- Analiza
- Wiadomości
ORP „Ślązak” – powtórka z Gawrona
Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdziło kilkunastomiesięczne opóźnienie w programie przebudowy korwety wielozadaniowej Gawron na okręt patrolowy ORP „Ślązak”. Jak na razie nie wiadomo, kto za to odpowie. Wiadomo natomiast, kto za to zapłaci.

Opóźnienia i wzrost kosztów w programie budowy ORP „Ślązak”
Według Ministerstwa Obrony Narodowej wstępnie szacowany okres opóźnienia w budowie okrętu ORP „Ślązak” „…to kilkanaście miesięcy. Potwierdzenie ww. terminu możliwe będzie po przedstawieniu przez SMW szczegółowego harmonogramu dalszej budowy okrętu, który ma być opracowany do końca I kwartału 2016 r.”.
Konsekwencją tego przesunięcia będzie nie tylko brak przez ponad rok tak potrzebnego Marynarce Wojennej okrętu, ale również koszty, które trzeba będzie ponieść za jego pobyt na terenie Stoczni MW w Gdyni oraz za dodatkowe prace, które prawdopodobnie trzeba będzie wykonać, by dokończyć jego budowę.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez MON „Całkowity koszt budowy wynikający z umowy wraz z aneksami zawartej z SMW S.A. w upadłości likwidacyjnej to 675,97 mln zł.”. Poprosiliśmy resort obrony o informację, o ile ten koszt może się zwiększyć w wyniku obecnych problemów. Jak na razie otrzymaliśmy jedynie odpowiedź, że „ocena wzrostu kosztów umowy możliwa będzie po ustaleniu ostatecznego okresu opóźnienia tj. do końca I kwartału 2016 r.”. Ale już teraz wiadomo, że suma ta wzrośnie – i to znacznie.
Polski okręt patrolowy będzie więc kosztował w sumie kosztował ponad miliard złotych i będzie prawdopodobnie najdroższym i najdłużej budowanym okrętem patrolowym na świecie. Dla porównania duże okręty patrolowe typu Holland, dostarczane dla holenderskich sił morskich przez zakłady stoczniowe Damen w Rumunii i Holandii (o wyporności 3750 ton) kosztowały około 150 milionów euro za sztukę. Natomiast najnowsze brytyjskie okręty patrolowe typu River (o wyporności około 2000 ton) to koszt około 150 milionów funtów za sztukę. Przy czym Hollandy były średnio budowane przez 4 lata, patrolowce typu River - od 4 do 5 lat.
Kto winien?
Nowe Ministerstwo Obrony Narodowej wyraźnie zmieniło podejście do sposobu informowania o programie Gawron/Ślązak. Obecny resort obrony nie czując się winnym za całą tą sytuację, jak na razie uczciwie ujawnia to, co już wiadomo i próbuje zaradzić temu, co się stało. Nie będzie to łatwe, ponieważ umowy zostały prawdopodobnie tak podpisane, by nikt za nic nie odpowiadał.
Do dzisiaj nieznany jest nawet sposób, w jaki zamierzano realizować program Ślązak. Zgodnie z logiką, Stocznia Marynarki Wojennej, z którą podpisano umowę na dokończenie budowy okrętu 23 września 2013 r. (w obecności premiera Tuska i ministra Siemoniaka) powinna kierować całym przedsięwzięciem i dopowiadać za wszelkie opóźnienia. Inspektorat Uzbrojenia miał jednak inną wizję tego zadania.
Na nasze konkretne pytanie: „Kto był liderem konsorcjum (kto odpowiadał za całość programu)?” otrzymaliśmy od resortu obrony odpowiedź, że: „Budowa okrętu patrolowego t. Ślązak realizowana jest przez SMW S.A. w upadłości likwidacyjnej. Natomiast dostawy, montaż i integracja elementów ZSW (jako dostawy armatorskie) są realizowana na podstawie odrębnych umów z Thales Nederland B.V. oraz Przedsiębiorstwem Badawczo - Produkcyjnym Enamor Sp. z o.o.”.
Wcześniej dostawa armatorska oznaczała, że wykonawca prac miał za zadanie zamontować zgodnie z instrukcją poszczególne, dostarczone wcześniej systemy i nadzorować proces ich uruchamiania przez producentów. Coś jednak w tym schemacie nie zadziałało, ponieważ zgodnie informacją przekazaną w październiku 2015 r. przez MON, koncern Thales już dostarczył 100% elementów Zintegrowanego Systemu Walki. System ten miał być według resortu obrony sukcesywnie montowany, ale ostatecznie został ot zmagazynowany na trenie SMW. I co gorsza jak na razie nie ma informacji, by jego montaż się rozpoczął.
Nastąpiła sytuacja patowa. Dostawcy uważają, ze wykonali swoje zadanie, ponieważ dostarczyli sprzęt do montażu, natomiast z nieujawnionego powodu się go nie montuje. Dodatkowo według pracowników SMW, to nie ona odpowiada za terminowość zakończenia prac. Co więcej pracownicy ci uważają, że w przypadku budowy prototypu może nastąpić przesunięcie terminu. Nie można mieć więc do nich pretensji, a wszelka krytyka tej sytuacji jest atakiem na polski przemysł, który trzeba chronić.
Czy ktoś kontrolował przebieg programu Ślązak?
Podjęcie się jakiekolwiek zadania powinno być zawsze poprzedzone analizą, co do kosztów i czasu jaki jest potrzebny, by prace zakończyć. Takie szacunki powinny być wykonane zarówno przez zamawiającego, jak i wykonawcę. W pierwszym przypadku chodzi o pewność, że państwowe pieniądze zostaną wydane optymalnie. W drugim – o dbałość by zakład nie poniósł strat poprzez źle skalkulowane działania. Tymczasem Inspektorat Uzbrojenia zlecił zadanie niewykonalne, a Stocznia Marynarki Wojennej podjęła się jego wykonania, zupełnie nie przejmując się ewentualnymi konsekwencjami fiaska całego programu.
Najbardziej ryzykowny był założony czas realizacji programu. Jest mało prawdopodobne, by to Inspektorat Uzbrojenia narzucił SMW termin oddania ORP „Ślązak” wskazując konkretnie listopad 2016 r. Najprawdopodobniej to więc „specjaliści” ze Stoczni Marynarki Wojennej przygotowujący harmonogram prac się pomylili – i to prawie dwukrotnie. Zrobili to chociaż bardzo dobrze znali stan Gawrona, opiekując się jego kadłubem przez ponad 10 lat.
Tymczasem dziennikarze Defence24.pl już przy podpisaniu umowy wskazywali, że ten termin trzeba przesunąć, ponieważ w przypadku tak skomplikowanej jednostki nie da się jej dokończyć tak szybko. Specjaliści ze SMW i Inspektoratu Uzbrojenia twierdzili jednak inaczej. Teraz należy tylko wyjaśnić, czy zrobili to z braku kompetencji, czy też rzeczywiście stało się coś niespodziewanego. Tego dowiemy się pod koniec I kwartału br.
Proponujemy jeszcze wyjaśnić sprawę związaną ze zmową milczenia, co do faktu wystąpienia kilkunastomiesięcznego opóźnienia. Oczywiście zapytaliśmy się resortu obrony, kiedy rzeczywiście Inspektorat Uzbrojenia i MON wiedziały o opóźnieniu w programie. Wyjaśniono nam, że „Na przełomie października i listopada 2015 r. przeprowadzono nadzór służbowy nad realizacją umowy, w wyniku którego stwierdzono zaistnienie opóźnień w realizacji”. Dlatego przypomnijmy, że pułkownik Jacek Sońta poinformował 29 października 2015 r. redakcję Defence24.pl, że: „…budowa okrętu realizowana jest zgodnie z umową i przyjętym harmonogramem.”
Według nas o opóźnieniach wiedziano o wiele wcześniej, ale ukrywano to prawdopodobnie, by można było w międzyczasie zlecić Stoczni Marynarki Wojennej budowę trzech nowych okrętów patrolowych z funkcją zwalczania min i trzech okrętów obrony wybrzeża. Zadziałało, bo takie wstępne zlecenie już zostało złożone, a pracownicy Inspektoratu Uzbrojenia i Polskiej Grupy Zbrojeniowej nie mieli żadnych zastrzeżeń ,co do możliwości wykonania tego zadania przez SMW. Uznali tym samym, że ludzie ze Stoczni Marynarki Wojennej, którzy szacowali koszty i harmonogram Ślązaka potrafią to zrobić również w przypadku o wiele bardziej skomplikowanych programów Miecznik i Czapla.
Wyniki obecnie prowadzonego dochodzenia wykażą, czy obecne władze MON będą tego samego zdania.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS