Reklama

Geopolityka

Niemcy: Polityka obronna na drodze jamajskiej koalicji? "Trudne negocjacje" [KOMENTARZ]

Fot. European People's Party
Fot. European People's Party

Prognozy okazały się trafne - tak jak pokazywały przedwyborcze sondaże, w niedzielnych wyborach do Bundestagu zwyciężyła chadecja. Na drugim miejscu uplasowała się SPD, a trzecie miejsce zdobyła eurosceptyczna Alternatywa dla Niemiec. Obecnie najczęściej zadawane pytanie dotyczy tego z kim Angela Merkel utworzy nowy rząd. Polityka obronna, a w szczególności modernizacja armii może być jedną z kluczowych kwestii spornych dla nowo powstałej koalicji.

Mimo wyborczego sukcesu CDU/CSU partia zanotowała duży odpływ głosów w porównaniu z wyborami w 2013 r. W tym roku na chadecję głosowało 33 proc. uprawnionych, czyli o 8,5 punktów procentowych mniej niż cztery lata temu. Mniejszy spadek zanotowali socjaldemokraci, którzy z 20,3 proc. głów uplasowali się na drugim miejscu w wyborczym wyścigu. Wynik o 5,2 proc. gorszy niż w poprzednich wyborach jest porażką dla partii, która jeszcze w marcu cieszyła się poparciem oscylującym w granicach 31 proc., a tym samym dla jej nowego lidera Martina Schulza, któremu ugrupowanie zawdzięczało wzrost popularności. 

Do Bundestagu powraca liberalna FDP, na którą zagłosowało 10,7 proc. wyborców. Jednak jednym z najważniejszych rezultatów tych wyborów jest wejście do Bundestagu AfD - z 12,7 proc. jest ona trzecią siłą w parlamencie. Oznacza to, że po raz pierwszy od 1961 r. w ławach poselskich zasiądzie partia skrajnie prawicowa. Największe poparcie AfD zanotowała wśród grupy osób nieuczestniczących w poprzednich wyborach (1,2 mln głosów) oraz tych, które w 2013 r. oddały swój głos na chadecję (980 tys.).

Zauważalny jest również geograficzny podział głosów. Podczas gdy zarówno we wschodniej, jak i zachodniej części kraju najwięcej głosów zebrała CDU/CSU, to w landach wschodnich AfD cieszy się poparciem aż 22,3 proc. wyborców - o 5,7 punktów procentowych mniej niż chadecy. W landach wschodnich skrajna prawica zebrała 11,1 proc. co dało jej drugie miejsce za SPD (22,1 proc.).

Pytanie, które komentatorzy zadawali sobie już przed wyborami dotyczy kształtu nowej koalicji. CDU/CSU nie zdobyła większości pozwalającej na samodzielne rządy, a scenariusz, w którym doszłoby do powtórki z 2009 r., kiedy to stworzyli koalicję z FDP nie może dojść do skutku ze względu na zbyt niskie poparcie dla liberałów. Obecnie pod uwagę brane są dwa scenariusze. Pierwsze to utworzenie nowego-starego rządu tzw. wielkiej koalicji z SPD. Ta opcja jest jednak mało prawdopodobna, czego wyraz dał przewodniczący partii podczas wieczoru wyborczego, zapowiadając nowy początek dla SPD jako "silnej opozycji".

Po słabym wyniku wyborczym oraz kolejnej przegranej SPD w wyborach federalnych socjaldemokraci planują odbudowę swego potencjału przed następnymi wyborami w 2021 r. Warunkiem do tego jest wyjście z koalicji z CDU/CSU, tak aby stworzyć rzeczywistą alternatywę dla wyborców. Czy jednak powtórka starej-nowej koalicji jest definitywnie wykluczona? Niekoniecznie. Wyborcza porażka partii pod przywództwem Schulza stawia znak zapytania wobec jego dalszego przywództwa. Co więcej, w obliczu fiaska utworzenia koalicji z innymi ugrupowaniami, alternatywą dla rządu CD/CSU - SPD byłyby nowe wybory, a te mogłyby oznaczać umocnienie dla CDU/CSU i AfD. Niewykluczone zatem, że w takiej sytuacji socjaldemokraci zdecydowaliby się po raz kolejny stworzyć rząd z Angelą Merkel.  

Scenariuszem, o którym najczęściej mówi się w kontekście nowego rozdania politycznego jest tzw. jamajska koalicja. Nazwa pochodzi od kolorów kojarzonych z partiami, które miałyby ją tworzyć. Połączenie barw przywodzi na myśl żółto-zielono-czarną flagę karaibskiej wyspy. W tej wersji nowy rząd mieliby tworzyć chadecy (kolor czarny), FDP (żółty) oraz Zieloni. Utworzenie gabinetu składającego się z tych ugrupowań będzie jednak niezwykle trudne. Przede wszystkim problemem jest to, że wymienione partie stoją na przeciwnych biegunach politycznych, co znajduje wyraz także w kwestiach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. 

W programie Zielonych znajdziemy postulaty dotyczące redukcji zbrojeń Niemiec i Europy oraz globalnego wyeliminowania broni atomowej, co w przypadku Niemiec oznaczałoby pozbycie się z ich terytorium amerykańskich bomb nuklearnych przechowywanych w Nadrenii-Palatynacie. Warto przypomnieć, że Białej Księdze polityki obrony i bezpieczeństwa opublikowanej w 2016 roku (już po agresji Rosji na Ukrainę) przez rząd CDU/CSU i SPD stwierdzono, że strategiczne zdolności nuklearne NATO, szczególnie Stanów Zjednoczonych, są zasadniczą gwarancją bezpieczeństwa sojuszników. Niemcy są integralną częścią polityki nuklearnej i planowania Sojuszu, jako uczestnik programu Nuclear Sharing.

Według Białej Księgi, zgodnie z koncepcją strategiczną Paktu z 2010 roku Berlin chce uczestniczyć w tworzeniu warunków do rozbrojenia jądrowego (koncepcja zakłada utrzymanie broni jądrowej NATO tak długo, jak istnieje zagrożenie jej użycia). Punkt dotyczący broni nuklearnej jest o tyle ważny, że sprzeciw wobec jej obecności na ternie Niemiec był jednym z filarów, które legły u podstaw utworzenia partii Zielonch w 1980 r. Przeciwne stanowisko, bliskie CDU/CSU zajął lider FDP Christian Lindner, który skrytykował pomysł wycofania amerykańskiej broni atomowej. Postulat ten w czasie kampanii został przedstawiony przez szefa SPD Martina Schulza.

Czytaj więcej: Niemcy: co z polityką zagraniczną i bezpieczeństwem po wyborach? [7 PUNKTÓW]

Zieloni sprzeciwiają się również kontynuacji dążeń do osiągnięcia przez Niemcy poziomu 2 proc. PKB przeznaczanych na armię, postulując zamiast tego wydawanie większych środków na globalny rozwój, co zdaniem przedstawicieli partii ma zapobiec nowym konfliktom oraz poprawić stan globalnego bezpieczeństwa. 

W tym punkcie Angela Merkel może liczyć jednak na poparcie FDP, które w swoim programie zapisało dojście do 2-procentowego poziomu w 2024 r. oraz wzmocnienie potencjału Sojuszu. Wspólnym mianownikiem wszystkich trzech partii jest natomiast pogłębienie współpracy wojskowej w ramach UE. Bez zgody nowego Bundestagu na zwiększanie wydatków obronnych i zawieranie kontraktów zbrojeniowych proces odbudowy zdolności Bundeswehry, rozpoczęty w dość wolnym tempie po rosyjskiej aneksji Krymu, może zostać zahamowany a nawet odwrócony.

Wydaje się zatem, że "jamajski" eksperyment będzie dość trudny do przeprowadzenia, zważywszy na stanowisko Zielonych. O ile program FDP jest w dużej mierze zbieżny z postulatami chadecji, o tyle przedstawicieli lewicy będzie niełatwo przekonać do zaakceptowania stanowiska dwóch pozostałych partii w wymienionych kwestiach w umowie koalicyjnej. Po okresie wyborczym, Niemcy wchodzą zatem w okres wymagających negocjacji. 

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. werte

    Popieram Zielonych w kwestii przeniesienia amerykańskiej broni atomowej z Niemiec poza granicę kraju i od razu sugeruję Waszyngtonowi kierunek na wschód. Najlepiej do Polski.

    1. luka

      Też bym tak chciał, ale niestety najbardziej prawdopodobnym kierunkiem będzie Holandia.

  2. d.

    To na Jamajce jest jakaś koalicja ? Gdyż jeśli chodzi o rurociąg, byłaby to koalicja jamalska, nie jamajska.