Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Kontrowersje ws. Adelaide. PLP: „Niejasna podstawa i hamowanie modernizacji”

Fot. LSIS Brenton Freind (photographer)/Royal Australian Navy.
Fot. LSIS Brenton Freind (photographer)/Royal Australian Navy.

Po zablokowaniu przez premiera Mateusza Morawieckiego sprawa zakupu fregat Adelaide będzie dalej analizowana w resorcie obrony. Pojawiają się kolejne głosy krytyczne wobec tej koncepcji, wskazujące na straty dla przemysłu stoczniowego. - Nabycie ad hoc nieplanowanych i niespełniających polskich potrzeb i wymagań okrętów z Australii, choć krótkoterminowo przyniesie poprawę  zdolności bojowych MW RP, to jednak w perspektywie długofalowej okaże się wielce szkodliwe dla procesu modernizacji sił morskich, a także dla polskiego przemysłu obronnego, a w konsekwencji dla bezpieczeństwa państwa. – stwierdziło w stanowisku Polskie Lobby Przemysłowe.

Tuż przed rozpoczęciem wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Australii premier Mateusz Morawiecki zablokował pozyskanie ponad 25-letnich, używanych fregat typu Adelaide. List intencyjny w tej sprawie miał zostać podpisany w trakcie wizyty, ale najprawdopodobniej do tego nie dojdzie. Pośrednio potwierdził to szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski powiedział w poniedziałek, że rozmowy w trakcie wizyty będą dotyczyć szeroko rozumianej współpracy wojskowej, a negocjacje w sprawie konkretnych programów prowadzi Ministerstwo Obrony Narodowej. W składzie delegacji, która udała się do Australii jest też szef MON Mariusz Błaszczak. 

Negocjacje dotyczące konkretnych zakupów prowadzi rząd, prowadzi Ministerstwo Obrony Narodowej i one będą prowadzone. Ministrowie dzisiaj potwierdzili, że kanały komunikacji powinny być otwarte, ale zależy nam na tym, aby ta rozmowa miała charakter szerszy, żeby dotyczyła nie tylko konkretnych zakupów, ale także szkolenia, współpracy technologicznej, współpracy w zakresie wspólnych ćwiczeń wojskowych

szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski

Jednocześnie jeszcze 10 sierpnia minister Szczerski mówił: „Jeśli chodzi o obszar obronny, to przede wszystkim współpraca polsko-australijska w modernizacji polskiej Marynarki Wojennej. Do Australii jednocześnie z wizytą pana prezydenta udaje się także minister obrony narodowej, który będzie prowadził swoje rozmowy. Zakładamy, że ich efektem będzie podpisanie listu intencyjnego na zakup fregat rakietowych typu Adelajda, które mają wzmocnić polską Marynarkę Wojenną.”.

O inicjatywie zakupu australijskich fregat ciepło wypowiadali się przedstawiciele BBN, jak choćby wiceszef Biura Dariusz Gwizdała, który już po decyzji premiera Morawieckiego mówił PAP, że jest to kierunek wart rozważenia jako rozwiązanie pomostowe. Ostrożne stanowisko zajmuje natomiast MON i rząd. Wiceszef resortu Wojciech Skurkiewicz stwierdził w telewizji wPolsce.pl, że „MON nie wypowiadało się co do samego zakupu tych okrętów.”, zaznaczając że to nie resort obrony jest inicjatorem koncepcji pozyskania fregat. Wcześniej tej koncepcji sprzeciwił się szef resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.

Z kolei szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin stwierdził w Polsat News, że analizy w tym zakresie będą prowadzone przez resort obrony. – MON będzie analizował, czy ten zakup jest korzystny dla Polski, dla polskiej armii, również dla polskiej gospodarki – powiedział. Zwrócił uwagę, że kwestia ta jest analizowana w kontekście możliwości polskiego przemysłu stoczniowego, który jest odbudowywany przez rząd PiS. – Mówimy o zakupie sprzętów używanych. Chcielibyśmy, żeby do Polski trafiał nowy sprzęt – stwierdził Jacek Sasin.

Pojawia się coraz więcej głosów sceptycznych wobec możliwego zakupu fregat Adelaide. Eksperci Polskiego Lobby Przemysłowego przeanalizowali informacje dotyczące zakupu fregat. Przyznali, że „pozyskanie fregat typu Adelaide krótkoterminowo przyczyni się do zwiększenia zdolności MW RP i nieznacznego odmłodzenia jej okrętów.”. Jednocześnie jednak zauważyli, że nie wiadomo czy pozyskanie fregat będzie wiązać się z wycofaniem – niedawno remontowanych (za dość znaczne środki) – fregat OHP „i czy w związku tym program Miecznik zostanie definitywnie zakończony”.

Jest zupełnie niejasne dlaczego i na jakiej podstawie zostały wybrane te właśnie okręty i w realizację którego zadania programu operacyjnego „Zwalczanie zagrożeń na morzu” pozyskanie fregat typu Adelaide ma się wpisywać

Stanowisko Polskiego Lobby Przemysłowego

Zwrócili też uwagę, że podstawy i powody wyboru tych właśnie jednostek są „zupełnie niejasne”. Przypomnijmy, że zakupu fregat – w przeciwieństwie do pozyskania nowych okrętów obrony wybrzeża Miecznik i jednostek patrolowych ze zdolnością zwalczania min Czapla – nie ujęto w Planie Modernizacji Technicznej.

Eksperci PLP przypomnieli też, że nie poinformowano opinii publicznej o kwocie, za jaką miałyby zostać pozyskane fregaty Adelaide, ani o zakresie takiej transakcji. - Niemniej jednak, jeśli, według niektórych źródeł, koszt te mają się kształtować na poziomie około 4 mld zł i będą obciążać budżet ministerstwa obrony narodowej to zdaniem PLP wydatnie zmniejszą zakres zamówień nowych okrętów w polskich stoczniach i zahamują modernizację pozostałych sił okrętowych MW RP – stwierdzono. Dodali, że oba okręty, zbudowane odpowiednio w 1992 (HMAS „Melbourne”) i 1993 roku (HMAS „Newcastle”), pomimo modernizacji mają za sobą ok 70. proc. resursu i gdyby nie zakup przez Polskę, zostałyby wkrótce zezłomowane. Adelaidy w momencie wprowadzenia do służby w MW RP będą też starsze, niż były obecnie używane fregaty Oliver Hazard Perry.

Dodatkowo zauważyć należy, że okręty te zostały skonstruowane z myślą o wykonywaniu zadań na akwenach oceanicznych, co sprawia, że ich użycie na litoralnym, niedużym, półzamkniętym akwenie jakim jest Bałtyk może napotkać na szereg trudności w wykorzystaniu stacji hydroakustycznych, broni podwodnej, a także systemów przeciwlotniczych, co wydatnie zmniejszy zdolności bojowe całych platform.

Stanowisko Polskiego Lobby Przemysłowego

Z analiz uzbrojenia i możliwości bojowych fregat Adelaide wynika również, że nie są one dostosowane do działań w strefach antydostępowych (A2/AD), jakie Rosja utworzyła na Bałtyku. Wątpliwości przedstawicieli PLP wzbudziły też kwestie związane z utrzymaniem fregat w służbie w trakcie cyklu życia. Po pierwsze, trudno oszacować koszty związane z dostosowaniem ich systemów swój-obcy (IFF), łączności i kryptografii czy zaopatrzenia do standardów NATO.

Po drugie, nie wiadomo w jakim stopniu Polska będzie zależna od Australii (czy nawet USA) w zakresie dokonywania remontów tych okrętów. - Należy również wkalkulować ryzyko, że polski przemysł stoczniowy może ponosić znaczne dodatkowe koszty wynikające z klauzul, dotyczących ochrony myśli technologicznej zastosowanej na fregatach typu Adelaide, zamieszczonych przez rząd Australii w umowie sprzedaży tego rodzaju uzbrojenia – stwierdzono. Wreszcie, dotychczasowe doświadczenia z fregatami typu OHP wskazują, że są to jednostki drogie w utrzymaniu, co ogranicza fundusze na zakup nowych okrętów. To z kolei może wpłynąć negatywnie na kondycję branży, ale też na jej możliwości eksportowe.

Zakup okrętów typu Adelaide może zastopować proces budowy okrętów w polskich stoczniach, co negatywnie odbije się na kondycji finansowej tej istotnej dla bezpieczeństwa państwa branży przemysłu oraz całkowicie pogrzebie możliwości eksportu platform, które byłyby budowane w przyszłości dla MW RP, a co mogłoby dać polskim stoczniom szansę na walkę o zagraniczne kontrakty.

Stanowisko Polskiego Lobby Przemysłowego 

Przedstawiciele PLP przypominają, też doświadczenia z realizacji programu niszczyciela min nowego typu Kormoran, będące dowodem że polski przemysł potrafi budować okręty, a „sam proces nie musi trwać wiele lat”. „Kluczowym czynnikiem jest decyzyjność na szczeblu politycznym i zapewnienie finansowania.” - podkreślono.

Reklama

Komentarze (53)

  1. bartek

    Zobaczycie nowe okręty wyprodukowane w Polsce... Jedno co może być prawda to fakt że te 2 czy 4 mld zostanie skierowane do polskiego przemysłu stoczniowego tylko że to nie oznacza że tu patrz pkt. 1 wyprodukowane zostaną za to jakieś okręty.

  2. grzesiek

    Na całym świcie poważne kraje takiej jak Francja, Australia, Japonia czy USA a nawet Rosja kupują nowe okręty dla swojej marynarki wojennej a my jak zwykle od kilku miesięcy zastanawiamy się nad kupnem 25 letnich okrętów, które za 10 lat będą się nadawać tylko do muzeum. Czy Polska jest na prawdę takim biednym i zacofanym krajem, że nie potrafi dać dla swoich marynarzy nowoczesnych okrętów, które będą bronić Polski przez kolejne 30 lat? Czy rządzący nie mają oleju w głowie?

  3. Napoleon

    @Podporucznik rezerwy wojsk kwatermistrzowskich Dobra analiza ;) ale nie ma dowodów i jakiejkolwiek korelacji pomiędzy zmianą biegunów na ziemi, a nagłym wymieraniem gatunków (sic!). Nikt do końca nie wie czy jest to process nagły, czy też ciągły, czy z innej \"beczki\" możliwe, że pole magnetyczne ziemi dzieli się na czasowo na kilka mniejszych lokalnych biegunów w trakcie odwrócenia. Skutki dla elektroniki i systemów satelitarnych prawdopodobnie będą nie do ocenienia, ale to dopiero czas nam pokaże. Trochę wątpie w teorie przyjaźni z Rosją, jest ciekawa i odważna, ale musimy pamiętać, że prowadzą własną politykę geostrategiczną, że boją się (to szczególnie podkreślam), maja ambicje i niezapominajmy o Niemcach dla których plan Mitteleuropa jest wiecznie żyw (sic!). My też powinniśmy zadbać o szerszy plan przetrwania o przestrzeń bezpieczeństwa i co najbardziej lubię o budowę polskiego przemysłu oraz zatroszczenie się o wzrost gospodarczy. Bo jeśli chcemy oddziaływać na nasz region i tym samym budować nasze przedpole bezpieczeństwa to jak Ukraina czy Białoruś potrzebuje pieniędzy na elektrownie atomową powinniśmy im ją wybudować i wtedy te kraje z pewnością orientowałyby się na nas itd. itd... A tak a propos lubię Pana komentarze. Pozdrawiam!

  4. Podporucznik rezerwy wojsk kwatermistrzowskich

    @Dalej Patrzący --- ma pan oczywiście rację, szczególnie z całościowym podejściem do obronności: trzeba z jednej strony zestawić zagrożenia, a z drugiej wynikające z nich środki obronne. Nie rozumiem tylko, dlaczego chce pan olbrzymim nakładem bronić zaopatrzenia drogą morską i dlaczego pomija pan w kalkulacji Szwecję i Finlandię. Moim zdaniem nawet gdyby jakiś statek przywiózł coś z USA dla Polski, to nikt nie ryzykowałby ani jednej dodatkowej mili morskiej ponad absolutne minimum, ponieważ jedna rakieta, lub jedna torpeda niszczy cały ładunek statku. Zaopatrzenie z USA, np. z częściami zamiennymi dla Patriotów, rakietami, itp. zostanie przeładowane natychmiast na ląd w Hiszpanii, Portugalii, może Francji i dotrze do Polski koleją. Prawie 10.000 km i blisko 30 dni przez Atalantyk - takie ryzyko zupełnie wystarczy. Transport lądowy uniemożliwia zaś zniszczenie całego ładunku statku i będzie obowiązywał na 100% wobec zaopatrzenia dla Polski. Nie będzie ani jednego statku z zaopatrzeniem dla Polski w czasie wojny na Bałtyku, bo byłoby to nieodpowiedzialnym szaleństwem. Poza tym, sytuacja Szwecji lub Finlandii może spowodować, że NATO po prostu będzie musiało zamknąć Cieśniny Duńskie zatapiając w nich statki handlowe i zaminowując je i ich przedpole. Pieniądze na ochronę zaopatrzenia morzem możemy zatem wydać na np. najlepsze bojowe wozy piechoty w NATO, czyli na Pumy, bo wszystko inne byłoby nieuczciwością Polaków wobec obrońców ojczyzny. Nie wolno cenić wyżej wielu wydatków na to co ładne i przyjemne, do tego rozkradane i marnotrawione, niż zdrowie i życie ludzi, którzy znajdą się pod ostrzałem, i dawać im jako ochronę Rosomaki, CV90, BWP1 lub nawet śmieciowego Borsuka. ______ Przede wszystkim jednak należy uczynić wszystko co możliwe by wykorzystać najbliższe co najmniej 50 lat, w których Rosja nie jest i nie będzie wstanie dokonać agresji przeciw członkowi NATO i/lub UE. To samo Chiny. Jeśli nie będziemy po cichu zagrażać rosyjskiej demokratycznej republice, to będziemy tak samo bezpieczni jak Rosjanie i w ciągu ponad 50 lat możemy rozciągnąć strefę pokoju z UE i Japonii na Rosję i Azję. ________ Cel ten jest tym ważniejszy, że w ciągu ostatnich 160 milionów lat już setki razy, średnio co ok. 200 do 300 tys. lat, dochodziło na Ziemi do zamiany miejscami biegunów pola magnetycznego, a od ostaniej minęło już 750 tys. lat, a więc następna jest tylko kwestią czasu. Bez gigantycznych nakładów na ochronę przed tą na 100% nieuniknioną katastrofą powiemy sobie pewnego dnia patrząc wstecz, że niepotrzebnie chroniliśmy pokój wyścigiem zbrojeń, bo zmiana biegunów pola magnetycznego dała ludzkości pokój za darmo, ale spowodowała też: zniszczenie wszystkich satelitów i prawie całej elektroniki na Ziemi oraz trudne do oszacowania zniszczenia genów w człowieku i eksplozję zachorowań na raka, bo przed niszczycielskim promieniowaniem słonecznym chronić nas będzie już tylko atmosfera ziemska, ale nie pole magnetyczne. To nie jest teoria, lecz praktyczne, namacalne dowody, że magnetyczny biegun północny przemieszcza się już od lat o 50 km rocznie w kierunku Syberii (Rosja byłaby najlepiej chroniona). Wg najnowszych badań chińskich stalagmitów oprócz trwałych zamian biegunów pola magnetycznego dochodzi też do nieoczekiwanie szybkich i krótkotrwałych zamian nazwanych \"Geomagnetic excursion\" - szkodliwym jest nie tyle kierunek biegunów, lecz związane z tym osłabienie pola magnetycznego i np. docieranie ciękich cząstek do ludzkiego ciała (ołowiane parasole?). ________ Eliminacja wojny jak wewnątrz UE pozwoliłaby wydać pieniądze na badania naukowe, na ochronę elektroniki, na może sztuczną osłonę na orbicie itp. Niewykorzystanie tych najbliższych 50 lat bez wojny byłoby nieodpowiedzialnym szaleństwem. Dlatego powinniśmy nie tylko rozsądnie się uzbroić, ale jak w czasach ZSRR prowaqdzić rozmowy o redukcji zbrojeń konwencjonalnych oraz wzrostem współpracy gospodarczej itd. uczynić wojnę z Rosją nieopłacalną i bezsensowną - taką byłaby zawsze, chodzi mi o namacalność pokojowej dywidendy, o widoczną dla wszystkich opłacalność pokoju. _______ Przykładowo najlepsze klipy o Soczi i Kaliningradzie oferuje na YouTube Yulia Akimenko -- coś przepięknego! Należy koniecznie obejrzeć myśląc poważnie o polskiej Gospodarce Morskiej. Rosja robi i zrobi z Kaliningradu coś w rodzaju Singapuru lub Hong Kongu, na co potrzebuje dostawy z Polski za setki miliardów euro! __________Uważam, że należy rozwiać nawet najmniejsze wątpliwości ws sprawie Smoleńska, ale kto pojmuje stosunki międzynarodowe, ten wie, że gdyby Rosja ponosiła odpowiedzialność za Smoleńsk, to sami Rosjanie ukaraliby swoich sprawców. Dlatego należy kontynuować wyjaśnianie katastrofy Smoleńskiej (dodając rozsądku w przypadku odpowiedzialności wieży, bo nasi piloci znali jej słabe wyposażenie i dokładność z własnego doświadczenia z tymi samymi radarami w polskim wojsku i wyraźnie lekceważyli tą wieżę). _________Niezależnie od Smoleńska Polsce opłacałoby się rozciągnąć strefę bezwizową dla Rosjan zameldowanych na stałe w Kaliningradzie i w Soczi na całą Polskę, ale taką stałą wizę na całą Polskę sporządzić biometrycznie i w czerwonym kolorze, by ułatwić ewentualną kontrolę. Francuzi pracują w niemieckich ministerstwach, a więc tym bardziej polscy i rosyjscy urzędnicy mogliby mieć biura w Polsce, w Soczi i w Kaliningradzie aby wspólnie łapać przestępców, czy obsługiwać sprawy wizowe. Wybrane obiekty wojskowe moglibyśmy otoczyć zaś pasem znaków drogowych, w którym wiza byłaby wymagana. To co mamy obecnie, to zawracanie głowy, czerpanie piasku łyżką zamiast koparką. W zamian za zniesienie wiz dla mieszkańców Kaliningradu i Soczi Polska powinna otrzymać ruch bezwizowy Polaków do Kaliningradu i Soczi. Ruch bezwizowy można by poszerzyć o kupowanie mieszkań i domów w Polsce, w Soczi i w Kaliningradzie. Aby rozproszyć obawy - znaczna część mieszkańców Kaliningradu nie była nigdy nad morzem, wprowadzić umowne ograniczenia, np. ruch bezwizowy ale tylko przez granicę Kaliningradu i Soczi, a nie np. samolotem Warszawa-Moskwa, stosowanie używanego w RFN pojęcia \"głównego miejsca zamieszkania\": Kaliningrad/Soczi/Polska. Obecnie na granicy Kaliningradu stoi się 3 godziny, a autobus dowozi bezpłatnie do miejsca w Polsce ze sklepami -- to myślenie i działanie rodem z czasów PRL-u. Bezwizowość powinna obejmować studiowanie i biznes, współpracę naukową i służby zdrowia. Realizacja przyniosłaby Polsce rozwój Gospodarki Morskiej i wzrost PKB, a w efekcie pieniądze na Wojska Lądowe, a potem na super nowoczesne okręty wojenne. Adelaidy to byłoby zamykanie Polski w prowincjonalizmie i ograniczonych horyzontach zamiast rozmachu, który pozwoliłby dogonić poziom rozwoju i zamożność zach. UE w kilka i tylko w trudniejszych dziedzinach kilkanaście lat.

  5. obserwator

    Jeden dziennikarz napisał, że kupują, drugi, że nie kupują, trzeci że premier zablokował zakup. Sezon ogórkowy w pełni. Dzisiaj oficjalne dementi MON - nikogo to nie interesuje, czekamy na to co 4 dziennikarz powie...

  6. AlS

    Od Australijczyków powinniśmy kupić to samo, co Chińczycy z kontynentu i Tajwańczycy, oraz Amerykanie (którzy kupili projekt trimaranów) - udane projekty ich wielokadłubowców, a później na tej bazie opracować lekkie okręty rakietowe o obniżonej sygnaturze radarowej, takie jak chiński Type-022 Houbei, czy jeszcze lepiej - budowane obecnie przez Tajwan lekkie korwety przeciwlotnicze, oparte o typ Tuo Chiang. Na krótkiej bałtyckiej fali kadłub wave piercing catamaran daje sporą przewagę nad rozwiązaniami jednokadłubowymi, jeśli chodzi o dzielność morską przy wysokich stanach morza. Na małe jednostki daje się obecnie upchać wiele systemów, co pokazali Finowie, budując okręty typu Hamina, bądź Rosjanie, którzy wpakowali wyrzutnie rakietowe na rzeczno-morskie Bujany. Niewielkie jednostki są względnie tanie, więc można by szybko utworzyć flotyllę, której łączna wartość bojowa zwiększałaby się stopniowo, w miarę wprowadzania kolejnych okrętów do służby. Zamiast megalomanii, w postaci kolejnych projektów dużych korwet czy fregat wielozadaniowych, lepiej kontynuować najbardziej udany program jednostek bojowych Marynarki Wojennej w ostatnich 30 latach i tworzyć następców typu Orkan. A w ramach \"zobowiązań sojuszniczych\" można za parę lat kupić gotowy okręt oceaniczny w rodzaju fregaty, mając na uwadze, że jego wartość bojowa na niewielkim Bałtyku zawsze będzie znikoma.

  7. Mirek

    Duńskie fregaty to najlepsza oferta dla nas

  8. Realista

    Tylko bez złomu, piekielnie drogi, łatwy do zatopienia przez rosyjskie rakiety onyks. Za 4 mld można mieć 2 nowe fregaty rakietowe, które będą w stanie osłaniać Trójmiasto i Szczecin, i atakować cele w rosji.

  9. Knak

    Niewydolność realizacyjna programu modernizacji technicznej wojska ma swoje główne przyczyny w MON - jego archaicznej strukturze i ludziach. Nie zawsze wina leży po stronie przemysłu. Należałoby drobiazgowo przeanalizować sprawę realizacji programów Iryda i Gawron (są duże podobieństwa). Wszystkie te katastrofy dzieją się przy biernej postawie sejmowej komisji obrony narodowej. Nikt nie rozlicza winnych. Pora to zmienić.

  10. erty

    Box123 Zgadzam się trzeba patrzeć całościowo. To nieznaczy, że Adelajdy są lepsze lub gorsze, ale trzeba patrzeć jak się wpisują w całość modernizacji armii.

  11. AndyP

    Nikt z dziennikarzy nie pyta, czemu MON nie chce tych pieniędzy wydać na uzbrojenie Ślązaka? Byłoby szybciej, efektywniej, nowocześniej - zwłaszcza że i tak ma mieć Modułowy System Walki Thalesa.

  12. pragmatyk

    Sytuacja z australijskimi okretami pokazuje jak niespójny jest rząd Morawieckiego .Minister ON powinien mieć zgodę premiera na negocjacje zakupowe ,a prezydent powinien być na bierząco z decyzjami rządu, tu wyrażnie widać ,ze w PiSie nie ma planowania ,a sprawy załatwia sie tylko na bierzaco ,jak to w Polsce najtrwalsza jest prowizorka. Szkoda ,ze wszystkie programy modernizacyjne dla wojska zostały odwołane decyzjami rządu PiS ,a teraz ad hoc coś robimy ,coś co nigdy nie będzie spójne i nie obejmuje strategicznych potrzeb Polski.

  13. say69mat

    Można odnieść wrażenie, że zawirowania z pozyskaniem australijskich jednostek jest efektem kompleksów jaki nękają tzw polskie lobby przemysłowe. Potencjału oferty czyli możliwości, potencjału negocjacyjnego, potencjału koncyliacyjni, a w efekcie partnerskiej wiarygodności dla naszych sojuszników i kooperantów. Co jest widoczne - na ten przykład - w mizerii transferu technologii w ramach realizacji programu \'Wisła\'. Co jest również widoczne w bezrozumnym oporze przed pozyskaniem okrętów z Antypodów. Jakim to cudem nasz przemysł obronny nie może dopatrzyć się korzyści płynących z pozyskania orzeczonych okrętów. Na ten przykład perspektywy modernizacji pozyskanych okrętów, aby zdobyć kluczowe doświadczenie, niezbędne do projektowania i budowy okrętów w ramach realizacji projektów Miecznik/Czapla.

  14. KrzysiekS

    WB wznawia projekt lekkiej Fregaty typ 31e \"Zakłada się, że pierwsza z nowych fregat rakietowych ma zostać dostarczona już w 2023. Koszt powstania pojedynczej jednostki ma wynieść nie więcej niż 250 mln GBP (1 mld zł) \". Jeżeli będzie budowana seria jednostek (WB co najmniej 5) to może warto rozmawiać o przyłączeniu się do tego projektu?

  15. Kangur

    Polska AD 2028. Nowych okrętów brak a Adelaidy z powodzeniem wykonują swoje zadania pod banderą np Filipin. U nas dalej w służbie Kościuszko i Pułaski. Tak to widzę.

  16. ktos

    To skoro polski przemysl potrafi to zrobmy tak... Polski zaklad podpisze z mon umowe na budowe jednej fregaty. Zaklad wyznaczny cene i czas wykonania. I teraz jezeli cena i czas bedzie mniejszy niz zakup uzbrojenia za granica to wchodzimy w to, ale... jezeli zaklad przekroczy koszty lub termin to nie dostaje nic i placi potezna kare. W przypadku gdy nie bedzie w stanie zaplacic kary zostanie zlicytowany. Czy nadal nasz przemysl twierdzi ze jest w stanie wybydowac okret tej klasy? Bo osobiscie watpie. Rozumiem ze mamy stocznie i one buduja statki - i swietnie sobie radza. Ale budowa statku offshore albo masowca to nieco inna bajka niz budowa okretu z wieloma systemami uzbrojenia. Ciekaw jestem czy gdyby nasi zaszaleli i powiedzieli ze kupimy lotniskowiec to nasze stocznie tez powiedzialyby ze przeciez one same zbuduja taniej i lepiej.

  17. On

    Jedyni co aktualnie może wyprodukować polski przemysł to białe flagi ale obawiam się ze nawet z takim przetargiem mon sobie nie poradzi :)

  18. Barry

    Polskie stocznie nie potrafia budować większych okretów,po co ta hucpa ,kupić i już.PLP to lobby ale rosyjskie.Pozostanie nam wybudować dwa dywizjony kajaków bojowych,parafrazując bronka shoguna - polski marynarz i na tratwie bojowej popłunie Żenujące.

  19. Luk

    Ten zabieg z \"zablokowaniem\" to zwykła taktyka negocjacyjna z Australijczykami. Niby chcemy ale nie do końca a może byśmy wzieli tyle tylko , że cena powinna być niższa, etc.

  20. StarszyBalans

    Ależ nie ma żadnego problemu, nie hamujmy się w rzeczonej modernizacji Panowie z PLP. Co prawda sensowne propozycje - jak chociażby FFG z systemem Aegis klasy Fridtjof Nansen ( albo klasy Iver Huitfeldt jeśli ktoś woli Thalesa od Lockheed Martina) z jednostką ognia i śmigłowcem ASW kosztuje około 3 mld PLN. ZA SZTUKĘ , a PMW ma budżet rzędu pół miliarda rocznie, to jednak racja - absolutnie się nie hamujmy. Opowiadać androny przy kawie i wuzetce to każdy potrafi.

  21. Box123

    Jeden wielki stek bzdur. Już nie mogą z tymi ludźmi w MONie po dymisji Macierewicza. Brać te adelaidy, a zaoszczędzoną kasę wydać na licencje na Narew od Brytyjczyków i transfer technologii z homarem, bo to są priorytety a nie fregety, które nie odegrają żadnej istotnej roli w razie wojny i są tylko po to, żeby nie było że ich nie ma, a dwie fregaty i tak naszych stoczni nie zbawią jak te nie będą miały innych zamówień. Teraz mamy ograniczone środki i nie mamy czasu na wydawanie ich na rzeczy piato-rzedne. Priorytetem musi być pozyskanie zdolności rakietowych, bo to może decydować w przyszłości o naszym istnieniu i jeśli do wyboru maja być nowe fregaty albo samodzielność w Narwii i chociaż część zdolności w homarze to tu nie ma nad czym się zastanawiac, a jaka ktoś pisze że chce nowe fregaty bo te z Australii to stary zlom, to niech spojrzy na to przez pryzmat powyższego wyboru, a nie jakby to był koncert zyczen

  22. Jakub

    Dorabianie ideologii, która ma ułatwić wyjść z twarzą z tej kołomyi niedecyzyjnej.

  23. Lew

    @ n@ti Niestety za 10 lat trzeba będzie oddać je na złom. Słaby interes za niemałe pieniądze. Poza tym jak wskazano w artykule, te okręty nie mają żadnego pokrycia w oficjalnych planach modernizacji technicznej MW RP. Nie wiadomo jakie role miałyby wypełniać, jaka jest ich strategia użycia i na dobre zachamowałyby budowę fabrycznie nowych okrętów. Polskie stocznie nie zdobędą doświadczenia bez zamówień. Miecznik i Czapla miała powstać współpracy z partnerem zagranicznym i miał być gwarantem terminowego wykonania prac. PS: Droga moderacjo i administracjo Defence24.pl, nie można odpowiadać komuś używając opcji \"Odpowiedź\". Kiedy napiszę komentarz, wpiszę swoję imię oraz zaakceptuję przetwarzanie danych osobowych na górze, strona nie pozwala dodać komentarza, \"Dodaj komentarz\" nie działa.

  24. Maciek

    Może czas skończyć z tą fikcją i zlikwidować PMW? Tradycja tradycją, ale najwyraźniej nikt nie potrafi powiedzieć do czego nam flota. Okrętów uderzeniowych nie ma i nie będzie, min nie ma więc niszczyciele min też niepotrzebnie. Kupmy kilka patrolowców. Do walki z naruszeniami wód terytorialnych wystarczy.

  25. ekonomista

    Projekt Gawron upadł, z powodu BRAKU FINANSOWANIA. Miało być siedem korwet, zakupiono maszyny, potem zredukowano do dwóch, potem do jednej, jeszcze później do patrolowca!!!!! Na pewno tych 30-letnich złomów NIE potrzebujemy!!!

Reklama