Reklama

Polityka obronna

Czwartkowy przegląd mediów; Putin pierwszy raz przyznaje się do błędu; Mamy pociski na tydzień wojny

Autor. Presidential Executive Office of Russia/Wikimedia Commons/CC4.0

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Rp.pl:„Kim Dzong Un grozi atakiem atomowym. „Jeśli nas sprowokujecie” „Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un oświadczył, że Pjongjang nie zawaha się przeprowadzić ataku atomowego, jeśli wróg dokona prowokacji z użyciem broni atomowej - informują północnokoreańskie media państwowe. Kim mówił o tym w czasie spotkania z żołnierzami, którym pogratulował przeprowadzonej ostatnio próby rakietowej z użyciem pocisku balistycznego Hwasong-18. W czasie próby pocisku międzykontynentalnego, którego zasięg ma wynosić ponad 15 tys. km, pocisk, przed upadkiem do morza, pokonał tysiąc kilometrów i znajdował się w powietrzu przez 73 minuty. Zdaniem Kim Dzong Una test był demonstracją tego, w jaki sposób Korea Północna może zareagować na działania podjęte przeciw niej, a także pokazywał „ewolucję strategii atomowej i doktryny KRLD (Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna), by nie wahać się przeprowadzić nawet atak atomowy, jeśli wróg sprowokuje ją przy użyciu broni atomowej”. Słowa o „prowokacji z użyciem broni atomowej” mogą dotyczyć decyzji USA, by w rejon Półwyspu Koreańskiego kierować „aktywa strategiczne” swojej armii (np. bombowce strategiczne zdolne do przenoszenia ładunków jądrowych) w celu odstraszenia Korei Północnej przed agresją wobec Korei Południowej. Kim Dzong Un mówił też, że test wykazał „wysoką mobilność” północnokoreańskiej armii oraz jej „zdolność do szybkiego ataku”. Wezwał też do dalszego zwiększania skuteczności bojowej Sił Zbrojnych Korei Północnej. Korea Północna informowała wcześniej, że test pocisku międzykontynentalnego miał pomóc w „ocenie gotowości północnokoreańskich sił atomowych, w obliczu wrogości USA”.”

Reklama

Maciej Miłosz: Dziennik Gazeta Prawna:„MON Kosiniaka kontynuuje zakupy MON Błaszczaka” „Do końca roku będzie podpisana warta 10 mld zł umowa na amunicję 155 mm. W tym tygodniu zawarto już kontrakt na radary za 3 mld zł. Teraz pojawią się dylematy decyzyjne. Ta umowa to dla nas priorytet i jeśli tylko zostaną spełnione uwarunkowania prawne, to ją podpiszemy. Na pewno wydarzy się to do końca roku - potwierdza w rozmowie z DGP Paweł Bejda, wiceminister obrony, który odpowiada za procesy modernizacyjne. Chodzi o zakup pocisków artyleryjskich 155 mm, które ma dostarczyć konsorcjum PGZ Amunicja. Dostawy ok. 300 tys. sztuk amunicji mają potrwać do 2029 r. Jest to umowa wynegocjowana w czasie, gdy ministrem obrony był Mariusz Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości, która teraz i tak będzie podpisana. Podobną kontynuację mogliśmy obserwować w tym tygodniu, gdy resort, którym już kieruje Władysław Kosiniak-Kamysz, zgodził się na podpisanie wartej ponad 3 mld zł umowy na radary P-18PL. Produkuje je warszawski PIT-Radwar. Z tej umowy również bardzo się cieszę, ponieważ jest to produkt polskiego przemysłu obronnego mówi Bejda. Jakich kontraktów zbrojeniowych można się spodziewać po Nowym Roku? Zgodnie z podpisaną jeszcze przez Błaszczaka umową ramową do końca lutego powinna być zawarta ta właściwa, czyli wykonawcza, na zakup 152 armatohaubic Krab. Trudno sobie wyobrazić, by nie udało jej się wynegocjować, tym bardziej że politycy PSL wielokrotnie podkreślali potrzebę zakupów w Polsce, a kraby są produkowane przez wchodzącą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej Hutę Stalowa Wola. Pewniakiem wydaje się też podpisanie z PGZ umowy wykonawczej na zakup bojowych wozów piechoty Borsuk, których docelowo w różnych wersjach Wojsko Polskie ma mieć ok. 1,5 tys. To produkt rozwijany w Polsce od lat i tutaj także nie będzie większych kontrowersji, a umowa powinna być zawarta w II kw.”

money.pl:„”Specjalne traktowanie”. UE dała zielone światło dla ważnej zmiany” „Unijne kraje porozumiały się w sprawie specjalnego traktowania wydatków państw na obronność - poinformowało w środę Ministerstwo Finansów. Dla Polski to ważna i pozytywna decyzja. „Osiągnęliśmy porozumienie ministrów finansów UE w sprawie reformy zarządzania gospodarczego. „Polska aktywnie pracowała nad tą reformą. Wydatki na obronność będą specjalnie traktowane w procedurze nadmiernego deficytu. Sukces” - napisał w serwisie X resort finansów. Przypomnijmy, że na czas pandemii Unia Europejska zawiesiła zasady dotyczące trzymania deficytu sektora finansów publicznych w ryzach. W 2024 roku UE ma wrócić do starych zasad, zgodnie z którymi członkowie Wspólnoty muszą pilnować, by deficyt ten nie przekroczył 3 proc. Jeśli go przekroczą, Unia może wszcząć wobec takiego kraju procedurę nadmiernego deficytu. W projekcie budżetu na 2024 rok nowy rząd założył, że deficyt sektora finansów publicznych wyniesie w przyszłym roku 5,1 proc. PKB. Zatem dużo powyżej progu, przy którym Unia może rozpocząć procedurę nadmiernego deficytu. Jednak dr Sławomir Antkiewicz z Uniwersytetu Gdańskiego prognozował w ubiegłym miesiącu w rozmowie z money.pl, że Polska prawdopodobnie uniknie tego „unijnego kagańca”. Po pierwsze, aż kilkanaście państw unijnych ma sytuację, która mogłaby spowodować wszczęcie takiego postępowania. Po drugie, w ciągu najbliższych kilku miesięcy Unia Europejska będzie pracowała nad opracowaniem nowych – łagodniejszych ram fiskalnych. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w nowych ramach wydatki na obronność będą uznawane jako element korygujący, zmniejszający deficyt finansów publicznych - przewidywał ekspert. Teraz się to potwierdziło.”

Reklama

Władisław Inoziemcew: Wyborcza.pl:„Jak Rosja wejdzie w 2024 r.? Zbrojeniówka może być fundamentem władzy Putina” „Militarny sektor gospodarki stał się źródłem dobrych wiadomości dla Putina i jego kliki. Według niektórych moich źródeł liczba wyprodukowanych i zmodernizowanych czołgów we wrześniu i październiku była pięć razy większa niż w tych samych miesiącach 2022 roku. Kiedy w kwietniu wielu rosyjskich i zachodnich ekspertów wróżyło Rosji poważne kłopoty ekonomiczne, a Ukrainie – udaną letnią kontrofensywę, w artykule dla „Wyborczej” pisałem, że Rosja jest w stanie produkować wystarczająco dużo broni pozwalającej zadawać ciężkie straty armii ukraińskiej szturmującej pozycje rosyjskich sił zbrojnych. I właśnie to sprawi, że wojna przejdzie w stadium zmagań pozycyjnych, które mogą trwać przez lata (Rosja ma kim walczyć, ale czy jest w stanie swoją armię wyposażyć?). Dziś mogę potwierdzić, że moja prognoza okazała się słuszna – armia Rosji utrzymała swe pozycje, a jej zbrojeniówka osiągnęła znaczące sukcesy. Według oficjalnych danych produkcja przemysłowego kompleksu wojskowego przez ostatnie dwa lata zwiększyła się o 80-100 proc. Ta ocena jest nieco zawyżona, ale niezbyt daleka od rzeczywistości. A to potwierdzają choćby całkiem prymitywne wskaźniki gospodarcze. W 2021 i 2022 r. zbrojeniówka zatrudniała około 2 mln ludzi (3 proc. rosyjskiej siły roboczej) i dawała odpowiednio (według różnych źródeł) od 2,5 do 4 proc. PKB. W roku 2023 wydatki na obronę zwiększyły się o ponad 4 biliony rubli, czyli 2,6 proc. PKB. A w przyszłym roku wzrosną o jeszcze 1-1,4 proc. PKB. Nie mniej niż dwie trzecie tego przyrostu przypadnie przemysłowi zbrojeniowemu. Tak więc zwiększenie jego obrotów o 60-70 proc. można uznać za w pełni rzeczywiste. Jest ono rzecz jasna nierównomierne. Wedle danych oficjalnych produkcja środków łączności, rakiet, sprzętu dla walki radioelektronicznej i wywiadu zwiększyła się pięciokrotnie, broni pancernej – trzykrotnie, samolotów, śmigłowców i dronów – dwa razy.”

Onet.pl:„”Ograli nas”. Putin pierwszy raz przyznaje się do błędu — i twierdzi, że Polska marzy o rozbiorze Ukrainy” „Na wtorkowym spotkaniu z władzami rosyjskiego ministerstwa obrony Władimir Putin przyznał, że jego dyplomatyczne wysiłki zmierzające do utrzymania Kijowa w orbicie wpływów Moskwy zakończyły się niepowodzeniem. Winą za tę sytuację i wywołanie wojny obarczył Stany Zjednoczone, Unię Europejską i NATO. Kuriozalnie stwierdził też, że Polska, Węgry i Rumunia chcą dokonać rozbioru Ukrainy i odzyskać swoje historyczne ziemie.— Rosja — jak powiedział Putin — rości sobie prawa do południowo-wschodniej Ukrainy, a jej zachodni sąsiedzi — Polska, Rumunia i Węgry — do terytoriów utraconych w wyniku II wojny światowej. W ten sposób prezydent Rosji widzi sytuację geopolityczną na świecie. Na wtorkowym posiedzeniu rady ministerstwa obrony Putin stwierdził, że głównym powodem rozpoczęcia wojny w Ukrainie są podejmowane przez USA próby wciągnięcia Ukrainy do NATO. Cały czas mówili mi: „czego się boisz, teraz ich nie przyjmiemy”. Odpowiadałem: „teraz nie, a jutro? Kiedy nadejdzie to jutro? Za rok, za dwa lata?”. Z perspektywy historii i strategicznych interesów państwa rosyjskiego nawet to 10 czy 15 lat jest nie do przyjęcia — relacjonował wojskowym swoje rozmowy z zachodnimi politykami. To jednak początek absurdów, po które wypowiedział Putin. Putin stwierdził, że prace przygotowawcze mające na celu „przyciągnięcie nazistowskich kolaborantów z Ukrainy” do Sojuszu trwały w Stanach Zjednoczonych od czasów sowieckich. Po upadku ZSRR polityka USA wobec Ukrainy miała zaś polegać na wspieraniu polityków o nacjonalistycznych poglądach.”

polskieradio.pl:„”Dbanie o bezpieczeństwo Polski, niezależnie od barw partyjnych”. Prezydent podczas Rady Bezpieczeństwa Narodowego” „W Belwederze odbyło się spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, na której prezydent omawiał z przedstawicielami rządu i służb m.in. potrzebę zmian w systemie dowodzenia i kierowania naszą armią oraz kwestię dalszego wsparcia dla Ukrainy. Prezydent Andrzej Duda mówił, że żyjemy w niebezpiecznym czasie i potrzeba zaangażowania wszystkich w kwestie bezpieczeństwa. Naszym obowiązkiem - niezależnie od barw partyjnych - jest dbanie o bezpieczeństwo Polski, wierzę, że będziemy współpracowali zgodnie, dla dobra Rzeczpospolitej - powiedział prezydent Andrzej Duda podczas Rady Bezpieczeństwa Narodowego. W środę w Belwederze odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Donalda Tuska oraz członków nowego rządu - szefów MON, MSZ, MSWiA czy MAP, liderów klubów i koła parlamentarnego oraz przedstawicieli służb i wojska, w tym m.in. szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesława Kukuły. Podczas posiedzenia prezydent podkreślił, że traktuje RBN jako „znakomitą tradycję” wypracowaną w szczególności na przestrzeni ostatnich dwóch lat, kiedy borykamy się z największym kryzysem w naszym najbliższym otoczeniu, jaki miał miejsce od odzyskania przez Polskę niepodległości.”

Wp.pl:„”Za mało amunicji do Krabów. Mamy pociski na tydzień wojny” „Wojna na pełną skalę, jak ta, która toczy się za naszą wschodnią granicą, oznacza ogromne zapotrzebowanie na amunicję. Tymczasem Polska, zamawiająca setki samobieżnych armatohaubic, nie dysponuje zapasem amunicji, pozwalającym na wykorzystanie walorów nowego sprzętu. Jedną z ostatnich decyzji, podjętych przez byłego już szefa MON-u, Mariusza Błaszczaka, było zamówienie w Korei Południowej 152 armatohaubic K9 – sześciu w wariancie K9A1 i 146 w wariancie K9PL. Umowa wywołała sporo kontrowersji, związanych m.in. z przyszłością Kraba, a wśród jej zapisów znalazły się m.in. nieco mniej efektowne, a zarazem bardzo ważne kwestie związane z zakupem, jak i produkcją amunicji. Jak informował minister, „Polska uzyska też zdolność do produkcji ładunków modularnych. Osiągamy samodzielność produkcji amunicji do armatohaubic.” Deklaracja dotycząca polskich zdolności w zakresie produkcji amunicji artyleryjskiej jest ważna, choć zarazem omija sedno problemu. Jest nim zarówno dostępna dla polskiego przemysłu zbrojeniowego technologia, ale także obecna skala produkcji amunicji. Choć zapowiedzi zwiększania zdolności pojawiają się od rosyjskiego ataku na Ukrainę, Polska roczna produkcja wystarczy na około tydzień działań wojennych. Co to oznacza w praktyce?Artyleria bywa nazywana „bogiem wojny”. Nie jest to określenie na wyrost – choć działania artylerii są zazwyczaj mało medialne i przyciągają mniej uwagi od walk czołgów czy efektownych, lotniczych nalotów, to właśnie artyleria – rakietowa i lufowa – odpowiada podczas wojny w Ukrainie za 60-70 proc. strat w ludziach i sprzęcie.Obecnie, w ostatnich dniach 2023 roku, właśnie z powodu niedoboru amunicji artyleryjskiej Ukraińcy są zmuszeni zmienić wcześniejsze zamiary i na nowo opracować plany działań wojennych. Tymczasem Polska – co zauważa serwis Defence 24 – w ciągu roku produkuje amunicję wystarczającą na mniej niż tydzień prowadzenia wojny (przy założeniu zużycia, jak obecnie w Ukrainie, ok. 8 tys. pocisków dziennie). Ambitne plany, przedstawione na początku 2023 roku zakładają zwiększenie produkcji nawet pięciokrotnie, do około 200 tys. pocisków rocznie, jednak wzrost produkcji pozostaje na razie w sferze deklaracji, a nie faktów. Wiosną 2023 roku władze kraju deklarowały zainwestowania 2 mld złotych we wzrost polskich mocy produkcyjnych w zakresie amunicji artyleryjskiej, a następnie kolejnych 12 mld w wyprodukowanie 800 tys. pocisków. Zapowiedziom tym ciągle brakuje umów wykonawczych, potwierdzających, że prace nad uzupełnieniem polskich zapasów faktycznie zostały rozpoczęte. Co więcej, według Defence 24 rozbudowa odpowiednich mocy produkcyjnych może potrwać – gdy będziemy bazować wyłącznie na zasobach krajowych – nawet do pięciu lat. Współpraca z partnerami zagranicznymi może skrócić ten czas do dwóch lat i dopiero wówczas będzie możliwe uruchomienie produkcji na zakładaną skalę.”

Thorsten Jungholt:Wyborcza.pl:„Boris Pistorius, minister obrony RFN: Nie do każdego jeszcze dotarło, jak bardzo jesteśmy zagrożeni” „Nie chodzi wyłącznie o agresywną Rosję. Zagrożenie migracjami i terroryzmem zaczyna się daleko od Europy. Dlatego jej armie muszą być tam obecne - przekonuje minister obrony Niemiec, jednego z najbardziej pacyfistycznych krajów UE.Sytuacja militarna na Ukrainie staje się coraz trudniejsza, brakuje amunicji. W Waszyngtonie Republikanie blokują dalsze wsparcie dla Kijowa. Czy pan i inni unijni ministrowie obrony przygotowujecie się na najgorszy scenariusz, w którym Europa będzie musiała zrekompensować brak pomocy ze strony USA? Oczywiście. Zdajemy sobie sprawę, że prędzej czy później będziemy musieli zapełnić luki w dostawach amerykańskich. Teoretycznie pewnych braków nie będziemy w stanie natychmiast zrekompensować. Jakich? Możemy założyć, że USA będą stopniowo coraz bardziej zaangażowane w regionie Pacyfiku - niezależnie od tego, kto zostanie następnym prezydentem i czy nastąpi zmniejszenie, nawet tylko umiarkowane, amerykańskiej obecności w Europie. Oznacza to, że Europejczycy muszą brać na siebie gwarancje bezpieczeństwa na kontynencie. Już teraz trzeba działać, by przemysł obronny zwiększył swoje możliwości – bo to czasochłonny proces. Mamy teraz od pięciu do maksymalnie ośmiu lat na nadrobienie zaległości - w siłach zbrojnych, w przemyśle oraz w nastawieniu społeczeństwa. Putin obecnie skokowo zwiększa rosyjską produkcję obronną. Zgodnie z rezolucją Dumy jest to wzrost o ponad 60 proc. Jednocześnie jego groźby wobec krajów bałtyckich, Gruzji i Mołdawii należy traktować poważnie. To nie jest tylko wymachiwanie szabelką. Pod koniec tej dekady możemy stanąć w obliczu realnych niebezpieczeństw. I do tego czasu będziemy na nie przygotowani. Istotnym elementem odstraszania jest komponent nuklearny. Tutaj również ewentualny powrót Trumpa do Białego Domu może wiele zmienić. Prezydent Macron od dawna proponuje przekształcenie francuskiej nuklearnej force de frappe w broń paneuropejską. Czy Berlin powinien rozpocząć negocjacje z Paryżem w tej sprawie? Nasze stanowisko jest jasne: jesteśmy częścią programu współdzielenia broni jądrowej w ramach NATO. Dlatego zdecydowaliśmy się na zakup F-35, aby zastąpić stare Tornada. Wszystkie inne kwestie są bardzo wrażliwe i wymagają poufnego traktowania.”

Reklama

Komentarze (9)

  1. BadaczNetu

    Przed wojną, jeden pocisk 155mm kosztował na rynku światowym 1000-1500$. Teraz wszystko podrożało, ale cena ponad 30tys PLN, jest z księżyca. Może czas na zbudowanie nowej fabryki i wprowadzenie jakiejś konkurencji ?

    1. Wuc Naczelny

      Niestety przegramy tę wojnę bo opieramy ją ekonomicznie na najbardziej nieudolnej, komunistycznej gałęzi gospodarki: PGZ.

  2. KAR

    Kwestia Borsuków to jeden priorytetowych tematów i dlatego dobrze by było, żeby nowa władza jak najszybciej wprowadziła Borsuka do armii. Skoro jest w tej sprawie pozytywny odzew, to dobrze.

  3. rwd

    Rosja może utracić Ukrainę ale nie bez walki. Stany uważały że są w stanie stosunkowo małym kosztem ulokować swoje bazy 500 km od Moskwy. W Rosji od dawna ten problem dostrzegano, pojawiła się nawet koncepcja przeniesienia stolicy za Ural ale okazało się, że taniej będzie zagarnąć całą Ukrainę. Przeliczyli się w tych kalkulacjach, bo wojna trwa i końca nie widać a koszty rosną. Wycofać się z awantury nie mogą bez utraty twarzy, więc piłka jest po stronie Ameryki. A ta po początkowym entuzjazmie zaczyna dostrzegać, że nie jest w stanie finansować wojny w nieskończoność i trzeba ją jakoś zakończyć, niestety kosztem Ukrainy. Bo nie licząc strat wojennych ani do NATO nie zostanie przyjęta, ani do UE a straci 20 % terytorium i tyle samo ludności. Będzie miała takiego samego kaca jak Ameryka po wojnie wietnamskiej. A co zyska? Nowe pomniki i nowe mity.

  4. Zam Bruder

    Putin chyba po raz pierwszy, to się prxyznał jakie są cele FR na Ukrainie ; poprzez jej zajęcie uniemożliwić ekspansję NATO, czyli odbudowa strategicznych rubieży sprzed rozpadu ZSRR. Tylko jest ten mały problem, że nas - czyli Zachód też to interesuje, tylko w odwrotnym kierunku. Kto wygra Ukrainę dla siebie rozłoży drugą stronę na łopatki na długie dekady - Kreml dobrze to rozumie, ale my już nie za bardzo....

    1. bezreklam

      Ukraina dla Rosji to jak Kuba dla USA. Dlatego racja że jeśli Usa w Ukrainie to Rosja rozłożona na łopatki. Ale Ukraina neutralna lub nawet pro rosyjska to kolosa jak NATO zero klopitu

  5. BadaczNetu

    Przed wojną, jeden pocisk 155mm kosztował na rynku światowym 1000-1500$. Teraz wszystko podrożało, ale cena ponad 30tys PLN, jest z księżyca. Może czas na zbudowanie nowej fabryki i wprowadzenie jakiejś konkurencji ?

  6. szczebelek

    Podpisanie radarów na plus jak również temat umów wykonawczych na kilkaset tysięcy sztuk amunicji, Borsuki i kolejne Kraby to dobre informacje. Interesuje mnie również kwestia dotycząca zakupu kilkuset sztuk rosomaków pod ZSSW30 i nie tylko.

  7. OptySceptyk

    300 tys sztuk amunicji w 6 lat to mało. Potrzebne jest zwiększenie zdolności produkcyjnych i większe zamówienia. Ponadto, oczekiwałbym uruchomienia produkcji amunicji naprowadzanej laserem, niezależnie od tego, jak bardzo wojsko wolałoby inne zabawki.

  8. Weneda 1977

    ,Z artykułu wynika, że 300tys amunicji 155mm będzie kupione za 10,MLD zł to x tego wynika , że jeden pocisk kosztuje aż 33,,tys.zł. Wojenka kosztuję.

  9. Patryk.

    Wspomina się, że Borsuki zostaną zamówione w II kwartale 2024r. Oby tak się stało.

    1. Weneda 1977

      Właśnie bo czas ucieka.

Reklama