Poniedziałkowy przegląd mediów: Niemcy chcą znowu być potęgą; Trump jak Biden?

Autor. Heer/X
Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.
Wojciech Kubik, Dziennik Gazeta Prawna: Niemcy chcą być wojskową potęgą
Niemcy przyspieszają ze zbrojeniami i do 2029 r. chcą zgromadzić wojenne zapasy, pozwalające wyposażyć nawet 460 tys. żołnierzy. Skokowo rosną też ich wydatki na wojsko. W trzy lata chcą powiększyć budżet obronny z obecnych 86 mld do 160 mld euro. W ślad za wydatkami idzie produkcja, a firma zbrojeniowa Rheinmetall ma dostać od rządu 70 mld euro dofinansowania na wybudowanie aż 10 nowych fabryk zbrojeniowych. Militarne przyspieszenie Niemiec to, jak uważa prof. Witold Orłowski, może być pomysł na impuls rozwojowy dla hamującej gospodarki. Jeśli Niemcy, oprócz potęgi gospodarczej, staną się wielką siłą militarną, wzrośnie znaczenie zjednoczonej Europy. „Jeżeli Europa będzie podzielona i bardzo słaba, to wtedy najsilniejszy ma mocne narzędzia, aby innych rozgrywać” - mówi dyplomata Jerzy Marek Nowakowski.
Sprzęt to jednak nie wszystko. Potrzeba jeszcze ludzi, których Bundesweh-rze już dziś brakuje. Obecnie niemiecka armia liczy ok. 180 tys. żołnierzy, a dla porównania liczebność Wojska Polskiego przekroczyła 200 tys. Powołanie do życia siedmiu nowych brygad spowoduje, że wojska naszego zachodniego sąsiada rozrosną się przynajmniej do 245 tys. żołnierzy. Nasz zachodni sąsiad już zaczął się do tego przygotowywać. Jak przyznała prezes Biura Zamówień Bundeswehry Annette Leh-nigk-Emden niemiecki rząd wydał wytyczne, aby w magazynach zgromadzić wyposażenie dla nawet 460 tys. żołnierzy.
Mateusz Czmiel, Wirtualna Polska: 2 tys. dronów? Generał o planach rosyjskiej armii
Rosyjska armia planuje jednoczesne użycie nawet 2 tysięcy dronów przeciwko Ukrainie - taką informację przekazał gen. Christian Freuding, szef centrum analitycznego ds. Ukrainy w niemieckim ministerstwie obrony. Według niego Rosja intensywnie rozbudowuje swoje moce produkcyjne, by móc masowo wykorzystywać drony w wojnie przeciwko Ukrainie. Jednoczesne użycie do 2 tysięcy bezzałogowców mogłoby stanowić poważne wyzwanie dla ukraińskiej obrony powietrznej.
Generał podkreślił, że tradycyjne metody zwalczania dronów, takie jak użycie drogich rakiet systemu Patriot, których koszt przekracza 5 milionów euro za sztukę, są nieskuteczne w przypadku relatywnie tanich dronów typu Shahed, kosztujących od 30 do 50 tysięcy euro. Zaznaczył, że potrzebne są tańsze i bardziej opłacalne środki przeciwdziałania — w granicach 2–4 tysięcy euro za jednostkę. To właśnie takie rozwiązania pozwoliłyby skutecznie odpowiadać na zmasowane rosyjskie ataki z powietrza.
Łukasz Michalik, wp.tech.pl: Polska Marynarka Wojenna A.D. 2025. Odbudowa po latach zaniedbań
Zgodnie z zapowiedziami resortu obrony w dniu Święta Wojska Polskiego, obok corocznej defilady w Warszawie, na Bałtyku odbędzie się także parada morska. Symboliczne docenienie przez MON sił morskich jest ważne, ale jak w 2025 roku prezentuje się polska Marynarka Wojenna?
Postępujący rozkład – bo tak należy nazwać przekazanie w ciągu 30 lat jednej, niedozbrojonej (co na szczęście ma się zmienić) korwety i trzech niszczycieli min – zakończył się wraz z pełnoskalowym atakiem Rosji na Ukrainę. Otrzeźwienie przyszło wraz z konstatacją, że w razie wojny Polska będzie musiała bronić wybrzeża i Bałtyku siłami, które są do tego zadania dalece niewystarczające: jeden stary okręt podwodny, dwie stare fregaty, kilka małych okrętów rakietowych i dwa dozorowce to wszystko, czym moglibyśmy przeciwstawić się na morzu ewentualnej agresji.
Tymczasem Bałtyk i możliwość korzystania z dostaw drogą morską nie są po prostu ważne: są absolutnie niezbędne. Morskie dostawy pokrywają 100 proc. zapotrzebowania Polski na ropę naftową i 80 proc. zapotrzebowania na gaz, a do polskich portów przypływa rocznie niemal 20 tys. statków z różnymi ładunkami.
Paweł Lisicki, Do Rzeczy: Trump, czyli Biden 2.0
Donald Trump wielokrotnie powtarzał, że obecna wojna Rosji z Ukrainą to wojna Joe Bidena. Dodawał uparcie, że gdyby to on, a nie Biden był prezydentem USA w 2022 r., to do wybuchu konfliktu by nie doszło. Po ostatnim spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Markiem Ruttem tę opowieść amerykańskiego przywódcy śmiało można włożyć między bajki. Nie ma już wątpliwości, że Trump podążył dokładnie drogą wytyczoną przez swego poprzednika, którego tak ostro i bezpardonowo krytykował. To bowiem, co zaproponował 47. prezydent USA, to nic innego jak polityka Biden 2.0.
To bardzo dziwne. Przecież Rosja wielokrotnie i na wszystkie możliwe sposoby - tak w oświadczeniach Putina, jak za pośrednictwem ministra Ławrowa - komunikowała wyraźnie, jakie są jej warunki zawarcia porozumienia. Przypomnę, że z góry odrzucała zawarcie tymczasowego rozejmu, którego to domagały się Ukraina i wspierające ją państwa europejskie. Podobnie deklarowała, że warunkiem pokoju muszą być jednoznaczna rezygnacja Kijowa z ambicji wstąpienia do NATO, ogłoszenie neutralności, akceptacja utraty części terytorium i zapewnienie praw mniejszości rosyjskiej. W jaki zatem sposób Donald Trump mógł sądzić, że jest cztery razy bliski zawarcia porozumienia, jeśli - jak z kolei jasno wynika z oświadczeń Kijowa - Ukraina nie była gotowa spełnić żadnego z żądań Moskwy? Nie wygląda to poważnie. Czy prezydent Trump nie zrozumiał swojego rozmówcy? Czy brał za dobrą monetę grzecznościowy ton rozmowy? Trudno powiedzieć.
DanielZakupowy
Do gospodarczej gospodarczej dominacji Niemiec w Europie dojdzie jeszcze militarna. No super. To dopiero będą problemy :)