Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Przekształcenia polskiego przemysłu zbrojeniowego – kolejna odsłona
Mamy już druga połowę kwietnia i, jak nie było decyzji rządu co do przyszłości polskiej zbrojeniówki, tak i w dalszym ciągu nie ma. Ciekawe co to może oznaczać… Czyżby jakiś przełom?
Ale po kolei. Na początek dobre wiadomości.
Dogadaliśmy się z Patrią i produkcja Rosomaka będzie kontynuowana przez kolejne dziesięć lat. Strona polska uzyskała możliwość wprowadzania zmian i ulepszeń. Rozszerzono także katalog krajów, do których możemy eksportować. Jest to bardzo dobra wiadomość, bo Rosomak ma dobrą opinię, sprawdził się też bojowo.
Powstaje jednak pytanie: kto i dokąd ma go eksportować? Cz ma to być Bumar? Do Indii, Malezji czy Indonezji – jest to duży znak zapytania. Niestety na tych i innych rynkach reputacja Bumaru nie jest najlepsza. Jestem bardzo ciekawy tego, kto będzie prowadził eksport Rosomaków. A może Siemianowice zdecydują się na wybór partnerów z sektora prywatnego, którzy operują na poszczególnych rynkach. Warto by było.
Więcej: mec. Kruk: Konsolidacja polskiego przemysłu obronnego – ciąg dalszy
Na pytanie, co było przyczyną ugodowej postawy strony fińskiej, odpowiedzią nie będą raczej enuncjacje w prasie o możliwości zbudowania przez Polskę własnego KTO w ciągu najbliższych dwóch bądź trzech lat. Wydaje się, że zdecydowała konsekwentna i dobra robota Ministerstwa Gospodarki, które solidnie pilnowało realizacji umów offsetowych i zapewniło trzymanie presji na Finów.
Drugim znaczącym wydarzeniem było podpisanie przez HSW umowy z koncernem izraelskim, dotyczącej rozwoju haubicy kołowej. Dobrze by było, gdyby polskie firmy otrzymały solidny zastrzyk technologiczny.
A tymczasem sprawy związane z przekształceniami zbrojeniówki jakby stanęły. Opadła medialna aktywność obydwu oponentów Bumaru i, wspieranego przez MON, HSW. Najprawdopodobniej toczą się zacięte targi i negocjacje.
Koncepcja powoływania nowej firmy jest, moim zdaniem, błędna. W polskich realiach zdobycie wszelkich koncesji i uprawnień może trwać ponad rok. Jeżeli akcje wszystkich firm zbrojeniowych, należące do Skarbu Państwa, zostaną wniesione do spółki holdingowej to powstanie decyzyjny paraliż. Nie wiadomo kto zostanie powołany do zarządu spółki holdingowej. Będą to całkiem nowi ludzie czy na przykład dwie osoby z Bumaru, a jedna z HSW? Albo może ktoś inny z branży? A może fachowcy z nadania? Tarcia pomiędzy spółkami – zależnym Bumarem, HSW i centralą – wydają się nieuniknione i w efekcie mogą bardzo zaszkodzić zbrojeniówce, która znajduje się w stanie oczekiwania na zapowiadaną modernizację Sił Zbrojnych.
Konsolidacja powinna zostać oparta na jednej lub dwóch firmach, wariant wyboru ustali Rząd. W mojej opinii Bumar nie zostanie dominantem. Będą to dwa ośrodki, ponieważ opór HSW i WZRP jest zbyt duży oraz grozi niepokojami i strajkami, a w konsekwencji spadkiem w sondażach. Skoro dwa to może warto spróbować silniej włączyć kapitał prywatny. Istnieją dobre przykłady, chociażby takie jak Radmor.
Czy Rządowi wystarczy odwagi? Chyba nie, ponieważ zdecydowane wprowadzenie kapitału prywatnego do zbrojeniówki grozi zarzutami ze strony opozycji (korupcja itp.). Tak więc, powstaną dwa holdingi. Pierwszym z nich będzie Bumar, może nawet okrojony o Łabędy, ale na pewno nie dostanie WZLi i Zielonki. Drugim będzie HSW i cała reszta, bardziej jako luźna federacja niż prawdziwy holding. Trochę dziwna wydaje się być ta federacja i trudno będzie z niej zrobić prawdziwy koncern. Czas pokaże jak to będzie, ale może w związku z reformą zbrojeniówki doczekamy się prawa holdingowego. A może chodzi jednak o to chodzi, żeby zostało tak jak jest, a reformy dokonują się jedynie pozornie.
Więcej: Przyszłość polskiego przemysłu zbrojeniowego – spór ciągle nierozstrzygnięty
Mam wrażenie, że unosi się coś w powietrzu, jakiś zapach znad Morza Śródziemnego. Ponoć w jednym wielkim koncernie znad jego wschodnich brzegów, który dotychczas nie miał na rynku większych sukcesów, a opinię – jak twierdzi większość – nie najlepszą, zakupiono hurtowe ilości szampana z napisami “re Poland”. A ponadto jego kierownictwo przechodzi ponoć intensywny kurs otwierania szampana.
Ciekawe, nieprawdaż? O tym, o ile sytuacja pozwoli, może w kolejnych odcinkach.
Jarosław Kruk jest partnerem zarządzającym w kancelarii Kruk i Wspólnicy. W latach 1997-2000 pracował jako radca prawny w Departamencie Prawnym MSWiA, a w okresie 2007-2010 kierował kompleksową obsługa prawną na rzecz Ministerstwa Gospodarki w zakresie offsetu. Jarosław Kruk jest również autorem bloga dotyczącego prawnych zagadnień związanych z przemysłem zbrojeniowym i obronnością państwa Offset and Defence.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie