Polityka obronna
„Samo przeładowanie strzelby cofa migrantów” [REPORTAŻ]
Wysłużone Honkery zastąpiły Żmije, w ręce żołnierzy trafiły gładkolufowe strzelby, na hełmy noktowizory, a na ramiona ocieplane kurtki. Na tzw. pasku trwa rewolucja w indywidualnym wyposażeniu żołnierzy, aby podnieść ich poziom bezpieczeństwa. Choć służba wciąż jest niebezpieczna i wymagająca to nawet drobne zmiany mogą ułatwić służbę.
„Czasami wystarczy tylko ten dźwięk. Dźwięk przeładowanej strzelby, by migranci cofnęli się od granicy” – mówi gen. Arkadiusz Szkutnik, dowódca 18. Dywizji Zmechanizowanej im. gen. broni Tadeusza Buka, a zarazem głównodowodzący zgrupowania wojskowego na Podlasiu chroniącego granicę polsko-białoruską. Dowódca „Żelaznej Dywizji” trzyma w rękach jedną ze strzelb, w którą dozbrojono jego żołnierzy. Demonstruje charakterystyczny metaliczny dźwięk „pompki”, który rozchodzi się po jednym z kontenerów świeżo stawianej granicznej infrastruktury. Niepenetrujące pociski okazały się skutecznym straszakiem w starciu z forsującymi granicę migrantami.
Generał ze swoimi ludźmi
Generał Szkutnik nie gryzie się w język, to dowódca z rodzaju tych, którzy nie dowodzą za biurkiem, a wolą spędzać czas z żołnierzami w polu. „Żelazna Dywizja” jest w pewnym sensie laboratorium doświadczeń bojowych, które wyniosło nasze wojsko z trudu służby na granicy. To tutaj wdraża się rozwiązania od najdrobniejszych, po większe, by podnieść poziom służby. „Dla mnie najważniejsze jest życie moich żołnierzy, wolę się tłumaczyć ze śmierci zwierzęcia w lesie, niż ze śmierci żołnierza” – odpowiada generał na pytanie jednego z dziennikarzy, którego nurtuje los okolicznej fauny i flory.
Wprowadzanie zmian
Choć „Żelazna Dywizja” i jej służba na granicy mogą być modelowym przykładem podnoszenia skuteczności w ochronie Polski, czego najdobitniejszym dowodem jest choćby to, że na odcinku tego związku taktycznego migranci w zasadzie przestali forsować zaporę, to wizerunek nadszarpnął niebezpieczny incydent z jednym z żołnierzy. 1 stycznia w miejscowości Mielnik, w województwie podlaskim, żołnierz 18. Dywizji Zmechanizowanej uczestniczący w operacji „Bezpieczne Podlasie” oddalił się samowolnie z rejonu obozowiska wraz z bronią służbową i strzelał do auta, którym jechał ojciec z 13-letnią córką. Żołnierz schował się w lesie. Ujęli go żołnierze ze Zgrupowania Zadaniowego.
Czarna owca Żelaznej Dywizji
Feralny strzelec był nietrzeźwy i został wydalony ze służby. Jego sprawa się toczy. „Spojrzałem w oczy moich żołnierzy. Wiedziałem, że po tej heroicznej służbie, którą wykonują na granicy, nie zasłużyli oni na to, by teraz pisać o Dywizji w kontekście tylko tego jednego żołnierza. Mamy świetne relacje z okoliczną ludnością” – podkreślił generał. Dowódca był na misjach w Kosowie, Iraku i Afganistanie. Jego filozofia dowodzenia to obecność oficerów na pasku, by byli ze swoimi ludźmi.
Wzdłuż granicy polsko-białoruskiej
Dowódca 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, gen. Tadeusz Nastarowicz, robi dziennie kilkanaście kilometrów wzdłuż granicy, wizytując wojskowe strażnice. Wrażliwym na ataki migrantów odcinkiem, za który odpowiada jest Przewłoka. Rozmokły teren nie pozwala na umocnioną zaporę, więc ten odcinek chroni rozwinięta concertina. To właśnie na przewłockim odcinku migranci próbowali szturmować granicę latem zeszłego roku. „Zarządziliśmy koniec prowizorki” – mówi generał. Żołnierze na patrolu zapadali się w błoto, wytyczono więc drewnianą kładkę wzdłuż bagiennego odcinka granicy. Postawiono wieżyczki obserwacyjne, zbudowano strażnice, likwidując prowizoryczne szałasy nazywane przez żołnierzy „żul-budkami”. Żołnierze są wyposażeni w noktowizję, termowizję, drony, mają w arsenale – oprócz indywidualnej broni strzeleckiej - gaz łzawiący i tarcze. Przed służbą na granicy są szkoleni przez policjantów i Straż Leśną.
Zaczęto egzekwować unifikację, gdzie każdy żołnierz wychodzi w jednolitej kamizelce balistycznej. Na służbę w okresie zimowym znormalizowano używanie ocieplanych kurtek i ogrzewanie posterunków. Dozbrojenie żołnierzy w strzelby gładkolufowe sprawiło, że zniknął praktycznie problem ostrzałów z użyciem proc przez migrantów, którzy miotali w polską stronę metalowe kule. „Mogły przebić dwie samochodowe szyby” – zaznacza jeden z żołnierzy. Mrówczą, acz nieznaną pracę, w podniesieniu poziomu służby żołnierzy Wojska Polskiego na granicy odegrał Paweł Mateńczuk „Naval”, pełnomocnik ministra obrony do spraw warunków służby. Usprawniono także „tyły”, bo żołnierze zamienili namioty na kontenery mieszkalne.
„Honker był jaki był, robił swoją robotę, ale to pojazd starej generacji” – mówi mi kierowca Żmiji, który patroluje granicę polsko-białoruską. Pierwsze Żmije, czyli pojazdy dalekiego rozpoznania, trafiły na granicę jeszcze w 2021 roku zasilając 2 Hrubieszowski Pułku Rozpoznawczy, 9 Warmiński Pułk Rozpoznawczy i 18 Białostocki Pułku Rozpoznawczy.
Co się zmieniło?
Na granicę polsko-białoruską jeżdżę jako reporter od 2021 roku. Choć temat modernizacji szpeju na pasku został bardzo uwikłany politycznie pomiędzy polskie partie i trwa licytacja kto zrobił więcej, to przez te wszystkie wyjazdy, począwszy od Usnarza Górnego, gdzie byłem na początku kryzysu migracyjnego, po Puszczę Białowieską, gdzie byłem ostatnio – każdorazowy progres widzę na własne oczy.
Początki w powstrzymywaniu operacji hybrydowej na naszej granicy były pewną partyzantką, bo wymusił to teren, okoliczności i moment ataku na nasze pogranicze. Pamiętajmy wszelako, że decyzja o budowie zapory i same prace ruszyły ekspresowo, a obecnie jest ona modernizowana i wzmacniana tak skutecznie, że migranci nie są już jej w stanie przeciąć, albo rozginać za pomocą lewarków. Za akt desperacji należy uznać próby podkopów, których się podejmowali.
Prymitywna taktyka i broń, którą stosują migranci, pamiętająca czasem średniowieczne szturmy na zamki, wymagała ze strony Straży Granicznej, Policji i Wojska Polskiego wypracowania własnych skutecznych przeciwdziałań. Oczywiście, wciąż trwa dyskusja czy wojska zmechanizowane nie marnotrawią swojego potencjału chroniąc granicę, a w to miejsce powinien wejść współczesny Korpus Ochrony Pogranicza, a „zmech ma wrócić na poligony”.
Bezsprzecznie służba podwyższonego ryzyka, codzienne obcowanie z ostrą amunicją, czas reakcji, weryfikacja dowódców w polu, czy poprawa szpeju to czynniki, które poligon wymuszał na dowódcach w mniejszym stopniu niż czyni to obecnie operacja „Bezpieczne Podlasie”. Nie może to być wszelako realizowane kosztem poziomu służby żołnierza. Wstrząsem dla polskiego społeczeństwa była śmierć bohaterskiego Mateusza Sitka, który zginął w obronie naszej granicy. Śmiertelną ranę migrant zadał mu 28 maja 2024 roku. W niecały rok należało tak usprawnić działanie polskiej strony, by nie doszło do podobnego zdarzenia. I to się udaje.
Kryzys na pograniczu polsko-białoruskim sięga drugiej połowy 2021 roku. Wówczas w sierpniu odnotowano ok. 3,5 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy. We wrześniu było tych prób dwa razy więcej, a w październiku 17,5 tysiąca. Już było pewne, że ruszyła zorganizowana akcja przeciwko polskiej granicy organizowana przez Mińsk i Moskwę. Białoruskie opozycyjne media ujawniły, że operacja białoruskiego KGB nosi kryptonim „Śluza”. Polega ona na ściąganiu z Bliskiego Wschodu oraz Afryki migrantów. Są okłamywani przez wschodnie służby, że łatwo trafią do Unii Europejskiej. Finalnie są zmuszani do nielegalnego forsowania granicy. W ten sposób stają się elementem hybrydowej operacji, która – jak się później okazało – poprzedziła rosyjską inwazję przeciwko Ukrainie.
W 2024 roku blisko 30 tys. razy próbowano nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską. Był to wynik wyższy niż w 2023 roku, ale nierównomierny. Ponowne wprowadzenie strefy buforowej oraz wzmocnienie zapory zredukowało wtargnięcia do Polski. Do połowy 2025 roku planowane jest ukończenie procesu doposażania zapory w kolejne elementy monitoringu, co ma jeszcze ograniczyć hybrydową operację Mińska i Moskwy.
Sierżant (starszy)
Pozwolę sobie nieśmiało zwrócić uwagę na to że Panowie generałowie nie są od walki ale od myślenia - w tym wypadku myślenia najwyraźniej zabrakło i wyposażyli się w groty. Ciekawe czy w drodze pożyczki i od kogo. Spocznij!
Nordx
i pomyśleć, że jeszcze nie dawno premier, który wówczas nie był premierem krzyczał, że zaporę trzeba rozebrać...
yy
Czepiasz się,zapomniał co mówił.
Extern.
No proszę, WP musi ogarniać akcje policyjne to jak policja doceniło strzelby gładkolufowe. Oby z docenieniem skuteczności strzelb w zwalczaniu dronów samobójczych nie czekali aż na wojnę z Rosją! Jeden żołnierz w drużynie już dziś powinien mieć strzelbę i regularnie ćwiczyć konkurencję Skeet. Nie koniecznie pompkę, są już bardzo poręczne małe strzelby automatyczne. Amerykanie obecnie bardzo intensywnie ćwiczą zwalczanie dronów, również przy pomocy strzelb.
Jur
Dziękuję za służbę.
GPAS
Tylko że: - kurtki puchowe są wydawane na miejscu, a co za tym idzie często brakuje odpowiedniego rozmiaru. - Żmijami poruszają się tylko rozpoznanie które ma na stanie te pojazdy. Można by wykorzystać Ranger ale nimi cztery litery wożą ważniaki. - Gładkiej lufy jest tyle co kot napłakał.
HusarzPolski
to prawda ale wstrętne jest to że jest próba przypisania tych działań obecnej władzy. to wszystko się toczyło i trwa. tyle