Na ponad 700 milionów maili wysłanych rocznie do Pentagonu, tylko około 98 milionów jest klasyfikowanych jako „użyteczne”. Reszta została zaliczona do ataków hakerskich lub spamu.
Informację o intensywnym bombardowaniu Pentagonu przez niechcianą korespondencje przekazał generał Alan Lynn, dyrektor agencji ds. bezpieczeństwa informatycznego DISA (Defense Information Systems Agency).
Jest to kolejny dowód, że zagrożenie pochodzące z cyberprzestrzeni jest jednym z największych problemów amerykańskich sił zbrojnych. Jako szczególnie niebezpieczny uznano kierunek chiński. Jak się bowiem okazuje, Chińczycy nie koncentrują się jedynie na siłach zbrojnych, które są coraz lepiej przygotowane do cyberobrony, ale również penetrują środowisko cywilne atakując przemysł, amerykańskie agencje rządowe, a nawet dyplomatów.
Co gorsza, jak na razie nie znaleziono sposobu na przerwanie ataków. Pomysł zastosowania sankcji wobec Chin, podobnych jakie zastosowano wobec Rosji, prawdopodobnie nigdy nie zostanie zrealizowany. Na przeszkodzie stoją coraz szersze kontakty biznesowe i straty, jakie z powodu ich przerwania ponieśliby Amerykanie.
Jak na razie pozostaje więc jedynie lepiej organizować obronę i cały czas uczulać użytkowników sieci na możliwe ataki.
Tomek
Może USA powinny zacząć odbijać piłeczkę w stronę Chin tak żeby skosnoocy zobaczyli jak to miło jest jak się traci plany i projekty...
Tytus
Tylko co niby mieli by takiego wykraść z Chin czego sami nie potrafią zrobić? Demokrację ludową?
Ecik
Niestety, teraz jeszcze amerykanie nie mają co ukraść chińczykom. Ale za 10 lub 20 lat to kto wie?