Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Południe obwodu odeskiego: "miękkie podbrzusze" Ukrainy [OPINIA]

Obszar bazowy potenjalnego konfliktu. Mapa: Defence24.pl/Google Maps
Obszar bazowy potenjalnego konfliktu. Mapa: Defence24.pl/Google Maps

Południe obwodu odeskiego oraz rejon granicy Ukrainy z Mołdawią to specyficzne obszary, które mogą - potencjalnie - zostać wykorzystane przez Federację Rosyjską do agresywnych działań przeciwko ukraińskim władzom. Dla Defence24.pl możliwe uwarunkowania takich działań opisuje Michał Marek.

Działania Federacji Rosyjskiej na kierunku mołdawskim (wpływanie na sytuacje polityczną w kraju) oraz niedawny przypadek skierowania do portu w Izmaile tankowca użytego podczas blokady Cieśniny Kerczeńskiej w listopadzie 2018 roku dają podstawę do budowy teoretycznych założeń, zgodnie z którymi Kreml ponownie zwrócił swoją uwagę na Mołdawię oraz obwód odeski.

Kwestię wysłania do Izmaiłu tankowca Neyma/Nika Spirit można interpretować jako noszącą ślady zaplanowanej operacji, której zadaniem było m. in. wysondowanie nastrojów lokalnej ludności na „otwarcie antyrosyjski krok” kijowskich władz – jak określano zatrzymanie statku w przekazach propagandowych mediów rosyjskich.

W obliczu oficjalnych komunikatów dotyczących prób podjęcia współpracy przez rząd Mołdawii oraz prezydenta Ukrainy, mających na celu przeciwdziałania nielegalnemu dostarczaniu towarów do tzw. Naddniestrza (co pozwala na funkcjonowanie quasi państwa) oraz możliwości zwycięstwa w wewnętrznej politycznej rywalizacji mołdawskich sił prozachodnich, Rosja stanęła przed widmem odcięcia swoich sił rozlokowanych na tzw. Naddniestrzu od zaopatrzenia. Istnienie potencjalnej możliwości odcięcia sił rosyjskich oraz destabilizacji tzw. Naddniestrza w wyniku pogorszenia sytuacji ekonomicznej mogło skłonić Kreml do przygotowania planu neutralizacji zagrożenia – scenariusza operacji umożliwiającej utrzymanie swoich sił i wpływów na tzw. Naddniestrzu. Warto zastanowić się, jak taka operacja mogłaby wyglądać.

Kluczowym obszarem objętym potencjalnymi działaniami Federacji Rosyjskiej w obwodzie odeskim wydaje się być region południowego Budziaku (południe obwodu odeskiego). Punktem najwyższego ryzyka wydaje się być natomiast rejon (gmina) Bołhrad - wysoki odsetek mniejszości rosyjskiej i bułgarskiej, preferencje wyborcze mieszkańców rejonu wskazujące na silną obecność prorosyjskich nastrojów, bezpośrednia bliskość do Terytorium Autonomicznego Gagauzji. Można ponadto zakładać, że kolejnym kluczowym punktem jest Izmaił oraz wieś Wyłkowe przy brzegu Morza Czarnego.

image
Fot. Defence24.pl/Google Maps.

Zgodnie z założeniem, rosyjska operacja na tym kierunku powinna rozpocząć się od wzbudzenia niepokojów społecznych w Izmaile - głównym mieście regionu, w którym znajdują się zasadnicze siły (w skali omawianego obszaru) Służby Granicznej oraz Ochrony Morskiej (w trakcie tworzenia). W wyniku operacji siły inicjowane i kontrolowane przez Rosjan (część aktywnej prorosyjskiej ludności, grupy dywersyjne przybyłe z Naddniestrza via Gagauzja) powinny zająć lub zablokować budynki struktur siłowych. Tego rodzaju blokada w późniejszym etapie pozwoliłaby na zajęcie Wyspy Węży i zablokowanie m.in. sił SBU i SG, które w momencie wystąpienia zagrożenia powinny wzmocnić struktury stacjonujące na Wyspie Węży. Blokada umożliwiłaby również pozyskanie kutrów i okrętów, które mogłyby posłużyć do transportu na wyspę sił „lokalnej milicji” i grupy dywersyjnej FSB. Zajęcie Wyspy Węży należy rozumieć jako kluczowe dla przebiegu operacji – konieczna jest bowiem neutralizacja sił ukraińskich mogących zakłócać transport zaopatrzenia z Krymu. W tym celu ponadto niezbędne będzie zajęcie przez Rosjan miejscowości Wyłkowe (kontrolowanie delty Dunaju).

Kolejny etap mógłby dotyczyć rozpoczęcia prowokacji na pozostałym obszarze Budziaku. Miejscowościami, w których mogą zostać przeprowadzone kolejne pomniejsze operacje, będą zapewne główne centra rejonów (gmin) takie jak Sarata, Tatarbunary, Arcyzk, Tarutyne. W myśl założenia punktami, w których może dojść do najpoważniejszych wydarzeń, byłyby Sarata i Tatarbunary. Są to centra gmin najdalej wysunięte na północ od Izmaiłu, w których Rosjanie mogliby liczyć na względne poparcie. Dalej w stronę północy Budziaku czynnik lokalnych Rosjan oraz osób o nastrojach prorosyjskich zanika. W samych wspomnianych dwóch miejscowościach czynnik ten jest połowiczny.

Na linii wyżej wspomnianych miejscowości powinna zatrzymać się potencjalna operacja sił rosyjskich, gdyż nie powinny one napotkać na reakcję wspierającą ze strony lokalnej ludności. Siły realizujące operację (grupy dywersyjne oraz lokalni bojówkarze) mogą natomiast na dalszym etapie stykać się z absolutnym brakiem entuzjastycznego przyjęcia/gestów poparcia, a wręcz na zbrojny opór ludności etnicznie ukraińskiej, która zaczyna dominować w północno-wschodnim obszarze Budziaku.

image
Mapa: Defence24.pl/Google Maps.

 

Ruskoiwaniwka (Руськоіванівка) – poparcie dla partii uważanych za prorosyjskie w ostatnich wyborach do Rady Najwyższej (OP „Za Życiem”, „Platforma Opozycyjna”, Partia Szarija) ok. 37%. Ok. 88% mieszkańców to etniczni Rosjanie (stan z 2001r.). Miejscowość to jeden z punktów znajdujących się najbliżej tzw. Naddniestrza.

Uspeniwka (Успенівка) – poparcie dla partii uważanych za prorosyjskie w ostatnich wyborach do Rady Najwyższej ok 40%. Ok. 91% mieszkańców to Rosjanie (stan z 2001r.).

Kuljewcza (Кулевча) – poparcie dla partii uważanych za prorosyjskie w ostatnich wyborach do Rady Najwyższej ok. 58%. Ok. 89% mieszkańców to Bułgarzy

Spaske (с. Спаське) – poparcie dla partii prorosyjskich w ostatnich wyborach do Rady Najwyższej jedynie ok 22%. Ok. 92% mieszkańców to Rosjanie (stan z 2001r.).

Zgodnie z założeniem miejscem prowokacji mogą być Tatarbunary – ok. 20% poparcia dla partii prorosyjskich. Ok. 8% Rosjan.

Zgodnie z założeniem miejscem prowokacji może być Sarata – niewielkie poparcie dla partii prorosyjskich ok. 18%. Ok. 50% mieszkańców to Rosjanie (stan z 2001r)

Druga faza operacji może łączyć się z próbą aktywizacji grup dywersyjnych bezpośrednio na północnym obszarze obwodu odeskiego (przy granicy z tzw. Naddniestrzem). Tego rodzaju aktywność będzie miała na celu destabilizację całego obwodu i rozszerzenie obszaru kontrolowanego przez siły rosyjskie. Zapewne w międzyczasie zostanie powołany twór parapaństwowy „Izmaiłska/Budziacka Republika Ludowa”, która może później otrzymać nazwę „Odeska Republika Ludowa”, jeśli strona ukraińska nie zdławi punktów konfliktu, które potencjalnie powstaną na granicy z tzw. Naddniestrzem.

Mimo faktu dysponowania przez stronę ukraińską sił mogących skutecznie przeciwstawić się grupom dywersyjnym wspomaganym przez lokalnych bojówkarzy wyposażonych w broń palną (np. ekssowiecką broń z tzw. Naddniestrza) wątpliwym jest, aby SZ Ukrainy, Gwardia Narodowa, SBU czy KORD mogły efektywnie przeciwdziałać grupom osłaniającym się ludnością cywilną (podobnie jak było to w trakcie działań FR na Krymie czy Donbasie). Można zakładać, że po zaistnieniu odpowiedniego czynnika (po wcześniejszym długotrwałym zaognianiu sytuacji w regionie – m.in. poprzez działania dezinformacyjne i propagandowe) na ulice Izmaiłu oraz miast rejonowych wyjdą dziesiątki lub setki osób wspierających prorosyjskie postulaty.

W przypadku rozpoczęcia operacji można zakładać, że uzbrojone osoby przejmą budynki użyteczności publicznej osłaniając się protestami odbywającymi się dookoła budynków. Każdy przypadek śmierci cywila (prorosyjskiego) będzie katalizatorem kolejnych fal protestów. Śmierć etnicznego Rosjanina (lub osoby posiadającej obywatelstwo FR – masowe nadawanie obywatelstwa FR mieszkańcom tego regionu będzie pierwszym sygnałem świadczącym o zbliżającym się momencie rozpoczęcia gorącej fazy operacji) będzie natomiast wyczekiwanym momentem, w obliczu którego FR będzie mogła niemal w otwarty sposób wspierać rzekomo samoorganizujące się ugrupowania.

Strona ukraińska, będąc świadoma tego zagrożenia, zapewne nie zdecyduje się np. na szturm budynku obsadzonego przez tzw. siły prorosyjskie. Szturm budynku wiązałby się wówczas z koniecznością ataku na protestujących cywili, a desant z helikoptera mógłby zakończyć się jego zestrzeleniem przez członków grupy dywersyjnej (upadek helikoptera w obszarze zabudowanym stałby się źródłem narracji o niekompetencji ukraińskich struktur siłowych i argumentem pozwalającym FR rozpocząć otwarte wspieranie swoich sił). Strona ukraińska zapewne stawiałaby pewny opór jednakże działania sił „prorosyjskich” zatrzymanoby definitywnie dopiero w miejscach, gdzie ludność etnicznie rosyjska lub o poglądach prorosyjskich nie stanowiłaby poważnej siły.

W kolejnych etapach operacji strona rosyjska zapewne otwarcie transportowałaby broń oraz amunicję do Izmaiłu (w tym celu koniecznym byłoby zajęcie Wyspy Węży przez rzekomych „powstańców”). Wątpliwym jest, aby Rosjanie zdecydowali się na przerzut ciężkiego sprzętu na omawiany obszar - oprócz kilkunastu BTR-ów (można budować przekaz, zgodnie z którym zostały one zdobyte na Ukraińcach). Zgodnie z założeniem „bojownicy” otrzymaliby typową broń esksowiecką, w tym ręczne systemy przeciwlotnicze i przeciwpancerne. W obliczu procesów mińskich oraz braku możliwości bezpośredniego ataku SZ Ukrainy na omawiane siły (Rosja zapewne oznajmiłaby, że w przypadku ataku na „powstańców”, których poważną część stanowiliby etniczni Rosjanie lub obywatele FR, zastosuje ona symetryczną odpowiedź) strona ukraińska najpewniej działałaby biernie utrzymując jedynie zajęte na Budziaku pozycję. Możliwym jest natomiast aktywne likwidowanie ognisk separatyzmu powstałych wzdłuż granicy z tzw. Naddniestrzem.

Ważnym aspektem potencjalnego konfliktu przebiegającego zgodnie z powyższym scenariuszem byłaby kwestia ochrony przestrzeni morskiej wokół Budziaku. Strona ukraińska zapewne użyłaby wszystkich dostępnych środków, aby zademonstrować swoją obecność w regionie, jednakże wątpliwym jest, aby w momencie nielegalnego przekroczenia granicy morskiej przez okręty FR, okręty ukraińskiej MW np. fregata Hetman Sahajdaczny, otworzyły ogień do okrętów rosyjskich. Strona ukraińska zapewne obawiałaby się symetrycznej odpowiedzi, czyli zniszczenia własnego okrętu.

Wyżej opisana potencjalna operacja sił FR zapewne byłaby powiązany z próbą uzyskania obszaru, z którego Rosja mogłaby przerzucać zaopatrzenie do tzw. Naddniestrza (po potencjalnym zajęciu obszarów na północ od Odessy uzyskałaby bezpośrednią granicę z kontrolowanym przez siebie regionem Mołdawii) lub przemycać zaopatrzenie przez kontrolowaną przez Kiszyniów część Mołdawii zakładając, że Kiszyniów z obawy przed atakiem ze strony FR będzie pozwalał na tego rodzaju proceder. Operacja wiązałaby się również z próbą izolacji Ukrainy od Morza Czarnego.

Michał Marek

Reklama

Komentarze (13)

  1. Макс

    Wszystkie tereny które Rosja dała Ukrainie, ona w końcu zabierze się do tyłu, od Ukrainy pozostanie tylko to , z czym Bohdan Chmielnicki wszedł w skład państwa Rosyjskiego na Zawarciu Najwyższej, wszystkie pozostałe terenie zabierzemy temu,to nie podlega dyskusji

    1. Adam S.

      Maks, Rosja niczego Ukrainie nie dała. Imperium rosyjskie podbijało sąsiadów dla siebie, nie dla Ukrainy. A potem to imperium się rozpadło. Nie ma powrotu do przeszłości, nie ma powrotu ziem, które "kiedyś" należały do Rosji. To taka sama bzdura, jak żądania powrotu Indii do Wielkiej Brytanii, albo ziem południowej Rosji do Ukrainy - przecież Ruś zawsze była Kijowska! Jeśli będziecie walczyć o powrót do przeszłości, może Wam ta przeszłość wrócić w postaci podległego Mongołom/Chińczykom Księstwa Moskiewskiego od Tweru do Riazania :)

    2. leon

      Jak nie ma powrotu ziem jak jest? Rosjanie bezkarnie biorą co chcą.

    3. Andrettoni

      Jesteśmy w tej sytuacji, że to my mamy tę taktykę wymyślić. To my tutaj mieszkamy, a nie Amerykanie i to my powinniśmy tę taktykę opracować, a Amerykanie mogą się jej nauczyć. Zresztą jesteśmy cenni z wielu powodów np. mamy podobny język i kulturę do Rosjan. nauka rosyjskiego powinna być obowiązkowa w szkołach, bo to mogą być np. przyszli szpiedzy, "cyberwojownicy" itd. Tymczasem zlikwidowano naukę języka rosyjskiego jako przejaw kolaboracji? Znajomość języka wroga powinna być podstawowa. Kto ma tłumaczyć przejęte wiadomości czy czytać zdobyte mapy? Amerykanie z językiem hiszpańskim? Wiele wojskowych publikacji jest jawnych i nasi oficerowie powinni czytać rosyjskie teksty i dostosowywać nasza taktykę do ich planów, a nie tylko USA i USA. To my jesteśmy na styku i to my wiemy co się tutaj dzieje i jaki jest teren.

  2. NOWIS

    Nie sądzę aby Rosja zdecydowała się na tego typu akcję. Po pierwsze to nie odległy Donbas tylko terytorium pod bokiem NATO (Rumunia). Po drugie Ukraina jest już raczej lepiej przygotowana na inwazję zielonych ludzików niż w 2014. Po trzecie Trump, jako samiec alfa, raczej nie stałby bezczynnie wobec takiego policzka ze strony Putina.

    1. CdM

      Trump zrobi to samo, co zrobił, gdy mu zestrzelono drona, sojusznikom zaaresztowano tankowce, a potem ostrzelano rafinerię. Będzie się odgrażał na twitterze.

    2. leon

      Nikt by nic nie zrobił. Jestem pewien, że pełnoskalowa inwazja na Ukrainę nie wywołałaby żadnej reakcji ze strony Zachodu oprócz jakichś śmiesznych sankcji. Aneksja Białorusi w procesie, kolejna będzie Ukraina a potem będą domagać się korytarza do Kaliningradu. I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu wydawałoby się to absurdalne.

    3. Davien

      Leon, tyle ze akurat inwazja Rosji wciagnełaby za uszy do tej wojny USA i UK czego Putin za wszelka cenę usiłuje uniknac. I est to sprawa wiarygodności USA i UK wiec by sie właczyli na pewnoo.

  3. dim

    ... a wszystko to faktycznie może nastąpić. Gdyż po Krymie i sfałszowanym referendum nie było sankcji. Po Doniecku i sfałszowanym referendum (tj. nie spełniającym elementarnych standardów wolnego głosowania) sankcje jakieś tam były, ale niekonsekwentne... Otóż przedtem też było łamanie traktatu np. wersalskiego, potem Nadrenia, Austria, Sudetenland... ledwo naście lat przedtem Śląsk Cieszyński, też bez konsekwencji wobec jego zaborcy. Inny z gwałtowników - niekarana agresja na Polskę i 4 inne kraje... - Inwazja i kolonizacja Cypru, w naszych, obecnych czasach także zagarnianie szelfu morskiego Cypru... (świat prawie nie chce pokazać, że to widzi), zdjęcia Erdogana w akademii wojskowej, na tle mapy Turcji aż po brzegi Krety... - cisza ! "nikt nie zauważył, nic nie było" - Wniosek: stopniowana międzynarodowa przemoc jest bardzo atrakcyjna, bezkarna, opłaca się. Czyli to działanie będzie powtarzane - kto następny ?

    1. sża

      Zapomniałeś o Kosowie...

    2. dim

      - Kosovo - sprawa niejednoznaczna. Państwo trzecie nie napadło, a była to ich własna wojna domowa. Zakończyła się dominacja Serbów - przegrali demograficznie - zaczęła się dominacja Albańczyków - dwa różne narody, języki, wrogie religie, Serbowie dali przy tym pokaz zaślepienia, czyszcząc etnicznie. Interweniować należało wcześniej, ale Europa ani nie miała czym, ani nie chciała. Więc wpuszczono Amerykanów. Sprawy zostają ROZMYŚLNIE NIEZAŁATWIONE niezałatwione, gdyż nie przeprowadzono wymiany ludności. Erdogan od byłej Jugosławii zaczynał był dzięki temu swą kampanię wyborczą. Teraz mamy następny wybryk Erdogana w stylu przemówień Adolfa Hitlera, nowy. Mianowicie stwierdził m.in. że Turcja nie pozostawi na pastwę losu swych rodaków ... w Grecji. Bo że w Syrii i na Cyprze, to już wiedzieliśmy, prawda ? Otóż opublikowano raz w krajowej gazecie mapę wewnątrzpartyjną "Turcja 2050", dementi nie było. Mapa ta zawiera m.in. zabory części terytorium wszystkich bez wyjątku sąsiadów Turcji. I co na to Europa ? - nic, zupełnie nic, ani nawet informacji w mediach...

    3. sża

      Jak to niejednoznaczna? W obu przypadkach chodziło o utworzenie baz wojskowych, na cudzym terytorium.

  4. MyPolacy

    Polacy powinni kupować ziemie w stronę Lwowa , uprawiać ją powoli w stronę granicy z Polską ,rozwijać Polskie fabryki , a później się zobaczy !!!

    1. wolfgang

      Po co? Lepiej zagospodarować lubuskie czy warmińsko - mazurskie.

    2. leon

      Może brzmi to śmiesznie, ale być może będzie trzeba w przyszłości zabezpieczyć jakiś bufor jeśli Ukraina sama sobie nie poradzi.

    3. Gniewko

      A po co to nam. Nie dość mamy problemów u siebie?

  5. G

    Nie rozumiem tylko dlaczego kluczową rolę w tej ukladance pełni Wyspa Węży. Zdaje się że leży w zasięgu artylerii lufowej z ladu, ma tylko kilkaset metrów średnicy, nie ma na niej praktycznie żadnej infrastruktury portowej. Jakieś lądowisko dla heli i parę baraków...

    1. Pewnieotochodzi

      Każdy, nawet minimalny garnizon na tej wyspie mógłby stwarzać zagrożenie dla rosyjskich transportów. Ponadto szkodzilby jako czynnik w wojnie informacyjnej - punkt oporu/ okrążona reduta. Sluzyla by rowniej do zbierania dowodów inwazji

    2. wolfgang

      Na ten temat akurat było nieco analiz publikowanych w fachowej prasie, przynajmniej na tzw. Zachodzie. W dużym skrócie - po oderwaniu od Ukrainy Krymu Rosja nie tylko ustanowiła tam silną bazę, ale w istocie odizolowała ten region od reszty Rosji (obostrzenia we wjeździe, w przebywaniu, zwłaszcza dla osób nieposiadających rosyjskiego paszportu, usuwanie mieszkańców "nielojalnych" wobec Rosji, itp). Krym stanowi, o czym rzadko się wspomina, również znaczne centrum przemytu towarów (w tym narkotyków) i ludzi do UE. Z Krymu są przerzucani łodziami w obszar delty Dunaju, na wybrzeże Rumunii (rzadziej Bułgarii) i dalej do UE - dlatego też UE mocno inwestuje w rumuńską Straż Graniczną. Rosjanie właśnie dlatego zajęli te gruchoty ukraińskiej marynarki wojennej (na Krymie i potem przy wejściu na Morze Azowskie), żeby bezkarnie uprawiać ten proceder, który odbywa się za wiedzą i błogosławieństwem Kremla, testującego w ten sposób odporność czarnomorskich krajów UE/NATO na infiltrację. Nawet słaba ukraińska marynarka wojenna stanowi zagrożenie, bo choć nie da rady rosyjskiej marynarce to może zatrzymać statek / łódź z uchodźcami, kontrabandą czy "zielonymi ludzikami". I dlatego kluczowa jest również Wyspa Węży - techniczne środki obserwacji tam zainstalowane pozwalają wykryć jednostki kierujące się ku północnemu wybrzeżu Rumunii. Tu nie o to chodzi, by mieć tę wyspę, ale o to, by nie było na niej Ukraińców.

    3. leon

      Oprócz zajmowania wyspy wspominano też o zabezpieczeniu platform wiertniczych. To powinno pozwolić Rosjanom na skuteczne odcięcie Ukrainy.

  6. bps

    Takie działanie wywoła symetryczną odpowiedź NATO i sprzeciw Chin. Zagrożenie dla delty Dunaju jest wbrew interesom Rumunii, Węgier, Austrii, Niemiec, USA i Chin - które zainwestowały w okoliczne porty Czarnomorskie

    1. Adam S.

      Czy zajęcie Krymu spowodowało symetryczną odpowiedź NATO i Chin? Czy spowodowało JAKĄKOLWIEK odpowiedź poza "wyrazami zaniepokojenia"? Rosja od pięciu lat powinna być traktowana jak parias, z pełnym embargiem handlowym.

  7. tagore

    Jeśli USA wplącze się w wojnę z Iranem lub dojdzie do starcia na dalekim wschodzie ,zapali się zielone światło dla Moskwy na Ukrainie.

  8. werte

    Obecnie Rosja może brać z Ukrainy co dusza zapragnie. Jak widać Zachód w tym USA palcem nie kiwną w obronie Kijowa. A nawet jeszcze uznają że Rosja tylko broni uciskanych obywateli rosyjskiego pochodzenia w tym świeżych posiadaczy paszportów FR. Taka odmiana 17 września 1939. Każdy scenariusz jest prawdopodobny.

    1. dim

      Oczywiście, że może. Ale może też z dziesiątkami czy setkami tysięcy ofiar wśród Rosjan. To już nie Ukraina 2014. Rosyjska ekipa mogłaby tego nie przetrzymać. Plus spadek gospodarki o kolejny poziom, relatywnie do sąsiadów. Czyli trzeba najpierw wytworzyć właściwy klimat międzynarodowy dla takich wydarzeń. Może też Rosja perspektywiecznie zechcieć wycofać nacisk z odległego Dalekiego Wschodu na bliską Północ. W zamian za zaspokojenie i życzliwość Chin. Gdy stanie się już jasne, że Dalekiego Wschodu i tak nie utrzymają gospodarczo i demograficznie. Tak jak nie utrzymali Południa. Ale na Północy nie mają demograficznej konkurencji, na dnie mórz leżą wielkie bogactwa, a zmiana klimatu to już wkrótce... Wszystko może być jeszcze w grze.

    2. Komentator bzdur

      Powtarzasz bzdury, powtarzane na Zachodzie od lat 90-tych, że Chiny Ludowe połkną Rosję, a przynajmniej Syberię. Jak na razie to Zachód tj. UE i USA są połykane przez Chiny Ludowe. To zasługa Trumpa, że wezwał Zachód do przebudzenia, gdyby nie on marynarka wojenna Chin Ludowych pływałaby już po Morzu Śródziemnym, a tak to stoi w Dżibuti nad Zatoką Adeńską.

    3. Palmel

      A jak się coś zacznie to NATO i USA będą uciekać z Ukrainy

  9. Polo

    Arcyciekawy tekst. Odrobilismy lekcje po Krymie.

  10. Niuniu

    Takie bajki to można pisać o wszystkich miejscach na ziemi. Tylko po co? Przecież i tak już wszyscy uważamy rosjan za gorszych od hitlerowców.

    1. Grzesiek

      Nie wszystkie miejsca na Ziemi graniczą z Rosją. Co do opinii, to mocno na nią pracują.

    2. Adam S.

      Niestety brak granic z Rosją niczego nie gwarantuje. Patrz: Syria, Czarnogóra, Katalonia, Wenezuela. W każdym europejskim kraju działają jakieś rosyjskie zielone ludziki. Jak w mało śmiesznym żarcie : "z kim graniczy Rosja? - z kim chce"

    3. sża

      Na szczęście dla świata jest jeszcze USA, które gdzie tylko może, to wprowadza demokrację za pomocą sankcji i lotniskowców.

  11. Marek1

    No cóż, NIC nowego - klasyczny plan realizowany np. przez Hitlera w II poł. lat 30-tych w Europie oparty na obecności własnej diaspory na terenach innych państw. Jeśli tylko Kijów przerobił lekcję fatalnie kompromitującego władze roku 2014, to odpowiednio nasycił agenturą w/w tereny, a także zadbał o odpowiednie obsadzenie siłami armii ujścia Dunaju(Wyłkowe, Wyspa Węży). Ważne, by NIE były to jednostki pochodzące z ludności miejscowej. Odcięcie Ukrainy od M.Czarnego, zajęcie przez FR Odessy oraz stworzenie lądowego połączenia z Krymem to w zasadzie koniec Ukrainy jako państwa w obecnych granicach.

    1. dim

      Nie są miejscowi. Na front rosyjski wysyła się chłopców z Ukrainy Zachodniej i Zakarpacia. Miesiąc zupełnie wstępnego szkolenia w obozie, o 20 km od frontu i... na front. To było o Doniecku.

    2. Takbyło...

      Bzdura i mit. Wystarczy zerknąć na statystyki dot. ofiar wśród wojskowych z uwzględnieniem regionów. Najwięcej na froncie zginęło żołnierzy z obwodu dnipropetrowskiego. Zakarpacie i obw. lwowski, frankiwski i tarnopolski dominował na początku wojny. Później większość żołnierzy szła z obwodów centralno-wschodnich i Wołynia.

    3. dim

      No to gdyby Pan jeszcze wskazał owo źródło statystyk ? Gdyż czytam różne, różniące się znacznie między sobą i mam zasadniczą wątplilwość co do wiarygodności. Znam przypadki chłopców "kierowanych do straży granicznej na Zakarpaciu", a powracających po roku, ale z Donabasu. Oficjalnie poboru do Donbasu nie było tam już zdaje się od lat.

  12. tagore

    Pomijanie reakcji Rumunii na taką akcję to dziecinada, był by to pretekst dla Rumunii do wkroczenia i odzyskania terenów zajetych przez Stalina.

  13. PiotrEl

    Początek scenariusza skazanie na śmierć głodową 600 tys. Podludzi. Nie ma problemu - wartości europejskie ponad wszystko

Reklama