Polityka obronna
F-35 bezpieczny, bo… zależny od Europy

Autor. Marina Militare
F-35 nie ma „kill switcha” i nie można wyłączyć go „na pilota”. A nawet gdyby było można, to Stany Zjednoczone tego nie zrobią, bo byłaby to katastrofa dla nich samych – powiedział minister obrony Holandii Ruben Brekelmans.
Rozmowę z ministrem przytacza Defense News. Brekelmans ocenił doniesienia na temat rzekomej technicznej możliwości odłączenia F-35 przez Waszyngton jako próbę straszenia ludzi. Jak powiedział, tego rodzaju działania, gdyby były możliwe oznaczałyby zakończenie z dnia na dzień obecności amerykańskiego biznesu przemysłu obronnego na Starym Kontynencie. Nikt bowiem nie kupiłby już amerykańskiego uzbrojenia. Nie tylko w Europie zresztą. Można domniemywać, że także na innych rynkach światowych doszłoby do załamania amerykańskiego eksportu branży obronnej.
Ruben Brekelmans przypomniał, że chociaż Stany Zjednoczone są największym partnerem programu międzynarodowego Joint Strike Fighter (który zaowocował powstaniem i produkcją F-35), to nie są partnerem jedynym. W europejskim przemyśle tymczasem jest wielu innych partnerów, którzy są odpowiedzialni za ważne podsystemy tego samolotu. A bez ich produkcji w Europie USA po prostu przestałoby ten samolot produkować, bo nie posiadałoby kompetencji do produkcji wszystkich niezbędnych części.
Wystarczy tutaj zresztą przytoczyć historię wyrzucenia jednego tylko europejskiego partnera z programu, czyli Turcji, co wiązało się z poważnymi problemami programu i… przełożeniem kompetencji tureckich głównie do innych krajów europejskich.
Z drugiej strony w administracji prezydenta Trumpa pojawiają się wypowiedzi jego „doradcy” Elona Muska, który podważał zarówno zasadność produkowania F-35 (mimo że ten jest hitem eksportowym), jak i sam Sojusz Północnoatlantycki.
Program budowy F-35 dla europejskich i amerykańskich partnerów programu, a także na rynki eksportowe jest jednak - zdaniem holenderskiego ministra - wspólnym interesem i nikomu nie opłaca się go niszczyć. A nawet, gdyby się tak stało, to nie ma „kill switcha”, który wyłączyłby F-35 z dnia na dzień. Jeżeli już to zablokowanoby kolejne wersje plików do komputera misji umożliwiające operowanie samolotem i prowadzenie jego obsług.
Odbiłoby to się negatywnie na krajach europejskich, ale dopiero po pewnym czasie. I to, o ile nie udałoby się opracować, jakichś rozwiązań obchodzących ten problem, albo przynajmniej jego część.
Dudley
Kolejny polityk który próbuje tłumaczyć podatnikom że nie utopili mld$ w błocie. To oczywiste jest że tak zaawansowany sprzęt jak F35 można wyłączyć zdalnie w ciągu minuty. To faktycznie nie jest magiczny przycisk jak to sobie niektórzy wyobrażają, ale zdalne modyfikowanie oprogramowania maszyny. F35 to jeden wielki latający komputer. By mógł wystartować musi przejść przedstartową procedurę diagnostyczną która przeprowadza specjalne oprogramowaniem ALIS/ODIN, który jest aplikacją umieszczoną w chmurze. Producent samolotu, w każdej chwili może spowodować błąd krytyczny oprogramowania który nie pozwoli na żaden lot, lub jeśli zechce ograniczy niektóre funkcje samolotu, lub jego uzbrojenia. To takie coś jak kody do gier, umożliwiające niestandardowe działania. A to byli możliwe dekady temu. Niestety Trump udowodnił że nie liczy się z nikim i z niczym, jest nieprzewidywalny i może zrobić wszystko. I co mu ktoś zrobi?
DanielZakupowy
Dudley "To oczywiste jest że tak zaawansowany sprzęt jak F35 można wyłączyć zdalnie w ciągu minuty." Czy ty chcesz powiedzieć, że europejskiego sprzętu nie można wyłączyć w ciągu minuty bo nie jest nowoczesny? :D
Chyżwar
Należy uciąć, śmieszną histerię dotyczącą F-35 no i pojawił się wreszcie głos rozsądku.
Dawid83
Nie trzeba stosować żadnego kill switcha w F-35, wystarczy zablokować dostęp do aktualizacji komputera misji, który pobiera dane na bieżąco. Co z tego, że F-35 wystartuje, jak będzie ślepy i głuchy!?