Reklama
  • Przegląd prasy
  • Wiadomości

Wtorkowy przegląd mediów; Kto ma prawo okradać armię?; Śledztwo ws. karabinków Grot

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Autor. mil.ru
Reklama

Katarzyna Gójska: Gazeta Polska:„Nikt nie każe nam kochać Ukraińców, ale rozum nakazuje inwestować w ich armię” „W debacie na temat wspierania Ukrainy od początku zbyt dużą rolę odgrywają emocje. Tuż po wybuchu peinoskalowej wojny i ujawnieniu rosyjskich zbrodni było to, rzecz jasna, dużo bardziej zrozumiałe. Szok, lęk i empatia wobec naszych sąsiadów straszliwie dotkniętych barbarzyństwem generowały współczucie i piękną, ludzką chęć pomocy. Z czasem - gdy przyzwyczajaliśmy się do tej wojny - emocje się zmieniały i wraz z problemami, jakie ta sytuacja musiała wywołać, pojawiały się też postawy negatywne czy mocno krytyczne. Warto jednak odłożyć, na ile to możliwe, odczucia i spojrzeć na sprawę racjonalnie. Przede wszystkim, im dłużej Ukraina walczy, im większe straty zadaje armii Putina, tym mamy więcej czasu, by umocnić zdolności obronne naszego kraju. To zupełnie oczywista diagnoza, która jednak zadziwiająco często umyka podczas debaty publicznej. Ma ona zastosowanie również do protestu rolników - dziś to obywatele Ukrainy, walcząc w straszliwej pozycyjnej wojnie, dają szansę polskim rolnikom na spokojną pracę. To ukraińskie pola zamieniają się w pola minowe, nasze na szczęście nie. Zatem w najlepiej rozumianym polskim interesie jest inwestowanie w obronność naszego wschodniego sąsiada, bo dziś przeznaczamy na to pieniądze, a nie przelewamy krwi naszych mężów, ojców czy synów. Rzecz jasna, nie możemy pozbyć się racjonalnego oglądu sytuacji - i tu powracamy do rolnictwa. Nawet gdyby jednego dnia Ukraińcy sprzedali w Polsce wszystkie jajka, drób czy miód, w żaden sposób nie wpłynęłoby to na ich zdolności na polu walki. Jakieś firmy (Bóg jeden wie, z czyim kapitałem) nieźle by się obłowiły, ale w najmniejszym stopniu nie wzmocniłoby to armii naszych wschodnich sąsiadów. Zatem mimo świadomości znaczenia walki ukraińskich żołnierzy, bezmyślnością byłaby zgoda na podkopywanie naszej gospodarki, w tym strategicznego sektora rolnego. Możemy działać na rzecz uzbrojenia Kijowa, a jednocześnie dbać o nasz interes gospodarczy, bo jedno nie wyklucza drugiego. A wręcz przeciwnie - Polska silna może pomóc bardziej niż Polska pogrążona w kryzysie i protestach. O wsparciu dla naszych walczących sąsiadów decyduje polityka, a nie umożliwienie sprzedaży tego czy innego produktu. Z tej perspektywy nieskuteczny jest Donald Tusk, rozganiający protestujących rolników i oskarżający ich o wbijanie noża w plecy Ukraińcom, a skuteczny jest prezydent Andrzej Duda, który w tym samym czasie prowadzi działania dyplomatyczne uwieńczone pozytywną decyzją parlamentu USA w sprawie pomocy dla Kijowa, rozumiejąc jednocześnie problemy, jakie wojna wygenerowała na polskiej wsi. Widać gołym okiem, iż można inwestować w obronę Ukrainy - bo to inwestycja o wielkim znaczeniu dla naszej przyszłości, ale równocześnie trzeźwo i racjonalnie stać na straży naszej gospodarki, bo los naszych wschodnich sąsiadów nie zależy od niczym nieograniczanego importu towarów na nasz rynek, lecz od decyzji politycznych kluczowych stolic na świecie. Dziś największym zagrożeniem dla utrzymania zdolności bojowych ukraińskiej armii jest nakierowana na utrzymywanie niedoborów amunicji polityka Niemiec, a nie polski sprzeciw wobec ukraińskiej żywności.”

Reklama

Marek Kozubal: Rp.pl:„Unia Europejska wzmacnia siły zbrojne swoich członków” „Polska jest na dobrej drodze, aby stać się znaczącym graczem w Unii Europejskiej. Test naszej siły nastąpi już wkrótce. Gen. Sławomir Wojciechowski jest polskim kandydatem na przewodniczącego Komitetu Wojskowego Unii Europejskiej.Decyzję o wystawieniu go w wyścigu o to stanowisko podjął minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Gen. Wojciechowski w przeszłości był dowódcą operacyjnym Sił Zbrojnych, dowodził też Korpusem Północ-Wschód, a od lipca 2022 r. jest polskim przedstawicielem przy Komitecie Wojskowym NATO i UE. Dzisiaj na czele tej struktury stoi austriacki generał Robert Brieger. Komitet Wojskowy UE kieruje m.in. sztabem wojskowym, którego zadaniem jest wskazywanie zagrożeń i ostrzeganie organów unijnych przed potencjalnymi kryzysami. Wybór kandydata odbędzie się 15 maja. Dokonają tego w czasie niejawnego głosowania szefowie sztabów unijnych armii. Wojciechowski będzie konkurował z szefami sztabów ze Słowenii i Irlandii. Dlatego teraz kluczowy jest lobbing polityczny, czyli budowanie sojuszy na rzecz naszego kandydata. Głosowanie może pokazać, czy po zmianie władzy w Polsce nasza pozycja w wojskowych strukturach Unii Europejskiej wzrosła. Słabością kandydatury Wojciechowskiego jest to, że nie jest szefem Sztabu Generalnego WP, a jego siłą – jasna deklaracja ministra Władysława Kosiniak–Kamysza o wyznaczeniu polskich żołnierzy do grupy bojowej szybkiego reagowania UE. Polacy będą pełnili dyżur bojowy od lipca 2024 do końca czerwca 2025 r.”

Wacław Radziwinowicz: Gazeta Wyborcza: „Kto ma prawo okradać armię?” „Dzika afera z aresztowaniem oskarżanego o dziką korupcję Timura Iwanowa, zastępcy ministra obrony Rosji wywołała dziką radość w środowisku „patriotycznych” blogerów. Widzą, że spełniają się zamysły Jewgienija Prigożyna. Ujrzawszy prominenta stającego przed sądem w mundurze z baretkami orderów i „wielkimi” gwiazdami (Iwanów nie jest wojskowym, ale jego urzędnicza ranga rzeczywistego radcy stanu odpowiada stopniowi generała armii) znany Zbloger „Dwóch majorów” wykrzyknął: „Hura! Cóż tu jeszcze dodać!”. Zastępca Siergieja Szojgu trafił do „akwarium”, czyli szklanej klatki, w jakiej na salach rozpraw w Rosji trzyma się oskarżonych, za dawną łapówkę w wysokości czy to miliona czy miliarda rubli. W każdym razie w rzeczywistości kleptokracji rosyjskiej oficjalnie chodzi o sumę groszową, za jaką piętnować tak publicznie to jak karać gestapowca za sadyzm. Iwanow nie tyle przechwalał się swym życiem ponad stan, co w najgorszym sensie tego słowa szpanował demonstrując swe bogactwa, luksusy, jakimi otaczał siebie, swoje luksusowe żony, oraz wspólne z nimi dzieci. Już dawno zajęła się nim i dokładnie opisała jego dolce vita „glamurnego generała” choćby Fundacja Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego. Było tam o jachtach, urlopach w Saint—Tropez, rezydencji w Moskwie, pańskiej posiadłości w obwodzie twerskim, żoninych kolekcjach fatałaszków. I Rolls-Royce, który rzeczywisty radca stanu trzymał na Zachodzie, by wozić się nim w czasie prywatnych wypadów do świata, z którym urzędowo walczył. Widać zgodnie z zasadą wskazaną przez Mikołaja Gogola „kradł odpowiednio do swej rangi”, czyli tak jak wszyscy jego koledzy - na skalę stosowną do gwiazd na ich czynowniczych kitlach czy generalskich mundurach. Zabawnie na areszt Iwanowa zareagował Oleg Cariow, były deputowany do ukraińskiej Rady Najwyższej, agent Moskwy i zdrajca. Napisał w swoim telegramie, że o przekrętach prominenta donosiła jeszcze rok temu „absolutnie kłamliwa” Fundacja Walki z Korupcją. Potem dokładnie powtórzył to, co Iwanowowi zarzucili ludzie Nawalnego, by na tej podstawie już od siebie radośnie ogłosić, że rzeczywisty radca stanu to szubrawiec.”

Reklama

Fakt: „Będzie 150 000 rezerwistów!” „Rosyjska agresja w Ukrainie spowodowała, że wiele krajówn na nowo definiuje swoją politykę obronną. Jej elementem jest oczywiście liczebność armii i jej rezerw. ” Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła (52 l.) zapowiedział właśnie daleko idące zmiany pod tym względem. Chcemy przenieść punkt ciężkości z rezerwy pasywnej na rezerwę aktywną, która jest trwale związana z jednostkami wojskowymi, bierze udział w ich życiu, wiąże się ze służbą wojskową na długie lata. Będzie to związane ze zmianą jakości szkolenia i dostępem do wyposażenia powiedział wojskowy w Polskim Radiu 24. Wojsko chce, aby do 2039 r. do tak zwanej rezerwy aktywnej należało ok. 150 tys. osób.”

Onet.pl: „Wojsko wybrało nazwę dla polskiego F-35. Nawiązuje do Rzeczpospolitej Obojga Narodów” „olski myśliwiec F-35 ma już oficjalną nazwę: Husarz — poinformował Sztab Generalny Wojska Polskiego w mediach społecznościowych. Nazwa została wyłoniona w wyniku konkursu. Polskie Siły Powietrzne w najbliższych latach otrzymają 32 takie maszyny; pierwsi piloci mają rozpocząć szkolenie w tym roku. „Drodzy Fascynaci Lotnictwa, z ogromną radością ogłaszamy, że nasz polski myśliwiec F-35 ma już oficjalną nazwę: Husarz. Dziękujemy wszystkim za udział w głosowaniu i zaangażowanie w wybór nazwy samolotu!” — napisano w mediach społecznościowych Sztabu Generalnego. Jak poinformował Sztab „nazwa Husarz zyskała największą liczbę zwolenników w publicznym otwartym głosowaniu na profilach społecznościowych Sztabu Generalnego Wojska Polskiego: X i FB”. Sztab Generalny Wojska Polskiego 12 kwietnia ogłosił konkurs na nazwę dla polskich myśliwców F-35, nagrodą dla zwycięzcy jest zaproszenie na prezentację pierwszego polskiego F-35. O konkursie poinformowano na profilu Sztabu Generalnego na portalu X (Twitterze) oraz na Facebooku. Nazwa dla nowych myśliwców została wybrana spośród zaproponowanych przez internautów w komentarzach umieszczonych pod wpisami Sztabu na obu portalach. Autor zwycięskiej propozycji zostanie zaproszony na prezentację pierwszego polskiego F-35. W komentarzach pod wpisem już w piątek pojawił się szereg propozycji — w tym np. „Harpia” (tak nazywał się program, w ramach którego polskie wojsko zamówiło F-35), „Orzeł”, „Raróg” czy „Pustułka”, a także inne „zwierzęce” nazwy. Zwyczaj nazywania poszczególnych typów uzbrojenia w Wojsku Polskim ma długą tradycję — swoją „zwierzęcą” nazwę otrzymały np. myśliwce F-16, które trafiły do Polski w latach 2006-2008. W polskich Siłach Powietrznych znane są one jako „Jastrzębie”. Historycznie „zwierzęce” nazwy miały np. słynne bombowce PZL.33 Karaś i PZL.37 Łoś, które były wykorzystywane przez Wojsko Polskie w latach trzydziestych. F-35 to produkowane przez amerykański koncern Lockheed Martin wielozadaniowe samoloty V generacji, które obecnie wykorzystywane są i zamawiane przez szereg państw NATO, a także np. Izrael, Koreę Południową, Szwajcarię czy Singapur; produkowane są od 2006 r., powoli stając się kluczowym samolotem bojowym Sojuszu Północnoatlantyckiego — w Europie trafiają m.in. do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Finlandii, Norwegii, Holandii, Belgii, Włoch, Danii czy Czech, a w kolejnych latach także do Polski. Łącznie polskie Siły Powietrzne mają otrzymać 32 maszyny, które razem z myśliwcami F-16 będą stanowić trzon polskiego lotnictwa bojowego. Zamówione wraz z systemem wsparcia i szkolenia zostały w 2020 r. za ok. 4,6 mld dol.; cena jednego samolotu wynosiła wtedy ok. 87 mln dol. Dostawy mają potrwać od bieżącego do 2030 r. Produkcja pierwszych czterech samolotów ruszyła w ubiegłym roku, w połowie bieżącego mają być one gotowe. Polscy piloci rozpoczną wtedy szkolenie w USA, a same samoloty trafią do Polski — według planu — na początku 2026 r.”

Reklama

Onet.pl: „Były oficer Bundeswehry szpiegował dla Rosji. Chciał „uniknąć wojny nuklearnej” „Przed sądem w Dusseldorfie odbyła się rozprawa byłego oficera niemieckiej armii oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji. 54-latek przyznał się do winy tłumacząc się „chęcią uniknięcia wojny nuklearnej w Ukrainie”. Grozi mu do 10 lat więzienia. Mężczyzna, którego prokuratura federalna określa po prostu jako „54-letniego Thomasa H.”, przyznał się przed sądem w Duesseldorfie do przekazania informacji rosyjskiemu konsulatowi w Bonn. To było złe, przyznaję to powiedział. Thomas H. pracował m.in. w stopniu kapitana w głównym wydziale informatyczno-logistycznym Bundeswehry, odpowiedzialnym w szczególności za zarządzanie sprzętem wojskowym.”

bankier.pl: „Prokuratura wszczęła śledztwo ws. karabinków Grot” „Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie karabinków Grot. Chodzi dostawę ponad 40 tys. wadliwych - według śledczych - karabinków w wersjach: A0, A1, A2. Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Szymon Banna poinformował, że wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie wszczął w kwietniu br. śledztwo. Jest ono prowadzone w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w okresie od lutego do listopada 2017 roku w Warszawie przez funkcjonariuszy publicznych z Inspektoratu Uzbrojenia poprzez wydanie orzeczenia oraz protokołu badań kwalifikacyjnych karabinka Grot, które nie uwzględniały mankamentów tej broni. „W konsekwencji doprowadziło to do uruchomienia dostaw do Sił Zbrojnych RP ponad 40 tysięcy egzemplarzy wadliwego karabinka 5,56 mm MSBS Grot, czym działano na szkodę interesu publicznego oraz w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez dostawcę karabinka w wysokości ok. 299 mln złotych” - zaznaczył. Drugi wątek śledztw dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w okresie od września 2017 do grudnia 2023 roku przez funkcjonariuszy publicznych z Jednostki Wojskowej NIL. Chodzi o realizację umowy na dostawę wadliwych egzemplarzy 5,56 mm karabinków MSBS Grot w wersjach: A0, A1, A2 i działanie w ten sposób na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez dostawcę karabinków.”

Reklama

Rusłan Szoszyn: Rp.pl: „: Drugi front czy manewr Putina odwracający uwagę Ukraińców?” „Ukraina znów może zostać zaatakowana z północy. Rosjanie gromadzą siły przy granicy z Ukrainą. Na celowniku znajdują się obwody sumski i charkowski. W Kijowie przygotowują się do każdego scenariusza, również do powtórki ataku sprzed dwóch lat. Obecnie najcięższa bitwa toczy się o Czasiw Jar. Utrata tej strategicznej miejscowości  otworzyłaby drogę Rosjanom na Słowiańsk i Kramatorsk, ostatnich ważnych miejscowości znajdujących się pod kontrolą Kijowa w obwodzie donieckim. Pojawiają się też spekulacje, że Putin domaga się od swoich generałów zajęcia Czasiw Jaru przed obchodzonym w Rosji 9 maja Dniem Zwycięstwa. Rosjanie nacierają na całej linii frontu, próbują przedrzeć się przez ukraińską linię obrony, zanim nadejdzie pomoc z USA. Wygląda na to, że w obecnej sytuacji Ukraina nie może wykluczać rosyjskiego uderzenia  na innym, dotychczas „spokojnym” odcinku frontu. Rosja przerzuciła cztery bataliony Czeczenów do północnej granicy Ukrainy. Stoją w odległości 150-200 kilometrów od obwodu sumskiego. Opowiedział o tym w poniedziałek w jeden z ukraińskich dowódców wojskowych Wołodymyr Bicak. Uspokajał jednocześnie, że siły zbrojne i oddziały ochotnicze są przygotowane do ewentualnego ataku z północy.Ukraiński ekspert wojskowy Ołeksandr Musijenko nie wykluczył zaś ataku Rosjan na obwód charkowski. – W r{osyjskim — red.} obwodzie biełgorodzkim przygotowania trwają też na kierunku kupiańskim, trwają przygotowania na Ługańszczyźnie. Widać, że wróg demonstruje zamiar, by — prawdopodobnie — od strony obwodu biełgorodzkiego przeprowadzić uderzenie na szeroką skalę mówił Musijenko w ukraińskich mediach. Przekonywał, że ukraińscy żołnierze są przygotowani również do takiego rozwoju sytuacji.”

Wp.pl: „Pierwszy polski F‑35A na linii produkcyjnej. Maszyny bez biało-czerwonej szachownicy” „Pierwszy polski myśliwiec F-35 Lightning II, wyprodukowany przez firmę Lockheed Martin dla Polskich Sił Powietrznych, stanął po raz pierwszy na własnych kołach z obciążeniem. To ważny kamień milowy w pracach nad myśliwcem, które trwają na ponad kilometrowej linii produkcyjnej w zakładzie montażowym w Fort Worth w Teksasie, informuje Lockeed Martin. Jak się okazuje, polskie F-35 pozbawione będą biało-czerwonej szachownicy, za czym przemawia istotny powód. Lockheed Martin informuje, że pierwszy F-35 dla Polskich Sił Powietrznych na początku kwietnia został podniesiony za pomocą suwnicy ze stanowiska elektronicznego montażu, gdzie przednia i tylna sekcja kadłuba zostały połączone z centralnym kadłubem skrzydła. Myśliwiec przejdzie teraz do fazy montażu końcowego. Na tym etapie zostaną dodane do niego powierzchnie sterowe, zamontowany silnik, a także systemy końcowe. W styczniu 2020 r. ówczesny szef MON, Mariusz Błaszczak podpisał umowę o wartości 4,6 mld dolarów na zakup 32 wielozadaniowych myśliwców piątej generacji F-35A wraz z pakietem szkoleniowym i logistycznym dla Sił Powietrznych. Dostawy tych maszyn najprawdopodobniej rozpoczną się na początku 2026 r. i zostaną zrealizowane do 2030 r. Co ciekawe, polskie F-35 nie będą posiadały dobrze znanej z innych wojskowych samolotów szachownicy. Gen. Władysław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego na platformie X wyjaśnił, co stoi za taką decyzją. Gen. Kukuła napisał, że na polskich myśliwcach F-35 zastosowana zostanie szachownica w skali szarości określonej technologią krycia. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego podkreślił, że to świadoma decyzja. Zmiana kolorów szachownicy ma wpływać na prawdopodobieństwo wykrycia myśliwców. Gen. Kukuła dodał też, że zmieniane są przepisy w tym zakresie - „zmiana regulacji dla F-35 otwiera drogę do podobnych zmian na innych platformach. W przypadku F-35 to konieczność również technologiczna. W przypadku innych platform to potrzeba bardziej taktyczna. Rekomendacje do ewentualnych zmian w rękach gen. Nowaka i jego ludzi”.”

Reklama

Krzysztof Karnkowski: Gazeta Polska: „Antyamerykanska Europa” „Od 2014 roku mija, jak nietrudno policzyć, dekada. Po drodze mieliśmy w Polsce zmianę władzy, w Polsce i na świecie natomiast coś w rodzaju geopolitycznego przebudzenia. Przestrogi, które chwilę wcześniej nawet w kraju budziły raczej złość i prowokowały reakcje, odwołujące się do ludzkich obaw. Wręcz tchórzostwa, jak materiały wyborcze ludowców z hasłem „PiS = wojna z Rosją”. 10 lat temu wszystko zmieniło się trochę, interesy Rosji i Niemiec zaczęły się częściowo rozchodzić i właśnie na tyle, na ile Berlin nie był już pewien Moskwy, na tyle polityczny mainstream dostał koncesję, by Putina krytykować. Nie zapraszano więc go już do NATO, nie pisano aktów poddaństwa w „Wyborczej”, choć też nie do końca tak było, bo przecież materiały o dzierżymordzie z Kremla jako ikonie sportowego trybu życia i męskości niektóre portale wrzucały nam jeszcze w styczniu 2022 roku. Kolejna napaść na Ukrainę mogła to wszystko skończyć, Putin nie odbierał już telefonów, więc na salonach zapanował gniew. Tyle że choć Ukraina nie padła w trzy dni, to i Rosja pod ciężarem własnej wojny upaść nie może, a Zachód, po swojemu głupi, znów bardziej obawia się, że na tym wszystkim za bardzo rosną Ameryka i jej europejscy sojusznicy. Szykuje więc własną politykę obronną, w której za antyrosyjskimi hasłami kryje się treść wymierzona bardziej w USA niż w postsowietów.”

polskieradio.pl: „Szef NATO z wizytą w Kijowie. Stoltenberg: dostawy broni są już w drodze” „Jens Stoltenberg zapowiedział, że zwiększone dostawy broni dla Ukrainy są już w drodze. Sekretarz generalny NATO przebywa w Kijowie. Spotkał się tam z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Jens Stoltenberg na wspólnej konferencji z ukraińskim przywódcą zaznaczył, że to kraje NATO są głównym dostawcą broni dla walczącej Ukrainy. Jednocześnie podkreślił, że poważne przerwy w dostawach poważnie odbiły się na sytuacji na froncie. To się zmieni - obiecał sekretarz generalny Sojuszu. Jak mówił, Rosjanie dominowali od miesięcy nad Ukrainą pod względem amunicji. To powodowało, że Ukraińcy mogli zestrzelić mniej rosyjskich rakiet i dronów, ale też, że Rosjanie przesuwali się naprzód na froncie. Jens Stoltenberg podkreślił, że nie jest za późno, aby Ukraina zwyciężyła. Dalsze wsparcie jest już w drodze - zaznaczył sekretarz NATO.”

Reklama

Gazeta.pl: „Pola minowe na granicy z Rosją i Białorusią? Według gen. Skrzypczaka tak powinno powstać „teraz” „Zdaniem generała Waldemara Skrzypczaka prawdopodobieństwo wybuchu konflikt między Rosją a NATO jest małe. Nie mniej wojskowy twierdzi, że Polska powinna być gotowa na taką ewantualnością i zacząć już teraz budować fortyfikacje, które zabezpieczą granicę z Rosją i Białorusią. Od ponad dwóch lat za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. W ostatnim czasie wśród przywódców zachodnich państw coraz częściej słychać głosy, że jeśli Ukraina przegra, to rosyjska inwazja rozszerzy się także i na Europę. Przed tym samym ostrzega także Donald Tusk i inni przedstawiciele polskiego rządu. Jednocześnie podkreślają oni potrzebę zwiększenia wydatków na obronność. Generał Skrzypczak mówi o potrzebie fortyfikacji granicy. „Pola minowe powinny być rozmieszczone teraz” W rozmowie z bałtyckim serwisem delfi.lt generał Waldemar Skrzypczak stwierdził natomiast, że istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że Rosja faktycznie zaatakuje NATO. Jednak jego zdaniem Polska powinna się na taką ewentualność przygotować tak czy inaczej, m.in. poprzez budowę fortyfikacji na granicy. Doświadczenia wojny w Ukrainie pokazują, że wiedza o tym, jak budować fortyfikacje, pozycje obronne, pola minowe, aby powstrzymać wroga, jest znowu istotna. Uważam, że granice Polski i Litwy z Rosją powinny zostać wzmocnione, pola minowe powinny być rozmieszczone teraz, w czasie pokoju powiedział gen. Skrzypczak.”

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Latający Czarnobyl | Co z K2PL? | Fallout | Defence24Week #135
Reklama
Reklama