Reklama

Polityka obronna

Czwartkowy przegląd mediów; Rosyjska zbrojeniówka chce podwoić produkcję; Unijny kredyt na zbrojenia?

Autor. European Parliament/Flickr/CC BY 2.0

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

wiadomosci.onet.pl: „Nowy dowódca sił zbrojnych Estonii: wojnę trzeba przenieść na obszar Rosji” Ukraina powinna móc uderzyć w Rosję, także na jej terytorium. Zachód popełnił błąd, nakładając ograniczenia na wykorzystanie przekazanej broni do obszaru Ukrainy – powiedział w wywiadzie dla fińskiego nadawcy Yle generał Andrus Merilo, który od kwietnia będzie dowódcą estońskich sił zbrojnych. „Stara mądrość jest taka, że gdy Rosja zaatakuje trzeba przenieść walki na jej terytorium, inaczej się przegra” - podkreślił Merilo, który od kwietnia będzie głównodowodzącym estońskich sił zbrojnych, a na oficera kształcił się także w Finlandii w latach 1998-2002.

Fiński nadawca Yle opublikował w środę wywiad z estońskim wojskowym. „Najważniejsza lekcja, jaką wyniosłem z Finlandii” – przyznał, to przekonanie, że „gdy ma się potężnego i bezpardonowego sąsiada, to zawsze musisz być gotowy do obrony; wtedy wróg nie zaatakuje, bo wie, że przegra.” Merilo nie ukrywa swojego zawodu obecną bierną postawą zachodnich krajów w kwestii dalszej wojskowej pomocy Ukrainie. - „To raczej brak woli, a nie broni czy sprzętu” - przyznał. Według Merilo „na próżno” jest szacować, za ile lat może dojść do jakiejś militarnej konfrontacji Rosji z Zachodem. - „Rosja nie da nam gwarancji ani czasu na przygotowanie. Na odparcie ataku trzeba być gotowym od razu” – stwierdził. Yle doprecyzowało, że np. Finlandia, dostarczając Ukraińcom sprzęt wojskowy, nie nałożyła ograniczeń terytorialnych, co do jego wykorzystania. Potwierdził to również minister obrony narodowej Antti Hakkanen. Według niego ograniczenia, do jakich odniósł się estoński wojskowy, dotyczą głównie tych krajów, które przekazały broń dalekiego zasięgu.

Iwona Trusewicz: rp.pl.: „Rosyjska zbrojeniówka na pełnych obrotach. A Kreml chce jeszcze więcej” Dwa razy więcej systemów radiolokacyjnych, cztery razy więcej sprzętu dywersyjnego, siedem razy więcej systemów rakietowych - tak rozpędza się rosyjska produkcja. A Kreml żąda w pół roku zaplanowanej na cały rok broni. Rosyjski minister obrony Szojgu sprawdzał realizację zamówień wojennych Kremla w fabrykach zbrojeniowych Tuły. Sceny, które można obejrzeć w rosyjskim internecie przypominają te z czasów stalinowskich. Minister w otoczeniu wianuszka oficjeli spotyka się z robotnikami i dyrektorami, ściska ręce i przyjmuje ich deklaracje kilkukrotnego zwiększenia produkcji, pracy przez całą dobę, przekroczenia norm i harmonogramów.

Według szefa przedsiębiorstwa zamówienie obronne państwa na rok 2023 zostało „w pełni zrealizowane”. W 2024 r. fabryka ma podwoić liczbę produkowanych kompleksów. W tym celu „zakupiono nowy sprzęt, a pracownicy przeszli na 12-godzinne zmiany”. W 2025 roku planowany jest czterokrotny wzrost wielkości produkcji - czyli widać, że rosyjska zbrojeniówka przygotowuje się na jeszcze wiele lat rozpętanej przez Kreml wojny. Podczas kontroli w innej fabryce - Spław, ministrowi przedstawiono nowe warsztaty zakładu, oddane do użytku w 2023 roku. Dzięki temu, jak zapewnił dyrektor, „wielkość produkcji wzrosła czterokrotnie, a w przypadku niektórych pozycji – siedmiokrotnie”. Komunikat MON nie precyzuje, o jakie pozycje chodzi. Wiadomo, że Spław jest producentem systemów rakietowych „Grad”, „Smiercz”, „Uragan”, „Damba”, „Ogon” i „Udaw”.

Reklama

wiadomosci.onet.pl: „Duża dostawa dla wojska. „Kleszcze” wzmocnią polską armię” W środę w zakładach AMZ Kutno odbyło się podpisanie umowy ramowej przez kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej oraz Agencję Uzbrojenia. Umowa dotyczy dostawy lekkich opancerzonych transporterów rozpoznawczych „Kleszcz” dla polskiej armii. Szef MON wskazał podczas uroczystości, że podpisana umowa to umowa ramowa, która zawiera zasady i określone cele - jeśli chodzi o dostarczenie wojsku sprzętu. „Chcemy pozyskać 286 sztuk, i ta umowa, którą dzisiaj szef Agencji Uzbrojenia (gen. Artur Kuptel) i prezes AMZ Kutno dotyczy 286 pojazdów” - wskazał.

Podkreślił, że wozy wyprodukuje polska firma; jak mówił, to kolejny argument za inwestowaniem w polski przemysł obronny. - Droga, żeby ten pojazd powstał, nie była łatwa i nie była krótka, bo zaczyna się 10 lat temu od powołania konsorcjum, na czele którego stoi AMZ Kutno S.A., są też instytuty wojskowe, w tym Instytut Łączności - instytuty, które badają i pomagają w tworzeniu tego pojazdu, w przystosowaniu go w działaniu na rzecz Sił Zbrojnych RP. Ta inicjatywa jest wsparta finansowaniem projektu z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju - mówił szef MON. Zauważył, że jest to przykład udanego przełożenia finansowania badań rozwojowych na praktykę. Kosiniak-Kamysz stwierdził, że „mamy bardzo dobry pojazd; dobry sprzęt, który będzie służył w wojsku polskim i jest produkcji polskiej”. Podziękował, dziękując twórcom i kierownictwu firmy AMZ Kutno i podkreślił, że to firma rodzinna, posiadająca w 100 proc. polski kapitał.

wiadomosci.onet.pl: „Szef BBN o wojskowym kontyngencie w Ukrainie. „Nie ma decyzji” Nie ma decyzji o obecności polskiego kontyngentu wojskowego na Ukrainie i taka ewentualność nie jest rozpatrywana. — powiedział szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera udał się do Londynu na konsultacje z doradcą premiera Wielkiej Brytanii ds. bezpieczeństwa sir Timem Barrowem, doradcą ds. zagranicznych Johnem Bew, wiceministrem spraw zagranicznych Leo Dohertym, wiceministrem obrony Jamesem Cartlidgem oraz szefem MI5 Richardem Moorem. „Nie ma decyzji o obecności polskiego kontyngentu wojskowego na Ukrainie i taka ewentualność nie jest rozpatrywana. Podchodzimy do obecności wojskowej z najwyższą dozą ostrożności, a wręcz sceptycyzmu biorąc pod uwagę konsekwencje prawne, jakie tego typu obecność wojskowa mogłaby wywołać” — mówił szef BBN Jacek Siewiera.

Reklama

wydarzenia.interia.pl: „Pojazdy wojskowe wyjechały na polskie drogi. Jest komunikat armii” Na drogach niemal całego kraju odbywa się wzmożony ruch kolumn pojazdów wojskowych - informuje Sztab Generalny Wojska Polskiego. Przemieszczanie się żołnierzy ma związek z międzynarodowymi ćwiczeniami Dragon-24. Wojskowi apelują do mieszkańców o zachowanie spokoju, z kolei do kierowców - o szczególną ostrożność. Ćwiczenia Dragon-24 są polską częścią natowskich manewrów Steadfast Defender 2024. Trwające od kilku tygodni ćwiczenia państw Sojuszu to największe takie przedsięwzięcie od roku 1999 - czyli przystąpienia Polski do NATO. Sztab Generalny Wojska Polskiego w najnowszej aktualizacji ostrzega, że w związku z manewrami na drogach niemal w całym kraju wystąpi „wzmożony ruch kolumn pojazdów wojskowych”. „Są to zaplanowane wcześniej manewry, w których jednym z elementów jest sprawdzenie procedur i zdolności wojsk do szybkiego przemieszczenia i osiągania gotowości we wskazanym rejonie operacji. Transport i ruch wojsk jest częścią składową wszystkich rodzajów prowadzonych przez siły zbrojne działań” - wskazano.

„Chrońmy także dane, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Prosimy wszystkich, aby nie publikować informacji i zdjęć obrazujących ruchy wojsk i ich lokalizacji, dat i godzin przejazdów kolumn wojskowych, danych dotyczących wylotów i lądowań wojskowych statków powietrznych, tablic rejestracyjnych, znaków rozpoznawczych i identyfikacyjnych. Bądźmy świadomi zagrożeń! Każde nieprzemyślane działanie w sieci, publikowanie zdjęć przedstawiających wojskowe obiekty, instalacje, urządzenia może mieć negatywne konsekwencje dla systemu bezpieczeństwa i obronności Polski” - przekazało w komunikacie Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych.

Anna Słojewska: rp.pl: „Unijne zbrojenia na wspólny kredyt. Budżety obronne wciąż rosną” Bruksela chce zwiększyć wydatki na wspólną unijną obronę. W grę wchodzi emisja obligacji na ten cel. A wspólne inwestycje i zakupy miałyby oznaczać oszczędności dla obywateli wspólnoty. Coraz bardziej agresywna postawa Rosji zachęca europejskich polityków do szukania sposobów na wzmocnienie potencjału obronnego. Już w 2022 roku, pierwszym roku wojny w Ukrainie, większość państw UE zwiększyła wydatki na obronę. Nie ma jeszcze pełnych danych za 2023 rok, ale wiadomo, że te budżety cały czas rosną.

Jednak coraz większe jest przekonanie, że wysiłki pojedynczych krajów nie wystarczą i potrzebna jest wspólna polityka obronna UE. Za tym opowiadają się już nie tylko tradycyjni stronnicy ściślejszej integracji, jak np. Francja, ale też państwa w przeszłości bardzo sceptyczne wobec wspólnej polityki obronnej, jak np. Estonia czy Polska. Warto przypomnieć, że choć teraz o obligacjach obronnych powiedzieli Kaja Kallas i Charles Michel, to jednak nie do nich należy autorstwo tego pomysłu. Jako pierwsza zgłosiła go już w 2016 roku Elżbieta Bieńkowska, ówczesna komisarz rynku wewnętrznego odpowiedzialna też za pączkujące wtedy wspólne projekty inwestycyjne w dziedzinie obronności. – Nasze budżety obronne kurczą się… Jeśli spojrzeć na to, że Rosja zwiększyła swój budżet obronny o 97 proc., a Chiny o 160 proc., podczas gdy budżet UE spadł o 9 proc., to jest to naprawdę przerażające – mówiła wtedy w wywiadzie dla agencji Reuters. Argumentowała, że jest okazja do zaciągnięcia długu na obronę, bo z Unii Europejskiej wychodziła wtedy Wielka Brytania, wielka przeciwniczka takich pomysłów.

Państwa UE wydały rekordowe 240 mld euro na cele obronne w 2022 r., z czego 58 mld poszło na inwestycje, przede wszystkim na zakup sprzętu. 20 z 27 państw UE przekroczyło zalecany udział 20 proc. wydatków na cele inwestycyjne, przy czym w Polsce sięgał on 33 proc. Zwiększa się wartość wspólnych projektów obronnych, którymi zarządza Europejska Agencja Obrony (EDA), ale to ciągle niewiele w porównaniu z projektami narodowymi. Na początku 2022 roku EDA zarządzała 18 projektami o wartości 76 mln euro, teraz jest takich projektów 46, a ich wartość sięga 250 mln euro. Polska uczestniczy w 38 z nich. A jest krajem wiodącym w czterech, które obejmują m.in. pasywny radar, wojnę elektroniczną, monitorowanie morskie i pojazdy biometryczne.

Reklama

Komentarze (10)

  1. Nihoo

    Wpompować kasę we flankę wschodnią, Kraje Bałtyckie, Polskę, teraz też Finlandię. To pierwsze kraje do obrony. Płaci UE, broni Polska.

  2. ciekawy1

    Ten kto buduje dzisiaj fabryki broni i amunicji ten prawdopodobnie będzie w przyszłości zarabiał olbrzymie pieniądze w najbliższych latach. Polskie inwestycje w produkcję to nie tylko inwestycje w bezpieczeństwo, ale zapewne też olbrzymia trampolina dla przyszłego PKB, tak więc powinniśmy stawiać nowe hale już dzisiaj.

  3. Zam Bruder

    W unijnej Europie pieniążków które mogłyby być przeznaczone na stworzenie sił zbrojnych na przybliżonym poziomie do U.S.Army jest pod korek - wystarczy zrezygnować z szaleńczych ideologi w rodzaju "zielonego ładu" gdzie nasze pieniążki wpadają do worka bez dna niczym składki zdrowotne na polską służbę zdrowia a w zamian prowadzi się jałowe debaty o "koniecznościach" ponoszenia kosztów....bez kosztów.

    1. zbigtramp

      Dla wrogów Zielonego Ładu proponuję sałatkę z roundupem. Więcej nawozów, większa produkcja, więcej chemii w jedzeniu, więcej wydatków na leczenie onkologiczne, krótsze życie.

    2. Zam Bruder

      re ; zbigrtamp. Czyli więcej importu płodów rolnych z ukraińskich kołochozów i masz - wypisz wymaluj, to o czym piszesz.

    3. Rusmongol

      @zam bruder. TU się właśnie mylisz. Ukraina nie musi tłuc vduzo nawozów bo mają świetne czarnoziemy. U nas w Polsce nie ma tak dobrych gruntów jak w UA. Myślisz że po co tam poszli złodzieje z mosskowi? Grunty, złoża, hity, porty. To wiekowy sposób na rozwój w tej dziczy. Iść i okraść sąsiada.

  4. bezreklam

    Jestem przeciwny wspolnemu kredytowi - niby razem jest taniej - ale czemu np mamy razem finznswac ZIELNY LAD (i przy tym wykanczc rolnikow za wspolnie zaciagnety kredyt) podbnie wspolne finaswanie armii Ukrainy - a kiedys np moeje dzieci (jesli bede mial) beda to splacaly. Albo Niemcy nam zabokuja cos. JEst w tym cos niepokojcego. Brak rozwagi. Kto chce niech pomaga na wlasny sposob. Nie na kredyt za 20 lat. Przeciwko

  5. Ma_XX

    tymczasem dzisiaj 2 su34 już spadły a dzień się jeszcze nie skończył :)

  6. M.M

    Z tym finansowaniem unijnym to dobry pomysł, choć jak zwykle w UE spóźniony. Dałoby radę dzięki niemu pożyczyć taniej niż to zrobiliśmy u Koreańczyków, ale cóż...

    1. Krzysztof33

      Pomysł był już w 2016 roku, ale rządy "suwerennych państw narodowych" się na to nie zgodziły!

    2. Zam Bruder

      Tak "tanio" pożyczać jak te pieniądze z KPO...

  7. GB

    Ukraińcy zgłaszają dziś już 2 zestrzelone Su-34, a niektóre kanały na Telegramie nawet 3. Szkoda tylko że żadnego potwierdzenia materiałem filmowym nie ma.

  8. szczebelek

    Tak jak szczepionki? KE podpisze umowy wyznaczy limity, a potem koncerny zbrojeniowe podobnie jak wcześniej farmaceutyczne pozwą państwa członkowskie za wybiórcze zakupy.

  9. DanielZakupowy

    "Bruksela chce zwiększyć wydatki na wspólną unijną obronę" Nie ma czegoś takiego jak "unijna obrona" xD Jakim trzeba być ignorantem żeby w coś takiego uwierzyć. Skoro w ramach NATO, x lat po szczycie gdzie ustalono, że wszyscy wydajnemy min. 2% PKB, większość tego nie robi, to co trzeba mieć w głowie żeby zakładać, że w ramach "wspólnej unijnej obrony" te niechętne kraje będą wykładać odpowiednie środki? A z innej beczki, wolałbym nie brać wspólnych kredytów z bankrutami z południa.

  10. TomaszRz

    Pomysł znakomity, można pożyczyć dużo i najtaniej na rynku. Tylko w UE wszystko zawsze się dłuży....

Reklama