Reklama

Polityka obronna

Środowy przegląd mediów; Nie jeden, a dwa Su-57?; Prowokacja po stronie Białorusi

Autor. Mirosław Mróz/Defence24.pl

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Łukasz Warzecha: Rp.pl:„ Po co wojsko na ulicach?” „Pojawiają się pomysły skrajnie niebezpieczne dla praw obywateli. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział wprowadzenie rozwiązań prawnych, które umożliwiłyby użycie Wojska Polskiego wewnątrz kraju bez wprowadzania któregoś ze stanów wyjątkowych. Opozycja ostrzega, że to bardzo groźne rozwiązanie i że rząd PiS wykorzystuje trudną sytuację, aby zyskać faktycznie kolejne narzędzie użycia siły – jestem pewien, że takie właśnie komentarze moglibyśmy przeczytać, gdyby, dajmy na to w 2022 roku z tego typu pomysłem wystąpił rząd PiS. Teraz jednak rząd jest uśmiechnięty, więc gdy premier Donald Tusk zapowiada takie regulacje, rabanu nie słychać. A szkoda, bo to bardzo groźny kierunek. Tym groźniejszy, jeśli połączymy go ze sposobem, w jaki obecna władza działa w sprawach dotyczących naszej prywatności i uprawnień państwa wobec obywateli. Tutaj dziwnym trafem nie ma jakoś „sprzątania po PiS”, które powinno polegać na ponownym ograniczeniu niezwykle szerokich uprawnień, jakie dostały w okresie 2015–2023 takie służby, jak Służba Ochrony Państwa czy Służba Celno-Skarbowa. Nie ma też pomysłu, jak zacieśnić kompletnie fikcyjny system nadzoru sądowego nad kontrolą operacyjną oraz pobieraniem informacji o połączeniach, dostępnych dla służb na jedno kliknięcie. Pojawiają się natomiast kolejne pomysły skrajnie groźne dla obywateli. Jednym z nich jest „niejawne przeszukanie”, które ma zostać zapisane w kodeksie pracy operacyjnej służb (pisała o tym „Rz”). Prawo służb do wejścia do mieszkania, przeszukania go pod nieobecność świadków, w tym domowników, oraz zabezpieczenie dowodów przypomina bardziej tylokrotnie przywoływaną w kontekście poprzednich rządów Białoruś niż kraj zachodniej demokracji. Nie potrzeba wyjątkowej wyobraźni, żeby zrozumieć, jak gigantyczne możliwości nadużyć takie prawo by z sobą niosło. Podrzucenie dowodów stałoby się dziecinnie łatwe. Chyba że ktoś wierzy, że „uśmiechnięta” władza jest i zawsze będzie krystalicznie uczciwa. Ja jednak zalecałbym daleko posuniętą nieufność wobec wszystkich rządzących.”

Jan Przemyłski:Gazeta Polska Codziennie:„Tusk chce móc wyprowadzać wojsko na ulice” „Donald Tusk przekazał, że chce znowelizować ustawę o obronie ojczyzny, tak by użycie Wojska Polskiego na terytorium kraju było możliwe bez konieczności ustanawiania stanu wyjątkowego czy wojennego. Jednak obecnie funkcjonujące przepisy pozwalają na realizację przez żołnierzy innych zadań niż bezpośrednia obrona kraju, ale zgodę na to musi wydać prezydent RP.Donald Tusk przekazał, że chce znowelizować ustawę o obronie ojczyzny, tak by użycie Wojska Polskiego na terytorium kraju było możliwe bez konieczności ustanawiania stanu wyjątkowego czy wojennego. Jednak obecnie funkcjonujące przepisy pozwalają na realizację przez żołnierzy innych zadań niż bezpośrednia obrona kraju, ale zgodę na to musi wydać prezydent RP. W związku z tym eksperci ostrzegają, że koalicja 13 grudnia chce tak naprawdę nadać sobie prawo do wyprowadzania wojska na ulice bez jakiejkolwiek kontroli nad sobą. - To jest przerażające i niedopuszczalne - mówi „GPC” Wojciech Skurkiewicz, były wiceszef MON. W 2021 r. ówczesny wicepremier i przewodniczący Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych Jarosław Kaczyński poinformował, że rząd Zjednoczonej Prawicy przygotuje ustawę o obronie ojczyzny, która kompleksowo będzie regulowała kwestie dotyczące ochrony Polski przede wszystkim przed zagrożeniami z zewnątrz. Prace nad dokumentem trwały kilka miesięcy, a Sejm ostatecznie przyjął go w marcu 2022 r. W ostatni poniedziałek premier Donald Tusk poinformował, że chce dokonać istotnych zmian w tych przepisach. W poniedziałek w Białymstoku odbyło się wyjazdowe posiedzenie rządu, po którym premier Donald Tusk zorganizował konferencję prasową. Najpierw szef koalicji 13 grudnia przez kilka minut mówił, jak ważne jest, aby przygotować przepisy, które będą chroniły żołnierzy przed ewentualnymi oskarżeniami o nieuprawnione użycie broni w związku z ochroną granicy, ale ani słowem nie odniósł się do tego, że to w prokuraturze nadzorowanej przez jego zaufanego współpracownika Adama Bodnara powstał specjalny zespół mający ścigać mundurowych właśnie za takie działania. Następnie, wskazując na plik kartek trzymanych w ręce, Tusk przekazał, że od dłuższego czasu trwały prace nad nowelizacją wspomnianej ustawy o obronie ojczyzny. Do momentu odesłania tego numeru „Codziennej” na stronach sejmowych dokument ten nie był dostępny. Jednak premier na konferencji zdradził, czego będą dotyczyły najważniejsze zmiany. Chodzi o wprowadzenie możliwości użycia wojska na terytorium Polski i to bez konieczności ogłaszania stanu wyjątkowego czy wojennego w kraju. Wiem, kontrowersyjne i niełatwe do zaakceptowania, ale będę przekonywał, aby te przepisy wprowadzić mówił Tusk, jednocześnie podkreślając, że „ani konstytucja, ani nasze przepisy nie przewidziały czegoś takiego, że państwa z nami sąsiadujące będą organizowały na masową skalę przemyt, gwałcenie naszej granicy”. Jednak obecnie obowiązujące przepisy dają możliwość wykorzystania żołnierzy do innych zdań niż bezpośrednia ochrona ojczyzny, ale zgodę na to musi wyrazić inny organ państwa - prezydent RP.”

Dziennik Gazeta Prawna: „Polskie pociski za cztery lata” „W świecie polityki istnieje ograniczone zaufanie wobec firm prywatnych, Grupa WB była pomijana w kontraktach tylko dlatego, że była prywatna. Dzięki udziałom ARP Skarb Państwa może czuć się w tym konsorcjum bezpiecznie - mówi Paweł Poncyljusz, prezes Polskiej Amunicji W zarządzie Polskiej Grupy Zbrojeniowej są wiceministrowie z rządu PO-PSL, jej prezesem jest były kandydat na posła. Pan jest byłym posłem PO. Czy jest jakaś nowa zasada, że prezesem firmy ze zbrojeniówki może zostać tylko ktoś związany z KO? Nie. Ale proszę nie kwestionować moich kompetencji. W latach 2016-2019 byłem doradcą w Grupie WB, zbrojeniówka to nie jest obca mi branża. Przez cztery lata byłem członkiem zarządu lotniczej spółki AVIO Polska. Będąc ostatnio przez cztery lata posłem i aktywnym członkiem sejmowej komisji obrony, tylko pogłęlbiłem swoje kompetencje w tym zakresie. Nie widzę wspólnego mianownika między zarządem PGZ a tym Polskiej Amunicji.Zostawmy pana, skupmy się na Polskiej Amunicji. W marcu 2023 r. rząd przyjął uchwałę o programie Narodowej Rezerwy Amunicyjnej. W grudniu podpisał umowę z PGZ na prawie n mld zł, za które kupi prawie 300 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej 155 mm. Dlaczego teraz Agencja Uzbrojenia rozmawia z wami, skoro nie macie żadnego doświadczenia w produkcji amunicji artyleryjskiej? To nieprawda - w naszym konsorcjum są firmy, które takie doświadczenie mają. Nie dość tego - jesteśmy zdeterminowani, aby postawić nową fabrykę amunicji na Dolnym Śląsku. Przypomnę, że celem NRA było też zbudowanie zdolności do jej produkcji w Polsce. WB produkuje amunicję w tysiącach sztuk rocznie - fakt, że trochę inną - ale ma ogromne doświadczenie. Przy około tysiącu zamówionych armatohaubic, zakładając zapasy na co najmniej 90 dni, potrzeba milionów sztuk amunicji 155 mm. Dziś całkowite polskie zdolności do produkcji wynoszą ok. 10 tys. sztuk rocznie. Dlatego musimy radykalnie zwiększyć ten potencjał i zbudować zakłady w innych lokalizacjach niż dotychczas, choćby dla bezpieczeństwa dostaw na wypadek kryzysu.”

Onet.pl:„Szef MON odpowiada na oburzenie prezydenta. „Nie ma takiego obowiązku ani takiego zwyczaju” W pierwszych tygodniach, latach reżim białoruski używał kobiet i dzieci. Dzisiaj to są wyspecjalizowane grupy bandytów, którzy atakują granice i żołnierzy Wojska Polskiego powiedział w „Kropce nad i” szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując bieżącą sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Prezydent Andrzej Duda podczas jednej z konferencji prasowych podkreślał, że jest oburzony faktem, że nie został poinformowany o zatrzymaniu polskich żołnierzy na granicy. Komendant główny żandarmerii wojskowej nie ma obowiązku informowania o zatrzymaniach w żadnych ze spraw. Nie ma takiego obowiązku, ani takiego zwyczaju powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz na antenie TVN24. Szef MON zdradził, że od początku roku na granicy broń była używana 1,3 tys. razy — w ubiegłym roku było to 320 razy. Chcemy zmienić przepisy, bo sytuacja się zaognia — jest bardzo niebezpieczna podkreślił. Szef MON został zapytany o to, czy dalej na granicy polsko-białoruskiej będą stosowane pushbacki. Prowadząca Monika Olejnik przypomniała, że były one stosowane również w stosunku do kobiet, kobiet w ciąży i dzieci.

Tam się charakter operacji zmienił. W pierwszych tygodniach, latach reżim białoruski używał kobiet i dzieci. Dzisiaj to są wyspecjalizowane grupy bandytów, którzy atakują granice i żołnierzy Wojska Polskiego. Jednego doprowadzili do śmierci. Polskie państwo dołoży wszelkich starań i nie spocznie dopóki bandyta, który odebrał życie naszemu żołnierzowi nie zostanie ukarany. Będziemy robić to do skutku powiedział, zapewniając, że potrzebującym migrantom jest udzielana pomoc humanitarna.”

Norbert Garbarek: Wp.pl:„Wylądował w Polsce. Ten samolot ma ważne zadanie” „W Polsce wylądował samolot wczesnego ostrzegania Saab 340 AEW. To druga taka maszyna, która wkrótce rozpocznie swoje dyżury bojowe na potrzeby polskich sił zbrojnych. Plany nabycia przez Polskę samolotów wczesnego ostrzegania pojawiły się jeszcze w ubiegłym roku. Agencja Uzbrojenia postanowiła kupić dwa używane samoloty wczesnego ostrzegania Saab 340 EAW – to przede wszystkim z uwagi na fakt, iż były one dostępne właściwie od ręki. Dziennikarz Wirtualnej Polski Łukasz Michalik wyjaśniał wcześniej, że kupione przez Polaków samoloty służyły wcześniej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie zastąpiły je nowocześniejsze GlobalEye. Saaby trafiły więc do magazynów w Szwecji, skąd niedługo po zakupie miały wyruszyć do Polski. I wyruszyły – pierwszy egzemplarz wylądował w Polsce na początku marca br., teraz natomiast sekretarz stanu w MON Paweł Bejda poinformował na platformie X, że do Polski trafił drugi Saab 340 AEW Erieye. Rozpoczynamy proces przyjęcia maszyny. W niedługim czasie oba samoloty rozpoczną dyżury bojowe na potrzeby Sił Zbrojnych RP – pisał na X poseł Bejda. Nie podano, kiedy dokładnie samoloty wczesnego ostrzegania rozpoczną służbę. Niedługo po ogłoszeniu przez Polskę zakupu samolotów wczesnego ostrzegania Saab, gen. bryg. Artur Kuptel informował, że to pierwszy raz w historii, kiedy Polacy narodowo będą wykorzystywać system tego typu. Saab 340 AEW został zakupiony przez polski rząd przede wszystkim ze względu na konieczność wzmocnienia kraju i wschodniej flanki NATO. Wspomniane maszyny powstały bowiem jako narzędzia do monitorowania przestrzeni powietrznej w odległości kilkuset kilometrów, w związku z czym pozwolą śledzić ruchy wszelkich wojsk w sytuacji zagrożenia.”

$$

Marek Kozubal: Rp.pl:„Trzeba było porządnego wstrząsu, aby w wojsku wreszcie rozpoczęły się zmiany” „Okazuje się, że o trudnych zdarzeniach dotyczących wojska można jednak mówić jasno i bez ukrywania niczego. Trzeba było wstrząsu, aby rozpoczęły się zmiany, które mają poprawić bezpieczeństwo żołnierzy i funkcjonariuszy strzegących granicy z Białorusią.To źle świadczy o kondycji państwa. Kilka dni temu w wojsku miała miejsce fatalna kumulacja. Onet ujawnił zatrzymanie,następnie postawienie zarzutów dwóm żołnierzom strzegącym granicy. Tego samego dnia pojawiła się informacja o śmierci szeregowego Mateusza Sitki, który został pchnięty nożem w czasie służby na granicy. W środę odbędzie się jego pogrzeb. Gdy z dzisiejszej perspektywy patrzymy na ten dzień, możemy wyciągnąć wniosek, że niemal każdy polityk był gotowy skomentować tę sytuację, stał się ekspertem od wojska i zabezpieczenia granicy, byle tylko coś ugrać politycznie. Reakcja szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza była różnie interpretowana. Można było odnieść wrażenie, że jest zagubiony, nie ma pełnej wiedzy albo nie chce jej przekazać, a jego wypowiedź sprowadziła się do twardego stwierdzenia, że „stoi murem za polskim mundurem”. Wicepremier nie mógł powiedzieć niczego innego, nawet jeśli miał wiedzę o tym, że strzały oddane przez dwóch żołnierzy do migrantów mogły się zakończyć niepotrzebną śmiercią, a w konsekwencji kryzysem międzynarodowym. Dopiero fala krytyki, która wylała się na władzę w przeddzień zakończenia kampanii wyborczej, spowodowała, że przepracowano na nowo przepisy dotyczące zatrzymania żołnierzy przez Żandarmerię Wojskową. Raptem się okazało, że mogą ruszyć szkolenia organizowane przez policję dla wojska, żołnierze mogą dostać lepszy sprzęt, a nawet może zostać dowieziona amunicja do ciężkiego uzbrojenia, które już jest na granicy. W ekspresowym tempie udało się pokazać propozycje zmian przepisów dotyczących zasad użycia broni przez żołnierzy w czasie pokoju oraz możliwość ich wykorzystania na terenie kraju bez konieczności wprowadzenia stanu wojennego. Można odnieść wrażenie, że dopiero śmierć człowieka spowodowała, że wielu polityków uświadomiło sobie, jakie są rzeczywiste cele rozpoczętej przez Białoruś wojny hybrydowej i jak czasem niedaleko jesteśmy od wojny gorącej. Dobrze się stało, że wreszcie się do niej przygotowujemy na poważnie, ale nie powinno być to wynikiem kryzysu, tylko chłodnego, metodycznego reagowania na zmieniające się okoliczności.”

Andrzej Grochowina: Gazeta.pl:„MON podał statystyki dotyczące użycia kajdanek za rządów PiS. Donald Tusk: Intrygujące” :”zef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że w latach 2021-2023 Żandarmeria Wojskowa ponad 500 razy użyła kajdanek wobec żołnierzy. „Nikt się nie oburzał, nie było sensacyjnych artykułów, nie żądano dymisji Ministra Obrony, prezydent nie zwoływał Rady Bezpieczeństwa. Intrygujące” - zauważył w mediach społecznościowych premier Donald Tusk. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował podczas wtorkowej konferencji prasowej, że w latach 2021-2023, za czasów Mariusza Błaszczaka, Żandarmeria Wojskowa użyła kajdanek wobec żołnierzy łącznie 570 razy. Chciałbym, żebyśmy mieli to jasno sprecyzowane. To procedury, które zawsze realizowane przez ŻW i prokuraturę wojskową, a nie przez polityków - podkreślił wiceszef resortu Cezary Tomczyk. Do statystyk przedstawionych przez szefa MON odniósł się w mediach społecznościowych Donald Tusk. „W czasie rządów PiS Żandarmeria nakładała zatrzymanym żołnierzom kajdanki ponad PIĘĆSET razy. Nikt się nie oburzał, nie było sensacyjnych artykułów, nie żądano dymisji Ministra Obrony, prezydent nie zwoływał Rady Bezpieczeństwa. Intrygujące” - zauważył premier na portalu X (pisownia oryginalna).”

$$

Katarzyna Rochowicz: Gazeta.pl:„Nowe doniesienia ws. śmierci polskiego żołnierza. Prowokacja po stronie Białorusi i „rozstawianie min” ” W dniu, w którym zraniony został 21-letni polski żołnierz, po stronie białoruskiej przeprowadzono prowokację - ustaliła białoruska niezależna organizacja ByPol. Zadaniem grupy migrantów było między innymi rozstawienie min przeciwpiechotnych. Białoruska grupa monitoringu ByPol powiadomiła, że władze rosyjskie podejmują decyzje o podziale przybywających do Moskwy i Mińska nielegalnych migrantów z Azji i Afryki. Część z nich jest kierowana do Ukrainy do udziału w działaniach bojowych. Inni są wykorzystywani dla wywołania kryzysu migracyjnego na granicy z Polską i krajami bałtyckimi. Instruktorzy oddziału specjalnego białoruskich wojsk granicznych - tak zwanej „służby akcji aktywnych” - ćwiczą migrantów w centrum „Dynama” na terenie bazy wojskowej Urucze w okolicy Mińsku. Migranci trenują używanie materiałów wybuchowych, orientację w lesie oraz przełamywanie ogrodzenia na granicy. Po sformowaniu grup z 10-12 osób migranci są transportowani do strefy przygranicznej i rozmieszczani w strażnicach pograniczników. Grupa ByPol poinformowała także o prowokacji na granicy białorusko-polskiej 28 maja, kiedy został ranny polski żołnierz 21-letni Mateusz Sitek. Wojskowy zmarł 6 czerwca na skutek odniesionych obrażeń. Zadaniem grupy migrantów było rozstawienie min przeciwpiechotnych po polskiej strony granicy w celu oskarżenia Polski w używaniu min przeciwko migrantom. Żołnierze polscy udaremnili jednak przeprowadzenie tej części operacji i zaczęli wypierać migrantów za linię granicy. Wtedy jeden z nich pchnął nożem żołnierza polskiego. Niezależni analitycy białoruscy nie wykluczają, że żołnierz został zraniony przez funkcjonariusza służb specjalnych Białorusi lub Rosji, który dowodził grupą migrantów. Dla podobnych zadań są dobierani funkcjonariusze swoim wyglądem podobni do azjatyckich migrantów.”

Ilja Ponomariow: Rzeczpospolita:„Zwycięstwo musi być nasze!” „Jak osiągnąć długotrwały i zrównoważony pokój w Europie? Administracja prezydenta USA zażądała, aby Izba Reprezentantów USA przedstawiła jej w pierwszym tygodniu czerwca konkretny plan pomocy Ukrainie w wygraniu wojny. Ale czy ukraińskie zwycięstwo zagwarantuje trwały pokój? Putin, bandyta z natury, jest przyzwyczajony do dyktowania swojej woli, demonstrując brak strachu i gotowość do pójścia na całość, do uderzenia jako pierwszy. Zastosował to podejście również w Ukrainie. W 2014 r. Ukraina straciła Krym i Donbas; w 2022 r. podjęła walkę i cudem poradziła sobie, wyzwalając część już okupowanych ziem. Zachód wybrał drogę „dialogu” i w rezultacie stracił okazję do zniszczenia agresora w latach 2022- 2023. Szansa na rozwiązanie problemu wyłącznie siłą militarną została zaprzepaszczona. Co więcej, zbliżamy się do limitu zasobów mobilizacyjnych w Ukrainie; zachodnia produkcja wojskowa i pomoc finansowa pozostają daleko w tyle za popytem, podczas gdy Rosja jest w stanie wezwać na front do miliona lub więcej rekrutów, a także sfinansować swoje wysiłki wojskowe, a nawet cieszyć się wzrostem gospodarczym generowanym przez wojnę w dającej się przewidzieć przyszłości. Putin nieustannie powtarza publicznie, że całe NATO jest w stanie wojny z Rosją. W to wierzą tylko Rosjanie. Zachód pomaga Ukrainie, ale nie jako strona konfliktu. Zdolność Rosji do pokonania świata zachodniego wydaje się mniej prawdopodobna niż zwycięstwo świata nad Rosją, ale zwycięstwo Rosji nad Ukrainą dla wielu wydaje się znacznie bardziej realne. Takie postrzeganie nie tylko przedłuża wojnę, ale także stwarza ryzyko dla krajów sąsiadujących z Rosją (głównie Litwy, Łotwy, Estonii i Polski).”

Norbert Garbarek: Wp,pl:„Jest gorzej, niż sądzili. Rosjanin ujawnia bolesną prawdę” „W przeprowadzonym w sobotę 8 czerwca ataku na rosyjskie lotnisko w Achtubinsku miał zostać uszkodzony jeden myśliwiec Su-57 – tak przynajmniej podawali Ukraińcy. Okazuje się jednak, że trafione zostały aż dwa samoloty, o czym informują sami Rosjanie. Su-57 to jeden z najcenniejszych samolotów pozostających obecnie w arsenale Federacji Rosyjskiej. Problemem dla armii agresora jest jednak to, że w istocie powietrzne siły zbrojne nie dysponują wieloma jego egzemplarzami. Zgodnie z wyliczeniami ukraińskiego eksperta lotniczego Konstantyna Kryvolapa, na tę chwilę w Rosji znajduje się tylko 10-11 samolotów Su-57 zdolnych do prowadzenia działań. Tę liczbę udało się Ukraińcom zredukować o 1 – a to na skutek ataku przeprowadzonego w ubiegły weekend (w sobotę 8 czerwca). Armia obrońców informowała wówczas o skutecznym ataku przeprowadzonym w kierunku lotniska w Achtubinsku (obwód astrachański), gdzie Rosjanie przechowują Su-57. Podczas ostrzału miał zostać trafiony jeden samolot. Jak się jednak okazuje – Ukraińcy nie uszkodzili jednej maszyny, jak wcześniej sądzono. W wyniku ostrzału zostały trafione aż dwa myśliwce Su-57 – informują o tym sami Rosjanie. Ujawnił to Ilja Tumanow, Rosjanin prowadzący kanał Fighter Bomber na Telegramie. – Powiem, że dwa Su-57 zostały uszkodzone – czytamy na komunikatorze. – Z trzech dronów, które zaatakowały lotnisko, wszystkim trzem udało się trafić. Z jakich powodów obrona powietrzna nie działała, nie napiszę – kontynuuje we wpisie Tumanow.Spośród dwóch trafionych myśliwców, tylko jeden doznał znacznych uszkodzeń. Drugi z Su-57 zostanie najprawdopodobniej naprawiony w bazie lotniczej, gdzie stacjonuje. Rosjanie nie zdradzają jednak dokładnie, jakie elementy zostały naruszone w drugim z trafionych podczas jednego ataku samolocie.”

$$

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. P9

    Cyt: "Zadaniem grupy migrantów było rozstawienie min przeciwpiechotnych po polskiej strony granicy w celu oskarżenia Polski w używaniu min przeciwko migrantom. Żołnierze polscy udaremnili jednak przeprowadzenie tej części operacji i zaczęli wypierać migrantów za linię granicy. Wtedy jeden z nich pchnął nożem żołnierza polskiego. " Jeśli to prawda, to w ogóle mówienie o imigrantach na granicy to nieporozumienie, bo są terroryści. Jeżeli nie będzie jasnego sygnału że każdy przekraczający granicę musi liczyć się z utratą życia, to będzie tylko gorzej. Co za problem przebrać np. kadrowców za imigrantów, właściwie wystarczy że założą cywilne ciuchy.

    1. Davien3

      P9 w tym przypadku tak to są terrorysci i powinni do nich strzelac zwłaszcza żew uzycie noża wyczerpuje zasady ROE Tylko weź pod uwage że incydent z zatrzymaniem żołnierzy za nieuzasadnione uzycie broni wydarzył sie znacznie wcześniej i są nagrania które niestety stawiaja tych zołnierzy w kiepskim świetle

  2. szczebelek

    Pokażcie dokumenty dotyczące zatrzymań, ale pewnie pokażą świstek z odpowiedzą żandarmerii z datą 2024 roku.

  3. DBA

    Ja rozumiem, że PDT jatrzenie ma we krwi, ale normalnym jest zastosowanie kajdanków w stosunku skazanych lub agresywnych zatrzymanych/aresztowanych. Nawet 500 razy w ciagu 3 lat. Bo nikt chyba nie powie , ze w armii nie było przestepców - byli jak w kazdym zawodzie złodzieje, mordercy, damcsy bokserzy, czy po prostu mocno "nadużywający". Problem w tym, że fajnopolacy potraktowali oddanie strzałów ostrzegawczych przez będących w stanie zagrożenia żołnierzy na służbie jako przestępstwo. Oczywiście wystrzelanie półtora magazynka pocisków powinno byc przedmiotem dochodzenia, czy to dowódcy jednostki, czy prokuratury, ale w tzw "sprawie" , a nie "przeciw"

    1. OptySceptyk

      To jest dużo bardziej zniuansowane, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Czy imigranci byli agresywni? Czy napierali na żołnierzy, czy może się wycofywali? Czy byli uzbrojeni? Czy strzały ostrzegawcze mogły zranić np. rykoszetem osoby postronne? W zależności od odpowiedzi na te pytania i jeszcze wiele innych, masz do czynienia z uzasadnionym użyciem broni, albo próbą zabójstwa, Z całym spektrum możliwości pomiędzy. Ale media lubią zerojedynkowość, i wyborcy również.

    2. Krzysztof33

      Chc9iałbym zauważyć, że prokuraturę zawiadomiła Straż Graniczna, więc chyba było cos nie tak w tym wypadku. W ogóle użycie wojska do pilnowania płotu to wyrzucanie pieniędzy w błoto na granicy.

    3. DBA

      OptySceptyk zgoda, ale zbadac sprawe powinien dyscyplinarnie dowódca jednostki bo ma władzę dyscyplinarną. Jeżeli stwierdzi popełnienie przestepstwa zgłasza do prokuratury. Chodzi o to, że bezczelnoscia jest porównywanie tej może i niejednoznacznej sytuacji z "bieżączką" kryminalną pracy żandarmerii w ubiegłych latach tylko dlatego, że rzadził PiS.. A czy migranci byli agresywni - pewnie tak, jeżeli padły strzały ostrzegawcze, a na pewno było ich kilkadziesiat razy więcej niz zołnierzy w patrolu. Dzielenie włosa na czworo - "a może strzelali do uciekajacych" jest próbą zdjęcia odpowiedzialności z decydentów jedna reką głaszczących NGOS-y, drugą wojsko, a publice opowiadajacych o "calu ziemi" i "obronie granicy.

  4. DanielZakupowy

    "za czasów Mariusza Błaszczaka, Żandarmeria Wojskowa użyła kajdanek wobec żołnierzy łącznie 570 razy." Ciekawe. Ciekawe też jest ilu żołnierzy zginęło na służbie w czasie gdy MONem kierował Błaszczak? Ktoś, coś?

    1. Davien3

      Daniel a ilu naszych żołnierzy zgineło w Afganistanie kiedy rządził Błaszczak? Bo to też było na słuzbie I te4ż zabili ich terrorysci jak tego teraz na granicy białoruskiej

  5. WSK74PL

    gdyby nie było 43 przestrzelin na stalowym ogrodzeniu, to sprawy by nie było. Pytanie, czy ŻW w sprawach o nieuzasadnione użycie broni nie ma procedury zatrzymania z zastosowaniem środków przymusu. Może to automat? Swoją drogą, jak udało się to utrzymać w tajemnicy tak długo?

  6. xdx

    Haha niejawne przeszukanie i podsłuch bez zezwolenia były i są od zawsze częścią służb - czy to się komuś podoba czy nie - tylko się o tym nie mówi. Jak się coś pojawia i ma być wykorzystywane to się zgodę załatwia i wtedy leci normalnym torem. Trzeba być naprawdę naiwnym aby myśleć iż służby to ministranci. Ważne aby zbieranie materiałów procesowych odbywało się zgodnie z prawem.

Reklama