Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Polskie systemy uzbrojenia przydatne w obronie saudyjskich rafinerii [ANALIZA]

Szczątki rakiet i dronów użytych 14 września 2019 r. podczas nalotu na saudyjskie instalacje naftowe. Fot. https://www.mod.gov.sa
Szczątki rakiet i dronów użytych 14 września 2019 r. podczas nalotu na saudyjskie instalacje naftowe. Fot. https://www.mod.gov.sa

Niespodziewany nalot na rafinerie Arabii Saudyjskiej wykazał dobitnie, że instalacje paliwowe w nawet najbogatszych krajach Bliskiego Wschodu nie są dostatecznie chronione. Jak się okazuje, skuteczniejszą obronę przed atakami dronów i rakiet manewrujących mogą zapewnić Saudyjczykom rozwiązania proponowane przez polski przemysł zbrojeniowy - w tym przede wszystkim radary i rakiety przeciwlotnicze.

Uderzenia z powietrza zrealizowane 14 września br. w rafinerii Abqaiq i polu naftowym Khurais spowodowało zmniejszenie o 50 procent produkcji ropy w Arabii Saudyjskiej, co stanowi około 5% światowego zapotrzebowania. Ten skuteczny atak nie jest wcale dowodem na to, że system obrony przeciwlotniczej w Arabii Saudyjskiej nie istnieje lub jest źle wyposażony. System ten został jednak zbudowany przeciwko zupełnie innym zagrożeniom niż te, z którymi od kilku lat zaczynają mieć do czynienia państwa na Bliskim Wschodzie.

Tym nowym zagrożeniem są przede wszystkim bojowe, bezzałogowe aparaty latające. Z roku na rok są one bowiem coraz tańsze i prostsze w produkcji, mogą je więc konstruować nawet kraje pozbawione wyrafinowanych technologii. „Nowym” środkiem napadu powietrznego na Bliskim Wschodzie są jednak nie tylko bojowe drony, ale również rakiety manewrujące - znane od wielu lat, ale będące wcześniej uzbrojeniem nielicznej grupy najbogatszych państw. Jeszcze do niedawna kraje te trzymały nad nimi kontrolę i ograniczały dostęp do technologii wykorzystywanych w tego rodzaju pociskach. Obecnie sytuacja się zmieniła i rakiety manewrujące o zasięgu ponad 1000 km mogą rozwijać i produkować nie tylko takie państwa jak stosunkowo duży Iran, ale również borykający się z wojną domową i głodem mały Jemen.

image
Szczątki rakiet i dronów użytych 14 września 2019 r. podczas nalotu na saudyjskie instalacje naftowe. Fot. https://www.mod.gov.sa

Cechą wspólną dronów i rakiet manewrujących jako środków napadu powietrznego jest to, że atakują cele lecąc na bardzo niskich wysokościach oraz wykorzystując prosty systemu naprowadzania (najczęściej w oparciu o system GPS), bez konieczności nadzorowania ich lotu po wystrzeleniu. Prawda jest taka, że na świecie nie ma obecnie państwa, które byłyby przygotowane do ochrony całego swojego terytorium przed tego rodzaju zagrożeniami. Na przeszkodzie stoją przede wszystkim zasięgowe ograniczenia działania naziemnych środków obrony przeciwlotniczej wynikające z istnienia horyzontu radiolokacyjnego. Krzywizna Ziemi „skraca” bowiem zasięg radarów i rakiet „ziemia-powietrze” w odniesieniu do celów niskolecących do nie więcej niż 40 km. I nie ma tu znaczenia: czy chodzi o system krótkiego, średniego czy dalekiego zasięgu. W odniesieniu od celów niskolecących, przez horyzont radiolokacyjny, wszystkie te systemy mają bowiem takie same możliwości.

Teoretycznie Amerykanie deklarując wysłanie dodatkowej, wyrafinowanej baterii przeciwlotniczej średniego zasięgu Patriot do Arabii Saudyjskiej pomogą więc o wiele mniej Saudyjczykom niż gdyby Wielka Brytania przesunęła do tego kraju o wiele mniej skomplikowane, ale za to dookólne baterie przeciwlotnicze krótkiego zasięgu Land Ceptor oparte o rakiety CAMM. W odniesieniu do celów niskolecących brytyjskie wyrzutnie chronią bowiem co najmniej trzykrotnie większy obszar niż działające sektorowo Patrioty, a przecież innych zagrożeń dla instalacji naftowych w Arabii Saudyjskiej jak na razie nie ma (atak taktycznych rakiet balistycznych to już nie działanie asymetryczne, a rzeczywiste wypowiedzenie wojny i Iran ich na pewno nie wystrzeli).

image
W odniesieniu do celów niskolecących system przeciwlotniczy krótkiego zasięgu Land Ceptor (oparty o rakiety CAMM) ma takie same możliwości jak system przeciwlotniczy średniego zasięgu Patriot. Fot. M.Dura

Pomysł zwiększania liczby baterii Patriot w Arabii Saudyjskiej (o którym poinformował rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman) jest więc taki sam, jak teoretycznie możliwa do wykonania idea zabezpieczania irackich miast przed atakiem terrorystycznym poprzez rozstawienie czołgów M1 Abrams na każdej ulicy. I w jednym, i drugim przypadku użyto by bowiem środków, które będą w pierwszej kolejności same musiały być ochraniane i mogą działać tylko tam, gdzie są skierowane lufy armat lub radary kierowania uzbrojeniem.

Co się naprawdę stało w Arabii Saudyjskiej?

Całe przeciwdziałania przyszłym atakom jest o tyle trudne, że do dzisiaj nie wiadomo, kto tak naprawdę stoi za nalotami na saudyjskie instalacje naftowe z 14 września br. Iranowi nie udowodniono bowiem w żadnym wypadku, że to on wystrzelił drony i rakiety. Dostęp do tego rodzaju uzbrojenia jest obecnie coraz łatwiejszy i ma go również Jemen.

Dlatego Saudyjczycy prezentując na specjalnej konferencji prasowej szczątki uzbrojenia użytego w ataku na swoje rafinerie i pola naftowe uczciwie nie wskazali bezpośrednio, że to Irańczycy je wystrzelili stwierdzając jedynie, że ataki zostały przeprowadzone z kierunku północnego i „były bezspornie sponsorowane przez Iran”. Oznacza to, że odszukane pozostałości rakiet i dronów nie miały cech narodowych i trudno jest określić: nie tylko kto je użył, ale również kto je wyprodukował. I prawdopodobnie nie było to tylko wynikiem celowego działania przeciwnika, ale producenta uzbrojenia, któremu na pewno nie zależy na utożsamianiu go z atakami terrorystycznymi. Mogłoby to bowiem nie tylko wywołać uderzenie odwetowe na konkretne zakłady przemysłowe, ale przede wszystkim spowodować ich wykluczenie z normalnego rynku.

image
Szczątki rakiet i dronów użytych 14 września 2019 r. podczas nalotu na saudyjskie instalacje naftowe. Fot. https://www.mod.gov.sa

Zresztą szczątki dwóch rakiet manewrujących były bardzo podobne do pocisków Quds 1, które wcześniej (7 lipca 2019 r.) Jemen prezentował jako własne uzbrojenie. Taki sam był np. kształt tylnej części kadłuba, cztery stery kierunku oraz charakterystycznie zamontowany pad korpusem turboodrzutowy silnik marszowy (które odpadł i był prezentowany obok) – podobny do czeskiego silnika TJ-100. Podobieństwo w stosunku do jemeńskiego uzbrojenia widać było również w przypadku prezentowanych przez Saudyjczyków szczątków dronów bojowych.

Nietrafna była natomiast saudyjska opinia, że „osiemnaście dronów oraz siedem rakiet manewrujących było wystrzelonych z kierunku, który wyklucza Jemen jako źródło”. Jemeńskie pociski oraz bezzałogowce mają bowiem taki zapas „zasięgu” że mogą wykonać pełny nawrót i nadlecieć z dowolnego kierunku na cele w Arabii Saudyjskiej – w tym także z północy.

image
Szczątki rakiet i dronów użytych 14 września 2019 r. podczas nalotu na saudyjskie instalacje naftowe. Fot. https://www.mod.gov.sa

Przypomnijmy, że rafineria Abqaiq znajduje się około 800 km od granicy z Jemenem. Jeżeli więc deklarowany zasięg jemeńskich rakiet manewrujących rzeczywiście przekracza 1000 km to pociski te miały jeszcze duży zapas paliwa na manewrowanie w powietrzu i uderzenie jednocześnie z innym uzbrojeniem o określonym czasie, z określonego kierunku i w określony cel.

Tak zaplanowanemu atakowi mógłby przeszkodzić system wykrywania lecących dronów i rakiet, oparty np. o zwykłe posterunki obserwacyjne lub nawet samą ludność. Arabia Saudyjska jest jednak w o tyle złej sytuacji, że na jej terytorium można z łatwością wyznaczyć trasy lotu nad obszarami zupełnie niezamieszkałymi, bardzo rzadko przecinając przy tym drogi. Drony i rakiety mogą więc nadlecieć nad cel z bardzo wielu kierunków i nikt nie będzie mógł stwierdzić, skąd zostały one wystrzelone.

Co utrudnia obronę przed atakiem na małych wysokościach?

W skutecznym zwalczanie rakiet manewrujących i dronów przeszkadzają tak naprawdę trzy czynniki. Pierwszym z nich są niewielkie rozmiary tych środków napadu powietrznego, które są przez to trudniejsze do wykrycia, szczególnie w miejscach gdzie pojawiają się silne odbicia od przeszkód terenowych.

Drugim bardzo ważnym czynnikiem jest niska cena dronów i jak się okazuje - również rakiet manewrujących. Bezzałogowe aparaty latające mogą być bowiem nawet kilkaset razy tańsze od pocisków, które w bateriach Patriot zamierza się stosować do ich zneutralizowania. W przypadku mało skomplikowanych rakiet manewrujących produkowanych przez Jemen (przy pomocy irańskiej), to porównanie cen również wypada na korzyść strony atakującej.

image
Samobieżny przeciwlotniczy zestaw rakietowy „Poprad”. Fot. M.Dura

Największym utrudnieniem dla systemów obronnych jest jednak lot na małych wysokościach i możliwość wykorzystywania nierówności terenu w czasie jego trwania (co jest szczególnie użyteczne w przypadku dronów). Jak się okazało przy braku permanentnie obecnych radarów rozmieszczonych w powietrzu (np. na samolotach AWACS lub aerostatach) jest to wystarczające zabezpieczenie przed zniszczeniem niskolecących środków napadu powietrznego do momentu aż dosłownie nie przelecą one nad szczelną linię obrony.

W przypadku krajów wysoce zurbanizowanych większa część lotu odbywa się przez tereny zamieszkałe, gdzie łatwiej jest zorganizować i ukryć systemy obserwacji. Tymczasem saudyjskie instalacje naftowe są budowane w rejonach pustynnych, do których dolot spoza granicy można zorganizować nad pustynią i to z dowolnego kierunku.

I nie ma tu znaczenia, że Arabia Saudyjska wielokrotnie chwaliła się zestrzeleniem dronów nadlatujących od strony Jemenu. Większość tych sukcesów wynikała bowiem z faktu, że radary kierowania uzbrojeniem systemu Patriot były nakierowane na południe. Trudno się więc dziwić, że ten sektorowy system obronny został w końcu rozpracowany i ominięty, a atak przeprowadzano z kierunku, z którego się nikt nie spodziewał, a więc z północy.

Jak Saudyjczycy mogą zorganizować skuteczniejszy system obrony?

Uderzenie powietrzne na saudyjskie instalacje naftowe pokazało wyraźnie, że ich system obrony musi być dookólny, wykrywać cele odpowiednio szybko dając czas na uruchomienie efektorów oraz powinien wykorzystywać uzbrojenie adekwatne kosztowo do pojawiającego się zagrożenia. Saudyjczycy mają bowiem do czynienia z technologiami wypracowanymi głównie w Iranie, które pozwalają nawet takim państwom jak Jemen organizować ataki z powietrza zupełnie różnymi środkami, w tym samym czasie, z kilku kierunków, przy startach z różnych miejsc oraz przy różnych celach.

Co ciekawe, to co jest potrzebne Arabii Saudyjskiej, by uszczelnić swój system obronny jest oferowane przez polski przemysł i to zarówno jeżeli chodzi o efektory, jak i sensory. Wykrywanie celów niskolecących szczególnie ważnych obiektów mogą bowiem z powodzeniem zabezpieczać opracowane w spółce PIT-Radwar radary „Bystra”, natomiast do zwalczania zagrożenia można bez problemu wykorzystać przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe typu „Grom” i „Piorun” produkowane przez spółki Mesko i Telesystem-Mesko.

image
Przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe „Piorun” (na pierwszym planie) i „Grom”. Fot. M.Dura

I nie ma w tym przypadku znaczenia, że radary „Bystra” są krótkiego zasięgu, a więc mogą wykrywać cele powietrzne na odległości maksymalnie 80 km. W przypadku celów niskolecących jest to bowiem stacja o takich samych możliwościach, jak wykorzystywane przez Arabie Saudyjską amerykańskie radary dalekiego zasięgu AN-FPS-117 o instrumentalnym zasięgu 470 km, czy AN/TPS-43 o instrumentalnym zasięgu 450 km. Co więcej, polski radar jest już wykonany w nowszej technologii niż ww. radary ze Stanów Zjednoczonych, a więc ma m.in. aktywną anteną AESA, jest stosunkowo tani i co najważniejsze jest wysokiej mobilności.

Ta mobilność jest o tyle ważna, że ewentualny system obronny w odniesieniu do celów niskolecących musiałby być budowany doraźnie w bezpośredniej bliskości do zagrożonych instalacji naftowych, co w przypadku Arabii Saudyjskiej oznacza konieczność instalowania się w terenie pustynnym i przy braku dróg. Do tak zlokalizowanych stanowisk mogą więc dotrzeć tylko systemy wysoko mobilne, a jako takie były właśnie opracowywane radary „Bystra”. Wpływa to także na bezpieczeństwo poszczególnych punktów obrony, ponieważ polskie rozwiązania mogą błyskawicznie i często zmieniać pozycję utrudniając wyznaczenie trasy z pominięciem systemów obrony przeciwlotniczej lub nawet ich zaatakowanie (np. z wykorzystaniem dronów).

image
Radar „Bystra” opracowany przez wchodząca w skład PGZ spółkę PIT Radwar. Fot. M.Dura

Podobną mobilnością i pełna autonomicznością charakteryzują się również polskie efektory, a więc rakiety przeciwlotnicze „Grom” i „Piorun”. Są one bowiem oferowane nie tylko jako przenośne zestawy przeciwlotnicze klasy MANPADS, ale również w ramach już wprowadzonych na uzbrojenie w polskiej armii samobieżnych rakietowych zestawów przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu klasy VSHORAD (very short range air defence) typu „Poprad”.

Arabia Saudyjska ma więc do dyspozycji od razu gotowe rozwiązanie, które dodatkowo można odpowiednio rozwijać pod własne potrzeby. Na terenie samych obiektów chronionych nie ma bowiem potrzeby stosowania opancerzonych „Popradów”, ale można wykorzystać lekkie mobilne zestawy przeciwlotnicze „Kusza”. Tym bardziej, że i w tym przypadku mamy do czynienia z systemem mogącym działać w systemie lub w pełni autonomicznie.

Poza samymi rakietami „Grom” i „Piorun” „Kusza” jest bowiem proponowana również z zestawem urządzeń obserwacyjno-celowniczych składającym się z: celownika kolimatorowego (opracowanego przez CRW Telesystem-Mesko) sparowanego z awaryjnym celownikiem mechanicznym, które są zintegrowane z podnoszonym ekranem LCD podkładającym obraz z celownika dziennego oraz nocnego.

image
Lekki mobilny zestaw przeciwlotniczy „Kusza”. Fot. M. Dura

Dodatkową zaletą tego rozwiązania jest to. że systemy rakietowo-celownicze (z „Popradu” i „Kuszy”) oraz radiolokacyjne (z radaru Bystra) są proponowane jako moduły, a wiec mogą być montowane na dowolnym podwoziu, jakie zażyczyli by sobie Saudyjczycy.

Kwestią oddzielnych analiz jest wybór odpowiedniej liczby efektorów i sensorów. Atak z 14 września br. wyraźnie pokazał, że do wykrywania zagrożeń nie wystarcza jeden radar – nawet dookólny, ponieważ przy zasięgu 40 km w odniesieniu do celów niskolecących daje on obronie od momentu wykrycia zagrożenia i jego zidentyfikowania czas nie dłuższy niż 2-2,5 minuty (zakładając, że rakieta manewrująca leci z prędkością około 900 km/h). Wymagałoby to utrzymywania systemów obrony cały czas w pełnej gotowości, co nie jest możliwe w czasie pokoju, szczególnie w odniesieniu do ataku prowadzonego jednocześnie z wielu kierunków i różnymi systemami uzbrojenia.

By ten dostępny czas reakcji wydłużyć należy odsunąć radary od chronionego obiektu, ale to wymaga zastosowania co najmniej trzech stacji radiolokacyjnych jednocześnie. Potwierdzili to zresztą Amerykanie proponując wysłanie do Arabii Saudyjskiej dodatkowych czterech radarów krótkiego zasięgu typu Sentinel. Zwiększa to koszty budowy i utrzymywania systemu obrony, ale z drugiej strony eliminuje „sektory martwe”, jakie zawsze istnieją w przypadku jednej, dookólnej stacji radiolokacyjnej ustawionej obok wysokich i metalowych instalacji, z jakimi mamy do czynienia w przypadku rafinerii i pól naftowych. Rozstawione radary muszą dodatkowo współpracować miedzy sobą i przekazywać dane do systemów ogniowych, co w przypadku radarów „Bystra” nie stanowi jednak żadnego problemu (są one od razu przygotowane do współdziałania np. z zestawami „Poprad”).

image
Imitator celu powietrznego MJ-7 Szogun (systemu Vermin) okazał się łatwym celem dla polskich rakiet przeciwlotniczych „Piorun”. Fot. M.Dura

Inną niewiadomą jest liczba i rodzaj efektorów. Przy odległości wykrywania celów niskolecących nie większej niż 40 km stosowanie rakiet większego zasięgu do zwalczania tego rodzaju zagrożeń jest nieefektywne. Uwzględniając dodatkowo czas reakcji systemu obrony na informacje o zbliżających się zagrożeniach (związany m.in. z procesem wykrycia, identyfikacji, klasyfikacji, wydania decyzji o zwalczeniu, rozdziału celów na systemy ogniowe oraz procedurami startowymi) można szacować, że systemy rakietowe wystrzelą rakiety w odniesieniu do obiektów powietrznych, które będą się znajdowały już w odległości 5 - 7 km od celu. Przy celach zbliżających się jest to dokładnie zasięg skutecznego działania stosunkowo tanich rakiet przeciwlotniczych „Piorun”.

Oczywiście pozostaje kwestia skuteczności pocisków z zestawów MANPADS w odniesieniu do dronów i rakiet manewrujących. Strzelanie rakietowe przeprowadzone w czerwcu 2019 r, na poliginie w Ustce w ramach manewrów „Tobruq Legacy-19" pokazały, że nawet starej generacji zestawy Stinger radzą sobie z niewielkimi, bezzałogowymi aparatami latającymi. Tymczasem należy pamiętać, że polski „Grom” prawdopodobnie, a „Piorun” na pewno, mają lepsze systemy naprowadzania i zapalniki (np. zbliżeniowy w przypadku „Pioruna”) niż zestawy amerykańskie.

Dostępne są też częściowe wyniki badań rakiety „Piorun”, które pokazały że jej system naprowadzania jest stuprocentowo skuteczny w odniesieniu do nawet tak małych i szybkich obiektów powietrznych jak np. imitator celu powietrznego MJ-7 Szogun (systemu Vermin), a więc niewielki (rozpiętość skrzydeł 3,16 m, długość 1,97 m i waga około 30 kg), bezzałogowy samolot o prędkości do 250 km/h oraz cel ICP-89, który sam jest rakietą, o średnicy poniżej 6 cm i długości 110,5 cm oraz prędkości około 290 m/s. MJ-7 Szogun jest więc mniejszy od tych dronów, jakie wykorzystano przy atakach na saudyjskie instalacje naftowe, podobnie jak ICP-89 jest mniejszy i szybszy niż użyte tam rakiety manewrujące.

Problem jest tylko w tym, czy Saudyjczycy będą chcieli skorzystać z polskich rozwiązań.

Reklama

Komentarze (54)

  1. MI6

    A jakie wnioski dla nas z tego tekstu? Kupiliśmy diabelnie drogiego patriota, który ma jak na razie sektorowe radary a dookólne nie wiadomo kiedy będzie miał. dwie baterie co najwyżej osłonią Warszawę i nic poza nią, zresztą reszta baterii też niewiele zmieni. Jak widać amerykańskie systemy nie radzą sobie z nietypowymi atakami i tak naprawdę z tego wynika, że o skuteczności nie decyduje cały ten cudowny IBCS tylko człowiek, który ma zdecydować w którą stronę ustawić baterię. No gratulacje. Polsce potrzebna jest natychmiast Narew a patriota to sobie możemy kupować na koniec jak już będziemy mieć cały system. Pytanie czy nasz potencjalny przeciwnik zaatakuje nas rakietami balistycznymi czy tak jak w Arabii dronami i manewrującymi? A my liczymy na to, że jak kupimy patriota to od razu dostaniemy na tacy efektory i cały zestaw do Narwi. Cała nadzieja w tych naszych cudownych piorunach. Oby były tak dobre jak głosi legenda.

    1. Optymista

      Wybacz ale piszesz bez sensu. Najpierw to konkurencyjny Aster 30 wcale nie jest dużo tańszy, a jego skuteczność jest niepotwierdzona . Poza tym sektorowe radary będą tylko dla tych dwóch baterii!! Wyłącznie. Po drugie nie kupujemy wyłącznie dwóch baterii, bo ma być ich w sumie 8 , dodatkowo kolejne Patrioty będą korzystać z naszych radarów pasywnych więc ich skuteczność będzie znakomita. Po kolejne to Patrioty nie są do zwalczania celów typu dron czy pocisk manewrujacy na niskim pułapie. To system m.in. antybalistyczny!! A drony czy manewrujące to zdejmiemy choćby Gromami i Piorunami!! I to nie żadna legenda , tylko fakt. Tylko musimy ich mieć ze 3razy więcej. Na Popradach i czym tylko się da!! A sam Patriot też jest nam niezbedny. Bo Narew balistycznych Iskanderów nie zdejmie z nieba!!

    2. CdM

      "Poza tym sektorowe radary będą tylko dla tych dwóch baterii!! Wyłącznie." Czyli, prawdopodobnie, wszystkich jakie będziemy mieli. Osoby które widziały PMT twierdzą, że nie ma środków na etap 2.

    3. wert

      jeden malutki problemik: Jak mówił śp trener Wójcik "kasa misiu, kasa" Rozumiem że masz taki kaprys: zaległości z trzydziestu lat nadrobić w rok, dwa

  2. Michał

    ,,Niksa cena rakiet manewrujących". Dlaczego my ich nie mamy własnych ?

    1. Certo

      Bo Polska od 21 lat jest członkiem MTCR, tj. zobowiązała się, że tego nie będzie robić.

    2. kim1

      Kto nas do tego MTCR zmusił? I za jaką cenę?

  3. ja

    polskie systemy w obecnej postaci się do tego nie nadają (obrony obiektów)... ze względu na małą ilość rakiet gotowych do startu, łatwo je przeciążyć i zniszczyć... system poprad trzeba rozwijać pod kątem zwiększenia ilości pocisków w wyrzutniach... coś jakby WR40 Langusta tylko tylko w wersji z Piorunem a nie Feniksem...

  4. uzupełnił JÓZEK

    wystarczy zamocować balony na uwięzi z radarami i systemami alarmowania .. i wszystko na ten temat .. zestaw balonów skonfigurowany w układ sieciocentryczny na wysokości 300 metrów omiata wszystko na odległość 300 -500km i więcej ...tak więc i nasza bida armia polska powinna stworzyć balonowe jednostki rozpoznania i zobrazowania sytuacji .. do defiladowych zestawów Patriot tudzież innych systemów plot czy rozpoznania ..będzie tanio i efektywnie i co ważne mobilnie ..tylko jest jedno ale czy przejdzie tzw "polskie specyfikacje "ubrane w dialogi"

  5. Michali R.

    Tego typu teksty powinny być publikowane w arabskich forach obronnych.Ja osobiście bym umieścił radar na wysokim maszcie by zwiększyć jego efektywność wykrywania nisko lecących obiektów na pustyni.

  6. W.Kolodziejski

    Zobaczymy te skuteczność jak Ruskie dronami załatwią naszą "nieniezależność energetyczną" paląc gazoport. Nie zdziwię się jeśli w tej chwili ani jedna szt wymienionej w artykule broni nie ochrania nasze wartej miliardy inwestycji...

    1. Pan Heniu

      Ależ oczywiście, że nie ochrania. Nie denerwuj się. jakoś to będzie. Jak w całej naszej państwowości, samorządności, etc.

    2. Zenek

      A jak dron nadleci z zachodu?

  7. RoTor

    zwykłe posterunki obserwacyjne lub nawet samą ludność.--chory pomysł.!!! Arabia saudyjska ma 80 zestawów Patriot.

  8. Andrettoni

    Koszt obrony wielokrotnie przewyższa koszt ataku, a jeszcze lepsza obrona to jeszcze wyższy koszt... Natomiast przeciwnik po prostu znajdzie inny, łatwy cel.

    1. bc

      Koszty obrony powinny uwzględniać wartość bronionego obiektu

  9. CodyBancks

    # AWACSy niech sobie kupią i maja nadzór w promieniu 400 km.

    1. bc

      Dodatkowo system ostrzegania wykorzystujący siatkę stacji bazowych telefonii komórkowej szczególnie 5G z uwagi na częstotliwość.

  10. Też sobie czasem popiszę

    Bardzo dobre opracowanie tematu, obawiam się tylko, że w kwestii sprzedaży systemów MANPADS do AS raczej nie osiągniemy sukcesu. Z międzynarodowego rynku handlu bronią wypadliśmy dość dawno, nie tylko z własnej winy. Niestety, chcąc zachować dobre relacje z naszym obecnym największym sojusznikiem, musimy odłożyć nasze ambicje ad acta, choć nie znaczy, że całkowicie ad calendas graecas. Ale saudyjska lekcja na pewno jest cenna i jeśli dobrze się ją odrobi, przyczyni się do zwiększenia obronności Polski. Niedawno w komentarzu na tym portalu opisywałem w "zbeletryzowanej" formie scenariusz akcji naszych terytorialsów, których leśny posterunek przeciwlotniczy uczestniczy w zwalczaniu pocisków manewrujących. Hipotetycznie możliwe jest rozmieścić takie posterunki na obszarach leśnych i o niewielkim stopniu zasiedlenia, które przez naszego przeciwnika mogą z tej racji być wybrane na trasy przelotu pocisków cruise. Z racji zasięgu pocisku Piorun, rozmieszczenie posterunków co 10 km dałoby pełną szczelność systemu obrony, zaś jako punkty ogniowe dla zestawów naramiennych można byłoby tu wykorzystać obserwacyjne wieże przeciwpożarowe, oraz ambony myśliwskie. Już 10 takich posterunków chroniłoby rubież obronną o długości 100 km, a więc siły zaledwie jednej kompanii - 20 posterunków, wyposażonych łącznie w 60-80 wyrzutni wystarczyłyby, aby ustawić podwójną linię obrony np. na połowie naszego pasa wybrzeża. Oczywiście te siły musiałyby mieć zapewnioną odpowiednią logistykę i szybki dostęp do uzupełnień amunicji, oraz posiadać odpowiednią świadomość taktyczną, umożliwiającą przygotowanie się zawczasu do otwarcia ognia. Posiadamy odpowiednie radary i systemy łączności cyfrowej, więc stworzenie takiego systemu byłoby wyłącznie zadaniem organizacyjnym, możliwym do zrealizowania jeszcze przed wdrożeniem ICBS. Wiadome, że w przypadku zmasowanego ataku saturacyjnego niewielka ilość środków ognia w dyspozycji jednej-dwóch drużyn nie byłaby wystarczająca, ale nawet zniszczenie kilku pocisków z jednej salwy znacznie odciążyłoby systemy obrony punktowej, usytuowane przy ważnych obiektach. A przy tym wystrzelenie jednego efektora nie powodowałoby dziury w budżecie obronnym na kilka milionów dolarów. Ponadto, nawet w razie niezestrzelenia pocisków, drużyna mogłaby przekazać do systemu ich dokładną ilość i typ, oraz dane o kursie, a zatem bateria Narew na trasie ich przelotu miałaby precyzyjne dane do ich zwalczania. Relacja koszt-efekt jest tutaj znakomita, więc rzecz jest raczej warta przemyślenia. P.S. W czasie IO 2012 w Londynie mieszkałem opodal miasteczka olimpijskiego, w dzielnicy Forest Gate i widziałem patrole brytyjskiej armii z MANPADS, rozmieszczone.. na dachach wieżowców w okolicy.

    1. Stefan

      Wyrzutnie naramienne do dozorowania, to nieporozumienie. Wyrzutnie naramienne, to dla żołnierzy możliwość zwalczania celów powietrznych, a nie konieczność. Przy dozorowaniu przed nalotem konieczne jest działanie automatyczne w sieci informatycznej. I do tego właśnie jest Poprad. Tak też powinna działać Kusza. Żołnierz siedzący na ambonie i czekający na sygnał do wzięcia rury na ramię by strzelać do rakiet manewrujących, to chyba nieporozumienie.

    2. Lord Godar

      Też już kiedyś pisałem , że rozwiązaniem mogło by być wyposażenie pododdziałów manpadsów w gogle VR , na które przekazywane by były dane i informacje potrzebne do kierowania takim pododdziałem i wyboru wyrzutni i odpowiedniego momentu odpalenia dla konkretnego celu . Taki pododdział musiał by mieć odpowiednią szerokość i głębokość operacyjną aby zwiększyć jego skuteczność. Znakomitym uzupełnieniem , a w zasadzie podstawą takich pododdziałów naramiennych wyrzutni były by zestawy Kusza czy pojazdy bezzałogowe z takimi wyrzutniami , których czas przebywania w gotowości bojowej jest dłuższy i szybsza jest reakcja .

  11. antyDavien

    Turcja wystosowała ultymatum USA. Szef tureckiego MON, gen. Hulusi Akar poinformował w czwartek amerykańskiego sekretarza obrony Marka Espera w rozmowie telefonicznej, że jeśli ze strony USA nie będzie postępu ws. strefy zdemilitaryzowanej w Syrii, Ankara zakończy wszelką współpracę wojskową z tym krajem. W podobnym duchu wypowiedział się wcześniej w czwartek turecki minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu, który zapewnił, że Turcja nie wyklucza jednostronnych działań, jeśliby Stany Zjednoczone wycofały się z dotychczasowych ustaleń dot. utworzenia strefy.

    1. Davien

      Taak, a czym bedą tam latac czy jeżdzic jak ich cay sprzet jest z USA i jak zerwa współprace to beda zasuwali na piechote i z kijami:)0 A co do działań jednostronnych to jak Turcy chca sie przekonać jak czuli sie Wagnerowcy t niech zaczepia Kurdów pod opieka uSA...

    2. antyDavien

      A co to oni nie mają części do tego sprzętu ? Akurat czołgów czy samochodów im USA nie zablokuje, co do samolotów to też niewiele USA zrobi bo Turcja ma kody do nich więc może używać jak chce.

    3. Wtedy co

      Jakie znowu kody? Do sejfu z częściami made in USA?? I to sejfu za oceanem? Skąd Turcy za np. 6 m-cy wezmą części, gdy odwetowe ultimatum od USA dostaną także inni związani umowami z USA ale poza amerykańscy zagraniczni dostawcy? Ciekawe co im będzie po "magicznych" kodach w t e d y ???

  12. tom97

    O jakim eksporcie naszego sprzętu jest mowa jeśli MON kupuje w Izraelu radary do Pilicy zamiast super Bystrej. Jedyne co można w Polsce zrobić to elaborować bomby trotylem zatruwając wodę w Bydgoszczy.

  13. Lord Godar

    Ani słowa o naszych systemach artyleryjskich opartych o działka 35 mm ( czy aby nie artykuł "pod firmę" ) , a to te systemy mogły by być bardzo dobrym rozwiązaniem dla ostatniego pierścienia osłony i uzupełnienia manpadsów , które też generalnie muszą tworzyć bliski ring , bo to nie CAMM z zasięgiem ponad 20 km. Teren otwarty , idealne warunki do wykrycia i ostrzału wykrytych celów .

    1. Nikt

      Tyle że Sudowie maja już 35mm W dodatku podwójce co zapewnaio dużo większą szybkostrzelność

    2. asdf

      zasiegi dzialka 35mm i manpadsow to sie czasem nie pokrywaja? to bez sensu o ile w przypadku 23mm jest to jeszcze jakos do wytlumaczenia to dokladanie do takiego zestawu 35mm Piorunow o zasiegu 5km jest sztuka dla sztuki.

    3. czepialski

      Piorun 6,5km

  14. Troll i to wredny

    Trochę mnie (jako Polaka) zabolało to, że Jemen może produkować uzbrojenie o którym SZ RP mogą pomarzyć. Trochę dziwnie brzmi przytoczony fakt, że Iran ma dostęp do technologii o której SZ RP mogą sobie poczytać na D24... Drony uderzeniowe, pociski manewrujące o zasięgu przeszło 1000 km (technologie podwójnego zastosowania, tanie i powszechnie dostępne...) ,to dlaczego nasza armia nie jest nimi nafaszerowana jak ciasto bakaliami ??? My odstajemy od egzotycznych państw...i to jest już mega widoczny obraz patologii w naszym systemie decyzyjno-politycznym.

  15. BUBA

    "W połowie lat 1990-tych rakiety P-21/P-22, nie spełniały już wymogów nowoczesnej wojny morskiej. W 1998 r. podczas ćwiczeń 3 Warszawskiej Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej pod kryptonimem Karat-98, które odbyły się na poligonie w Ustce, przeprowadzone zostało także strzelanie doświadczalne do okrętowej rakiety woda-woda P-21 imitującej cel manewrujący na skrajnie małej wysokości (rzędu do 50 m). Cel został bezbłędnie zniszczony przez warszawskich rakietowców." za pomocą zmodernizowanego w Polsce zestawu S–125M Newa–MS dzięki Zespołowi Badawczemu Konstrukcji Zestawów Rakietowych z WAT i Wojskowych Zakładów Elektronicznych w Zielonce..................................................................................................................... ....................................................................................................................................................................................... Newa w połączeniu z NUR-22-3D da sobie spokojnie radę. W przeciwieństwie do systemu Patriot wyrzutnia ma możliwość prowadzenia ognia 360 st, mimo że wyrzutnie nie są pionowego startu. Wystarczyły bu trzy zestawy byle by AS zakupiła w Rosji pociski.

    1. Davien

      BUBA ale wiesz ze testy spzred 20 lat polegające na stzrelaniu do wielkiego P-21 Termit t żaden dowód? Pociski tego systemu były uzywane jako pokładowe na okretach do obrony OPL. anei BUBA wie pan chyba że system Patriot tez może atakować bez problemu w dowolna strone z o wiele lepsza skutecznoscia i na znacznie większy dystans niz antyczna Newa? Iże wystarczą dwie baterie do całkowitego pokrycia radarowego wokół bronionego obiektu na dystansie ok 200km

    2. BUBA

      Jeszcze jedno, Ch-55 oblatano 40 lat temu, wiec czemu testy sprzed 20 lat to problem? Howejza zrobiły się stelth? Iran nie ma mocy Yedi.

    3. BUBA

      OPL oparta na systemie Patriot właśnie pokazała co potrafi.

  16. MateuszS

    Ja bym spytał inaczej- czy PGZ jest zainteresowane sprzedażą skoro od lat żyją na ktoplówce z MONu.. A gdyby sprzedać Saudyjczykom 4 systemy złożone z 3 radarów Bystra, 6 wyrzutni Poprad, 6 wyrzutni Kusza, 6 armat AG35. To i PIT radwar miałby produkcję, i Kutno ( nośniki Poprada) i być może Jelcz ( ciężarówki 4x4 do holowania armat), i WB ( system zarządzania, może łączność)... Ale niestety ktoś musiał by załadować się do Herkulesa, zabrać radar bystra, wyrzutnie Poprad i kusza, skrzynie z Piorunami, armate 35mm i segregatory z ofertami.... duży wysiłek..

    1. MateuszS

      Z takim podejściem to nawet konserw nie będziemy eksportować. Bo może im nie smakować...

    2. Może na odwrót?

      A ja bym właśnie zainwestował w takie "testy" w gorącym klimacie. Choćbym miał dopłacić. Swego czasu najlepsze "badania niszczące" naszego .. FSO Poloneza przeprowadzili ... Litwini "zużywając" do połamania nawet podłużnic - podarowanego im radiowozu . Rozebrany w Falenicy Polonez dostarczył niespotykanych danych, choc rzecz jasna nie wykorzystanych odpowiednio. Myślę , że sam fakt "podarowania" Saudom przez Polskę naszych ze 2 systemów byłby bardzo nośnym medialnie działaniem!!

  17. w

    ale w Ustce z niewiadomych przyczyn (???? ) nie pokazano efektywnosci 'Piorunów". Wogóle NIC nie pokazano. 4 rakietki na pojezdzie , przy roju dronów to za mało. I przydałby sie wiekszy zasieg, co najmniej 2x. No i raczej wyglada ze nasze firmy i MON nie sa zainteresowane sprzedazą PIORUNÓW i BYSTREJ. Ciekawym 2-go dna

    1. Etam

      W Ustce strzelały przecież Gromy! I to najlepiej ze wszystkich prezentowanych tam VSHORADów.

  18. Tak myślę

    PIORUN musiałby współpracować z PILICĄ tyle, że z działami 35mm i pociskami programowalnym, a całość umieszczona na/przy kontenerze obronnym LOOK, gdzie obserwacja mogłaby być całodobowa. https://www.defence24.pl/mspo-2015-zautomatyzowany-kontener-obronny-look-z-tarnowa

    1. Nie jest źle

      Nie Pilica, bo mamy przecież już gotową właśnie Noteć 35mm. To tak samo zautomatyzowany i sieciocentryczny system jak Pilica. Mało tego , pojedyncza armata AG-35 z Noteci może naprowadzać np. sąsiednią "zwykłą" A-35, więc można kombinować z układami tych armat. A Gromy mamy na Popradach też współpracujących sieciocentrycznie np. z Bystrymi. De facto mamy więc do zaoferowania cały kompleksowy pakiet systemow plot dla najniższego pułapu VSHORAD.

  19. Marek1

    1. "W odniesieniu do celów niskolecących brytyjskie wyrzutnie z CAMM chronią bowiem co najmniej trzykrotnie większy obszar niż działające sektorowo Patrioty" - można mieć tylko nadzieję, ze ta prosta prawda trafi kiedyś do zakutych łbów "fachowców" w MON i spowoduje w końcu odblokowanie progr. Narew. To ten właśnie program jest NAJważniejszym elementem przyszłej polskiej obrony powietrznej, niestety od lat sabotowanym w ministerstwie. 2. Idealnym wręcz zestawem obrony bezpośredniej istotnych instalacji byłby łączone baterie holowanych Oerlikon KDA 35mm + zestawy Poprad/Kusza wraz z radarami Bystra. Takie zestawy powinny już chronić polskie krytyczne instalacje przemysłowe jak rafinerie/porty/lotniska/itp. Niestety możemy co najwyżej sobie o nich poczytać i pomarzyć, choć ich elementy są juz lub mogą być produkowane w Kraju. 3. Aby ktokolwiek dowiedział się o możliwościach polskich systemów VSHORAD(radiolokacja + efektory) ktoś musi kompetentnie i profesjonalnie je zaprezentować na światowym rynku broni. Niestety w MON i MSZ takich ludzi BRAK.

    1. Marek

      Odnośnie trzydziestek piątek, Popradów, Kusz i Bystrej mamy podobne przemyślenia. Ale z Narwią to żadne sabotowanie chyba. Widać, że Brytyjczycy dogadują się z PGZ odnośnie CAMM i Brimstone. My zaś chcemy te pierwsze robić w całości u siebie. Zobaczymy jak będzie. Ja liczę, że wyjdzie.

    2. Alois

      Mam obawę czy CAMM przejdzie. Chciałbym , ale USrańce już kombinują: z jednej strony oferując nam dla Narwii zubożonego o starter SkyCeptora, a nawet zamiast samego SkyCeptora do Wisły proponując nam "obtanioną" wersję PAC-3. I obawiam się , że nasze MON-owskie gagatki niestety mogą ulec tym chorym propozycjom. Gdyż po prostu ani nie potrafią negocjować, ani nawet nie mają twardszego kręgosłupa by mocniej pilnować naszych państwowych interesów!!

  20. Derwisz

    Palcem po piachu to do PGZ Ale widziałam parę ciekawych propozycji na targach w Doha Krótkie serie zapewne do prywatnych formacji

  21. arkbalista

    To jest okazja aby zabłysnąć, ale raczej Pilicą. Nic innego nie dostarczymy na czas.

    1. True

      Bądź poważny. Z tą Pilicą to żart? W co to krecikorbka miała by trafić?

    2. arkbalista (patriotycznie wzmożony)

      A w co ma trafiać 35tka ?, któtej tak na prawdę od 25 lat.... NIE MA. Realnie jest dostępna tylko 23ka. Piorunów raczej nie wyślą, bo za Maciara zostały objęte zskazem eksportu (może to i dobrze). A wszystko to byłoby ryzykowne politycznie, bo gdyby się jednak okazało że nasze "narodowe" produkty nie za bardzo się sprawdzają, mimo naszych ostatnich "cztetech lat" ... ;) A tak na poważnie, to o czym my tu wogóle towarzysze mówimy, dziś nie 1 kwietnia.

    3. bbb

      Czyli artykuł w stylu "Gdybyśmy mieli mięso to byśmy eksportowali konserwy ale nie mamy blachy".

  22. Wojciech

    Zamontować armatkę 35mm z nowymi pociskami programowalnymi i czterema piorunami na podwoziu koreańskim do kraba i mamy bardzo dobry sprzęt przeciwlotniczy krótkiego zasięgu.

    1. Grot

      Popieram tylko dorzucić więcej piorunów 6 piorunów i będzie idealnie.

    2. Marek

      Do tego przydałyby się Pioruny o większym zasięgu, które chce zrobić MESKO. No i system do obezwładniania dronów. W dniu dzisiejszym wszystko jest, poza Piorunami na sterydach. Ale one szybko by mogły być.

    3. Polo

      Dokładnie!

  23. Skoczek

    Teraz wystarczy powyższą analizę przerobić na ofertę handlową i wysłać do Arabii ale... 1) potrzeba chęci, 2) wsparcia politycznego, 3) umiejętności sprzedażowych.

    1. Wera

      Nie. Nie sztuką jest coś sprzedać. Każdy głupi to potrafi. Sztuka jest utrzymać klienta. Trzeba mieć firmę która nie tylko oferuje jakiś produkt ale ma kasę na zapewnienie mu szybkiegobserwisu. Ta firma musi mieć kasę i kadry i szybko reagować na problemy klienta. To co napisałeś to bełkot. Nie masz pojęcia o czym piszesz.

    2. Te

      Jutro się okaże ,że chcą od nas coś kupić i znowu zrobi się cisza na forum.Wydaje mi się ,ze niektórzy mają manie niższości w spotkaniu z zagranicznymi klientami.Nie lękajcie się .

    3. Skoczek

      @Wera Ja nie patrzę z perspektywy "polskiego niedasizmu". Z Twojego punktu widzenia nie warto próbować i podejmować żadnych działań. Na co dzień spotykam się właśnie z takim podejściem i upatruje w nim przyczyny obecnego stanu rzeczy. Zresztą spójrzmy na to z drugiej strony, jakie możliwości daje potencjalna dostawa (i owszem idące za tym inwestycje i dodatkowe koszty [które zresztą można przerzucić na klienta w ramach oferty] ale abstrahuje już od Twojego ograniczonego podejścia). Gdzie indzie będziesz mógł sprawdzić faktyczną skuteczność Popradów, radarów, Gromów i Piorunów. Na poligonie ćwiczenia zawsze są "udane/pozytywne" itp... A po co właśnie udajemy się na misje zagraniczne? Właśnie po to, żeby utrzymać jakieś realne doświadczenie bojowe wśród części żołnierzy. Mając praktyczne doświadczenie o pracy tych systemów, można by wprowadzić ewentualne poprawki, tak, żeby wojsko polskie dysponowało najlepszym i sprawdzonym uzbrojeniem. Zresztą światowe mocarstwa militarne specjalnie podsycają poszczególne konflikty aby sprawdzić w praktyce swoje najnowsze zabawki. W tym wypadku wystarczy tylko odpowiedzieć na bieżącą potrzebę danego kraju.

  24. biały

    tanie rakiety manewrujące , Javeliny jakie kupiliśmy kosztują krocie , czy nasza armia zamierza pozyskać takie rakiety manewrujące , nigdy nie kupimy wystarczająco dużo pocisków klasy amerykanskich rakiet manewrujących bo są dla nas za drogie musimy produkować coś taniego co uzupełni nasze możliwości

    1. Marek1

      Nie pisz bzdur - NIE kupiliśmy Javelinów i co te ppk maja wspólnego z rakietami manewrującymi ??

    2. Marek

      Od Amerykanów jak na razie kupiliśmy sobie pociski samosterujące do odpalania z samolotów. Możemy sobie kupić także okrętowe, jeżeli zechcą sprzedać. Jedyne jakie mamy na ciężarówkach, to norweskie NSMy.

    3. czepialski

      Zerknij do ITWL tam zobaczysz rakietę, którą możemy produkować. A od Jemeńczyków nic nie musimy kupować, bo mamy JET-2A który wprost nadaje się na przeróbkę na drona samobójcę. Nawet ze sporym ładunkiem może nie 1000km, ale 500 spoko. A co ważniejsze może używać polskich silników i być tani.

  25. Megalomania polska

    Jakby tak było jak pisze autor, to do polskiej zbrojeniówki ustawiałyby się kolejki chętnych, tych jakoś nie ma co pokazuje prawdziwą wartość jego produktów. Sam artykuł jest sprzeczny z jednej strony ubogi Jemen prowadzi udaną wojnę przeciwko krajowi który ma 4 co do wielkości budżet wojskowy na świecie i atakuje go pociskami oraz dronami na głębokość kilkuset km a Polska, nawet nie potrafi zbudować amunicji do poradzieckich gradów o zasięgu powyżej 40 km, ot i cała prawda o polskiej zbrojeniówce i jej unikalnych nowoczesnych rozwiązaniach które w większości sięgają korzeniami radzieckiej myśli wojskowej lat 60 i 70 XX w.

    1. czepialski

      Chopie Mesko już w zeszłym roku na targach Kieleckich informował, że ma w magazynach około 1000 Feniksów a to rakieta o zasięgu ponad 40km. Po co tak kłapać. Do sprawdzenia na tym serwisie również.

    2. Na polskim paliwie 40 km to maks. Z francuskiego paliwa jest większa strata niż zysk wynikający z kilku kilometrów więcej. Na takim dystansie rakiety latają już jak same chcą.

    3. czepialski

      Sory anonim ale bardziej ufam Dr inż T. Stawińskiemu a on mówi 41km.

Reklama