, moim zdaniem, wart 40 milionów kontrakt z firmą Nammo Talley. Rozpocznie ona dostawy nowoczesnych granatów o regulowanej sile wybuchu, produkowanych w Finlandii. Będą one przeznaczone głównie dla jednostek specjalnych, czyli Navy Seals.
Na zakupy dla US Air Force, które zwykle kosztują podatników najwięcej, wydano tym razem relatywnie niewiele. Lotnictwo podpisało 17 kontraktów, obejmujących głównie kwestie szpiegowsko-rozpoznawcze. 64 mln dolarów dostanie gigant przemysłu obronnego Lockheed Martin za obsługę satelitów szpiegowskich rodziny KH-11. 49 mln trafi do firmy General Atomics, za 16 bezzałogowych pojazdów latających MQ-9 Reaper przeznaczonych dla Francji. 9 milionów przeznaczono zaś na serwisowanie samolotów rozpoznawczych RC-26B, pomagających agencjom rządowym śledzić handlarzy narkotyków. Reszta kontraktów dotyczy bieżącej eksploatacji sprzętu.
Wojska lądowe i siły specjalne
US Army miało tego dnia na koncie ponad 30 umów. Najwięcej, bo ponad 600 milionów poświęcono na opracowywanie alternatywnych źródeł zasilania. W tym programie bierze udział 9 firm. Prawie 250 milionów będą kosztowały nowoczesne pancerze osobiste typu Interceptor. Przeszło 64 miliony otrzymała firma Boeing na części zamienne i obsługę śmigłowców AH-64 Apache. Sporo zarobią też BAE Systems i kilka firm budujących nowe instalacje wojskowe.
Special Force. Tym razem jednostki specjalne wydały najmniej, inwestując niespełna 50 milionów w modernizację śmigłowców AH/MH-6 Mission Enhanced Little Bird. Niedawno pisaliśmy szerzej o tym kontrakcie, podpisanym z firmą Boeing.
Obrona rakietowa i nowe technologie
Missile Defense Agency podpisała jedynie dwa kontrakty. Pierwszy, o wartości 230 milionów, dotyczy gigantycznego radaru zainstalowanego na nieczynnej platformie wiertniczej. Służy on wykrywaniu pocisków balistycznych w Azji. Druga umowa, warta 6 milionów, dotyczy komponentów pocisków przeciwrakietowych SM-3.
Defence Advanced Research Project Agency (DARPA) przeznaczyła 15,5 miliona dolarów na Semiconductor Technology Advanced Research Network (STARnet). Jest to sieć ośrodków badawczych, zajmujących się nowymi technologiami w zakresie półprzewodników i mikrochipów, oraz innych elektronicznych nowinek.
Planowanie, przewidywanie, reagowanie
Wbrew pozorom i sensacyjnym nagłówkom niektórych amerykańskich portali internetowych, zestawienie to nie dowodzi rozrzutności Pentagonu. Wskazuje przede wszystkich na dalekowzroczność i profesjonalizm ludzi będących na szczycie tej administracyjnej struktury. Plany działania na tę okoliczność z pewnością powstał wiele miesięcy przed 1 października.
Wyraźnie widać, że nawet kryzys budżetowy nie pozwala sparaliżować zarówno bieżących działań, jak i długoterminowych planów. Przynajmniej w tak dobrze zorganizowanym systemie jak amerykański Departament Obrony. Oczywiście wiele firm, odczuło skutki tego kryzysu. Liczne projekty trzeba było zawiesić.
Firmy takie jak Boeing czy Lockheed Martin są zmuszone urlopować nawet 20-25% pracowników. Jednak nie odcięto im gwałtownie dopływu gotówki, podczas realizacji wartych setki milionów dolarów projektów. Pentagon zadbał o ciągłość kluczowych dostaw i realizację strategicznych programów.
Uczmy się od najlepszych
Jak to wygląda w systemie, któremu brak kompleksowego planowania, wiemy niestety z naszego ogródka. Nawet nie warto liczyć projektów i programów, których finansowanie MON wstrzymał lub zawiesił "na czas nieokreślony". Często tylko po to, żeby kilka lat później uruchamiać je od nowa, lub nabyć podobne systemy za granicą. Takie zaniechania, to konkretne, wielomilionowe straty. Zarówno dla skarbu państwa, jak i prowadzących tego typu badania ośrodków.
Problemem polskiego przemysłu obronnego jest w głównej mierze niepewny los kosztownych programów opłacanych przez MON. Brak ścisłych, kompleksowych planów powoduje też częste zmiany koncepcji i wymagań technicznych. Brak unifikacji, nie tylko w różnych rodzajach wojsk, ale nawet w sprzęcie kupowanym dla jednej formacji. To podnosi koszty eksploatacji i często skutkuje problemami z częściami zamiennymi. A dla producentów oznacza niepewność, ryzyko i często, znaczne straty.
W USA producent np. radiostacji, wie, że podpisując kontrakt może liczyć na kolejne zamówienia, serwisowanie itp. W Polsce, nie ma gwarancji, czy MON zamówi części zamienne. Bez długoterminowego planowania, zarówno zakupów jak i remontów, nie można stworzyć solidnego zaplecza przemysłowego i technicznego w kraju.
Linia produkcyjna czy remontowa czołgów, to inwestycja na dekady. MON ma plany budżetowe na rok. A minister finansów jest je w stanie ograniczyć w ciągu kilku godzin. Trudno w tej sytuacji oczekiwać dużych, ambitnych projektów na przyszłość. W USA można zabezpieczyć funkcjonowanie sił zbrojnych nawet w przypadku "zamknięcia" państwowej kasy.
XYZ
Co do konkluzji tego artykułu chciałoby się rzec - otóż to, szkoda, że to nie o Polsce.