Indyjski holding obronny Bharat Forge Kalyani Group potwierdził sprzedaż do Armenii systemów artyleryjskich, zarówno ciągnionych ATAGS 155 mm, jak i samobieżnych MArG 155. Tym samym armeńska armia otrzyma ponad 150 nowych środków artyleryjskich.
Informacje o zakupie przez Armenię samobieżnych haubic MArG 155 oraz ciągnionych ATAGS pojawiły się już w listopadzie zeszłego roku, co wzbudziło spore zainteresowanie mediów. W przypadku pierwszego mowa była o nabyciu pojazdów odpowiadającym 4-5 pułkom (po 18-20 pojazdów w jednym), czyli 72-100 haubicom. Wartość zamówienia określono na 155 mln USD, zaś czas dostaw na trzy lata od podpisania umowy. W przypadku ATAGS za sumę 155 mln USD nabyto 84 egzemplarze, które mają być dostarczone także w czasie 36 miesięcy. Tym samym Armenia staje się poważnym klientem dla Indii i jej przemysłu, przez co relacje między tymi państwami w najbliższym czasie będą się stale zacieśniać. Armeńskiej armii te zakupy pozwolą na uzupełnienie strat poniesionych przez ostatnie lata, jeżeli chodzi o artylerię (z nawiązką) oraz znacząco zwiększą jej zdolności pod kątem zasięgu rażenia i celności prowadzonego ognia.
Czytaj też
Zakup ten (oraz wiele innych w ostatnim czasie) pokazuje nagły zwrot Armenii w stronę Indii jako dostawcy uzbrojenia, po tym, jak Rosja przestała być wiarygodnym partnerem dla Erewania. Pierwszą oznaką takiej zmiany kierunku w polityce obronnej tego kraju było pozyskanie na początku października zeszłego roku wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet Pinaka od indyjskiego przemysłu. Zakup nowych systemów artyleryjskich (samobieżne MArG 155 oraz ciągnione ATAGMS) pozwoli na wymianę przestarzałych holowanych systemów artyleryjskich jak D-1, M-30, ZiS-3, D-44 czy M-46. Ujednolici to wyposażenie ormiańskich artylerzystów i znacząco zwiększy ich zdolności eliminacji celów. Tym samym przy pomocy trzech zakupów możliwa będzie wymiana większości (jak nie wszystkich) przestarzałych systemów artyleryjskich z linii, przeiesienie ich do rezerwy lub jednostek dalszego rzutu. Wszystko to według zapowiedzi dokona się w raptem trzy lata.
MArG 155 to indyjska samobieżna armatohaubica 155 mm oz lufą o długości 39 kalibrów, oparta o podwozie samochodu ciężarowego Ashok Leyland Mk.4 4x4. Premiera tego systemu artyleryjskiego miała miejsce w lutym 2020 roku, jednak nie trafił on do tej pory na stan sił zbrojnych żadnego kraju. Jak podkreśla producent, jest to jedyna armatohaubica wyposażona w działo 155/39 osadzona na podwoziu 4x4, co zmniejsza jej rozmiary względem rozwiązań opartych o samochody ciężarowe 6x6. Donośność systemu określa się na 24 km, zaś jednostka ognia wynosi 18 pocisków. Masa całego pojazdu wynosi 18 ton, co jest zbliżoną wartością np. do francuskiego Caesara 6x6
Czytaj też
ATAGS (Advanced Towed Artillery Gun System) to indyjska holowana armatohaubica kal. 155 mm produkowana przez Bharat Forge i Tata Power SED. Prace nad nią rozpoczęto w roku 2013 w celu zastąpienia holowanych systemów artyleryjskich starszego typu, używanych przez Indyjskie Siły Zbrojne, jak M-46 Sharang kal. 130/155 mm. Mimo konieczności transportu jej przez pojazd holujący np. samochód ciężarowy posiada ona własny napęd pozwalający na m.in. zmianę pozycji. Donośność armatohaubicy określa się na nawet 48-52 km przy zastosowaniu odpowiedniej amunicji.
Docelowo zasięg ostrzału ma zostać wydłużony do 60 km, dzięki stworzeniu pocisku z tzw. ramjetem przez lokalny przemysł obronny. Obecnie na stanie Indyjskich Sił Zbrojnych znajduje się siedem egzemplarzy tego systemu artyleryjskiego, które niedawno zakończyły testy i zostały przyjęte na stan armii. Liczba ta będzie zapewne rosnąć w najbliższych latach. Powstała także wersja samobieżna oparta o podwozie samochodu ciężarowego HMV 8x8 15009. Obecnie oprócz Indii użytkownikiem tej ciągnionej armatohaubicy jest także Armenia.
Odyseus
A Nasz Kryl jak zakopany tak zakopany , niby jest a nie istnieje , skoro już został opracowany i kasa na projekt poszła , trzeba było zrobić jego parę sztuk dla wojska i HSW by miał gotowy produkt na eksport a przy okazji by mógł go rozwinąć do Kryla 2 bez tych głupich ograniczeń aeromobilnych a tak kasa wywalona w błoto , projekt nie rozliczony bo nie ma jak go zamknąć a jak za jakiś czas znowu będzie gdzieś jakaś misja to sobie o nim przypomną że jednak znowu by sie przydał tylko znowu nie ma co na misje wysłać ... chyba już najwyższy czas żeby w Polsce zaczęto myśleć długoplanowo a nie na dwa -cztery lata do przodu a potem zmiana ekipy i wszystko do góry kołami i znowu od początku