Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Jak w Polsce „utopiono” statek do oczyszczania Bałtyku

Fiński okręt patrolowo-ratowniczy „Turva” ma możliwość usuwania zanieczyszczeń z powierzchni morza. Fot. M.Dura
Fiński okręt patrolowo-ratowniczy „Turva” ma możliwość usuwania zanieczyszczeń z powierzchni morza. Fot. M.Dura

Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa anulowała przetarg na statek ratowniczy „neutralizujący trujące zanieczyszczenia na dnie Bałtyku”, ponieważ „nie leży to w interesie publicznym”, tracąc przy okazji 238 milionów złotych unijnego dofinansowania. To jeszcze jeden dowód na to, że rozbrojenie bomby ekologicznej znajdującej się w naszym morzu dla urzędników wcale nie jest priorytetem. Może to również oznaczać, że już niedługo oczyszczaniem „polskiego” dna morskiego zajmą się specjalistyczne, zagraniczne firmy i to nie za unijne, a za polskie pieniądze.

Nadzieje zawarte w niedawnym raporcie Najwyższej Izby Kontroli na powstanie do 2022 roku statku ratowniczego zdolnego do „wykrywania bojowych środków trujących i wydobywania oleju z dna morskiego” właśnie się rozwiały. Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa anulowała bowiem po raz drugi przetarg na budowę tej jednostki, pomimo że zgłosili się potencjalni Wykonawcy, a 85% kosztów kontraktu wartego 280 milionów złotych miała pokryć już przyznana dotacja Unii Europejskiej. Okazało się, że nie wykazano chęci nawet na wyłożenie tylko 15% tej sumy (42 milionów złotych).

Statek ratowniczy SAR – nadzieja Najwyższej Izby Kontroli

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli z początku maja 2020 r. pod tytułem „Przeciwdziałanie zagrożeniom wynikającym z zalegania materiałów niebezpiecznych na dnie Morza Bałtyckiego” wynikało, że duże nadzieje na zmniejszenie niebezpieczeństwa powodowanego przez zatopioną w Bałtyku amunicję i broń chemiczną oraz wraki z ropą w swoich zbiornikach wiąże się z planami wprowadzenia wielozadaniowego statku ratowniczego SAR. Budowa tej jednostki miała kosztować około 280 milionów złotych i zostać zakończona do 2022 roku.

Według NIK miał to być statek ratowniczy zdolny do „wykrywania bojowych środków trujących i wydobywania oleju z dna morskiego”, który „zapewni podjęcie akcji zwalczania rozlewów olejowych w ciągu ośmiu godzin od ogłoszenia alarmu na 97% polskich obszarów morskich”.

image
Fot. US Navy

W tym jednym przypadku raport Najwyższej Izby Kontroli mógł wprowadzić i wprowadzał w błąd poprzez niepełny i nieprawdziwy opis sytuacji. Nieprawdą było to, że nowy statek ratowniczy SAR:

  • miał być oddany do końca 2022 roku (ponieważ w ostatecznych wymaganiach założono, że ma on być oddany najwcześniej w 2023 roku);
  • miał wykrywać bojowe środki trujące (nigdzie w wymaganiach na tą jednostkę nie zawarto tego sformułowania wskazując jedynie na powierzchniowe i powietrzne skażenia chemicznie – w domyśle wynikające z katastrofy chemikaliowców, a nie amunicji chemicznej);
  • miał być zdolny do „wydobywania oleju z dna morskiego” (w domyśle ze zbiorników leżących tam wraków). W wymaganiach wskazano bowiem, że jednostka ta ma jedynie być przygotowana do wsparcia takich działań, „prowadzonych przez inne podmioty” oraz wyposażona „tylko” w systemy zbierania zanieczyszczeń ropopochodnych i chemicznych (płynnych i w opakowaniach) z powierzchni wody.

Kontrolerzy NIK przemilczeli dodatkowo informacje: że statek ten prawie w całości miał być finansowany z funduszów Unii Europejskiej (85%), jak długo trwał cały proces uruchamiania przetargu (cztery lata) oraz że rząd nie ma woli budować tej jednostki, o czym świadczą: nieudolna próba anulowania przetargu 17 lutego 2020 roku i kolejne – już udane anulowanie 6 czerwca 2020 r.

Czytaj więcej: Nie będzie ani wielozadaniowego statku ratowniczego za 270 mln, ani Służby SAR

W ten sposób bezprzedmiotowe stało się umieszczone w raporcie pokontrolnym zalecenie NIK dla Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej o „usunięcie bezpośredniego zagrożenia wynikającego z zalegania na dnie Morza Bałtyckiego wraków statków Franken i Stuttgart”. Już wiadomo bowiem, że za kadencji obecnego rządu tego zalecenia nie uda się zrealizować, bo nie będzie po prostu czym. Poza tym trzeba tego chcieć. Gorzej, że jak na razie można zapomnieć o pieniądzach, jakie na ten cel już przyznała nam Unia Europejska.

Czytaj więcej: Burzliwe losy statku ratowniczego dla służby SAR

Jak przeprowadzić przetarg, by go nie przeprowadzić?

Proces pozyskania nowego statku ratowniczego SAR zaczął się tak naprawdę w 2016 r. Ogłoszony wtedy dialog techniczny zakończył się jednak postępowaniem dopiero w II kwartale 2019 r. Wspomniany przetarg jednak anulowano ze względu na brak chętnych do zbudowania zamówionej jednostki pływającej. To, że nie zgłosiła się żadna firma wynikało m.in. ze zbyt krótkiego czasu na realizację kontraktu.

Zmieniono więc częściowo wymagania i po kolejnym dialogu technicznym przeprowadzonym w grudniu 2019 r. ogłoszono drugie postępowanie 29 grudnia 2019 r. Kryteriami wyboru dostawcy według wymagań miały być:

  • Cena (z wagą 60 proc.);
  • Czas przedłużenia okresu gwarancji i rękojmi (z wagą 12 proc.);
  • Maksymalna prędkość jednostki pływającej (z wagą 9 proc.);
  • Parametry eksploatacyjne dźwigów, stanowiących wyposażenie statku (z wagą 7 proc.);
  • Powierzchnia pokładu roboczego (z wagą 6 proc.);
  • Doświadczenie osób skierowanych do realizacji zamówienia (z wagą 4 proc.);
  • Autonomiczność (z wagą 2 proc.);

Termin składania ofert wyznaczono na dzień 14 luty 2020 roku. Trzy dni później postępowanie anulowano.

Co chciano zbudować za unijne pieniądze?

Przedmiotem postępowania ogłoszonego 31 grudnia 2019 roku były zaprojektowanie, budowa i wyposażenie wielozadaniowego statku ratowniczego oraz przeszkolenie załogi w zakresie operowania tą jednostką i jej wyposażeniem. Głównymi zadaniami wykonywanymi przez ten statek miały być:

  • poszukiwanie i ratowanie życia na morzu;
  • działania interwencyjne wykonywane w celu ratowania życia na morzu, ochrony ludności i środowiska naturalnego oraz bezpieczeństwa morskiego;
  • zwalczanie zagrożeń i zanieczyszczeń środowiska morskiego;
  • inne działania, polegające na stworzeniu możliwości wykorzystania statku, jako uniwersalnej platformy dla działań lub wsparcia działań, prowadzonych przez inne podmioty (np. prowadzenie prac podwodnych, wydobycie produktów ropopochodnych z wraków itp.).

Cały program miał kosztować 273,4 mln zł i zakończyć się przekazaniem statku w 28 miesięcy po podpisaniu umowy (a więc najwcześniej pod koniec 2023 roku). Przedmiot zamówienia był dofinansowany z funduszu Unii Europejskiej z „Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020, III Osi Priorytetowej, w ramach Działania 3.2. Rozwój transportu morskiego, śródlądowych dróg wodnych i połączeń multimodalnych dla Projektu „Budowa wielozadaniowego statku ratowniczego dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa””.

Z umowy o podpisanie dofinansowania z Unią Europejską wynikało, że nowy statek SAR miał mieć długość maksymalnie 85 m, zanurzenie maksymalnie 5,5 m, autonomiczność 20 dni oraz pojemność retencyjną nie mniej niż 800 m3, w tym 200 m3 na ładunki niebezpieczne HNS (Hazardous and Noxious Substances). Przypomnijmy, że wg protokołu OPRC-HNS 2000 za HNS uznaje się każdą substancję niebędącą olejem, która po przedostaniu się do środowiska morskiego może spowodować zagrożenie dla zdrowia ludzkiego, szkodliwe skutki dla żywych zasobów i życia morskiego, niszczyć urządzenia lub wpływać na inne wykorzystanie morza.

Do zadań statku SAR w umowie z UE zaliczono:

  • poszukiwanie i ratowanie rozbitków oraz udzielanie im pomocy medycznej;
  • możliwość stworzenia ośrodka koordynacyjnego w przypadku masowych akcji ratowniczych;
  • zwalczanie zagrożeń chemicznych na morzu, w tym zagrożeń olejowych;
  • gaszenie pożarów na statkach w celu ratowania życia;
  • awaryjny odładunek statku będącego w niebezpieczeństwie;
  • holowanie awaryjne;
  • asystę ratowniczą.

W specyfikacji istotnych warunków zamówienia stanowiącej załącznik do dokumentów przetargowych dołożono dodatkowo możliwość realizowania „działań innych, polegających na stworzeniu możliwości wykorzystania statku, jako uniwersalnej platformy do działań lub wsparcia działań, prowadzonych przez inne podmioty (np. prowadzenie prac podwodnych, wydobycie produktów ropopochodnych z wraków itp.)”.

W celu realizowania holowania awaryjnego jednostek pływających na Bałtyku założono, że „statek ratowniczy musi być wyposażony w windę holowniczą o uciągu dostosowanym do uciągu na palu 100 ton i mieć zdolność uciągu 100 t. i zestaw wyposażenia w sprzęt holowniczy. Umiejscowienie windy, haka oraz pozostałego wyposażenia holowniczego powinno umożliwiać wykonywanie innych działań ratowniczych na pokładzie, w tym operacji podnoszenia poszkodowanych przy użyciu śmigłowca ratowniczego”.

Z bardziej szczegółowych wymagań taktyczno-technicznych wynika, że statek miał mieć długość nie mniejszą niż 78 m, szerokość od 15 do 17 m, wysokość pokładu głównego od 7-8,5 m, powierzchnię pokładu roboczego około 300 m² oraz prędkość maksymalną 16 w i podróżną od 11-13 w.

Stałą załogę jednostki miało stanowić 16 osób. Ale miała również być „możliwość dokwaterowania dodatkowej załogi w ilości 12 osób, dokwaterowanie dodatkowego personelu specjalistycznego w ilości 12 osób i akomodacji rozbitków” przy zapewnieniu odpowiednich warunków pracy i bytowania”.

Gdzie są „bojowe środki trujące”?

Wbrew temu, co wprost wynika z raportu NIK, w wymaganiach na wielozadaniowy statek ratowniczy SAR nie ma nawet wzmianki na temat przygotowania tej jednostki pływającej do likwidacji zagrożeń wynikających ze znajdującej się na dnie Bałtyku amunicji chemicznej. Nie ma więc środków do jej wyciągania oraz pomieszczeń do przechowywania lub neutralizacji amunicji chemicznej i bojowych środków trujących.

Poza zbiornikiem na płynne i kontenerem na stałe substancje HNS, w wymaganiach wskazane jest tylko pomieszczenie magazynu środków chemicznych, którego wyposażeniem mają być „regały i szafy wg. przeznaczenia”. Zaplanowano natomiast stworzenie okrętowego laboratorium (do badania i składowania próbek przy zwalczaniu zagrożeń chemicznych innych niż olej) oraz założono, że statek ma być gazoszczelny (gazoszczelność ma być realizowana poprzez nadciśnienie oraz filtrowentylację dostarczanego powietrza).

Oczywiście w wymaganiach na wielozadaniowy statek ratowniczy uwzględniono jego zdolność do zwalczanie zagrożeń i zanieczyszczeń środowiska morskiego. Nie jest to jednak na pewno to, co zapowiadano w raporcie NIK. Wskazano bowiem jedynie, że nowy statek ma być zdolny do:

  • Prowadzenia działań ratowniczych w warunkach skażenia wody i atmosfery substancjami o temperaturze zapłonu niższej niż 430°C;
  • Wykrywania i monitorowania dryfu substancji olejowych;
  • Ograniczania rozlewu substancji olejowych;
  • Zbierania zanieczyszczeń olejowych z powierzchni wody (wysokość fali do 2,5 m);
  • Wykrywania i monitorowania niebezpiecznych i szkodliwych substancji chemicznych (HNS);
  • Zwalczania zagrożeń i zanieczyszczeń chemicznych innych niż olej (HNS), w tym poprzez zbieranie zanieczyszczeń z powierzchni wody z uwzględnieniem określonych ograniczeń;
  • Awaryjnego odładowania z zagrożonej jednostki substancji niebezpiecznych i szkodliwych (płynnych i w opakowaniach), z uwzględnieniem transferu ładunku na statek własny oraz statek inny;
  • Poszukiwania i usuwania niebezpiecznych ładunków w opakowaniach utraconych na morzu;
  • Awaryjnego odładowania paliwa bunkrowego z uszkodzonego zbiornika, z uwzględnieniem paliwa na statek własny i statek inny. Odładowanie polega na odpompowaniu lub opróżnieniu zbiornika lub zbiorników statku ratowanego, na statek będący przedmiotem zamówienia lub innego statku;
  • Transferu zebranych zanieczyszczeń znajdujących się w zbiornikach lub pokładzie statku na inne statki.

W żadnym z tych przypadków nie wskazuje się więc na potrzebę wydobywania, neutralizowania lub przechowywania zatopionej broni chemicznej. Widać to również w opisie zakładanych prac płetwonurkowych, które mają być związane tylko z poszukiwaniem i ratowaniem rozbitków znajdujących się pod wodą oraz obserwacją i prowadzeniem poszukiwań na dnie morskim. Nie ma też wymagania posiadania urządzeń łączności podwodnej, jak również w stałym wyposażeniu nie wykazano bezzałogowych pojazdów podwodnych (autonomicznych i zdalnie sterowanych).

Dopiero w przyszłości zakłada się wprowadzenie zdalnie sterowanego, inspekcyjnego pojazdu ROV, ponieważ nowy statek SAR ma być platformą umożliwiającą „przyszłą instalację systemów przeszukiwania dna morskiego akustycznych i elektromagnetycznych (sondy akustyczne, sonary, sondy wielowiązkowe) wraz z oprogramowaniem umożliwiającym wizualizację, zainstalowanych na statku oraz przenośnych”.

Jak urzędnicy zrezygnowali ze statku SAR i 237 milionów złotych dotacji UE

Opublikowany w czerwcu raport NIK został zatwierdzony przez Mariana Banasia - Prezesa Najwyższej Izby Kontroli 7 lutego 2020 r. Dokładnie dziesięć dni później ukazała się informacja podpisana przez Macieja Zawadzkiego - Dyrektora Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa o unieważnieniu postępowania na wielozadaniowy statek ratowniczy, ponieważ „wobec zamierzonego przeniesienia zadań Służby SAR do Urzędów Morskich i zniesienia tym samym Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, dalsze postępowanie i wykonanie zamówienia nie leży w interesie publicznym”.

Tłumaczono to „dbałością o celowe wydatkowanie środków publicznych” oraz koniecznością ponownej analizy przez organy państwa „celowości dokonywania wydatków w kontekście możliwej optymalizacji i wykorzystania połączonych sił i środków Służby SAR i urzędów morskich”. Urząd Morski w Szczecinie realizuje bowiem obecnie zamówienie na dwie wielozadaniowe jednostki pływające.

image
Wodowanie drugiego w serii statku wielozadaniowego B 618/2 „Planeta” dla urzędów morskich. Fot. Remontowa Shipbuilding

Wyjaśnienie to jest kuriozalne. Polskie urzędy uznały bowiem za nieracjonalne to co za racjonalne uznała Unia Europejska - dodatkowo za to płacąc setki milionów złotych. Dwa statki dla urzędów morskich są bowiem budowane przez stocznię Remontowa Shipbuilding z Gdańska również z funduszów unijnych. Pomimo tego Unia Europejska zgodziła się później sfinansować inną jednostkę – specjalnie dla służby SAR, przeznaczając na to zresztą więcej pieniędzy. Obie jednostki urzędów morskich mają bowiem kosztować w sumie 213 milionów 650 tysięcy złotych (i w tym przypadku Unia "zasponsorowała" 85% kosztów).

Będą to dodatkowo jednostki mniejsze (długość 60 m i szerokość 12,8 m), zdolne do usuwania rozlewów olejowych, ale nie skażeń chemicznych. Mają to być bowiem statki przeznaczone przede wszystkim do realizacji zadań na rzecz terenowych organów administracji morskiej, pomiarów hydrograficznych, lodołamania i holowania, służąc przy tym tylko jako jednostka wsparcia ratownictwa – a nie specjalistyczny statek ratowniczy.

image
Sfinansowany z funduszy unijnych statek wielozadaniowy B 618 zamówiony przez urzędy morskie w stoczni Remontowa Shipbuilding z Gdańska. Fot. Remontowa Shipbuilding

I najważniejsze – trudno jest nazwać racjonalnym działania pozwalające na „zaoszczędzenie” 40 milionów złotych z własnego budżetu i jednoczesne utracenie prawie 240 milionów złotych funduszy unijnych. Dodatkowo Polska nie pozyska w ten sposób nowoczesnej jednostki pływającej do usuwania skażeń chemicznych, której na polskim wybrzeżu nie ma, a której urzędy morskie na razie nie zamawiają. Przykładowo w realizowanym od 2016 roku programie unijnym „Wymiana taboru pływającego Urzędu Morskiego w Gdyni” nie ma takiego statku pomimo, że „przesłanką dla realizacji projektu jest potrzeba dostosowania wyposażenia Urzędu Morskiego w Gdyni do aktualnych wymogów dotyczących ochrony środowiska”.

Od decyzji o unieważnieniu postępowania odwołała się spółka NED-PROJECT Sp.z o.o. uważając, że nie było do tego podstaw faktycznych i prawnych. Dodatkowo wskazywano, że mogło dojść do zaniechania działań leżących w interesie publicznym i będących w obowiązkach Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. Wykazano również, że zmiany organizacyjne (przejęcie służby SAR przez Urzędy Morskie) nie spowodowałoby zmiany strony umowy, ponieważ stroną tą jest Skarb Państwa. Co ważne o tych zmianach organizacyjnych służba SAR miała się dowiedzieć z informacji medialnych, a nie oficjalnie – drogą urzędową.

Sąd uznał to odwołanie za zasadne i 6 marca 2020 r. „unieważniono decyzję o unieważnieniu postępowania” przedłużając termin składania ofert do 24 marca 2020 r. Później ten termin przesunięto na 7 kwietnia 2020 r. (z powodu koronawirusa), na 1 czerwca 2020 r. (z powodu prowadzenia ponownej oceny wymagań funkcjonalnych statku oraz rozważaniu wprowadzenia zmian związanych z działaniem w warunkach zagrożenia biologicznego) i ostatecznie na 4 czerwca 2020 r. (bez podania powodu).

Przedłużanie postępowania zakończyło się dla urzędników „sukcesem” i 6 czerwca 2020 r. można już było definitywnie ogłosić unieważnienie postępowania. Zrobiono to, ponieważ:

  • Centrum Unijnych Projektów Transportowych rozpoczęło 15 maja 2020 r. procedury rozwiązania umowy o dofinansowaniu (co oznacza utratę przez Polskę prawie 240 milionów złotych z Unii Europejskiej);
  • Minister Finansów 29 maja 2020 r. zmienił swoją decyzję o finansowaniu przedsięwzięcia (co oznacza utratę przez służbę SAR prawie 40 milionów złotych).

Spółka NED-PROJECT Sp.z o.o. ponownie odwołała się od tej decyzji służby SAR, wykazując błędy urzędnicze i proceduralne w całym postępowaniu. Ale nawet udowodnienie tego urzędnikom w sądzie niczego już nie zmieni.

Nie ma pieniędzy – nie ma statku.

Tego Najwyższa Izba Kontroli rzeczywiście nie mogła przewidzieć. A szkoda.

Reklama

Mikrostan wojenny, Mad Max w Syrii - Defence24Week 102

Komentarze (43)

  1. pragmatyk

    Statek jest potrzebny ,zauważcie szanowni forumowicze ,że klimat się zmienia i oprócz sinic tworza sie nowe inne do tej pory nieznane zagrozenia ,przenoszone sa nowe organizmy ,ktore moga zniszczyc flore i faune Bałtyku ,zapytajcie się rybaków jak wyglądają ryby zatrute zanieczyszczeniami , Bałtyk jest malym akwenem i przez to trudnym do urzymania w czystości ,niedługo pojedziecie na wczasy i będa wszedzie zakazy kapieli ,bo san-epid zamknał ,juz to przerabialismy ,ale pamięć mamy jak widac krotka.

  2. anonim

    Jak by PO rzadzili to napewno bysmy mieli ten statek.

  3. Strzelec

    Moim zdaniem Polska powinna wykorzystać tą sytuację do promocji Polski jako państwa które dba o ekologię i sprząta po bogatych państwach syf z Bałtyku, przyczyniając się do rozwoju flory i fauny oraz zabezpieczenia przed skażeniem tak unikalnego ekosystemu jakim jest Bałtyk. To powinna być nasza karta przetargowa w Unii i powinniśmy podkreślać, że tylko my możemy to zrobić i powinniśmy to robić. Oczywiście żądając za to kasy od Niemiec i Uni ( od Ruskich się raczej kasy nie wyciągnie ) następnie wydobyty odpad przekazując im do utylizacji. Powinniśmy to robić długo i drogo żeby na tym zarobić i grać karta że jesteśmy eko.

    1. pomysł dobry ale Niemc

    2. mick8791

      Mistrzu jaką sytuację Ty chcesz niby wykorzystać? Przecież właśnie zrezygnowaliśmy z budowy (i 85% dofinansowania) okrętu, który miał do tego służyć! Sprzątać po bogatych państwach? Tak świadomościowo - Polska jest jednym z największych trucicieli Bałtyku. Unikalnego ekosystemu? Bałtyk przez praktycznie zerowe zasilanie natlenioną wodą z Atlantyku jest ubogi w faunę i florę. Chyba, że to jest ta unikalność... I jak chcesz żądać kasę od Niemiec za sprzątanie polskich wód terytorialnych?

    3. Jak iii

      Pan z PISu?

  4. KrzysiekS

    Przede wszystkim powinno się zadac pytanie kto topił i kto pokryje koszty operacji utylizacji.

    1. Głos Rozsądku

      Podam Ci taki przykład: przychodzisz przejściem dla pieszych, nie rozglądasz się, bo w końcu na przejściu masz pierwszeństwo i twoje życie kończy jakiś zagapiony mistrz kierownicy. Jego wina w 100%. Pójdzie siedzieć. A jednak to Ty nie żyjesz...

    2. Wolfgang

      To absolutnie nie ma znaczenia. Jest w obszarze polskich morskich wód wewnętrznych i morza terytorialnego - odpowiada Polska (tak jak na lądzie, nie słyszałem żeby np. Amerykanie zapłacili za wybombienie Gdyni, Niemcy za zniszczenie Warszawy a Rosjanie za tysiące ton zakopanych substancji niebezpiecznych). Strefa Przyległa i WSSE - tam też dane państwo odpowiada suwerennie i wyłącznie m.in. za ochronę środowiska. Podaj mi przepis prawa międzynarodowego (podpowiem, szukaj w konwencjach o prawach morza), który pozwala „zrzucić” odpwoedzialność na podmiot trzeci, tj. inne państwo. Dlaczego Norwegia pracowicie sprząta po Rosjanach, Finlandia czy Łotwa lub Estonia też. Na ten temat są dziesiątki jak nie setki publikacji naukowych, które sprowadzają problem do prostej kwestii - każdy odpowiada za swoje obszary morskie, a wszelkie działania państw obcych mogą odbywać się wyłącznie na podstawie porozumień międzynarodowych. Dodam, że Polska nie zawarła żadnych porozumień ws. wspólnego usuwania wraków czy substancji chemicznych, ale na te drugie działania są olbrzymie pieniądze w Unii i korzysta z nich np. Dania czyszcząc od lat Kattegat z zatopionej „chemii” czy Finlandia oraz Estonia i Łotwa. U nas jest problem pt. która instytucja powinna działać, a kto rozdzielać pieniądze z UE. Więc o nie nie występujemy...

    3. Yaro

      Generalnie zgoda - oprócz tego, że na przejściu dla pieszych masz pierwszeństwo tylko i wyłącznie wtedy gdy samochód skręca w przecznice, a Ty właśnie chcesz wkroczyć na przejście przez nią prowadzące. Warto to wiedzieć żeby się bezrozumnie nie ładować pod maski samochodów, które mają pierwszeństwo.

  5. OkO

    Wstyd! Życzę osobom decyzyjnym udanych wakacji nad toksycznym morzem i smacznej rybki z iperytem!

  6. ryszard56

    brak slow na to co się wyprawia ,ale tak to jest i bedzie jak nie ma odpowiedzialnosci karnej masakra

    1. re-ryszard-któryśTam

      A 300 mld z VAT yp można rozdaćkolesiom i odpowiedzialności karnej - nie ma, To jakoś ryszardzie56 ciebie nie oburza w przeciwieństwie do wydatku paru milionów które pewnie jest uzasadnione tylko argumentację zgrabnie przemilczano. Więcej pokory, wszyscy żyjemy w warunkach braku pełnej informacji w sprawie.

    2. olaboga

      300 mld z VAT rozkradzionych? To mam nadzieję, że ktoś siedzi. Nikt? Ojej. To może to po prostu nieprawda?

    3. :)

      A kasa na 500+ spadła z nieba

  7. Aaaa to ja

    Zacytuję pana Radosława Sikorskiego. To pokarze skalę kosztów. "4.800.000 na straty stadniny w Janowie za 2018 i 2017, za 2019 rząd uparcie milczy 5.000.000 wyniosła w reklamówce sekretarka z CBA 5.500.000 na trefne maseczki od kumpla, instruktora narciarstwa 7.500.000 cena zakupu trzech rozbitych limuzyn Dudy, Szydło i Macierewicza 10.000.000 na komisję Macierewicza, badanie parówek, puszek 10.000.000 znikło w upadającej, państwowej stoczni GRYFIA za stępkę promu Morawieckiego 12.000.000 na zabawę na lotnisku w "lądowanie Antonowa" 17.000.000 na testy które "uległy? zniszczeniu w transporcie LOTu 20.000.000 na testy które okazały się nieskuteczne 25.000.000 łącznych dotacji na biznes męża ?naszej Beatki?, prywatna szkoła 27.000.000 przepłacone firmie znajomego Macierewicza za testy z Turcji, 6x drożej niż polskie 30.000.000 stracił szumnie upaństwowiony, konający Autosan za 20 min spóźnienia na przetarg 40.000.000 na łapówki dla KNF za przejęcie banku ?za złotówkę? 50.000.000 na projekt księdza egzorcysty, od resortu Ziobry 65.000.000 wyprowadzone przez senatora PiS z fundacji SKOK 70.000.000 na nielegalny druk kart wyborczych 111.000.000 na jachty, niedziałające strony internetowe i wydatki Polskiej Fundacji Narodowej, 115.000.000 poszło wg. raportu NIK na lewe przetargi w służbie więziennej Patryka Jakiego 140.000.000 na biznes brata i żonki ministra zumowskiego 165.000.000 dotacji z budżetu państwa na prywatne muzeum Tadeusza Rydzyka i jego biznesy 200.000.000 na respiratory od handlarza bronią (dane lista ONZ), respiratorów nie dostarczono 500.000.000 dla książąt Czartoryskich od Glińskiego, pieniądze znikły, fundacja upada 1.000.000.000 straciły łącznie państwowe Enea i Energa na budowie elektrowni Ostrołęka 1.200.000.000 znikło w GetBack, to państwowe banki czyściły portfele z długów na koszt GetBack 1.300.000.000 promesy kredytowej PKO dla spółki Kaczyńskiego ?Srebrna? na dwie wieże 1.500.000.000 na roczne wynagrodzenia katechetów 2.000.000.000 na nową planszę pogody w TVP, 5.000.000.000 wypłacił Bankowy Fundusz Gwarancyjny klientom 13 upadłych kas SKOK 90.770.000.000 (prawie STO MILIARDÓW ZŁOTYCH) PUSTYCH I BEZ POKRYCIA wydrukował pan Glapiński w NBP na wykup obligacji rządowych (dane samego NBP na początek 06.2020) 112.000.000.000 dziura w VAT za rządów Banasia i Morawieckiego 2016-2019, dane ministerstwa 1.071.900.000.000 (JEDEN BILION, 71 MILIARDÓW, 900 MILIONÓW ZŁOTYCH) zadłużenie skarbu państwa na koniec kwietnia 2020 50.000 koperty Kaczyńskiego dla księdza to już drobne nie warte splunięcia.

  8. Ratownik

    Naprawdę totalna bzdura, 85% dofinansowania to prawie za darmo, może nawet zagraniczni partnerzy wynajmowali by Polski okręt do pomocy.

  9. SimonTemplar

    Jak w Polsce utopiono programy.......: Miecznik, Czapla, Orka, Tytan, Wilk, Goryl, Narew, Kruk, Gawron... etc. etc. etc... Za to będą zakupy z półki F35, Patriot i Himars.

    1. Rex

      + krab, rąk, grot, wirus, odra, poprad, ratownik, warmate, pilica, bystra...i wiele innych zamówiono w polskim przemyśle

    2. Danisz

      a ile z nich przygotował obecny mon? jaki nowy program powstał w polskim przemyśle zbrojeniowym w ostatnich 5 latach?

    3. tak tak

      Borsuk, Leo2pl

  10. sosh

    Skąd to narzekanie? Przecież po 89-tym nikt z "lepiej urodzonych" nie poniósł ŻADNEJ odpowiedzialności za jakąkolwiek błędną decyzję. Ponarzekamy sobie tutaj, wylejemy żale w komentarzach i będzie jak było ( cytując klasyka ).

    1. A co maja do gadania Ci którzy urodzili się po 89 jak ciągle do tej pory stanowiska urzędnicze w 80% zajmują urzędnicy z czasów komuny.

    2. bobo

      80 % to przesada. No chyba, że w obecnym Trybunale Konstytucyjnym.

  11. SamJo20

    Ktoś wzioł pod uwagę utrzymanie takiego statku w okresie braku zagrożeń ? Mamy sami sprzątać po innych chlew w Bałtyku ? Bedzie zsgrożenie niech Unia (Niemcy) finansuje oczyszczanie swoich brudów i będzie eko !

    1. Danisz

      O jakim braku zagrożeń mówisz - przecież Bałtyk to jedna wielka tykające bomba ekologiczna! Zezłomuje się ten okręt, zanim skończy się dla niego praca. Po drugie Unia daje kasę nie tylko na sprzęt, ale i współfinansuje takie działania, więc drugi raz robisz z siebie błazna. A po trzecie jak masz syf na wycieraczce, to nie przeskakujesz mówiąc, że to robota sąsiada sprzed stu lat, więc ciebie to nie obchodzi - no chyba że lubisz całe życie mieszkać w syfie

    2. gliwiczanin

      Właśnie unia chciała sfinansować 85 % kosztów budowy tej jednostki. Proszę powiedz mi kiedy nie będzie zagrożeń zanieczyszczenia środowiska naturalnego na świecie? Ludzkość przecież wytwarza tony śmieci. Ten okręt na samym Bałtyku będzie miał pracy na ponad dekadę jak nie więcej. Na dnie samego Bałtyku jest tysiąc zatopionych statków do których można zaliczyć polski prom Heweliusz i wiele innych polskich statków. Nikt nie myśli o wypompowaniu olejów i innych paliw z ich zbiorników. A przecież one też stanowią zagrożenie dla środowiska. Jednak najpierw trzeba usunąć z Bałtyku broń chemiczną z dna, która zagraża bezpośrednio naszemu wybrzeżu.

    3. kapitan Ameryka

      właśnie mówię, że to robota sąsiada sprzed 100 lat, tym bardziej, że ma spadkobiorców. I co, gdzie ten unijny program budowy instalacji do utylizacji? I co, błaźnie, zrobisz z tym chemicznym syfem po II WW? A jak to takie złoto, to zabaw się sam za swoje pieniążki.

  12. gliwiczanin

    Znowu pozorne oszczędności. Pis by nie wydać 40 mln traci 240 mln złotych z dofinansowania unijnego. Gdyby zaczęto budowę tego statku to by jakaś stocznia, a tym samym Polacy mieli prace. Pieniądze zostały by w kraju i prędzej czy później wróciły by o budżetu w formie podatków. A gdy udałoby się oczyścić nasze wody to można byłoby zaoferować odpłatną pomoc innym krają np. Szwecji lub nawet oczyścić inne morza np. Czarne lub Śródziemne. A tak za jakiś czas te chemikalia będzie trzeba usunąć, ale wtedy to my zapłacimy grube miliony firmą z Niemiec lub z innych krajów, bo jeśli tego nie zrobimy to będziemy mieli katastrofę ekologiczną i likwidacje turystyki nad naszym morzem. Wtedy rząd będzie musiał wypłacić miliardowe odszkodowania rybakom, branżą hotelowym, restauracyjnym itp. działającym na naszym wybrzeżu. A i pewnie Komisja Europejska za zanieczyszczenie wód swoich i innych krajów nałoży na nas karę finansową i każe posprzątać całe morze na koszt budżetu Polski. Sam pakiet klimatyczny będzie nas kosztować 20 miliardów.

    1. Greg

      Niech Niemcy i Ruskie sami sprzątają swój bałagan po sobie. A UE to nam może ...

    2. Grredo

      Zmuś ich. Nie widzisz okazji na dobry biznes dla naszych stoczni i dla marynarzy? pracy przy wydobyciu będzie na dziesiątki lat.

    3. asdf

      Oczywiscie ze pozorne oszczednosci, przeciez to i tak trzeba bedzie uprzatnac pytanie kto to zrobi i za ile? Niemieckie firmy moze to zrobia ale rachunek zaplaci Polska, chociaz watpie zeby to oni stali za uwaleniem ORP Strazak. Kto ma tak silne lobby w Polsce? Amerykanie czy żymianie sa zainteresowani zarabianiem na utylizacji tych odpadow?

  13. Rex

    Ile takich statków na Bałtyku mają Niemcu i Rosja? Oni odpowiadają pewnie za >90% zatopionej amunicji i broni chemicznej ...a to MY mamy budować statek i jeszcze sami czyścić dno Bałtyku?

    1. Logistyk

      Skoro tak, to dlaczego nie ma rozmów w Europarlamencie na ten temat? Czas go ruszyć!

  14. Obserwator

    Najlepiej wyrzucać pieniądze na urojone wojska OT. Niestety 30 lat po transformacji niemoc i ignorancja w odniesieniu do potencjału jakie daje Bałtyk to immanentna cechą rządzących w RP.

    1. SimonTemplar

      WOT nie są złą koncepcją, tylko wykonanie jest nie do końca takie jak powinno. No i oczywiście problemem jest zaniedbywanie rozwoju i modernizacji armii zawodowej. Koncepcja połączenia armii zawodowej (120 tyś) z dodatkowym wsparcie w postaci WOT (30 tyś). przy odpowiednim podziale środków na ich finansowanie jest jak najbardziej uzasadniona. Jednak w sytuacji, kiedy Polska nie ma praktycznie skutecznej obrony p.lot. i p.rak. a jedynie namiastkę programu "Wisła", kiedy brakuje nam wystarczającej ilości odpowiednich samolotów wielozadaniowych a mamy namiastkę "Harpii", kiedy zamiast rozwoju i skutecznej modernizacji sił pancernych stawiamy na odmalowanie T72 i bieda ćwierć-modernizację Leopardów BEZ SKUTECZNEJ AMUNICJI, kiedy zamiast korwet rakietowych, fregat i okrętów podwodnych budujemy Holowniki, Ratowniki i trałowce - wówczas ciężko mówić o prawidłowym rozwoju armii i uzasadniać skuteczność jej dodatkowego członu w postaci WOT. WOT odpowiednio wyposażone i zarządzane, z nakreśloną jasno i rzetelnie rolą i zadaniami w razie konfliktów otwartych czy hybrydowych, mogą spełniać swoją rolę znakomicie. Tym ludziom naprawdę nic nie brakuje jeśli chodzi o zaangażowanie i wyszkolenie w odpowiednim dla nich zakresie działań. Niestety położenie rozwoju armii zasadniczej - a to mam miejsce od wielu lat i moim zdaniem jest celową robotą - kładzie cień na tą formację. gdyby to ode mnie zależało to wiele osób mających wpływ na rozwój i modernizację armii w ostatnich 20 latach poszło by siedzieć. Wystarczy prześledzić losy polskich programów rozwojowych aby się zorientować, że armia polska nigdy nie będzie zdolna do prowadzenia samodzielnej obrony terytorium, bo celowo są zamykane kluczowe programy rozwojowe i badawcze.

    2. Rex

      Wolę kilkadziesiąt tysięcy WOT z bronią w ręku niż stateczek do czyszczenia Bałtyku z niemieckiego i ruskiego badziewia

  15. Adam

    Jak już jesteśmy przy "utopionych" statkach to zapytać trzeba jak tam prom morawieckiego budowany w stoczni Szczecińskiej??? 3 lata temu kładli stępkę z wielką pompą i ponoć miał już być gotowy,ma ktoś filmik z wodowania????

    1. Fazy

      To nie była stępka, a podwozie wozu drabiniastego.

    2. Wawiak

      A jak to się ma do zatopionej ropy i broni chemicznej? Bo tu wszyscy o zupie, a ty o...

  16. Zbigniew

    Mam pewien niesmak, wstrętne śmieci wojenne topili w naszym Bałtyku Niemcy i Rosjanie, ale ratunek Bałtykowi i przyrodzie będzie musiał zapewniać polski rząd i polski budżet, czyli my, Polacy!

    1. Przypominam, że teraz nasze plaże są od Mierzeji po Uznam. Nigdy nie wierzyłem w przjaźń z tymi sąsiadami, tak więc sprzątać musimy sami, no chba że zależy wam na kompletnym skarzeniu Bałtyku.

  17. dim

    Jak to dlaczego utopiono ? Ponieważ nie miał dość silnego lobby. Jak zresztą i polska gospodarka morska w góle. A to tylko lobby się liczy.

    1. Grzegorz Brzęczyszczykiewicz

      Zgadza się dlatego trzeba ich cisnąć, przed wyborami jest ku temu okazja.

    2. dim

      I cóż ? Na tym tu portalu chcesz ich "cisnąć" ? Ale to nie jest masowy portal. Autor winien wyjść z tym tekstem, oczywiście streszczonym, za to do znacznie szerszej publiczności.

    3. Grzegorz Brzeczyszczykiewicz

      Oczywiście że nie na tym ale np na FB są ku temu okazję i da się już cislem

  18. logistyk

    Nic dziwnego, że utopiono ten statek bo Inne dla naszej Marynarki Wojennej też utopiono. Ponadto "utopiono": Loarę (p/lot), BWP 2000, Czołg Goryl/ Pt16/17/M2A2, Pluszcza (modernizacja Mi24), wcześniej Salamandrę (Uzbrojony Sokół), śmigłowiec uderzeniowy, Sokół long, Huzara , później Głuszca (tylko 8sztuk - jedna zniszczona), Oprócz tego "utopiono" samoloty: Iskra 2, Iryda, Skorpion, Szerszeń, Orkan. Doświadczenia zdobyte przy ich opracowaniu i modernizacji byłyby bezcenne. Co jeszcze zaprzepaszczono? Dopiszcie.

    1. Kapitan Grebi

      Tyle, że Służba SAR nie ma noc wspólnego z wojskiem......

    2. Logistyk

      Tu chodzi o nasze polskie realia, a nie pod co, bądź kogo podlega.

    3. SimonTemplar

      Dobrze piszesz. Utopiono jeszcze: Kruk, Orka, Wilk, Narew, Tytan, Miecznik, Czapla.......

  19. BUBA

    i jak zwykle niema winnych

  20. Fkfofiffi

    Franken Stuttgart - nazwy mówią same za siebie kto je zbudował i użytkował, wiadomo kto trefny towar wyprodukował, i wiadomo kto wymyślił topienie. Niech sprzątają po sobie i za swoje

  21. oszolom

    Bardzo dobrze zrobiono. 300 baniek tylko do pompowania ropy??? Prawdziwa bomba to bron chemiczna i to trzeba wyciągać!!!!!!

    1. Ok bajdur

      Zgadza się i dlatego ORP Ratownik musi być prowadzony. Jeśli nie jest możliwe pogodzenie obu zadań, to koniecznie trzeba zamówić obok Ratownika drugą jednostkę do wydobycia tego syfu z morza.

  22. wiarus

    Nie potrafię tego zrozumieć i prawdopodobnie sytuacja ta przerasta moją wyobraźnię. To, że urzędnicy są bezkarnymi chwastami wie każdy, kto załatwiał jakąkolwiek sprawę w dowolnym starostwie, czy jakimkolwiek urzędzie. Ale przecież istnieje prokuratura i paragrafy za przestępstwa gospodarcze na wielką skalę. Kwota straty milionów złotych /"zagubienia", przewłaszczenia, czy zmarnowania z jakiegokolwiek powodu/, powinna skutkować wyrokiem skazującym, niezależnie od szczebla urzędu.

    1. obywatel

      a coś taki zdziwiony ?! jakbyś nie wiedział w jakim kraju obecnie żyjesz. jeżeli bardzo wysoki urzędnik obecnej władzy odpowiedzialny za dostawy sprzętu, "wpisuje" sobie do prawa całkowitą bezkarność. a potem cała władza podpisuje się pod tym... to o czym my mówimy. jeśli służby specjalne i prokuratura aresztują jakiegoś "nieszczęśnika" bo mają niezbite dowody na popełnione przez niego przestępstwo... koleś siedzi miesiącami, a obrońcy nie mają dostępu do dowodów, bo są tajne... i gościu siedzi dalej... a po kilku, kilkunastu miesiącach "dojeżdżania "nieszczęśnika" okazuje się, że te tajne dowody, rozkładają ze śmiechu całą palestrę prawników.... to o czym my tu mówimy. a jeżeli obecna władza zostanie przyłapana na łamaniu prawa, to jest z automatu anulowana przez wysokiego urzędnika tego rządu, zanim prokurator prowadzący zrobi sobie kawkę i zacznie czytać akta. i całe szczęście dla prokuratora, bo jakby zaczął je czytać... i zaczął myśleć... to już po nim, po jego karierze... w najlepszym przypadku bieszczady, prokuratura sołecka w ustrzykach górnych.

    2. Grzegorz Brzęczyszczykiewicz

      Dokładnie tak, tyle że system nie rusza urzędników bo kto miał by ich rozliczać inny urzędnik.

    3. dim

      W Grecji, circa ze 20 lat temu, wprowadzono przepis, że ministrowie i wyższy personel ministerstw (ów garnitur polityczny, w dyrektorskich fotelach), nie mogą być pociągani do odpowiedzialności karnej za decyzje podjęte w ramach sprawowania urzędu. Bezkarność zupełna. Jednak okazało się, że nie. Ponieważ gdy w miejsce dwóch partii, zamieniająch się przy władzy od 35 lat, rząd objęła trzecia, niepowiązana z nimi, przeprowadzono śledztwa w kwestii prywatnych wydatków osób kierowniczych. I oczywiście okazało się, że nie miały pokrycia w deklarowanych przychodach - czy kogoś to dziwi ? Po czym łącznie kilkadziesiąt osób, z dwóch ekip ministerialnych MON, jasne że z pionu zakupów, trafiło do więzienia, niektórzy z długimi wyrokami, ale za co ? Z jakiego paragrafu ? Zatem za "pranie brudnych pieniędzy".

  23. Eytu

    Aby zebrać takie ropopochodne substancje trzeba się przygotować podczas procesu odsysania do mozliwej tragedii i niekotrolowanego wycieku na zewnątrz procesu . Co trzeba zrobić ? 20 km plaży najbliżej tego okrętu trzeba polać 30 cysternami substancji lipofobowej (np. plynu do mycia naczyń) ale przed wylaniem niekontrolowanym a nie po . Zabezpieczy to piasek i plażę przed zniszczeniem - ropa nie przyklei się do zagruntowanej plaży. Pytanie - co zrobić z taką ilością plynu do mycia naczyń jak się dostanie do morza . Wybrać jakiś najbardziej biodegradowalny. Może łatwiej będzie przeprowadzić pokrycie ochronne folią plaży. Jedno drugiego nie wyklucza.

  24. Patcolo

    przecież są odpowiednie przepisy w kk za narażanie środowiska zdrowia i życia po takim zawiadomieniu prokurator nic nie zrobi no ale są prywatne akty oskarżenia przecież to już nawet nie jest skandal ale igranie z życiem zdrowiem ludzi i gospodarką.

  25. mc.

    Panie Maksymilianie. Jest Pan doświadczonym człowiekiem, a w artykule "widzę" pańskie zaskoczenie zakończeniem tej sprawy. Stara zasada mówi, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Jak jest dla niektórych korzyść z utraconej dotacji ? Po pierwsze, to bardzo duża (procentowo) dotacja. Po drugie, w przypadku tak dużej dotacji, rozliczanie jej będzie więcej niż szczegółowe. Po trzecie, MY taki statek/okręt (zależy komu go przydzielimy) KUPIMY. Zorganizujemy kolejny przetarg - bo jest taka potrzeba. Wygra właściwa firma. Nikt niczego nie będzie sprawdzał (nie będzie dotacji). I właściwe osoby będą zadowolone. P.S. Proszę nie łączyć powyższych wywodów, z zamówieniami dla wojska czy Marynarki Wojennej. To zupełnie dwie różne historie (?)

Reklama