Reklama

Geopolityka

Fot. mil.ru

"Propagandowe" desantowanie Floty Bałtyckiej

W odpowiedzi na ćwiczenia morskie NATO „Northern Coasts 2015”, w Obwodzie Kaliningradzkim odbyło się dwustronne taktyczne ćwiczenie wojsk brzegowych Floty Bałtyckiej z praktycznym desantowaniem piechoty morskiej. Jak się jednak wydaje, więcej w tym było propagandy, niż rzeczywiście groźnej dla przygotowanego przeciwnika operacji desantowej.

Manewry odbyły się w ramach wspólnego ćwiczenia „Ścit Sojuza-2015”. Wzięło w nich udział około 1000 żołnierzy jednego z pułków zmechanizowanych i pododdziałów piechoty morskiej Floty Bałtyckiej, około 50 jednostek sprzętu wojskowego, w tym bojowe wozy piechoty BMP-2, 10 śmigłowców i samolotów lotnictwa morskiego oraz 20 okrętów. To, co mało być współdziałaniem, w rzeczywistości rozbito na szereg oddzielnie realizowanych epizodów, które tylko w założeniu miały się wzajemnie uzupełniać.

W ten sam sposób publikowano też oficjalne komunikaty na stronie rosyjskiego ministerstwa obrony. Opisywały one poszczególne etapy oraz oddzielnie realizowane zadania ogniowe, w żadnym wypadku jednak nie wskazując, by były one powiązane czasowo ze sobą, ani - co najważniejsze - z desantowaniem wojsk.

Alarm i ćwiczenia wojsk brzegowych

Ćwiczenie rozpoczęło się od alarmu ogłoszonego 10 września br. w jednostkach brzegowych i wielokilometrowego przemarszu z miejsca stałej dyslokacji na jeden z poligonów Obwodu Kaliningradzkiego, gdzie m.in. trenowano organizowanie stanowisk obronnych i realizowano zadania ogniowe (z wykorzystaniem wyrzutni rakiet niekierowanych Grad).

Fot. mil.ru

Rosjanie chwalili się przy tym, że zachowano w miarę wysoki realizm podczas manewrów, a więc działano przy przeciwdziałaniu elektronicznym przeciwnika, uderzeniach lotnictwa i ogniu artylerii. Nie wyjaśniono jednak jak to zrobiono i nie wskazuje na to liczba i rodzaj użytych sił.

Przygotowanie desantu morskiego i powietrznego

W ramach manewrów odbył się również załadunek około 500 żołnierzy piechoty morskiej oraz wybranych elementów sprzętu wojskowego na „okręty desantowe”. Wykorzystano do tej operacji jeden duży okręt desantowy „Aliksandr Szabalin” (projektu 776 Ropucha) o wyporności 4400 t, dwa małe okręty desantowe na poduszce powietrznej „Mordowija” i „Jewgienij Kocieszkow” (projektu 12322 typu Żubr) o wyporności 555 t, dwa małe kutry desantowe „Miczman Liermontow” i „Liejtnant Rimskij-Korsakow” (projektu 21380 typu Diugoń) o wyporności 280 t oraz nieznaną liczbę nowych kutrów desantowych projektu 11770 typu „Sierna” o wyporności około 100 t.

Fot. mil.ru

Zgodnie z oficjalnym komunikatem, po zakończeniu załadunku z okrętów i kutrów sformowano zespół desantowy, który wyszedł w morze i udał się do rejonu wysadzenia desantu morskiego. Ochronę przeciwlotniczą i przeciwokrętową zapewniał zespół ochrony składający się z trzech korwet należących do Floty Bałtyckiej: „Sobrazitielnyj”, „Stojkij” i „Bojkij” (projektu 20380), małych okrętów rakietowych oraz kutrów rakietowych. W zespole ochrony były również jednostki zwalczania okrętów podwodnych („Zielienodolsk”, „Kałmykija” i „Uriengoj” projektu 1331M) oraz różnego rodzaju okręty zabezpieczenia. Na żadnej z tych jednostek nie było radaru dalekiego zasięgu, który pozwalałby na wcześniejsze przygotowanie się na atak lotnictwa przeciwnika. Ochronę z powietrza zapewniały (teoretycznie) samoloty myśliwskie lotnictwa morskiego, ale i tutaj nie wykorzystano systemów klasy AWACS, a więc myśliwce działały faktycznie „w ciemno”.

Fot. mil.ru

Oczyszczaniem rejonu desantowania z min zajęła się specjalna okrętowa grupa trałowa. Jak się bowiem okazuje, Rosjanie nadal zakładają działanie swoich sił w rejonach o dużym prawdopodobieństwie występowania min, dlatego w scenariuszu ćwiczenia uwzględnili wykorzystanie przez swoje okręty trałów kontaktowych i niekontaktowych. Zadanie było o tyle realne, że przygotowując ćwiczenie rozstawiono pole minowe z ćwiczebnych min kotwicznych i dennych.

Fot. mil.ru

Desantowanie z morza

Sam desant przebiegał według standardowego schematu. Piechota morska zajęła przyczółek przy ogniowym wsparciu okrętów grupy bojowej oraz lotnictwa szturmowego Floty Bałtyckiej. W pierwszej kolejności wykorzystano śmigłowce Mi-24 (chociaż nie są to helikoptery, które mogą być dostarczone do rejonu desantowania przez okręty – a więc faktycznie nie będzie ich można użyć) oraz tzw. „frontowe bombowce” Su-24, które zgodnie z komunikatem miały wykorzystywać przy atakach bomby i uzbrojenie rakietowe.

Fot. mil.ru

Do wyjścia na brzeg wykorzystano około 30 kołowych transporterów opancerzonych BTR-82A, które albo dopłynęły do brzegu z okrętów desantowych, albo zostały wysadzone bezpośrednio na brzeg z wykorzystaniem poduszkowców.

ss
Fot. mil.ru

Wsparcie dla desantu

Wcześniej na brzeg wysadzono za pomocą śmigłowców Ka-27PS grupy inżynieryjne, które zabezpieczały przejście sprzętu wojskowego przez ćwiczebne pola minowe na lądzie. Nie poinformowano jednak, jak można byłoby przeprowadzić podobną operację na brzegu bronionym przez przeciwnika, i to w dzień (śmigłowce Ka-27PS nie mogą działać w nocy dla potrzeb np. sił specjalnych).

Fot. mil.ru

By utrudnić przeciwnikowi ewentualne przeciwdziałanie, Rosjanie wysadzili poza jego liniami obrony desant spadochronowy z pododdziałów desantowo–szturmowych piechoty morskiej (nie podano liczby zrzuconych żołnierzy). Ich zadaniem było przechwycenie i przygotowanie odcinka brzegu, na którym miało się odbyć desantowanie.

Ogniowe wsparcie dla desantu miały zapewnić okrętowe systemu artyleryjskie i rakietowe. W komunikatach z ćwiczeń nie było jednak nawet wzmianki o strzelaniu z wykorzystanie armat typu A-160 kalibru 100 mm będących na wyposażeniu korwet projektu 20380. Wspomniano jedynie o przeprowadzeniu strzelań do celów nawodnych i brzegowych z wyrzutni rakiet niekierowanych systemu „Ogoń” na poduszkowcu „Mordowija”. Baterię nabrzeżną przeciwnika imitowało pole wyznaczone ma wodzie bojkami ćwiczebnymi (a więc w zupełnie innym miejscu niż odbywało się desantowanie).

Poduszkowiec wykonał jeszcze strzelanie do celów powietrznych z wykorzystaniem systemu artyleryjskiego AK-630 kalibru 30 mm. Zdjęcia wskazują, że nie korzystano z radaru kierowania ogniem MR-123, lecz z celownika optycznego Kołonka.

Fot. mil.ru

Strzelanie do celów podwodnych wykonały też okręty ZOP projektu 1331M wykorzystując system RBU-6000. Przy poszukiwaniu okrętów podwodnych jednostki te współdziałały ze śmigłowcami Ka-27 PŁ. Komunikat wskazywał na śmigłowce, ale widać tu wyraźną nieścisłość z wcześniej podanymi danymi.

Fot. mil.ru

W ćwiczeniu miało bowiem wziąć udział 10 śmigłowców i samolotów lotnictwa morskiego. Na zdjęciach pokazano dwa bombowce frontowe Su-24, wspomniano również w komunikatach o śmigłowcach Mi-24, Ka-27 PS i Ka-27 PŁ. Dodatkowo osłonę myśliwską miały zapewnić myśliwce (prawdopodobnie Su-27). Prawdopodobnie działały więc jedynie pojedyncze helikoptery.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. Shadow

    Jak to jest, że jak NATO organizuje manewry to są super, a jak Rosja to zwykła propaganda. W ogóle brakuje rzetelnych tekstów dotyczących rosyjskiej armii i jej manewrów. Albo jest ogólnonarodowa panika, jakby WDW już przeprowadzało desant na Warszawę, albo kpimy z Rosjan na potęgę. Przeciwnika nie wolno lekceważyć, bo to pierwszy krok na drodze do porażki. Rosjanie wydzielili do manewrów 3 korwety - my mamy jedną i to przedpotopową. Lotnictwo morskie u nas w zasadzie nie istnieje, a autor pisze tak, jakbyśmy potęgą militarną byli i się nabijali z militarnych podrygów sąsiada. Ktoś pamięta ostatnie manewry Anakonda? Był taki filmik wrzucony jak pododział Kawalerii Powietrznej szturmuje budynek. Filmik się chyba nazywał "Atak na Mogadisz" czy jakoś tak. Można to na YT zobaczyć, choć nie łatwo to znaleźć. Nasi popełnili przez te 5 min wszystkie możliwe błędy i gdyby naprawdę szturmowali budynek, to cały, dokładnie cały, pododdział zostałby wybity w pień. Może zacznijmy zajmować się naszą armią, żeby ją doprowadzić do jakiegoś sensownego poziomu. Bo ja nie widzę naszych chłopaków z Kawalerii w satrciu z rosyjskim WDW. Jak ktoś mówi, że głupoty gadam, to niech sobie obejrzy "Atak na Mogadisz" w wykonaniu naszych doborowych szturmowców.

    1. Baza

      No bo Iwanuszka, my się chcemy bronić a kacapy podbijać. Co do desantu morskiego, to zgadnij, którą drogą jest najbliżej do Oksywia?

  2. BRZDĄC

    głupotą jest realizowanie desantu morskiego ..jak się ma normalne podejścia drogą lądową ..tak skomasowane siły i środki uderzeniowe na kilku baliach podatne są na zniszczenie po kilku salwach .i zostaje zdefragmentowany w 90% procentach cały czynnik ludzki tam umieszczony na dodatek podany na tacy .. nie mogący się nigdzie ukryć ....to czysta forma anachronizmu z czasów ..gdzie nie liczono się z życiem ludzkim no i gdzie nie było aż tak skutecznych środków transportowych i środków niszczenia czy to infrastruktury brzegowej , umocnień , portów ,etc..ale za to pokazowy ..on ma racje bytu jak się ma totalną przewagę na teatrze działań wojennych w danym rejonie

  3. nowy

    absolutnie się zgadzam "Przeciwnika nie wolno lekceważyć, bo to pierwszy krok na drodze do porażki" moim zdaniem powinniśmy traktować Rosję jako pierwszą potęgę militarną na świecie ( czy nią jest czy nie to już inna para kaloszy ) tylko wtedy będzie społeczne przyzwolenie modernizację armii i wydawanie grubych milionów, jeżeli będziemy cały czas pisać że Rosja jest słaba to biedy szary Polak w końcu zacznie się buntować iż 40 zł miesięcznie daje na armię która ma walczyć ze słabeuszem

  4. bender

    "Rosjanie chwalili się przy tym, że zachowano w miarę wysoki realizm podczas manewrów, a więc działano przy przeciwdziałaniu elektronicznym przeciwnika" - i dlatego nie uzywano radarow ;-)

  5. MIR

    To że nie wykorzystano więcej sprzętu i ludzi nie znaczy że Rosja nie ma takich możliwości. Byłbym bardzo ostrożny z niedocenianiem siły sąsiada. Zaś obowiązkiem państwa jest wzmacniać siły obronne zwłaszcza we wschodniej części kraju gdzie jest i mało jednostek i małe jest ich ukompletowanie.

    1. wolfgang

      akurat możliwości Rosjan są dobrze znane. Warunkuje je głównie ilość i parametry posiadanego pływającego sprzętu desantowego - a to jest informacja dobrze znana.

  6. TheWasyl

    Ruscy tracą formę ewidetnie. Bardziej medialnie te ćwiczenia przeprowadzono niż fizycznie. Pozatym symulowane pole walki i rzeczywiste pole walki to dwa różne apsekty. W symulowanej walce Rosjanie zawsze zwyciężają :) i to dobrze się sprzedaje w mediach. Historia jednak pokazuje , że Rosja pomimo swojej potęgi wiele razy była na kolanach. Nawet patałachy w Ukrainie dali ciała i nadal drogi lądowej nie wykuto do Krymu. I jeszcze jedna uwaga, co jest wart żołnierz agresor , który nie broni swojej Ojczyzny. Choć w sumie jak wiemy z historii Rosjanie nawet w obronie swojej Ojczyzyny mieli problemy i trzeba było ich zmuszać do tego za pomocą NKWD :) Oj rosjanie wielki-Mały narodzie, cały czas pod jarzmem kliki rządzącej, która was doji na każdym kroku dając ochłapy.

  7. ppp

    Obawiam się, że rosyjskie jednostki desantowe jak i korwety zostały by porażone jeszcze przed podejściem do brzegu. Samolotom Su 24, też raczej ciężko byłoby przeżyć bezpośrednio nad desantowanym terytorium.

    1. MW80

      Spoko loko, zaraz się obudzą ruskie trolle i ci wszystko wytłumaczą, że mają takie super techniki, że USRAEL i NATO nigdy takich mieć nie będą (zagłuszacze, zadymiacze i oślepiacze). A generalnie to się bój Polaku, bo tylko dobra wola wujaszka Putina trzyma cię przy życiu...

    2. Devgru

      Czyżby? Powiedzmy ze atak z morza planowany jest na jedną z byłych republik nadbałtyckich lub Polskę. Kto i w jaki sposób stawiłby opór? Autor artykułu jak i większość analityków czy komentatorów ciągle widzi taki desant przez pryzmat Normandii i czasów Zimnej Wojny. Gdzie w Polsce postawione są zapory minowe? Gdzie są rozmieszczone jakiekolwiek brzegowe instalacje obronne? Taki desant w dniu dzisiejszym można przeprowadzić praktycznie bezkarnie (oczywiście licząc się z późniejszymi konsekwencjami)

Reklama