Siły zbrojne
Polska zbrojeniówka w 2016 roku i perspektywy na rok bieżący
Mija już ponad rok od objęcia państwowej zbrojeniówki nadzorem Ministra Obrony Narodowej. Sam ten krok należy ocenić jako właściwy. Zawsze były kłopoty na linii MON - resort skarbu nadzorujący państwowy przemysł zbrojeniowy. Koordynacja działań niestety nie wychodzi polskiej administracji państwowej - pisze na blogu Defence24.pl Jarosław Kruk, Radca Prawny i Partner zarządzający w Kancelarii Prawniczej Kruk i Wspólnicy.
Minister Obrony Narodowej i jego aparat, powinni wiedzieć, jakie planują zakupy, w jakiej perspektywie i odpowiednio lokować zamówienia. Pod koniec roku sypnęło zamówieniami dla HSW, Meska. W ogóle HSW w roku 2016 zebrało obfite plony; najpierw Rak potem Krab. Ciekawe jednak, ile z wartości zamówienia trzeba wydać na sprowadzanie podzespołów i elementów do produkcji? Trzeba mieć nadzieję, że Siły Zbrojne otrzymają dobre produkty i odpowiednio certyfikowane. Według komunikatów MON budżet na modernizację został już wykorzystany. Zwiększono zakupy w trybie bezprzetargowym, powołując się na podstawowe interesy bezpieczeństwa państwa. W sumie to i dobrze, tak też robią największe kraje w Europie.
Osobiście uważam politykę popierania krajowych wytwórców za słuszną, ale nie powinno być dzielenia na tych należących do państwa i tych prywatnych. Co mają robić firmy prywatne? Skupić się na eksporcie? A może spróbować przyłączyć się do PGZ, czyli sprzedać? Trudne rozwiązania. Wydaje się, że prywatnym firmom najkorzystniej będzie skoncentrować się na ekspansji zagranicznej, ewentualnie na wytwarzaniu produktów, których nie wytwarza PGZ oraz występowanie w konsorcjach z firmami z grupy Pegaz.
Daje się zaobserwować ciekawe zjawisko mianowicie bardzo wiele dużych i średnich firm zagranicznych stara się nawiązać współpracę z PGZ, często deklarując gotowość podzielenia się technologią produkcji, produkcją w Polsce oraz dostępem do sieci sprzedaży. Zobaczymy, ile z tych zapowiedzi się potwierdzi i wejdzie w życie. Jak zwykle diabeł będzie tkwił w szczegółach umów oraz interesie koncernów w nawiązywaniu kooperacji z Polską i kalkulacji, czy jeżeli szanse na zamówienie ze strony polskiego MON jest nikłe, to czy warto inwestować w kooperację. Oby nie doszło do powtórzenia się sytuacji, która ma miejsce na Ukrainie, gdzie Ukroboronprom nic nie zamawia u rodzimych dostawców spoza swojej struktury, preferując zakupy za granicą
Jeśli chodzi o eksport, to w tym roku istnieją szanse na kilka dużych kontraktów ze strony wytwórców prywatnych, częściowo poza obszar tradycyjnych polskich rynków sprzedaży. Dokładne dane o eksporcie za 2016 r. pokaże coroczny raport Ministerstwa Spraw Zagranicznych – „Eksport uzbrojenia i sprzętu wojskowego z Polski”. Zobaczymy, na ile dane w nim zawarte różnią się z niektórymi wypowiedziami. Co prawda, transakcji eksportowych nie robi się w pół roku, więc wyniki eksportu państwowej zbrojeniówki będą bardziej obiektywne w roku 2017. Zobaczymy, czy uda się powrócić na stare rynki i pozyskać nowe. Oby tak się stało.
W październiku 2016 r. MON skierował do konsultacji projekt ustawy o organizowaniu zadań na rzecz obronności państwa realizowanych przez przedsiębiorców i programie mobilizacji gospodarki. Widać było sporo dobrych chęci, jednak wykonanie zawiodło. Rządowe Centrum Legislacji skrytykowało projekt uznając go za sprzeczny z częścią polskiego porządku prawnego, a także z prawem europejskim. Zarzuciło mu ponadto niespełnienie warunków „prawidłowej legislacji”, nie wchodząc w spór, a wręcz popierając potrzebę stosownego uregulowania. Należy zgodzić się ze stanowiskiem RCL.
Miałem okazję uczestniczyć w spotkaniach z przedstawicielami Sił Zbrojnych, na których tłumaczyli, że w sytuacji nowych zagrożeń, wojny hybrydowej i zielonych ludzików, MON będzie potrzebował narzędzi prawnych, umożliwiających przestawianie gospodarki na stan zagrożenia, mimo że stan wojenny czy stan wyjątkowy nie zostały jeszcze wprowadzone. W obecnej sytuacji ten pogląd ma wiele słuszności, ale może jednak warto zacząć od prostej nieskomplikowanej regulacji. Warto przy tym pamiętać, że firmy powinny mieć jakąś korzyść z utrzymywania linii produkcyjnych na rzecz obronności. Taką korzyścią powinny być zamówienia, nawet niewielkie, ale służące np. odnowieniu zapasów w wojsku.
Może warto skorzystać z praktyki innych armii, gdzie co jakiś czas części zamienne, zapasy np. pocisków są sprzedawane za granicę, żeby umożliwić produkcję własnemu przemysłowi i tym samym zapewnić utrzymanie linii produkcyjnych we właściwej kondycji. Na koniec warto zastanowić się nad wprowadzeniem praktyki, w której wytwórca krajowy będzie mógł w ramach zobowiązań eksportowych skorzystać z jakichś zapasów Sił Zbrojnych będąc w określonym czasie zobowiązany do uzupełnienia tychże.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie