Reklama

Geopolityka

Nowe transportery US Army jeszcze w tym roku

Fot. BAE Systems
Fot. BAE Systems

BAE System zapowiedziało, że pierwsze transportery AMPV (Armored Multi-Purpose Vehicles) zostaną ukończone w październiku 2016 roku. Zgodnie z harmonogramem US Army ma otrzymać 29 pojazdów do końca br.

Od stycznia 2015 roku BAE Systems jest uczestnikiem programu AMPV, zaliczanego do najważniejszych obecnie dla rozwoju i funkcjonowania amerykańskiej armii, w szczególności ciężkich brygadowych zespołów bojowych. Albowiem program Armored Multi-Purpose Vehicle dotyczący opracowania i uruchomienia produkcji transporterów AMPV jako następcy transporterów M113, które służą już w armii amerykańskiej od ponad pół wieku. Przygotowywane są one w pięciu wersjach: wielozadaniowego transportera, wozu dowodzenia, nośnika moździerza oraz dwóch odmian medycznych.

Koncern BAE Systems rozwija pojazd oparty na podwoziu bojowego wozu piechoty Bradley i zmodernizowanego działa samobieżnego M109. Dzięki temu AMPV gwarantuje znaczną unifikację z pojazdami znajdującymi się na uzbrojeniu Armored Brigade Combat Team (ABCT), dla których jest dedykowany. Takie rozwiązanie ma nie tylko ułatwić logistykę, ale też obniżyć koszty wprowadzenia do służby i eksploatacji.

Kontrakt podpisany przez Pentagon obejmuje 383 mln dolarów na 52 miesięczny program budowy 29 pojazdów reprezentujących wszystkie warianty. W umowie zawarta jest również opcja opracowania i uruchomienia produkcji przedseryjnej 289 transporterów. Po jej realizacji łączna wartość kontraktu może wzrosnąć do 1,2 mld dolarów.

Przewiduje się, że łącznie Stany Zjednoczone będą chciały zakupić 2,907 pojazdów AMPV, w tym 386 w wersji nośnika moździerza 120 mm, 993 sztuk wozów dowodzenia oraz ponad tysiąc pojazdów w wersji medycznej (w dwóch odmianach) i 216 wielozadaniowego transportera.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. 45

    Ludzie,czytajcie ze zrozumieniem . To nowe nie będzie woziło ludzi. Mtbl to taki odpowiednik po naszej stronie. Chodzi o unifikacje z Bradleyem i M-109. Po co wciskacie tu kto Rosomak. To nie pływa bo Bradley nie pływa a Abrams nie sforsuje rzeki po dnie. Na pustynie to wystarcza. Na to stać US Army. Nie ma kasy więc nic nowego nie będzie. Stara bida.

  2. kkkk

    Może by kupili od Polski Rosomaki w ramach jakiegoś offsetu? Oby zechcieli ale pomarzyć można

  3. Miszczu

    45-tonowe transportery? W XXI wieku? To nieporozumienia, przecież wszyscy wiemy że transportery nie powinny być silnie opancerzone, liczy się lekkość, mobilność i pływalność - przykładem ideału jest "nasz rodzimy" Rosomaczek (odchudzona wersja AMV Patria) .Jeśli ktoś z USA ma wątpliwości to proszę się skontaktować z polskim MON, oni wytłumaczą o co biega. Jeszcze USA mogą uniknąć błędu, nie idźcie tą drogą. Jak myślicie kamaraden, czyja koncepcja jest właściwa US Army czy polskiego MON?

    1. Tomasz

      Na całym świecie rozumie się jedno, to wyszkolony żołnierz jest najważniejszym zasobem, który należy chronić. Tylko on może obsługiwać zaawansowany technologicznie sprzęt. Niestety, ta nauka nie dociera do Polskiego MON, który doktrynę czerpie z lat 70 ubiegłego stulecia i który za nic ma postęp w sposobie prowadzenia działań zbrojnych we współczesnym świecie. Jako argument podaje się, że Mazury mają dużo jezior i przez rzekę trzeba się przeprawić. Tak rzeczywiście robiono 40 lat temu, ale nie dziś. Okupuje się ważne ośrodki dowodzenia, centra telekomunikacyjne, komunikacyjne, ośrodki miejskie, fabryki, miejsca z którego można kontrolować znaczny teren i wyprowadzić natarcie. Tymi terenami nigdy nie będą sadzawki i bagniska, bo tam nic nie ma i nie mają żadnego znaczenia strategicznego. Od 40 lat nie zdobywa się terenów "za rzeką" wysyłając tam pływające transportery. Przy takim nasyceniu środkami przeciwpancernymi jakie ma współcześnie piechota przeciwnika, takie transportery zostaną zniszczone, nie oddając jednego strzału. Nieprzyjaciela "po drugiej stronie rzeki" likwiduje się artylerią i rakietami. Na tak oczyszczony teren można spokojnie przepłynąć przeprawami budowanymi przez wojska inżynieryjne. Jak długo MON będzie dawał kolejne przykłady swojej niekompetencji ?

    2. Prześmiewca

      No i właśnie ta pływalność jest kluczowa, absolutnie kluczowa na współczesnym polu walki

    3. kolo

      Mam pytanie.Co znaczy "nasz rodzimy"?Zdaje się że Rosomaki są raczej na licencji, czyli nie "nasze rodzime"...

  4. qqqq

    Polski BWP ma być do użytku w strefie przesmyku suwalskiego czyli musi mieć możliwość pływania. Co ćwiczono na anakondzie? Zdobycie mostu. Mosty są ważne. Dlatego ważna jest możliwość przeprawy bez mostów. Sama możliwość takiego manewru to konieczność przygotowania się na niego przez przeciwnika. Wielu z was na tej stronie patrzy tylko z jednej perspektywy: misja quasi-milicyjna zagraniczna na bliskim wschodzie. Do takich rzeczy wymyślono wtedy mrapy za ułamek ceny Rosomaka albo BWP. Poza tym nie można się wpędzić w ślepą uliczkę zwiększania masy pojazdów kosztem innych parametrów. Nawet ciężki, niepływający bpw, wspierany czołgami Leopard nic nie da jeśli nie będzie wsparcia artylerii i środków rozpoznania (używanych do naprowadzania artylerii jak i przez wojska pancerne). Bez równowagi w siłach zbrojnych ciężki BWP, nawet w rodzaju Namera nic nie da. Po prostu przeciwnik użyje mocniejszych ppk lub artylerii i tyle.

    1. grogreg

      Do tego sluza samoboezne przeprawy mostowe. Ktorych to polska armia ma kilka a i to przestarzalych. Ale lepiej trwonc srodki i czas na godzenie ognia i wody.... ochrony pancernej i plywalnosci niz wdrozyc pojazdy klasy AAAB, prawda?

  5. Rain Harper

    Sprzedamy im wieżę RAKa?

    1. Realista33

      Lepiej z Rosomaka albo wieże Babel

  6. djdodjrrnrb

    obecnie nie już dylemtów z poprzednich dekad typu mobilność, tylko jak pojazd ma przetrwać trafienia z RPG-29 zza winkla

Reklama