Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Przełom w Iraku? Operacje w Ramadi i pod Hawidżą

7 października siły irackie wyzwoliły znaczne obszary Ramadi, dochodząc na odległość 1 km od centrum miasta. Jednocześnie Południowe Dowództwo Operacyjne Peszmergów ogłosiło, iż razem z oddziałami Ludowej Mobilizacji (Hashd Shaabi) przystępuje do operacji wyzwolenia Hawidżi oraz Sherqat na pograniczu prowincji Kirkuk oraz Salahuddin - w analizie dla Defence24.pl pisze Witold Repetowicz.

Fot. W. Repetowicz
Fot. W. Repetowicz

Trudno powiedzieć, czy jest to długo wyczekiwany przełom na dwóch frontach irackich – północnym i anbarskim – niemniej jednak napawa to optymizmem. W Anbarze operacja wyzwolenia stolicy tej prowincji, miasta Ramadi, utknęła z dwóch powodów. Po pierwsze, mimo starań premiera Abadiego, wciąż szwankowała koordynacja między międzynarodową koalicją lotniczą pod przywództwem USA, zapewniająca wsparcie w postaci nalotów, a głównie szyickimi oddziałami Hashd Shaabi. Do tego doszedł drugi problem. Reformy zainicjowane przez rząd Abadiego pod wpływem masowych demonstracji (które zresztą wciąż się odbywają) spowodowały załamanie się politycznej pozycji byłego premiera Malikiego, a wraz z nią osłabły wpływy Iranu w Iraku. To zaś wpłynęło na opór ze strony niektórych szyickich milicji, mających silne związki z Iranem (Hezbollah, Khorasan czy Asaib Ahl al-Haq). Konflikt między rządem a częścią Hashd Shaabi pogłębił się, gdy w parlamencie przystąpiono do pracy nad ustawą o Hashd Watani. Przewiduje ona m.in. większy udział sunnitów w tych oddziałach i większą kontrolę państwa nad ich działaniami. Podjęcie nowych ofensyw tuż po ogłoszeniu przez Rosję stworzenia „koalicji antyterrorystycznej” w składzie Rosja-Iran-Irak-Syria-Hezbollah i ulokowanie w Bagdadzie pierwszego (rotacyjnego) centrum operacyjnego, może wskazywać na rosyjsko-irańską mediację w celu wytłumienia tych tarć.

Ofensywa w Ramadi nie odbywa się jednak przy wsparciu lotniczym Rosji, lecz niezmiennie Stanów Zjednoczonych. USA zresztą wykluczyły zgodę Iraku się na rosyjskie bombardowania na swoim terenie. Zrobiły to jednak trochę zbyt pochopnie, gdyż sam premier Abadi nie wyklucza takiego rozwiązania, a szereg polityków szyickich wręcz się tego domaga. Rosja natomiast nie mówi nie. Warto przy tym pamiętać, że wielu szyitów w Iraku nie wierzy w chęć zniszczenia Państwa Islamskiego (IS) przez USA, a niektórzy są nawet przekonani, iż toczy się wojna zastępcza (proxy) między USA i Iranem, gdzie IS stanowi amerykańskie narzędzie. To przekonanie jest oparte m.in. na dość oczywistym, ideologicznym związku między salafitami i saudyjskimi wahabitami, a Państwem Islamskim i Al Kaidą (formalna wrogość nie ma tu znaczenia), a także przyzwoleniu Zachodu na zbrodnicze bombardowania saudyjskie w Jemenie. Dlatego szyici z całą pewnością będą woleli koalicję z Rosjanami, aniżeli z Waszyngtonem, nawet jeśli rosyjskie możliwości technologiczne w zakresie militarnym są znacznie mniejsze. Wielu szyickich dowódców polowych i tak zarzuca Amerykanom wyjątkową nieprecyzyjność i nieskuteczność bombardowań, a w ostatnim okresie wręcz wstrzymanie nalotów w Anbarze.

Jednak nie tylko szyici krytykują Amerykanów w Iraku.Również Hoshyar Abdulla, lider parlamentarnej frakcji kurdyjskiej partii Goran (jednej z trzech głównych partii irackiego Kurdystanu) oskarżył USA o nieskuteczność operacji lotniczych, krytykując brak bombardowań drogi Raqqa–Mosul, głównej linii zaopatrzenia między terenami syryjskimi opanowanymi przez IS a Mosulem. Niektórzy politycy opozycyjnych partii kurdyjskich, Goran i PUK, wypowiadali się ostatnio za bliższą współpracą Kurdyjskiego Rządu Regionalnego (KRG) z Rosją i Iranem. KRG zresztą ostrożnie poparło interwencję rosyjską w Syrii. Warto przy tym pamiętać, że prezydent Barzani znajduje się obecnie pod silną presją opozycji ze względu na upływ jego kadencji, a także wzrost tendencji antytureckich wśród Kurdów irackich, spowodowanych atakami armii tureckiej na Kurdów w Turcji i okresowo też w Iraku. Z drugiej strony, Kurdowie iraccy, z uwagi na relacje z USA, nie uczestniczą w naradach „rosyjskiej koalicji antyterrorystycznej”. Silne wejście Rosji do Iraku to smutny paradoks. Warto bowiem pamiętać, jak wiele ucierpieli od Saddama Huseina zarówno szyici, jak i Kurdowie. Tymczasem obalili go Amerykanie (również z pomocą Polski), a Rosjanie do końca bronili. To jednak efekt błędnej polityki amerykańskiej. Inną emanacją zagubienia administracji Obamy w meandrach bliskowschodniej polityki jest to, że USA uparcie odmawiają bezpośredniego zbrojenia Peszmergów, utrzymując, że powinno to się odbywać przez Bagdad. Działania tego rodzaju wręcz wpychają Kurdów w szeregi koalicji tworzonej przez Rosję. Smaczku całości dodaje również to, iż Irańczycy (wprawdzie incydentalnie) przekazali w sierpniu ub. r. broń bezpośrednio Kurdom. Warto też zwrócić uwagę na to, że choć cały plan niepodległościowy Barzaniego oparty był na założeniu bliskiej współpracy z Turcją w celu uzyskania ekonomicznej niezależności od Bagdadu, to wobec odsunięcia tych planów w czasie, Kurdystan ma również inne możliwości eksportu swojej ropy.

7 października w Anbarze Irakijczycy wyzwolili kilka dzielnic leżących na zachód oraz północ od centrum Ramadi (Zankura, Albu Jlib, al-Adnaniyah i znaczną część Albu Risha, a także tzw. „piąty kilometr” i Albu Faradż). Postępy na odcinku zachodnim doprowadziły do przejęcia przez siły irackie kontroli nad drogą łączącą tereny okupowane w Ramadi przez IS z miastem Hit, leżącym na północny zachód, w górę Eufratu.

Jeszcze ciekawsze są zapowiedzi operacji wyzwolenia Hawidźi i Szerqat. To dwa największe miasta, położone między Tikritem i Beidżi, a Kirkukiem i Mosulem. Warto tu zaznaczyć, że o ile Tikrit siły irackie wyzwoliły mniej więcej pół roku temu, to bitwa o Beidżi, ze zmiennym szczęściem dla obu stron, trwa od początku tego roku. Hawidża to historycznie miasto kurdyjskie, lecz zdaniem większości Kurdów – nieodwracalnie zarabizowane, na tyle, że nie warto się o nie bić. Liczy prawie 300 tys. mieszkańców i są to w przytłaczającej większości Arabowie – sunnici. Czynniki te powodują, że nie będzie to łatwa operacja. Nie dziwi natomiast zapowiedź współpracy Peszmergi z Hashd Shaabi. W rejonie Kirkuku operuje bowiem Peszmerga związana z PUK. Rok temu Peszmerga powiązana z PUK również współpracowała z Hashd Shaabi w Dijali (operacja wyzwolenia Dżaluli i Sadiji). Póki co, w wyniku trwających od kilku dni działań Peszmergów wyzwolono w tym rejonie 14 wiosek, podchodząc na odległość 20 km od Hawidżi.

Sherqat to - nie licząc Beidżi - ostatnie miasto w prowincji Salahuddin, które pozostaje w rękach IS. Ponadto terroryści kontrolują też część pustynnego obszaru zachodniej części tej prowincji, co zapewnia im panowanie nad transpustynną drogą łączącą Anbar z północną Salahudin i Niniwą. To drugi, obok drogi Raqqa–Mosul, szlak łączący syryjską i iracką część IS, dlatego jego przecięcie będzie miało przełomowe znaczenie. Otworzy to również drogę oddziałom rządowym do prowincji Niniwa i Mosulu.

Witold Repetowicz

Zobacz również

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama