Reklama

Geopolityka

Nanchang A-5C Fantan lotnictwa Birmy (Mjanmy). Fot. M Radzi Desa/Wikipedia

Porozumienie pokojowe w Birmie. Czy Pekin pozwoli na trwały pokój?

Rząd Birmy (inaczej Mjanmy) podpisał umowę pokojową z ośmioma grupami zbrojnymi rebeliantów. Prezydent kraju Thein Sein określił to porozumienie jako historyczny dzień dla Birmy i otwarcie drogi do przyszłego pokoju. Umów pokojowych nie podpisały jednak grupy separatystyczne wspierane przez Chiny, co jest kluczem do osiągnięcia w Birmie trwałego pokoju - którym Pekin nie musi być zainteresowany. Birmą targają konflikty zbrojne o podłożu etnicznym od momentu ogłoszenia niepodległości państwa w 1948 roku. 

Rząd Birmy (Mjanmy) podpisał umowę pokojową z ośmioma grupami zbrojnymi rebeliantów, w tym z silnym Narodowym Związkiem Karenów, który domagał się federalizacji Birmy i zapewnienia większych praw siedmioprocentowej mniejszości Karenów. Obecne porozumienie jest wynikiem trwających od dwóch lat negocjacji, które stały się możliwe dzięki szeregowi umów, zawieranych przez rząd z licznymi grupami separatystycznymi, które wprowadzono w życie w latach 2011 - 2012. 

Podczas uroczystej ceremonii podpisania umowy pokojowej w nowej stolicy kraju Naypyidaw prezydent Birmy Thein Sein, w obecności przedstawicieli ONZ, USA, Wielkiej Brytanii, Norwegii, Chin i Japonii, nazwał je historycznym dniem dla Birmy. Dodatkowo stwierdził, że porozumienie to otwiera drogę do przyszłego pokoju w kraju, opowiedział się również za kontynuacją rozmów z pozostałymi organizacjami walczącymi zbrojnie z rządem. Rzecznik prasowy Narodowego Związku Karenów - największej spośród organizacji, które podpisały się pod umową pokojową - określił je natomiast jako otwarcie nowej karty w historii i efekt odważnych oraz dynamicznych negocjacji.

Warto jednak zwrócić uwagę, że mimo optymistycznych komentarzy obecne porozumienie jest jedynie wstępnym etapem drogi do zaprowadzenia pokoju w targanym od ponad 60 lat konfliktami etnicznymi kraju. Porozumienia z rządem nie podpisały bowiem obecnie najsilniejsze i wspierane przez Chiny grupy separatystyczne: Zjednoczona Armia Wa i Organizacja Wyzwolenia Kaczinu. Porozumienie z nimi będzie trudne, gdyż Chińska Republika Ludowa używa tych organizacji do wywierania wpływu na rząd birmański i stara się w ten sposób utrzymywać swój wpływ na politykę państwa. Dodatkowo, Chiny starają się zdobyć swój przyczółek nad Irawadi poprzez rozwijanie kontaktów lokalnych i handlowych z pominięciem władz centralnych w Naypyidaw.

Władze birmańskie przeprowadziły w latach 2011-2013 ofensywę przeciw separatystom w Kaczinie, ale nie przyniosła ona rozstrzygnięcia konfliktu. Chiny odpowiedziały dozbrojeniem separatystów ze Zjednoczonej Armii Wa i Organizacji Niepodległości Kaczinu w nowoczesny sprzęt wojskowy, w tym w broń przeciwlotniczą i pojazdy opancerzone, jednocześnie dając sygnał birmańskim generałom, że jeśli utrzymany zostanie prozachodni kurs państwa, broń może też trafić do innych grup rebeliantów. Do ostatniej eskalacji tego konfliktu doszło w marcu br., gdy lotnictwo birmańskie zbombardowało, oficjalnie przez pomyłkę, wieś po chińskiej stronie granicy zabijając czterech mieszkańców. Pekin wysłał wtedy na granicę z Birmą myśliwce grożąc zestrzeleniem birmańskich samolotów naruszających granicę.

Drogę do obecnego porozumienia z częścią grup separatystycznych otwarły przemiany demokratyczne rozpoczęte w 2011 roku, które zakończyły okres całkowitych rządów junty wojskowej faworyzującej Bamarów – najliczniejszą, ale stanowiącą tylko ok. 68% mieszkańców i zamieszkującą głównie centrum kraju grupę etniczną. Całkowite zakończenie wojny domowej w Birmie będzie jednak możliwe dopiero po włączeniu w proces pokojowy mniejszości wspieranych przez Chińską Republikę Ludową, co będzie - zapewne -wymagało bezpośrednich negocjacji pomiędzy Naypyidaw, a Pekinem, który wydaje się być zainteresowany, podobnie jak np. Rosja w Donbasie, utrzymaniem stanu kontrolowanej niestabilności. Umożliwia on z jednej strony wywieranie wpływu na poczynania reformujących kraj władz birmańskich, którym Chiny mogą grozić wznowieniem walk, a z drugiej strony sytuacja ta nie zagraża chińskim interesom, takim jak projekty energetyczne (ropociąg i gazociąg do Yunnanu przebiegający przez Kaczin) oraz wydobyciu bogactw naturalnych, głównie kamieni szlachetnych w rejonach przygranicznych.

Andrzej Hładij 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. Q

    Dodam, że podobnie USA postępują lub postępowały w Ameryce Środkowej, na Bliskim Wschodzie, w Afryce pn. Tyle odnośnie polityki mocarstw. Chcesz mieć pewność, licz na siebie.

  2. Mike76

    Dozbrajanie i wspieranie separatystów żeby torpedować prozachodni kurs rządu centralnego. Wychodzi na to że Putin na Ukrainie skopiował chińskie pomysły.

    1. ka9q

      To raczej analogia ,,buntu" Żyligowskiego i zajęcie Wilna po wojnie z bolszewikami.

Reklama