Reklama

Islandia nie posiada marynarki wojennej, a jedynie Straż Wybrzeża – odpowiednik naszej Straży Granicznej. Obecnie na stanie tej niewielkiej floty znajdują się trzy okręty patrolowe (ICGV „Þór”/„Thor”, ICGV „Týr” o wyporności 1214 ton wprowadzony w 1975 r. i zmodernizowany w Polsce w 2001 r., ICGV „Ægir” o wyporności 1146 ton wprowadzony do służby w 1968 r.) oraz jeden okręt hydrograficzny.

Zadaniem „Thora” jest przede wszystkim nadzorowanie islandzkiej, wyłącznej strefy ekonomicznej, kontrola rybołówstwa oraz prowadzenie operacji poszukiwawczo – ratowniczych. Ma on również możliwość kontrolowania zanieczyszczeń, uczestniczenia w akcjach pożarniczych oraz holowania innych jednostek pływających i różnych systemów zaburtowych (np. wykorzystywanych do usuwania zanieczyszczeń).

Charakterystyczna konstrukcja rufy „Thora” ułatwia wypuszczanie lin i systemów holowanych – fot. M.Dura

„Thor” jest okrętem flagowym i jednocześnie najnowszą jednostką (wprowadzoną do służby w islandzkiej Straży Wybrzeża dopiero w 2011 r.). Został on zaprojektowany jako typ UT 512L przez firmę Rolls-Royce i zbudowany zgodnie z kontraktem z 2006 r. przez chilijską stocznię ASMAR w Talcahuano.

Jest to stosunkowo duży okręt patrolowy o długości 94 m, szerokości 16 m, wysokości 30 m i wyporności 4300 ton. Napęd oparty na dwóch silnikach diesla Rolls-Royce o mocy 2x4500 kW i dwóch pędnikach strugowodnych o mocy 340 kW pozwala na poruszanie się z maksymalną prędkością 20 w. W manewrowaniu pomaga dodatkowo dziobowy ster strumieniowy.

Okręt jest symbolicznie uzbrojony w armatę kalibru 40 mm oraz dwa karabiny kalibru 12,7 mm (zdjęte na czas remontu w Polsce). Podczas długotrwałych operacji patrolowych bardzo przydatna jest rufowa przestrzeń o powierzchni 300 m2 do transportu ładunku o wadze do 120 ton.

Obszerny pokład rufowy może przewozić 120 ton ładunku – fot. M.Dura

Na obu burtach znajdują się windy do opuszczania i podnoszenia dwóch łodzi motorowych MOB (Man Overboard Boat). Nie są to więc typowe RHIB-y wykorzystywane w czasie operacji abordażowo inspekcyjnych. Łodzie do takich działań są prawdopodobnie transportowane na pokładzie rufowym.

Okręt nie posiada typowego lądowiska, ale jest przystosowany do uzupełniania paliwa śmigłowcom. Może też przenosić bezzałogowce startujące pionowo (np. typu S-100 Camcopter). Na rufie znajduje się bowiem pomieszczenie magazynowe zamykane specjalnymi włazami, które prawdopodobnie można przystosować do przenoszenia dronów.

Zamknięte włazem rufowe pomieszczenie magazynowe, które można by zaadoptować jako hangar dla dronów – fot. M.Dura

Okręt ma wielki bęben z grubą stalową liną holowniczą, która jest ukryta w pomieszczeniu za obszernym płaskim pokładem rufowym. Przy czym sama lina jest oddawana tylko przez specjalnie otwierany na tę okazję właz.

Pomieszczenie z bębnem oraz podnoszony właz do wypuszczania stalowej liny holowniczej – fot. M.Dura

Pokład rufowy zakończony jest specjalnym przepustem przez który z rufy może być wypuszczana lina i systemy holowane. W operacjach rufowych pomaga dźwig o zasięgu ramienia 14 m i udźwigu 7,5 ton.

Pomocą w przemieszczaniu ładunków jest dźwig o zasięgu ramienia 14 m – fot. M.Dura

Cechą wyróżniającą islandzki patrolowiec jest dodatkowo oszklony, panoramiczny mostek, z którego dowódca może łatwo kontrolować prace na pokładzie i wokół jednostki nie wychodzą na zewnątrz.

„Szczęśliwe” wypadki

„Thor” charakteryzuje się bardzo mocną konstrukcją, co dwukrotnie uratowało go przed zniszczeniem. Już podczas budowy, która rozpoczęła się w 2008 r., doszło bowiem w Chile do wielkiego trzęsienia ziemi i tsunami (w lutym 2010 r.). „Thor” znajdował się wtedy jednak na suchym doku, dzięki czemu uszkodzony został tylko system napędowy. Patrolowiec udało się naprawić, a jednostka została przekazana Islandczykom tylko z niecałym rocznym opóźnieniem.

Solidna konstrukcja dziobu wynika z trudności akwenów na jakim operują islandzkie okręty patrolowe – fot. M.Dura

Do drugiego wypadku doszło 11 czerwca 2015 r., gdy okręt stał nieruchomo przy nabrzeżu portu Reykjavik. Manewrujący w asyście dwóch holowników rosyjski żaglowiec STS „Kruzensztern” dosłownie staranował bukszprytem lewą burtę patrolowca ICGV „Týr” i stojącego burta w burtę „Thora”. Obie jednostki zostały wtedy lekko uszkodzone.

Nie wiadomo jakie były zniszczenia na obu islandzkich okrętach, ale należy pamiętać, że „Kruzensztern” to czteromasztowy bark ze stalowym kadłubem o wyporności 4700 ton i długości 114,4 m. Jest więc większy i „cięższy” od obu islandzkich jednostek. Konstrukcja „Thora” jednak wytrzymała uderzenie i okręt nie został wyłączony na długo z linii. Przyczyną wypadku według Rosjan (którzy mieli tylko lekko pogięty bukszpryt), było zerwanie się liny holowniczej na jednym z holowników, co jak - wskazują wcześniejsze doświadczenia z „Kruzenszternem” - mogło uratować załogę islandzkiej jednostki.

Ślady na lewej burcie po pośrednim zderzeniu się z rosyjskim żaglowcem „Kruzensztern” – fot.M.Dura

Nie był to bowiem pierwszy taki wypadek z udziałem rosyjskiego żaglowca. W sierpniu 2014 r. „Kruzensztern” przy wyjściu z duńskiego portu Esbjerg zatopił lokalny holownik Diver Master o długości 17 m. Duńska jednostka pomagała rosyjskiemu żaglowcowi podczas manewrowania i została dosłownie wciągnięta pod wodę przez linę holowniczą, która niestety nie pękła tak jak w Reykjaviku. Na szczęście znajdująca się w pobliżu motorówka policyjna natychmiast ewakuowała trzech członków załogi holownika.

Do kolejnego wypadku doszło tuż po zdarzeniach w Reykjaviku, 27 czerwca 2015 r. „Kruzensztern” poruszając się prawdopodobnie ze zbyt dużą prędkością i bez zachowania odpowiedniej do warunków ostrożności wszedł na mieliznę przy ujściu rzeki Dźwina Północna. Żaglowiec nie zdołał sam się uwolnić i musiał zostać ściągnięty na tor wodny z pomocą dwóch holowników.

„Thor” a potrzeby Marynarki Wojennej RP

„Thor” to okręt patrolowy budowany pod wymagania islandzkiej Straży Wybrzeża. Jest więc on przygotowany na długie działanie w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych i przy dużym oblodzeniu. Nie jest to jednak jednostka, która spełniałaby konkretne wymagania polskiej Marynarki Wojennej. Przede wszystkim jest to okręt o wyporności dwukrotnie przekraczającej polskie potrzeby. Nie ma na nim pokładu lotniczego i nie ma też wymaganego wyposażenia elektronicznego.

Okręt patrolowy ICCV „Thor” – fot. M.Dura

Jest to jednak jednostka ważna, ponieważ pokazuje, że firma Rolls-Royce może projektować okręty patrolowe, brała udział w dialogach technicznych organizowanych przez Inspektorat Uzbrojenia w programach Miecznik i Czapla i jej oferta powinna być brana pod uwagę w przyszłych postępowaniach na okręty nawodne.

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. marina

    Gdyby na pokładzie rufowym ustawić "Kraba" i "Langustę" można by uznać, że mamy korwetę "Wróbel".

    1. piotr

      Niemcy tak próbowali ale nic z tego nie wyszło to znaczy wyszła ale korozja.

  2. dociekliwy

    Pytanie do autora. Czy Alkor ma koncesje na remont okrętów (okręt z uzbrojeniem), a może Świadectwo Bezpieczeństwa Przemysłowego ? Czy też w Polsce wszystko wszystko mogą robić. Mi się wydaje, że tak. Bo Wojsko ogłasza przetargi bez wymaganych przez Polskie prawo koncesji, wystarczy spojrzeć na przetargi w KPW Gdynia.

    1. Franz

      Jak wynika z tekstu uzbrojenie zostalo na czas remontu zdemontowane.

  3. Ad_summam

    Z tego wynika, że rosyjscy marynarze są klasą samą w sobie ...

    1. hmm

      2 na 3 wypadki zasługą holowników, jak tam chcesz