Reklama

Polityka obronna

Środowy przegląd mediów; Nie ma potrzeby obowiązkowego poboru; Rosja wycofuje międzykontynentalne pociski balistyczne Topol

Autor. Centralne Wojskowe Centrum Rekrutacji/ Facebook

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Andrzej Łomanowski: Rp.pl:„Szwecja z niepokojem patrzy na wschód” „Po dowódcach armii belgijskiej i holenderskiej teraz szwedzcy wojskowi przestrzegają przed możliwością wojny i wzywają, by się do niej przygotować. Nikt z nich nie powiedział wprost, ale chodzi o niebezpieczeństwo rosyjskiej inwazji na któreś z europejskich państw należących do NATO, co oznaczałoby wojnę całego sojuszu z Putinem. Wielu mówiło to przede mną, ale pozwólcie mi zrobić to oficjalnie, prościej i jak najjaśniej: w Szwecji może być wojna – powiedział szwedzki minister obrony cywilnej Carl-Oscar Bohlin. Minister wezwał władze lokalne, by wybierały lokalizacje na schrony, przygotowały zapasowe plany zaopatrzenia w wodę i żywność. Pracownicy zaś mają zapytać swych pracodawców, co mają robić w razie wybuchu wojny. Bohlina poparli zarówno minister obrony Pal Jonson, jak i dowódca szwedzkiej armii, gen. Micael Byden. Spójrzcie na informacje napływające z Ukrainy i zadajcie sobie proste pytania: jeśli to się stanie, czy jestem przygotowany? Co powinienem robić? mówił ten ostatni. Szwedzcy politycy wzywają przede wszystkim do wzmocnienia obrony cywilnej. Jeszcze po rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2014 roku tradycyjnie (w owym czasie) neutralna Szwecja zaczęła odbudowywać system obrony cywilnej. W 2018 roku przywróciła pobór do wojska, a w 2022 roku zerwała z 200-letnią neutralnością i wraz z Finlandią zgłosiła akces do NATO. Szwecja jest w czołówce europejskich krajów pod względem antyrosyjskiej paranoi. Od wielu lat opowiadają, że rzekomo przygotowujemy się do zdobycia Göteborga i takie bzdury. Chcą w ten sposób nadać Szwecji znaczenie geopolityczne, którego ona nie ma odpowiedział Szwedom rosyjski propagandysta Aleksiej Puszkow. Eksperci wojskowi wskazują jednak, że z punktu widzenia sojuszu członkostwo w nim Szwecji jest nawet ważniejsze niż Finlandii. Bez Sztokholmu obrona przez sojusz państw bałtyckich byłaby praktycznie niemożliwa. Terytorium Szwecji byłoby bezpośrednim zapleczem obrony Estonii, Łotwy i Litwy, umożliwiając wsparcie ich z powietrza.”

Reklama

:Marta Urzędowska: Gazeta Wyborcza:„USA chce rozmów o Gazie” „Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken jest z wizytą w Izraelu. Próbuje przekonać miejscowe władze, że czas mocno ograniczyć walki z Hamasem w Gazie, skuteczniej chronić miejscowych cywilów, wpuścić więcej pomocy humanitarnej i zastanowić się, kto w przyszłości będzie rządzić palestyńską enklawą. Będę naciskał na to, co absolutnie niezbędne. Większe wysiłki na rzecz chronienia cywilów i zapewnienia, że pomoc humanitarna trafia do tych, którzy jej potrzebują przekonywał Antony Blinken, który w poniedziałek i wtorek, w ramach swojej kilkudniowej podróży po Bliskim Wschodzie, rozmawia w Izraelu z miejscowymi przywódcami. Blinken jest na Bliskim Wschodzie po raz czwarty od 7 października, kiedy palestyńscy członkowie Hamasu zaatakowali Izrael, zabijając 1,2 tys. osób i rozpętując wojnę odwetową w Strefie Gazy. W nalotach i inwazji lądowej izraelskiej armii zginęło już 23 tys. osób, w większości cywilów, z których tysiące to dzieci, a 85 proc. dwumilionowej ludności Gazy musiało uciekać z domów i dziś koczuje w fatalnych warunkach. Jak opisuje amerykański portal Axios, Blinkena czeka co najmniej jedno rozczarowanie - izraelscy przywódcy odmówią mu zgody na pozwolenie mieszkańcom północnej Gazy na powrót do domów na południu, gdzie mieszkają w namiotach i zatłoczonych ośrodkach. Izraelczycy stawiają warunek. Najpierw mają być uwolnieni wszyscy porwani przez Hamas zakładnicy. W Gazie pozostaje ich nadal ok. 120. Według źródeł portalu amerykańskie poparcie dla izraelskiej ofensywy w Gazie nie słabnie, a Waszyngton uważa, że Izraelczycy mają prawo do reszty wyeliminować Hamas. Przywódcom USA nie podoba się jednak, że izraelskie władze unikają poważnej rozmowy o przyszłości enklawy po wojnie. Premier Beniamin Netanjahu wprost odrzucił preferowaną przez Amerykanów opcję utworzenia palestyńskiego państwa składającego się z Zachodniego Brzegu Jordanu i Gazy.”

Paweł Kryszczak: Gazeta Polska Codziennie:„Pierwsze pioruny w Estonii” „Estonia poinformowała niedawno o przyjęciu do Estońskich Sił Zbrojnych pierwszych systemów przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych Piorun od firmy Mesko SA. W ramach umowy o wartości 103 mln euro z 2022 r. do Estońskich Sił Zbrojnych trafić ma aż 300 pocisków rakietowych i 100 mechanizmów startowych do zestawów Piorun. Ten sprzęt wojskowy udowodnił swoją skuteczność na ukraińskich polach bitewnych, gdzie wykorzystywany jest do eliminacji rosyjskiego lotnictwa. Do estońskich sił zbrojnych (Eesti kaitsejóud) zostały dostarczone niedawno pierwsze systemy przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych Piorun. Dostawy realizowane są w ramach umowy z września 2022 r. pomiędzy Męsko SA a Estońskim Centrum Inwestycji Obronnych. Kontrakt ten dotyczy dostawy w latach 2023-2026 aż 300 pocisków rakietowych i 100 mechanizmów startowych do zestawów Piorun. W budżecie obronnym Estonia zabezpieczyła na zakup tego sprzętu wojskowego 103 mln euro. Pioruny mają wzmocnić skromne zdolności Estońskich Sił Zbrojnych w zakresie obrony powietrznej. Estonia do tej pory na swoim wyposażeniu miała armaty przeciwlotnicze ZU-23-2 kal. 23 mm pamiętające czasy Związku Sowieckiego oraz zestawy przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu (VSHO-RAD) Mistral, zakupione kilkanaście lat temu od Francji. We wrześniu ubiegłego roku z kolei Estonia wspólnie z Łotwą za kwotę 400 mln euro zakupiła od niemieckiej firmy Diehl Defence systemy przeciwlotnicze średniego zasięgu IRIS-T SLM. Dostawy tych zestawów mają zostać zrealizowane do roku 2025. Przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe (PPZR) Piorun przeznaczone są do zwalczania nisko latających statków powietrznych, takich jak samoloty, śmigłowce i drony. Jak informuje na swojej stronie Męsko, rakieta dysponuje zapalnikiem wyposażonym w czujnik zbliżeniowy, pozwalający razić cel w przypadku jego bliskiego minięcia.”

Reklama

Konrad Wysocki: Gazeta Polska Codziennie:„Rosyjski atom przy granicy z Polską” „Zachodnie źródła wskazują, że rosyjska taktyczna broń nuklearna przerzucona w ub.r. na Białoruś mogła zostać dyslokowana w bazie wojskowej w Lidzie w obwodzie grodzieńskim, przy granicy z Polską i Litwą. W tym miejscu stacjonują samoloty szturmowe Su-25, wykorzystywane przez białoruską armię. Po raz pierwszy o rosyjskiej broni atomowej na Białorusi słychać było w marcu ub.r., gdy rosyjski zbrodniarz Władimir Putin zapowiedział, że „spełni wolę” Alaksandra Łukaszenki w tej sprawie. Dokumenty zostały podpisane w maju 2023 r. Do lipca miała zostać ukończona budowa odpowiedniej infrastruktury do przechowywania tego typu uzbrojenia. Wtedy też miały ruszyć atomowe transporty. We wrześniu niezależna tzw. podziemna wspólnota kolejarzy, która zasłynęła m.in. sabotowaniem transportów rosyjskiego sprzętu i uzbrojenia docierającego przez Białoruś na Ukrainę, poinformowała o intensyfikacji przerzutu atomu na Białoruś. Według jej danych kolejne transporty były planowane na październik i listopad. Pod koniec grudnia ub.r. białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka poinformował jednak, że rosyjski atom jest na Białorusi „od dawna”. - Wszystko jest na swoim miejscu i w dobrym stanie - powiedział Łukaszenka podczas szczytu Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej w Sankt Petersburgu. Nie potrafił jednak sprecyzować, kiedy zakończono dostawy atomu. - Według mnie we wrześniu lub w październiku. Ostatnia na początku października - dodał. Wcześniej Łukaszenka groził, że nie zawaha się użyć atomu w razie zagrożenia dla Białorusi, ale we wspomnianych wyżej dokumentach z maja Kreml zastrzegł, że to Rosja będzie podejmowała wszystkie decyzje w sprawie arsenału, który trafił do białoruskich baz. O tym, że rosyjski atom w ogóle pojawił się na Białorusi, świadczą nie tylko doniesienia niezależnych kanałów monitorujących ruchy wojsk, lecz także analiza nagrań, publikowanych przez reżimowe media. Amerykański dziennik „The Wall Street Journal”, powołując się na dostępne dane, podał, że miejscem dyslokowania rosyjskiego atomu może być baza wojskowa w Lidzie. Miasto położone jest w obwodzie grodzieńskim, ok. 40 km od granicy z Litwą i 135 km od granicy z Polską. To również tam znajduje się jedyna na Białorusi baza myśliwców Su-25. Dwa lata temu reżim zapowiadał ich modernizację w Rosji do standardu umożliwiającego transport atomu, ale zachodni eksperci mocno wątpili w powodzenie tego projektu.”

Maciej Miłosz: Dziennik Gazeta Prawna:„Obowiązkowy pobór? Nie ma takiej potrzeby” „Kiedyś kandydatów do wojska z otyłością odrzucaliśmy, dziś nie. Przecież da się schudnąć. Próchnicę zębów, przez którą dawniej nie przyjmowaliśmy, można wyleczyć. Dlatego ich bierzemy. Dlaczego mamy ich pozbawiać możliwości wstąpienia do armii? - mówi gen. bryg. Mirosław Bryś.Skąd się wzięła mityczna już liczba 300 tys. żołnierzy, do których ma się powiększyć Wojsko Polskie?Kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej wraz z departamentem strategii i planowania obronnego oraz Sztabem Generalnym stworzyły koncepcję rozwoju Sił Zbrojnych RP i to według niej armia ma liczyć 300 tys. żołnierzy w 2035 r. Jestem realizatorem tej koncepcji w zakresie dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej (DZSW) i szkolnictwa. Te 300 tys. do 2035 r. jest wykonalne? Powtarzałem to wielokrotnie, ostatnio także podczas dyskusji w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego: pod względem demograficznym stać nas na taką rozbudowę sił zbrojnych. Obecnie potencjał demograficzny i zainteresowanie służbą pozwalają nam optymistycznie patrzeć w przyszłość. Najbardziej prawdopodobne prognozy GUS zakładają, że nawet w 2060 r. społeczeństwo polskie będzie liczyć co najmniej 35 mln ludzi. 300-tysięczna armia oznacza, że co setny obywatel, wliczając kobiety, noworodki i seniorów będzie żołnierzem. Proszę spojrzeć na to inaczej. Obecnie mamy ponad 190 tys. żołnierzy zawodowych, Terytorialnej Służby Wojskowej (ochotnicy w Wojskach Obrony Terytorialnej - red.) i DZSW. Do 2035 r. zostało 11 lat, czyli co roku wojsko powinno się powiększać o 10 tys. ludzi. Jeśli to podzielimy przez 16 - tyle mamy województw - to wychodzi nam po 650 ochotników z każdego województwa rocznie.

polskieradio.pl:„do Polski trafiło kolejnych 29 czołgów M1 A1 abrams i pojazdy M-ATV” „W Świnoujściu rozpoczął się rozładunek kolejnych 29 czołgów M1A1 Abrams, zakupionych dla Wojska Polskiego w USA. Wraz z czołgami przywieziono także 79 odpornych na wybuchy min pojazdów M-ATV - poinformowała Agencja Uzbrojenia. „8 stycznia w Świnoujściu rozpoczął się rozładunek statku. Jest to trzecia transza czołgów M1A1 Abrams, zakupionych w styczniu ub. r., na potrzeby Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Realizowana dostawa obejmuje 29 czołgów oraz zapas materiałów eksploatacyjnych” - czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie Agencji Uzbrojenia. W styczniu 2023 roku Polska zamówiła 116 amerykańskich czołgów M1A1 Abrams, wraz ze sprzętem towarzyszącym. To czołgi starszego typu, używane wcześniej przez żołnierzy amerykańskich. Ich zamówienie z szybkim terminem dostawy związane było z brakami wywołanymi przekazaniem przez polskie wojsko kilkuset poradzieckich maszyn z rodziny T-72 broniącej się przez Rosją Ukrainie. Całkowita wartość umowy wynosi ok. 1,4 mld USD netto, z czego blisko 200 mln USD jest finansowane przez stronę amerykańską w ramach przyznanych Polsce środków pomocowych. Wszystkie pojazdy mają trafić do Polski do końca 2024 roku.Do zamówienia nawiązał także w poniedziałkowym wpisie na platformie X wiceszef MON Paweł Bejda. „Nowy rok – nowe dostawy. Trwa rozładunek 29 czołgów M1A1 Abrams, a wraz z nimi – 79 opancerzonych pojazdów typu MRAP – M-ATV. W tym roku kończymy całość dostaw M1A1. Spoglądając w przyszłość, oczekujemy dostaw czołgów w jednej z najnowocześniejszych wersji – M1A2” - napisał. Oprócz Abramsów w wersji M1A1 polski rząd w kwietniu 2022 roku zamówił 250 nowych Abramsów w jednej z najnowocześniejszych wersji M1A2 SEPv3. Te maszyny jeszcze nie dotarły do Polski, dostawy mają zostać zakończone w 2026 roku. Oba zamówienia przewidują dostawę także sprzętu towarzyszącego - m.in. wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 Hercules, składanych mostów M1074 joint Assault Bridge czy wozów dowodzenia, a także pakiet szkoleniowy i logistyczny. Jak dodano w poniedziałkowym komunikacie Agencji Uzbrojenia, wraz z czołgami do Polski przybyły zakupione latem ubiegłego roku, w ramach programu EDA (Excess Defense Articles), minoodporne pojazdy typu MRAP (Mine Resistant Ambush Protected) OSHKOSH M-ATV w liczbie 79 sztuk. Polskie wojska Specjalne używają już kilkudziesięciu tego typu pojazdów od 2015 roku; M-ATV z nowego zamówienia przeznaczone są dla Wojsk Lądowych. Po dostarczeniu przejdą serwis, proces dostosowania do wymogów polskich sił zbrojnych, a także m.in. polskich reguł ruchu drogowego.”

Wp.pl:„”Ukraina jest gotowa”. Amerykański generał nie ma złudzeń” „Były dowódca NATO w Europie generał Philip Breedlove ocenił, że ofensywa wojsk ukraińskich nie zakończyła się porażką. Jego zdaniem Rosja poniosła ciężkie straty, a Ukraina jest gotowa do kolejnej fazy działań wojennych. O aktualnej sytuacji w Ukrainie Philip Breedlove mówił we wtorek podczas wystąpienia w Atlantic Council. Amerykański generał odniósł się m.in. do ukraińskiej kontrofensywy. Nie sądzę, że słowo „porażka” jest słowem właściwym. Nie oznacza to jednak, że działania wojenne uległy spowolnieniu, zwłaszcza w pobliżu Awdijiwki i w innych miejscach. Rosjanie stracili znaczną liczbę żołnierzy wskazał Breedlove. Podkreślił, że w 2023 roku Siły Zbrojne Ukrainy, choć nie pozyskały dużych zdobyczy terytorialnych, to jednak osiągnęły pewne postępy, . które przysporzyły wielu problemów Flocie Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej.”

Wp.pl:„Rosja wycofuje międzykontynentalne pociski balistyczne Topol. Ma już następcę” „Z rosyjskiego arsenału strategicznego znikają pociski Topol. Przez lata stanowiły jeden z filarów rosyjskiego atomowego odstraszania.Strategiczne Siły Rakietowe są uznawane za najlepiej doinwestowaną część rosyjskich sił zbrojnych. Jako element strategicznego, atomowego odstraszania pełnią dla Kremla rolę polisy bezpieczeństwa i są systematycznie modernizowane.

Jak podają rosyjskie media, Władimir Putin zatwierdził wycofanie z eksploatacji pocisków RT-2PM Topol i przedstawił harmonogram wycofania pocisków RT-2PM2 Topol-M, które mają zniknąć z rosyjskiej armii do 2025 roku. Stare, opracowane jeszcze w czasie zimnej wojny pociski mają już swojego następcę. Jest nim wprowadzany do uzbrojenia od 2010 roku system RS-24 Jars.Opracowane w latach 70. i przyjęte do służby w połowie lat 80. pociski Topol wprowadziły do rosyjskich sił strategicznych nową jakość. Były pierwszymi na świecie pociskami międzykontynentalnymi, które – zamiast w stacjonarnych silosach albo na pokładzie okrętu podwodnego – mogły być przewożone na wielokołowym, samochodowym podwoziu. Mobilność systemu utrudniała jego wykrycie i zniszczenie, dając Moskwie solidny atut w globalnej grze atomowych mocarstw. Niewielka celność pocisku Topol (CEP wynosił 900 m) była kompensowana przez dużą siłę przenoszonej głowicy o mocy 1 Mt. W latach 90. do służby weszła zmodernizowana, znacznie celniejsza (CEP 200 m) wersja systemu, czyli pociski Topol-M. Obecnie broń ta jest zastępowana przez następną generację mobilnych pocisków międzykontynentalnych, czyli system RS-24 Jars. Napędzane stałym paliwem pociski mają 22,5 metra długości, ważą 49 ton i mogą razić cele odległe o 12 tys. km. Pociski mogą być wystrzeliwane zarówno ze stacjonarnych silosów rakietowych, jak i z pojazdów TEL (Transporter erector launcher), łączących na jednym podwoziu funkcję transportową, możliwość ustawienia pocisku w pozycji startowej i odpalenia. W porównaniu z pociskami Topol pociski Jars są nie tylko celniejsze, ale także wymagają krótszego przygotowania do startu. Szacowana celność pocisków Jars to około 200-150 m, a każdy z nich może przenosić od trzech do sześciu (w przypadku głowic o mniejszej sile nawet 10) subgłowic (MIRV), zdolnych do rażenia oddzielnych celów.”

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (10)

  1. user_1057170

    NIE POBÓR A SZKOLENIE PO SZKOLE ŚREDNIEJ 100 dniowe szkolenie dla wzystkich kończących szkoły średnie (też studenci na wakacjach) można nawet cofnąć się do rocznika 2002 i 2003 i od nich dziś zacząć. Kobiety jak skończyły ratownika medycznego czy logistyka tak samo powinny odsłużyć to szkolenie. So tego w szkołach "du pa wos" zlikwidować i podmienić lekcjami jakiegoś preperingu i obrony cywilnej ( co mieć w domu, jaki plecak ucieczkowy, jak przeżyć w lesie, jaka żywność, jak przechowywać, jak zabezpieczyć piwnice) itd.... Każdy nowy dom powinien mieć obowiązek piwnicy (pokoju życia) a stare powinny na to dostać dofinansowania (np po 80%)

  2. Bloody Trident

    Z 300 tyś. armii zawodowej niebawem będzie 550 tyś emerytów wojskowych. Co łącznie da 850 tyś osób do utrzymania z budżetu MON. Nie uważacie, że przy takim uposażeniu i tyłu osobach to przejedzą większość środków na obronę? Pobór obowiązkowy powinien powrócić bo będzie po pierwsze tańszy, po drugie przeszkoli rezerwy, po trzecie świadomość społeczna będzie większa w zakresie obrony narodowej i nie wspomnę o tym, że mniej chłopaków będzie biegać po ulicy w legginsach 😉. Żołnierze zawodowi niech obsługują skomplikowany sprzęt, a z zasadniczej ten prostszy w obsłudze.

  3. Dudley

    Obowiązkowy pobór jest niezbędny, nie dlatego by utrzymać 300tys armię, ale by wykształcić milionową rezerwę. Chyba że wojskowi pójdą wreszcie po rozum do glowy, i nie będzie wiecznych szeregowych w armii, 2 kontrakty po 3-4 lata i do cywila. Jak przez ten czas służby nie awansujesz do podoficera, to nie nasz szans na pozostanie w armii do emerytury. Musi iść za tym obiektywny system oceniania, np coś takiego jak w przypadku matur. Nie wiadomo kogo z nazwiska się ocenia i z jakiej jednostki, nie będzie wtedy kolesiostwa. To samo dotyczy kierowania na przeszkolenia i kursy.

  4. Michu

    W każdym normalnym kraju, graniczącym z Rosją, nie ma potrzeby tłumaczyć, że pobór jest niezbędny. Kształtuje on w społeczeństwie poczucie obowiązku obrony Ojczyzny, buduje rezerwy, podnosi świadomość, że człowiek jest częścią społeczeństwa. Komuś udało się jednak wmówić Polakom, że nie ma takiej potrzeby. Zgniot strefy geopolitycznej, w której żyjemy, już się rozpoczął. Mimo to rządzący Polską obrali kurs na pogłębienie podziałów w społeczeństwie i budowanie dualizmu prawnego. Koniec tego scenariusza jest oczywisty, dla ludzi potrafiących przewidzieć 3 ruchy w szachach.

    1. Zenek2

      Przywracanie porządku prawnego i konstytucyjnego nazywasz dualizmem prawnym. Co to za nowomowa?

    2. P9

      Zenek2, a gdzie jest taki drugi "praworządny" kraj z kręgu cywilizacji zachodniej, w którym wpadają goście podający się za policję, bez wylegitymowania się i okazania nakazu do pałacu zwierzchnika sił zbrojnych i zwijają kogo chcą. Do tego blokują głowę państwa autokarem. Nawet żeby wejść do ciebie muszą mieć kwit i MUSZĄ go okazać. Kolejna rzecz to oznacza że prezydent nie ma realnej ochrony. Najgorsze jednak jest to że to idealna sytuacja do ataku na skłócony wewnętrznie kraj i każdy półgłówek to rozumie. Na koniec obecna władza nie zrobi nic żeby wprowadzić pobór, bo dobrym pretekstem będzie np. gigantomania.

    3. Davien3

      P9 dla twojej zerowej wiedzy Policja ma prawo wejść bez nakazu jak podejrzewaja chocby że popełniasz przestepstwo a co dopiero by zatrzymac dwóch bandytów którzy własnorecznie sie pokazali A te skłócenie Polska zawdziecza wyłacznie PAD i PIs-owi wiec juz lepiej skończ te kłamstwa.

  5. PPPM

    Skoro obowiązkowy pobór jest niepotrzebny, to może oznaczać tylko, że nie ma żadnego zagrożenia ze strony rosji. Po co w takim razie te czarnowidztwo w większości artykułów o zagrożeniu ze strony putina, sianie paniki itp? Jeżeli zagrożenie jest prawdziwe, to pobór musi być obowiązkowy (chociaż na 6-9 miesięcy, aby żołnierz mógł obyć się z prostymi systemami broni). System rezerw zostanie odbudowany, a jak one są potrzebne pokazuje sytuacja na Ukrainie.

    1. DBA

      PPPM bo jest to zaklinanie rzeczywistości przez polityków w stylu byle tylko do następnych wyborów i obecnych zawodowych bo pobór trzeba szkolić i nadzorować całą dobę. czyli skończy się "praca" od 7-15, a zacznie służba

    2. Shin Kazama

      Nie ma zagrożenia bo Polska nie była częścią ZSRR i jest na szczęście w amerykańskiej strefie wpływów. A tak zwany obowiązek obrony ojczyzny to rząd może sobie w cztery litery wsadzić.

  6. Sorien

    Usa chce rozmow .... usa chce tego chce tamtego .... USA przegrywa od 30 lat na każdym froncie przez zniewiescialosc społeczeństwa... Front afrykański porażka, Azjatycki porażka, europejski porażka.... wszędzie tam USA się cofa . Dopóki naród AMERYKAŃSKI nie zrozumie że trzeba gasić pożary tak jak w czasie zimnej wojny nim się rozpala że trzeba ponosić koszty ofiary że trzeba trochę empati przytłumić dopóty będą przegrywać .... Amerykanie oddają pole Chinom i ruskim a oni yo wykorzystują.... pozwalamy by w jemenie , mali , nigrze i wielu wielu innych panoszyly się bezprawia bo szkoda nam kosztów a przez to zaraz będziemy płacić o wiele więcej.... Po prostu trzeba zrozumieć że świat to nie różowa bańka ale brutalna konkurencja

  7. Buczacza

    Ach ta pragmatyczna Szwecja.. Cieszę się, że w temacie onuc. Mają pogląd zbieżny z moim. Jak to było to czysta ruso.....a. A batalion w pribałtyce to wisienka na torcie...

    1. Pegaz

      Ten batalion w razie W zwinie się w ciągu jednego dnia..

  8. Buczacza

    Przy okazji dziś mija właśnie 3 miesiące. Od kiedy już 1 armia świata. W sposób nie mający analoga atakuje kiedyś 30 tys Awdijewkę. Respekt co.. W połowie grudnia Jankesi szacowali straty onuc na ok 13 tys jednorazowych bojców. Historia wojskowości czegoś takiego nie widziała. Ale każdy kto był w onucowie i nie poruszał się utartymi ścieżkami. Doświadczył tego naocznie. Jak pisał G.H. Grudziński to inny świat..

    1. DBA

      Buczacza bo to jest właśnie inny świat - co to jest 13 tyś zabitych przez 2 miesiące. Oni sa w stanie zaakceptować straty całych dywizji, armii i frontów w krótszym czasie

  9. DBA

    Przyzwolenie na rekrutacje do wojska osób z problemami zdrowotnymi obniżajacymi znacząco sprawność fizyczną szybko przekształci jednostki wojskowe w sanatoria. Oczywistym jest, że dzisiaj "musztrą i wuefem nie wygramy z enerefem", ale muszą być jakieś granice - tak jak do zetki mogły trafiać osoby z problemami zdrowotnymi bo był to tylko w ich przypadku zbędny epizod w życiu, tak na zawodowego, którego "utrzymanie" kosztuje krocie choćby w formie poborów i świadczeń emerytalnych nie moga trafiac z zasady 20-letni "inwalidzi". Kosztowną bzdurą jest również utrzymywanie 300 tys armii zawodowej bez rezerw mobilizacyjnych - tylko ograniczony pobór pozwoli na racjonalizację czyli ograniczenie wydatków osobowych i zapewni niezbedne rezerwy mobilizacyjne na uzupełnienie strat w przypadku konfliktu zbrojnego

    1. DanielZakupowy

      DBA tak, pewnie, jak wkroczą rosjanie to nie będą strzelać do tych "z problemami zdrowotnymi" bo nie mają wartości bojowej.... Przespałeś ostatnie 300 lat historii regionu?

    2. DBA

      DanielZakupowy powiem brutalnie - osoby z problemami zdrowotnymi jako zawodowi to niepełnosprawny kosztowny żołnierz ze 100% L4, absencją chorobową ( ktoś go musi zastąpić), obciążenie resortowej, drogiej opieki zdrowotnej i po tym wszystkim wczesne i dośc wysokie świadczenie emerytalne. Nic nie stoi na przeszkodzie aby takie osoby utrzymywały się pracujac w cywilu, a dodatkowo, jeżeli są chętni udzielali sie w obronie cywilnej ( bo taka musi tez powstać). Bo armia to sprawa poważna, a nie grupa rekonstrukcyjna. A ruscy strzelać bedą do wszystkich, zdrowych, chorych w mundurach lub cywili. Rzecz w tym, aby nasi mundurowi wyeliminowali jak najwiecej ruskich

  10. Weneda 1977

    Szwedzi chyba wieżą w przepowiednie "szwedzkiego"rybaka, który przepowiedział, że w 2025r.Rosja uderzy na kraje Do skandynawskie.

Reklama