- Przegląd prasy
- Wiadomości
Środowy przegląd mediów; Nowego ministra czeka rozbrajanie min; Ukraińska zasłona dymna?
Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Autor. kpr. Piotr Szafarski / 16 Dywizja Zmechanizowana / MON
Marek Kozubal: Rzeczpospolita:„Jak ominąć miny w wojsku” „Nowy minister zderzy się z problemem finansowania wielkich zakupów uzbrojenia. Dla wyborców dzisiejszej opozycji symboliczna zmiana w Ministerstwie Obrony Narodowej nastąpi wtedy, gdy z instytucji jej podległych odejdą Antoni Macierewicz, szef tzw. podkomisji smoleńskiej, oraz Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego. Obydwaj stali się wyrazistymi twarzami tzw. dobrej zmiany PiS. Dla dziennikarzy ten dzień nastąpi wtedy, gdy nowy minister powoła rzecznika prasowego i skończy się polityka informacyjna zredukowana do tweetów, nowy szef tego resortu zaś będzie odpowiadał na pytania dziennikarzy, nie tylko przychylnych sobie mediów. To niewątpliwie będą tylko oznaki nowego, które można wprowadzić w ciągu pierwszych dni urzędowania. Przed owym ministrem są jednak wyzwania poważniejsze. Minister Mariusz Błaszczak zostawia po sobie wiele pułapek, przede wszystkim potężny problem finansowania zakupów uzbrojenia. Przyszły minister Władysław Kosiniak–Kamysz już zapowiedział raport otwarcia na podstawie audytu podpisanych kontraktów. Nie zapowiada ich zrywania, ale niektórzy politycy dzisiejszej opozycji mówią o ich renegocjowaniu. Na razie nie znamy konkretów, a opozycja zostawiła sobie na lustrację dokumentów co najmniej trzy miesiące. Musi temu towarzyszyć refleksja zakończona decyzją, czy kontynuować tworzenie 300-tysięcznej armii. Ile dzisiaj jednostek wojskowych jest tylko na papierze, jak wypełnić wakaty w tych, które mają ludzi i sprzęt? Co zrobić, aby zachęcić młodych do wstąpienia do wojska? Bo dzisiaj nikt nie powinien mieć wątpliwości, że istnieje realne zagrożenie naszego bezpieczeństwa ze strony Rosji. Dlatego nie tylko resort obrony, ale cały rząd powinien przygotowywać społeczeństwo do potencjalnego konfliktu zbrojnego. To powinno być dla niego priorytetem.Nowy szef MON będzie musiał rychło zdecydować o obsadzie kilku kluczowych stanowisk dowódczych. Mowa o nowym dowódcy generalnym i dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej. Tymczasowo na czele tego pierwszego stoi gen. br. Marek Sokołowski, a WOT – gen. bryg. Krzysztof Stańczyk. Może też zdecydować, czy chce, aby kontynuowali swoją misję podlegli mu dowódcy Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni oraz Wojsk Medycznych. W tym przypadku decyzje kadrowe też muszą być przemyślane. Od kilku miesięcy w Sejmie leży prezydencki projekt ustawy o działaniach organów władzy na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Wprowadza on zmiany systemu dowodzenia armią. Likwiduje Dowództwo Operacyjne i Dowództwo Generalne, a w to miejsce tworzy dowództwo sił połączonych, któremu mają podlegać: dowódca Wojsk Lądowych, dowódca Sił Powietrznych, dowódca Marynarki Wojennej oraz dowódca WOT. To oznacza, że ta ostatnia formacja wyjdzie spod kurateli szefa MON, któremu teraz podlega, a jej dowódcę będzie mianował prezydent RP. Minister powinien też zdecydować, czy nadal są przesłanki, aby wojsko realizowało zadania policyjne na granicy z Białorusią. Niedawno żołnierz postrzelił tam migranta, do szpitala trafili też dwaj wojskowi, którzy się pobili, kierowcy wojskowych ciężarówek potrącili kilka żubrów. Aktywiści, którzy pomagają migrantom na granicy uważają, że doszło do eskalacji działań służb.Wydaje się, że ochroną granicy powinna się zajmować Straż Graniczna oraz funkcjonariusze policji, którzy są szkoleni w technikach interwencji. A takich umiejętności nie mają żołnierze. Tymczasem wysłanie ich na granicę spowodowało, że wstrzymane zostało ich szkolenie.”
Puls Biznesu:„PGZ sprzeda uzbrojenie za 11 mld zł” „Spółka zwiększa dostawy na rynek krajowy oraz zagraniczny. Planuje inwestycje, które zwiększą jej potencjał produkcyjny.Wojna w Ukrainie przyczyniła się do wzrostu zamówień dla firm z Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ). Zacieśniamy współpracę z partnerami zagranicznymi, jesteśmy ważnym uczestnikiem wielu globalnych łańcuchów dostaw - podkreśla Sebastian Chwałek, prezes PGZ. Efekty widać w wynikach. Paweł Zając, dyrektor biura kontrolingu w PGZ, informuje, że w tym roku sprzedaż grupy może sięgnąć 11 mld zl. W ubiegłym roku wyniosła 8,3 mld zł, a w 2021 r. 6,3 mld zł. Rosną także zyski.Tegoroczny wynik netto jest prognozowany na 594 mln zł. W ubiegłym roku wyniósł ponad 430 mln zł, a w 2020 zaledwie 158 mln zł. EBITDA ma się zwiększyć z 1 mld zł w ubiegłym roku do 1,22 mld zł w bieżącym.Sprzedaż w grupie najdynamiczniej rozwija HSW, produkująca m.in. armatohaubice krab. Jej przychody są prognozowane na 1,77 mld zł. Spółka realizuje m.in dostawę krabów na Ukrainę - ubiegłoroczny kontrakt jest wart 2,6 mld zł. Na polskim rynku od kilku miesięcy trwa także dyskusja dotycząca zamawiania armatohaubic na potrzeby polskiej armii. Rząd postanowił wiele tego typu maszyn zamówić w Korei. Część ekspertów kwestionowała te plany, uznając, że lepiej sprzęt kupować w Polsce, inni uważali je za zasadne, podkreślając, że krajowe podmioty z PGZ nie są w stanie w krótkim terminie wyprodukować ich w dużej liczbie. Sebastian Chwałek przekonuje, że HSW stale rozbudowuje potencjał, by produkować na potrzeby krajowej armii. Podkreśla jednak, że uzbrojenie nie leży na półce, trzeba zamawiać je z wyprzedzeniem, m.in.dlatego, że duży wpływ na harmonogram dostaw ma dostępność komponentów. Dzięki inwestycjom w rozbudowę potencjału produkcyjnego HSW będzie mogła zwiększyć produkcję krabów z około 50 do 100-110 rocznie. Rozbudowa mocy jest możliwa m.in. dzięki umowie inwestycyjnej o wartości około 600 mln zł. W sumie spółki z grupy PGZ zrealizowały w ostatnich latach projekty rozwojowe o wartości 450- 500 mln zł, a zawarły umowy inwestycyjne o wartości prawie 3 mld zł. Źródłem finansowania jest budżet oraz podmioty komercyjne. Oprócz HSW największe takie umowy mają Bumar Łabędy - 850 mln zł oraz zakłady Męsko - 400 mln zł.”
Zbigniew Lentowicz: Rzeczpospolita:„Koreańska broń zderzyła się z krabami” „Gigantyczne zakupy haubic K9 miały dać technologię i pracę rodzimej zbrojeniówce. Skończyło się na obietnicach W miniony piątek, tym razem bez kamer i pompy, za zamkniętymi drzwiami Agencji Uzbrojenia MON zatwierdziło umowę wykonawczą z Koreańczykami na dostawy blisko 160 armatohaubic K9 o wartości 12 mld zł. Brak typowej dla kadencji ministra Mariusza Błaszczaka propagandowej oprawy uroczystości wyjaśnił się niebawem. W czym problem? Oto tuż przed transakcją o swoje interesy upomniał się polski przemysł. W mediach społecznościowych zabrał głos Jan Szwedo, prezes firmy produkującej superhaubice Krab rodzimej konstrukcji. Szef HSW oświadczył, że mijają się z prawdą ci, którzy zakup kolejnej partii koreańskich haubic uzasadniają słabym tempem produkcji rodzimych superdział w Stalowej Woli.To nieprawda, że nie możemy podnieść produkcji: zwiększamy potencjał, inwestujemy, by dostarczać więcej krabów – przekonywał Szwedo, pomny zapewne, że krytyka samej zapowiedzi dostaw konkurencyjnych haubic z Hanwha Defense pozbawiła posady jego poprzednika w HSW Bartłomieja Zająca, który oponował przed masowym importem K9, uderzającym w podstawy artyleryjskiego biznesu HSW. W piątek upublicznienie wypowiedzi Jana Szwedo zwarzyło atmosferę w resorcie obrony, ale nie powstrzymało podpisania umowy wykonawczej na koreańskie thundery. To, co się dzieje z wartymi miliardy złotych zamówieniami na koreańskie haubice czy czołgi, to jakaś granda – irytuje się znany analityk militarny, który prosi o zachowanie anonimowości. Wtórują mu inni branżowi eksperci. Twierdzą, że umowy wykonawcze opiewające na astronomiczne sumy – takie jak za K9 Thunder – zawierane są w warunkach dalekich od przejrzystości, a z obietnic polonizacji i przenoszenia do kraju koreańskich technologii i produkcji niewiele zostaje. Obiecywano nam partnerską współpracę i pogłębioną kooperację, a wyszło jak zwykle – narzekają nasi rozmówcy. Potwierdził to ostatnio Rafał Poradka, szef biura konstrukcji pancernych i samochodowych w centrali PGZ. Przyznał, że negocjacje w sprawie współpracy przy haubicach z Koreańczykami były wyjątkowo ciężkie, a udało się zyskać dla krajowego przemysłu jedynie prostą obsługę serwisową sprzętu w kraju. By zwiększyć produkcję koreańskich haubic, to w Korei, a nie u nas, powstają nowe linie produkcyjne uzbrojenia, a my je pośrednio finansujemy mówi Janusz Zemke, były wiceszef MON w rządzie Leszka Millera. Niedawno na łamach „Rzeczpospolitej” były minister przypominał, że oprócz haubic i czołgów ogromne koreańskie zakupy m.in. samolotów FA-50 czy dalekosiężnych wyrzutni rakietowych Chunmoo są robione na kredyt. Zobowiązania wobec sektora finansowego w Seulu na razie szacowane są na 70–90 mld zł, a zabiegamy o więcej. Warunki, na których zaciągamy koreańskie pożyczki, nie są jasne, ale niewątpliwie przyjdzie czas na ich ujawnienie i spłatę – ostrzegał Zemke”
Wyborcza.pl:„Wojskowy dron nigeryjskiej armii przez pomyłkę ostrzelał uroczystość religijną. Zginęło co najmniej 85 cywilów” „Co najmniej nigeryjskich 85 cywilów - mieszkańców wioski Tundun Biri w stanie Kaduna - zginęło w niedzielę wskutek ostrzału z wojskowego drona, który przeprowadziły Nigeryjskie Siły Zbrojne (NAF). Według władz Nigerii wojskowi przez pomyłkę uznali grupę uczestników uroczystości religijnej za terrorystów. Dowódca nigeryjskiej armii, generał broni Taoreed Lagbaja, przeprosił mieszkańców za „niefortunny, bolesny” incydent. Według wojskowego do pomyłki doszło w trakcie patrolu powietrznego, podczas którego operatorzy bezzałogowego statku powietrznego „dostrzegli skupisko ludzi i dokonali błędnej analizy oraz interpretacji ich zachowania”, uznając cywilów za członków jednej z grup przestępczych działających w północnej części kraju. Mieszkańcy Tundun Biri uczestniczyli wtedy w corocznych obchodach muzułmańskiego święta, celebrującego urodziny proroka Mahometa. Prezydent Nigerii Bola Tinubu nakazał wszczęcie postępowania w celu zbadania przyczyn tragedii. W oświadczeniu wydanym we wtorek przez prezydenckie biuro prasowe Tinubu nazwał zdarzenie „tragicznym, nieszczęśliwym wypadkiem”.”
Interia.pl:„Wojsko Polskie pokazało w akcji Gladiusa. To postrach Rosji” „Polska armia pokazała w boju bateryjne moduły poszukiwawczo-uderzeniowych dronów o nazwie GLADIUS. Dzięki nim, Polska będzie mogła skutecznej bronić się przed potencjalną agresją Rosji.Najnowsze testy weryfikujące działanie w boju Bezzałogowych Systemów Poszukiwawczo-Uderzeniowych (BSP-U) zostały przeprowadzone na poligonie Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu. Bezzałogowiec uzbrojony w głowicę bojową zniszczył wyznaczony cel naziemny. Gladius to produkt polskiej firmy WB Electronics, na który składają się dwa drony: służący do rekonesansu FT-5 i amunicja krążąca BSP-U. Oba drony są zintegrowane z systemem kierowania ogniem Topaz. O tym, jak ważny jest Gladius dla naszej armii, świadczy fakt, że kontrakt na cztery takie systemy jest jednym z najdroższych w historii polskiego przemysłu zbrojeniowego, sięgając 2 miliardów złotych. To nowoczesny sprzęt polskiej produkcji. To jest sprzęt, który został opracowany w polskiej firmie, a opracowanie tego sprzętu wynikało również z pozyskiwania doświadczeń związanych z wojną, jaka toczy się za naszą wschodnią granicą informuje MON. W ramach zamówienia, Wojsko Polskie otrzyma cztery zamówione Gladiusy, co oznacza, że na wyposażeniu będzie kilkaset dronów bojowych. Co najważniejsze, drony służące do rekonesansu FT-5 i amunicja krążąca BSP-U będą mogły być uwalniane do realizacji misji z pojazdów budowanych na bazie wozów 4x4 Waran. Dzięki temu, żołnierzom niestraszna będzie realizacja zadań nawet w najbardziej trudnym terenie.BSP FT5 „Łoś” to niewielka konstrukcja krótkiego zasięgu. Posiada dwa silniki spalinowe, mogące pozwolić na 10 godzin lotu na pułapie maksymalnie pięciu kilometrów. FT5 jest podstawowo zaopatrzony w głowice optoelektroniczne (obserwacyjne), systemy rozpoznania radioelektronicznego oraz sensory rozpoznawania skażeń. Ponadto UAV posiada także kamerę termowizyjną. Tymczasem jeszcze ciekawiej prezentuje się BSP-U Gladius-2. WB Electronics nie ujawnia szczegółów na jego temat, ale krążą pogłoski, że będzie to system FT5, do którego też można podczepić pociski powietrze-ziemia. BSP-U ma służyć do precyzyjnego ataku celów oddalonych o 100 kilometrów. Istnieje też szansa, że do systemów GLADIUS firma WB Elecronics przekaże jedną z nowszych maszyn swojej serii bojowych UAV Warmate.”
Maciej Kucharczyk: Gazeta.pl:„Zarzynamy jeden z większych sukcesów zbrojeniowych Polski. Będą kolejne działa prosto z Korei” „Miała być produkcja w Polsce, miały być nowe wersje polsko-koreańskie… Jest zamówienie 152 sztuk południowokoreańskich armatohaubic K9 produkowanych w Korei Południowej z ograniczonymi modyfikacjami.Polski przemysł zbrojeniowy jest w trudno skrywanej rebelii, a przyszłość jednego z największych polskich sukcesów zbrojeniowych, armatohaubic Krab, staje się coraz ciemniejsza. Umowę na K9 podpisano w piątek. Wydano w tej sprawie wyjątkowo oszczędny komunikat. Przed wyborami podpisywaniu tego rodzaju umów towarzyszył ceremoniał, zazwyczaj z udziałem samego ministra Mariusza Błaszczaka, mediów i ściągniętego na tę okazję ciężkiego sprzętu oraz żołnierzy robiących za ściankę w tle. Teraz o podpisaniu umowy nie ma nawet informacji na stronie MON. Umieszczono ją na stronie podlegającej ministerstwu Agencji Uzbrojenia. Tłem do podpisania umowy z Koreańczykami były niezwykłe emocje pomiędzy Agencją Uzbrojenia a polskim przemysłem, konkretnie zakładami Huta Stalowa Wola. Tymi, które produkują konkurencyjne dla K9 armatohaubice Krab. W piątek rano firma zamieściła na portalu LinkedIn oświadczenie swojego prezesa Jana Szwedo: W związku z nieprawdziwymi informacjami o niewystarczających mocach produkcyjnych Huty Stalowa Wola S.A. (PGZ S.A.) chcę stanowczo zdementować te informacje. Huta Stalowa Wola S.A. w ostatnim czasie zainwestowała bardzo duże własne środki na rozwój potencjału produkcyjnego oraz pierwszą transzę dotacji rządowych w wysokości 600 mln zł (druga transza to 640 mln zł) w infrastrukturę, maszyny produkcyjne, jak również w znaczny wzrost zatrudnienia. Inwestując w modernizację zakładu, zakup oraz budowę nowych hal produkcyjnych, przygotowała się do realizacji ogromnych kontraktów zbrojeniowych, przekraczając zdolności produkcyjne innych oferentów w tym samym czasie. W oświadczeniu nie stwierdzono, do czego konkretnie się ono odnosi. Pod nim był podpięty artykuł w „Dzienniku Gazecie Prawnej” opisujący zamiar podpisania umowy na K9 i między innymi przedstawiający argumentację za takim wyborem. Podstawowym argumentem przedstawianym publicznie przez MON i wojsko są jakoby ograniczone moce produkcyjne HSW. Uzasadniana jest w ten sposób konieczność zakupów K9 w Korei Południowej „z półki” zamiast produkowanych w Polsce Krabów. Priorytetem ma być bowiem jak najszybsze zwiększenie możliwości bojowych wojska w obliczu ryzyka ze wschodu. Mówił o tym między innymi w wywiadzie opublikowanym dwa dni wcześniej na profilu Jarosława Wolskiego na Youtube szef AU, generał Artur Kuptel. Komunikat HSW ewidentnie trafił w czuły punkt, ponieważ Agencja Uzbrojenia poczuła się wywołana do tablicy i odpowiedziała oświadczeniem na X: honorując deklaracje i wspólną troskę wykonawcy o bezpieczeństwo naszego kraju, jesteśmy gotowi renegocjować zawarte umowy w kierunku przyśpieszenia ich realizacji, a także zakontraktować większe ilości haubic, których producentem jest HSW S.A.”
Onet.pl:„Zasłona dymna Ukrainy? „Stać ich na spektakularne uderzenie” ” Prawie wszyscy wokół wieszczą krach Ukrainy i sukces Putina, a ja wręcz przeciwnie. Spodziewam się, że w najbliższym czasie Ukraińcy zaskoczą przeciwnika i zagranicznych komentatorów jakimś spektakularnym, mocnym uderzeniem, które może zdecydować o losach wojny i kształcie pokoju.A wyjątkowo intensywne operacje ukraińskich dronów minionej nocy mogą coś takiego przygotowywać – mówi Onetowi dr Witold Sokała. Dr Witolda Sokała nie ukrywa, że Kijów ma liczne problemy wewnętrzne, a do tego stoi w obliczu kryzysu wsparcia ze strony zachodnich sojuszników – Jednocześnie może się jednak toczyć gra psychologiczna, reżyserowana wspólnie przez Ukraińców i NATO, polegająca na usypianiu czujności Rosjan – mówi Onetowi wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach. Zdaniem eksperta sukces takiej taktyki stworzyłby stronie ukraińskiej lepszą pozycję wyjściową do rozmów o zawieszeniu broni czy nawet pokoju, które i tak pewnie nastąpią Dr Sokała przypuszcza, że do takich rozmów mogłoby dojść np. w Arabii Saudyjskiej czy w Indiach. Dr Witold Sokała zaznacza, że wie, że jego opinia wygląda na myślenie życzeniowe. I owszem, częściowo może nim być. Nie ukrywam, że za taki scenariusz trzymam kciuki, bo uważam go po prostu za dobry dla bezpieczeństwa Polski, Europy i świata – mówi Onetowi. Ale jest też coś więcej – świadomość, że w historii wojen dezinformacja bywa często kluczowym elementem sukcesu. To zaś każe zakładać, że powszechne sygnały o złej sytuacji Ukrainy mogą być tylko częściowo prawdziwe – dodaje wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach.”
Onet.pl:„Putin grozi Łotwie. „Rosjanie są tam traktowani jak świnie”” „Co czwarta osoba mieszkająca na Łotwie ma rosyjskie pochodzenie. Władimir Putin oskarża tamtejszy rząd o dyskryminację mniejszości rosyjskiej. Otwarcie grozi konsekwencjami państwu należącemu do NATO. Jeśli Łotwa w dalszym ciągu będzie traktować mieszkającą tam ludność rosyjskojęzyczną jak świnie, władze wkrótce spotkają się z odwetem — zagroził Władimir Putin. Władimir Putin ostro skrytykował sposób, w jaki Łotwa traktuje część ludności rosyjskiej. Podczas posiedzenia Rosyjskiej Rady Praw Człowieka Putin mówił o panującej na świecie rusofobii. „Rosja stanęła w obliczu przejawów rusofobii na długo przed rozpoczęciem operacji specjalnej (jak wojnę w Ukrainie nazywa rosyjskie propaganda — red.)” – oświadczył w poniedziałek wieczorem. Kontrolowana przez Kreml rada omawiała zmiany w prawie dotyczącym cudzoziemców na Łotwie. Spośród około 1,8 mln mieszkańców tego małego kraju należącego do UE i NATO, około jedna czwarta jest pochodzenia rosyjskiego. „Jeśli będą prowadzić taką politykę w stosunku do ludzi, którzy chcieli żyć w tym kraju i tam pracować, ludzi, którzy stworzyli temu krajowi jakieś korzyści, a są przez władze traktowani jak świnie, to w końcu oni sami pokłócą się wewnątrz własnego kraju — powiedział Putin. W następstwie rosyjskiej wojny agresji przeciwko Ukrainie Łotwa wprowadziła testy językowe dla Rosjan, aby sprawdzić ich codzienną znajomość łotewskiego. W przypadku niezdania testu grozi im cofnięcie pozwolenia na pobyt.”
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS