Reklama

Polityka obronna

Brak marynarzy i pogoda zatrzymuje w portach irlandzkie okręty

Patrolowiec „William Butler Yeats” w trakcie zatrzymania zarejestrowanego we Francji statku rybacki działający w irlandzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej
Autor. Irish Naval Service/Facebook

Irlandzka Służba Morska ma coraz większy problem ze skompletowaniem załóg dla swoich nielicznych okrętów patrolowych. Kłopoty te już wcześniej doprowadziły do przymusowego zmniejszenia liczby jednostek pływających. Teraz tym okrętom co zostały, ogranicza się liczbę wykonywanych zadań patrolowych.

Reklama

Sytuacja kadrowa w Irlandzkiej Służbie Morskiej (odpowiednik polskiej Marynarki Wojennej) staje się coraz gorsza pomimo dotychczasowych prób naprawienia sytuacji. Z powodu braków etatowych, tylko w okresie od 1 do 26 stycznia 2023 roku, trzeba było odwołać tzw. „dwanaście dni patrolowych" – a więc co drugi dzień.

Reklama

Winę za tą sytuację próbuje się częściowo zrzucić na pogodę, jednak w rzeczywistości irlandzkie, pełnomorskie okręty patrolowe mają możliwość działania nawet w najtrudniejszych warunkach atmosferycznych. Wymaga to tylko odpowiednio przeszkolonej i pełnej załogi a z tym w Irlandii jest coraz większy problem. Doszło nawet do kuriozalnej sytuacji, że z powody braków etatowych podjęto decyzję o wycofaniu z linii 8 lipca 2022 roku dwóch z ośmiu irlandzkich okrętów patrolowych: „LÉ Eithne" (P31) typu Eithne wprowadzonego do służby w 1984 roku (o wyporności 1920 ton) oraz „LÉ Ciara" (P42) typu Peacock wprowadzonego do służby w 1988 roku (o wyporności 712 ton).

Ta liczba skurczyła się obecnie z sześciu do czterech jednostek pływających, ponieważ dwudziestoletnie patrolowce typu Roisin o wyporności 1500 ton: „Le Niamh" i „Le Roisin" (obecnie w remoncie średnim)  zostały również wycofane z eksploatacji i przesunięte do „rezerwy operacyjnej". W aktywnej służbie pozostały więc tylko cztery okręty patrolowe typu Samuel Beckett. Są to jednostki nowe (wprowadzone do służby w latach 2014-2019) o wyporności 2256 ton i długości 90 m. Zapewniają więc wcześniej niespotykany komfort 44-osobowej załodze, ale i tak chętnych do takiej służby jest coraz mniej. Tym bardziej, że na poszczególnych okrętach liczba marynarzy spada niekiedy do 35 osób (co przerzuca obowiązki osób nieobecnych na pozostałych).

Reklama

Powodem tego są przede wszystkim zbyt niskie płace oraz praca związana ze spędzaniem zbyt wielu godzin na morzu, często w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. To właśnie z tego powodu z roku na rok liczba osób odchodzących ze służby jest większa niż przyjmowanych do pracy. W ten sposób personel irlandzkiej marynarki wojennej zmniejszył się 1094 do 800 ludzi. Te braki powodują jeszcze większe obciążenie dla pozostałego personelu. W 2022 roku były więc osoby, które spędziły na pokładzie swojego okrętu 320 dni.

Według oceny departamentu obrony Irlandii zagrożone jest w ten sposób „bezpieczeństwo narodowe państwa", ponieważ siły morskie „nie są w stanie nadzorować 200-milowej wyłącznej strefy ekonomicznej Irlandii na Atlantyku". Problem jest duży, ponieważ Irlandia uzyskała zgodę na rozszerzenie swojej morskiej, wyłącznej strefy ekonomicznej z 200 Mm do granicy szelfu kontynentalnego. Odpowiada więc obecnie za akwen o powierzchni 480 000 km2.

Pomóc w tym może tylko zwiększona rekrutacja do służby w 2023 roku. Nie pomoże natomiast wycofywanie okrętów, ponieważ pozostały już tylko cztery i to nowe jednostki pływające. Brak patrolowców może mieć duży wpływ nie tylko na samo bezpieczeństwo Irlandii, ale również na gospodarkę morską. Jednym z głównych zadań irlandzkich patrolowców jest bowiem ochrona rybołówstwa. A bez odpowiedniego nadzoru strefy połowowe mogą zostać szybko ogołocone z ryb.

O wadze problemu może świadczyć fakt, że tylko w 2023 roku irlandzka marynarka wojenna zatrzymała już trzy statki rybackie za naruszenie przepisów połowowych (w tym niemiecki i francuski).

Reklama

Komentarze (3)

  1. Wicher999

    Ten problem jest wszędzie na świecie, kompletny brak zainteresowania służbą w wojsku. Europejczycy mają ten problem, Amerykanie mają ten sam problem, może w tym roku wypełnią plany rekrutacyjne, chociaż wątpię. Jeśli obecne trendy się utrzymają, to za 10-20 lat siły zbrojne w świecie zlikwidują się same

    1. Mama Leona

      @Wicher999 "Kompletny brak zainteresowania" by mielić innych lub samemu zostać zmielonym, to nie byłby wcale objaw choroby, gdyby się tak zastanowić... problem w tym, że to wcale nie jest "kompletny brak zainteresowania", zawsze gdzieś ktoś da się podkręcić, albo od urodzenia głowę ma chorą.

  2. Był czas_3 dekady

    Dzisiaj człowiek/żołnierz/marynarz chce siedzieć w cieplarnianych warunkach przed ekranem monitora i sterować zdalnie dron dżojstikiem, a nie narażać swoje życie i zdrowie na polu walki czy na morzu. Wniosek stąd taki, że trzeba iść w "dronizację" gdzie się tylko da.

    1. Eee tam

      Dokładnie a od ciężkiej roboty to są w XXI wieku roboty!

  3. easyrider

    No cóż, trzeba życzyć jeszcze więcej "postępu", "pacyfizmu" i bredni o "nowoczesnym" patriotyzmie. Niedawno były dwa artykuły dotyczące analogicznych problemów w Kanadzie.

Reklama