Reklama

Polityka obronna

Poniedziałkowy przegląd mediów; Nie ma zaproszenia do NATO, to dajcie konkrety i broń; Rząd przygotowuje podziemne obiekty medyczne

Autor. Генеральний штаб ЗСУ / General Staff of the Armed Forces of Ukraine/ Facebook

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Dominika Cosić :Do Rzeczy:„Nowa twarz NATO” ” Na tym, jakim szefem NATO okaże się Mark Rutte, zaważy mln. to, kto zostanie prezydentem USA. Holender potrafi się porozumieć z oboma kandydatami i w przeciwieństwie do części europejskich polityków wstrzymuje się z krytykowaniem DonaldaTrumpa. Mark Rutte w polityce głównego nurtu jest od ponad 20 lat, wcześniej pracował w prywatnym biznesie. Ale ani polityka, ani biznes nie były jego pierwszym wyborem życiowym i pasją. Młody Mark chciał być pianistą. Kiedy przyszedł czas wyboru kierunku studiów, wybrał jednak nie akademię muzyczną, a studia historyczne na uniwersytecie w Leiden. Postąpił pragmatycznie zgodnie z protestanckim duchem, w którym został wychowany. Urodził się w Hadze jako najmłodsze dziecko niemłodych już rodziców - jego ojciec miał wówczas prawie 60 lat. Ojciec Ruttego, Izaak, był handlowcem, prowadził interesy także w Indonezji, byłej kolonii holenderskiej. Tam w czasie drugiej wojny światowej, wraz ze swoją pierwszą żoną, był internowany. Pierwsza żona Izaaka Ruttego zmarła. Po jej śmierci ożenił się z jej siostrą. Mark Rutte ma siedmioro rodzeństwa. Jeden z jego braci zmarł na AIDS, co - według holenderskich dziennikarzy - Mark Rutte bardzo mocno przeżył, podobnie zresztą jak kilka lat później śmierć ojca. Życie osobiste holenderskiego polityka owiane jest tajemnicą. Wiadomo jedynie, że nie ma dzieci i nigdy się nie ożenił. Nic więc dziwnego, że budziło to zainteresowanie mediów. Niektórzy nawet spekulowali na temat orientacji seksualnej polityka, co jest raczej wątpliwe, bo akurat w takim kraju jak Holandia premier w żaden sposób nie straciłby politycznie na coming oucie, wręcz przeciwnie. Sam Rutte o swoim życiu osobistym opowiadać nie lubi, chętniej mówi o zainteresowaniach. Poza grą na pianinie i - szerzej - muzyką (Mozart, Bach i Brahms to jego ulubieni kompozytorzy) zajmuje go także literatura. Polityk znany jest też z tego, że często do pracy, nawet już jako premier, jeździł rowerem i - jak przystało na Holendra - prowadzi raczej oszczędny tryb życia. (…)Rutte bez wątpienia jest jednym z bardziej doświadczonych i rozpoznawalnych polityków europejskich. A zarazem jednym z najbardziej kontrowersyjnych. Jako premier Holandii reprezentował swój kraj przez kilkanaście lat na szczytach unijnych w Brukseli. Podczas negocjacji dotyczących wieloletnich ram finansowych stał się nieformalnym szefem tzw. klubu skąpców, czyli krajów będących płatnikami netto i żądających cięć w budżecie unijnym. Ówcześni polscy negocjatorzy wspominają rozmowy z nim jako bardzo trudne. Gdy w ramach rozmów na temat Funduszu Odbudowy Polska i Węgry sprzeciwiły się powiązaniu kwestii budżetowych z szeroko i dowolnie pojętą praworządnością, Rutte oznajmił, że ustalone rozwiązania są „absolutnym minimum w tej kwestii i nie ma opcji, by renegocjować to porozumienie”. Zgodził się z pomysłem ówczesnego europosła belgijskiego (byłego premiera Belgii), Guya Verhofstadta, który chciał zastosowania tzw. opcji atomowej, czyli zawarcia porozumienia z ominięciem Polski i Węgier. W mało dyplomatyczny sposób wypowiadał się także nieraz na temat stanu demokracji np. na Węgrzech, krytykując rząd Viktora Orbana za „ograniczanie praw osób LGBT”. Do tych wypowiedzi odniósł się zresztą niedawno, starając się o poparcie swojej kandydatury na szefa NATO. Na ostatniej prostej jego kandydaturze sprzeciwiały się Węgry. Wówczas Rutte wystosował list do Orbana, w którym przeprosił go za niesprawiedliwe słowa na temat Węgier i LGBT. Po tych głośnych, medialnych przeprosinach Budapeszt wycofał swój sprzeciw.”

Rp.pl:„Korea Północna „zbombardowała” własną stolicę? Nieudana próba rakietowa” „Korea Północna wystrzeliła w poniedziałek dwa pociski balistyczne, z których jeden - jak twierdzi południowokoreańska armia - mógł eksplodować w trakcie lotu, a jego szczątki mogły spaść na terytorium państwa Kim Dzong Una. Korea Południowa nadal analizuje informacje jakimi dysponuje na temat najnowszej próby rakietowej Korei Północnej. Obecnie Seul nie jest w stanie potwierdzić czy na terytorium Korei Północnej doszło do jakichś zniszczeń lub czy nieudana próba pociągnęła za sobą ofiary. Według południowokoreańskiej armii na terytorium Korei Północnej mogły spaść liczne odłamki rakiety, która eksplodowała po locie, którego trajektoria była nieregularna.”

Reklama

Marek Budzisz: Sieci Prawdy:„Groźnie na Bałtyku” „Polacy i Bałtowie są nie na żarty zaniepokojeni sytuacją w regionie. Jak informuje Reuters, przywódcy tych państw we wspólnym apelu skierowanym do Brukseli wezwali do budowy „pasa ochrony”, systemu barier inżynieryjnych i zapór o długości 700 km, obejmującego całą granicę z Federacją Rosyjską i Białorusią. Ta inwestycja, która miałaby zostać sfinansowana ze środków I Unii Europejskiej, może kosztować nawet I 2,5 mld euro, ale, jak piszą w swym wystąpieniu liderzy apelujących państw, „należy podjąć nadzwyczajne środki, ponieważ zewnętrzna granica UE musi być chroniona środkami wojskowymi i cywilnymi”. Kilkanaście dni wcześniej w podobnym apelu, tym razem sygnowanym przez premiera Tuska i Kiriakosa Mitsotakisa, szefa rządu Grecji, znalazło się wezwanie, aby Unia zaczęła finansować budowę systemu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej na wschodniej flance NATO. To wystąpienie ma najprawdopodobniej związek z ujawnionymi kilkanaście dni wcześniej ocenami ekspertów Kwatery Głównej Sojuszu Północnoatlantyckiego, według których państwa graniczące z Rosją i Białorusią mają dziś 5 proc. potrzebnych, aby mówić o pełniej ochronie, systemów obrony przeciwrakietowej. Innymi słowy zarówno Polska, jak i państwa bałtyckie są dziś słabo chronione, co więcej, narażone na ciągłe ataki asymetryczne, publicystycznie określane mianem hybrydowych, które są przejawem niewypowiedzianej przez Rosję i Białoruś wojny. A jak wygląda relacja sił, gdyby sytuacja zaczęła eskalować i doszło do otwartego konfliktu? Na papierze rewelacyjnie. Mając 1,9 mln ludzi w swych siłach zbrojnych, europejscy członkowie Sojuszu mogą myśleć, że jest to potencjał odpowiedni, aby równoważyć zdolności Rosjan, szacowane obecnie na 1,1 mln żołnierzy i 1,5 mln rezerwistów. Ale jak powiedział anonimowo dziennikowi „The Financial Times” jeden z ekspertów Kwatery Głównej NATO, rzeczywiste możliwości są znacznie skromniejsze i nie przekraczają obecnie 300 tys. żołnierzy, których przygotowanie i dyslokacja może zająć tygodnie. To zaś oznacza, że mówienie dziś o NATO-wskiej przewadze jest raczej przejawem myślenia życzeniowego niż trzeźwą oceną sytuacji.”

Onet.pl:„Skrajna prawica triumfuje we Francji. Jeden człowiek może sprawić, że spełni się najgorszy koszmar Europy.” „Pierwszą turę niedzielnych przedterminowych wyborów parlamentarnych we Francji wygrało Zjednoczenie Narodowe. Triumf skrajnej prawicy wywołuje obawy o przyszłość całej Europy. Program partii wciąż pozostaje najbardziej radykalny we Francji, zwłaszcza jeśli chodzi o organizacje międzynarodowe. — Ich hasłem przewodnim jest suwerenność narodowa i odrzucają wszystko, co mogłoby ją naruszyć, czyli UE i NATO. Chcą zniszczyć UE od środka — mówi jeden z francuskich polityków. Za sznurki w partii pociąga m.in. Jordan Bardella. Wyjaśniamy, co jego zwycięstwo będzie oznaczać dla Europy. Francuzi słyną z tego, że gardzą swoimi politykami. Nowicjusze cieszą się krótkimi miesiącami miodowymi, po czym nieuchronnie tracą w oczach opinii publicznej. Według niedawnego sondażu tylko jedna czwarta Francuzów ma zaufanie do swojego rządu lub Zgromadzenia Narodowego (izba niższa francuskiego parlamentu — przyp. red.). Wyjątkiem od tej reguły jest Jordan Bardella. Przewodniczący skrajnie prawicowej partii Zjednoczenie Narodowe przetrwał niemal dekadę w polityce. W niedzielę o godz. 20 zakończyło się głosowanie w pierwszej turze przedterminowych wyborów parlamentarnych we Francji. Według danych exit poll wygrało ją Zjednoczenie Narodowe, na którego czele stoi Jordan Bardella. Bardella stał się sensacją TikToka, wykorzystując swój wygląd chłopca z sąsiedztwa i starannie wyćwiczony uśmiech, aby przyciągnąć głosy najmłodszych wyborców. Kiedy francuski tygodnik JDD sporządził listę 50 najpopularniejszych osób we Francji, Bardella był jedynym politykiem, który znalazł się na liście. Popularność Bardelli i jednoczesny wzrost popularności skrajnej prawicy na całym kontynencie stanowią znaczącą zmianę w europejskiej polityce.”

Reklama

bankier.pl:„Zełenski: Nie ma zaproszenia do NATO, to dajcie nam konkrety i broń” „Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełensk ocenił, że brak gotowości zaproszenia Ukrainy do NATO to nie jest polityka, jaką powinni uprawiać światowi liderzy. „Nie ma zaproszenia do NATO, to prosimy naszych partnerów strategicznych”, by dali nam „wszystko to, co może nas obronić” - dodał. „Dzisiaj Ukrainy nie widzą w NATO. Niestety, ja uważam, że jest to polityka +krok do przodu, dwa kroki do tyłu+” – powiedział Zełenski w wywiadzie dla „The Philadelphia Inquirer”, który omawiają w niedzielę ukraińskie media. Cały wywiad opublikowały służby prasowe prezydenta Ukrainy. „Moim zdaniem nie jest to polityka, jaką powinni uprawiać światowi liderzy. To ostrożne kroki – jak saperzy na polu minowym” – ocenił Zełenski, pytany o niezbędne minimum, którego Ukraina potrzebuje od nadchodzącego szczytu NATO w Waszyngtonie. „Jeśli dzisiaj nie ma zaproszenia do NATO, to poprosimy o konkrety. Jeśli Ameryka boi się drażnić Putina, a właśnie dlatego nas nie zapraszają do NATO, to prosimy naszych partnerów strategicznych, USA – by dali nam maksymalnie wszystko to, co może nas obronić. Prosimy o Patrioty, prosimy o wystarczającą liczbę F-16, prosimy o możliwość stosowania uzbrojenia, żebyśmy się mogli obronić. Jeśli NATO nie jest jeszcze gotowe nas przyjąć do swojego sojuszu i nas bronić, to prosimy, by dali nam wszystko to, co pozwoli nam bronić się samym” – powiedział Zełenski. Jak zaznaczył, aby przeciwdziałać będącym ogromnym problemem dla Ukrainy bombom kierowanym wystrzeliwanym przez rosyjskie samoloty, potrzebna byłaby zgoda USA na zastosowanie rakiet ATACMS do atakowania lotnisk w głębi terytorium Rosji. Rosja używa tysięcy bomb kierowanych w ciągu miesiąca. Ich zestrzeliwanie jest praktycznie niemożliwe za pomocą posiadanego przez Ukrainę uzbrojenia, a - jak podkreślił Zełenski - najskuteczniejszym sposobem walki z KAB-ami byłoby atakowanie lotnisk, z których wylatują samoloty.”

Rp.pl:„Rosja wzmacnia wojnę hybrydową. „W tej chwili szuka słabych punktów Zachodu” „Rosja chce stawić czoła NATO, ale nie ma odwagi walczyć z nim na polu bitwy. Dlatego zamiast otwartego konfliktu, prowadzi wojnę hybrydową – przekonuje telewizja CNN. CNN przypomina zdarzenie z początku miesiąca, kiedy ktoś próbował – bez powodzenia – podpalić garaż autobusowy w Pradze. „Nieudane podpalenie nie przyciągnęło zbytniej uwagi. To znaczy do czasu, gdy czeski premier Petr Fiala ujawnił, że jest bardzo prawdopodobne, że stoi za tym Moskwa” – opisuje. Oskarżenie wywołało niepokój wśród urzędników i rządów, ponieważ w ostatnich miesiącach w Europie miało miejsce kilka podobnych incydentów. W lutym celem podpalenia było Muzeum Okupacji w Rydze. W marcu spłonął magazyn w Londynie, a w maju centrum handlowe w Warszawie. W kwietniu niemiecka policja aresztowała kilka osób podejrzanych o planowanie eksplozji i podpaleń, a władze francuskie wszczęły dochodzenie antyterrorystyczne po zatrzymaniu podejrzanego o twórcę bomb, który został ranny w nieudanej eksplozji na początku tego miesiąca. W krajach europejskich zgłoszono wiele ataków hakerskich i incydentów szpiegowskich. Jednocześnie Unia Europejska oskarżyła Rosję i Białoruś o wykorzystywanie migracji jako broni poprzez wypychanie do jej granic osób ubiegających się o azyl z krajów trzecich. Doszło także do kilku podejrzanych ataków na pojedyncze osoby: w Hiszpanii znaleziono zastrzelonego rosyjskiego dezertera, a działacz opozycji na wygnaniu na Litwie został brutalnie zaatakowany młotkiem. Pozornie przypadkowe ataki mają jedną wspólną cechę: według lokalnych urzędników wszystkie są powiązane z Rosją. I choć pojedynczo mogą one wydawać się drobne, łącznie te incydenty sprowadzają się do tego, co zdaniem ekspertów ds. bezpieczeństwa to wojna hybrydowa Rosji z Zachodem.”

Pb.pl:„Brytyjski resort obrony: Rosja skupia się teraz na sektorze Awdijiwka-Pokrowsk” „Głównym celem rosyjskich działań zbrojnych na Ukrainie w ostatnich dniach był sektor Awdijiwka-Pokrowsk w centralnej części obwodu donieckiego i prawdopodobnie pozostanie tak w najbliższym tygodniu – przekazało w niedzielę brytyjskie ministerstwo obrony. W codziennej aktualizacji wywiadowczej podano, że w Wowczańsku w obwodzie charkowskim walki koncentrują się na fabryce agregatów, która stała się rosyjskim przyczółkiem w południowo-wschodniej części miejscowości i z której ukraińskie siły próbują wyprzeć Rosjan. Żadnych natomiast rosyjskich postępów nie odnotowano w ciągu ostatnich 72 godzin w Czasiw Jarze. Najbardziej intensywne walki toczyły się na południe od niego, w miejscowościach Iwaniwske i Kliszczijiwka. W drugiej z nich ukraińskie siły miały prowadzić kontratak, osiągając pewne zdobycze taktyczne. Dodano, że w kierunku Kurachiwki na zachód od Doniecka rosyjskie siły poczyniły dalsze postępy w obrębie Krasnohoriwki i prawdopodobnie kontrolują teraz większość tej miejscowości, a ukraińskie siły są obecne jedynie na jej północnym skraju.”

bankier.pl:„Szpitale w bunkrach? Rząd przygotowuje podziemne obiekty medyczne na wypadek wojny - za miliardy złotych” „Projekt ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej przewiduje, że szpitale, których organem założycielskim jest MSWiA i MON, zostaną wyposażone w podziemną infrastrukturę - podaje Prawo.pl. Według serwisu na sfinansowanie tych i innych działań, które mają zabezpieczyć ludność na okoliczność wojny, ma zostać przeznaczone 49,5 mld zł. Jak informuje Prawo.pl, w podziemnych obiektach medycznych podczas wojny odbywałyby się operacje chirurgiczne, prowadzona byłaby intensywna terapia, a także znajdowałby się tam oddział łóżkowy, który miałby zapewnić bezpieczeństwo pacjentów i personelu w sytuacji skażenia. „Przewiduje się realizację zadań związanych z budową w placówkach opieki zdrowotnej, dla których organem założycielskim jest MSWiA i MON (w tym w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA i Wojskowym Instytucie Medycznym-PIB), podziemnej infrastruktury medyczno-technicznej zapewniającej w czasie wojennym leczenie chirurgiczne, funkcjonalność intensywnej terapii oraz oddział łóżkowy, ze zdolnościami zapewnienia bezpieczeństwa pacjentów i personelu w warunkach skażeń” - cytuje serwis projekt ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej.”

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. MC775

    50 miliardów PLN na podziemne szpitale to jakaś chora cena. To już lepiej opracować system ewakuacji rannych do miejsc bezpiecznych albo stworzyć silną OPL dla istniejących szpitali. Obydwa rozwiązania będą tańsze i szybsze we wdrożeniu.

  2. MiP

    Oprócz tych podziemnych szpitali należałoby pomyśleć o jakichś podziemnych magazynach i bunkrach na amunicję i sprzęt.

Reklama