Reklama

Siły zbrojne

NATO otwiera wschodnią flankę [KOMENTARZ]

Planowane do podjęcia decyzje mają "otworzyć" wschodnią flankę NATO na siły wzmocnienia. Fot. U.S. Army/Visual Information Specialist Markus Rauchenberger
Planowane do podjęcia decyzje mają "otworzyć" wschodnią flankę NATO na siły wzmocnienia. Fot. U.S. Army/Visual Information Specialist Markus Rauchenberger

Dziś rozpoczyna się spotkanie ministrów obrony NATO, w trakcie którego mają zostać podjęte decyzje dotyczące stworzenia dwóch dowództw, kluczowych dla możliwości wzmocnienia obrony wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego. W pierwszym dniu spotkania resort obrony reprezentować będzie podsekretarz stanu w MON Tomasz Szatkowski.

Podczas rozpoczynającego się, dwudniowego spotkania szefów resortów obrony NATO poruszane będą kwestie cyberobrony, kontynuowania misji w Afganistanie czy odpowiedzi na zagrożenie ze strony Korei Północnej. Jednym z najważniejszych punktów jest jednak stworzenie dwóch dowództw, odpowiedzialnych za ochronę morskich szlaków komunikacyjnych między Ameryką i Europą, jak i koordynację przerzutu żołnierzy i sprzętu po kontynencie.

W ten sposób Sojusz Północnoatlantycki chce odpowiedzieć na konieczność odbudowy zdolności szybkiego przemieszczania sił wzmocnienia do zagrożonego rejonu. W czasach Zimnej Wojny takie działania były regularnie ćwiczone i doskonalone. Co więcej, dowódcy dysponowali dokładnymi danymi dotyczącymi infrastruktury (np. nośności dróg i mostów) w rejonie planowanych działań czy na drogach przerzutu.

Po zakończeniu Zimnej Wojny i rozszerzeniu NATO Sojusz skupiał się na misjach ekspedycyjnych, zwykle rozpoczynanych z dużym wyprzedzeniem. Do wybuchu kryzysu na Ukrainie nie wprowadzano też rozwiązań, pozwalających na szybki przerzut wojsk pomiędzy poszczególnymi państwami w czasie pokoju.

To ostatnie ma szczególne znaczenie, gdyż do powodzenia obrony kolektywnej w Europie Środkowo-Wschodniej może być niezbędne przemieszczenie dodatkowych jednostek jeszcze przed wybuchem konfliktu. Jednocześnie, jak wskazywano chociażby podczas konferencji AUSA 2017, politycy raczej nie zdecydują się na wdrożenie przepisów obowiązujących w stanie wojny (już dziś znoszących zdecydowaną większość ograniczeń) zanim dojdzie do otwartych działań, aby uniknąć eskalacji konfliktu.

Przerzut wojsk mogą utrudniać nie tylko infrastruktura czy brak jej rozpoznania (niezbędnego w celu oceny, czy dana droga może zostać użyta np. do przemieszczenia czołgów), ale też procedury prawne. Od pewnego czasu są one doskonalone, ale nadal pozostaje wiele do zrobienia, o czym świadczą choćby problemy, jakie pojawiały się podczas przerzutu amerykańskich jednostek pancernych do Europy.

Czytaj więcej: Przerzut polskimi drogami wyzwaniem dla US Army. Kolizja z udziałem Abramsa podczas testu [ANALIZA]

Nowe dowództwo pozwoli na lepszą koordynację współdziałania pomiędzy państwami, jeżeli chodzi o przerzut wojsk po Europie. Dowódca US Army Europe apelował nawet o stworzenie „wojskowej strefy Schengen”, pozwalającej na szybką dyslokację sił sojuszniczych. Co ciekawe, w listopadzie ub. r. podobny apel zgłosili przedstawiciele niemieckiego Bundestagu, przy okazji przyjmowania ustawy budżetowej na 2017 rok. W Polsce stosowna ustawa usprawniająca przerzut wojsk sojuszniczych weszła w życie w pierwszej połowie 2016 roku.

Czytaj więcej: Polskie przepisy otwarte dla "szpicy". Ustawa weszła w życie 

Z kolei stworzenie dowództwa wspierającego ochronę linii komunikacyjnych między Europą a USA można odczytywać jako potwierdzenie podnoszonej przez dowódców kwestii potencjalnego zagrożenia dla wojsk Stanów Zjednoczonych przerzucanych przez Atlantyk. Pomimo wzmacniania obecności USA w Europie, zdecydowana większość wojsk amerykańskich bazuje dalej w Stanach Zjednoczonych, i w sytuacji konfliktu na dużą skalę konieczny byłby przerzut wojsk pomiędzy kontynentami.

Taka operacja mogłaby zostać zagrożona chociażby przez rosyjskie okręty podwodne, dysponujące uzbrojeniem rakietowym. Powołanie nowego dowództwa będzie ważnym krokiem w kierunku wzmocnienia obrony przed takim zagrożeniem.

Czytaj więcej:  Przeciwko „egzystencjalnemu” zagrożeniu. Odbudowa armii kluczowa dla Europy [5 PUNKTÓW] 

Decyzje planowane do podjęcia przez ministrów obrony NATO stanowią bardzo wyraźny sygnał świadczący o odbudowie zdolności przerzutu wojsk do Europy i na jej terytorium, jakie były utrzymywane w czasie Zimnej Wojny, ale zostały zaniedbane w ostatnich latach. Za powołaniem nowych dowództw muszą iść następne kroki, obejmujące bardzo szeroki zakres zagadnień: od wspólnych ćwiczeń, poprzez doskonalenie sprzętu (np. obrony przeciwlotniczej, potencjału zwalczania okrętów podwodnych), ale też cywilnej infrastruktury. Wreszcie, bardzo istotne jest dostosowanie regulacji prawnych i usprawnienie wymiany informacji pomiędzy państwami, tak aby przerzutu wojsk nie hamowały procedury.

Spotkanie ministrów NATO

Jak informuje rzecznik MON ppłk Anna Pęzioł-Wójtowicz, w trakcie spotkania omówione zostaną m.in. przygotowania do szczytu NATO w roku 2018, wysokość wydatków obronnych, rola sojuszu w zwalczaniu terroryzmu jak również kształtowaniu stabilności w sąsiedztwie Sojuszu i utrzymanie polityki odstraszania, a także wyzwania globalne, w tym sytuacja wokół Korei Północnej. W pierwszym dniu Polskę reprezentował będzie podsekretarz stanu Tomasz Szatkowski.

W Brukseli odbędą się też spotkania: państw najbardziej zaangażowanych we wsparcie Ukrainy w formule „Quint” z udziałem przedstawicieli: USA, Polski, Wielkiej Brytanii, Litwy i Kanady  oraz państw uczestniczących w grupie bojowej eFP na Łotwie (Kanada, Łotwa Hiszpania, Włochy, Polska, Słowenia, Albania). Rozmowy ministrów sojuszu będą dotyczyć również cyberbezpieczeństwa, w tym sposobów wprowadzania uzgodnionych wcześniej zasad budowania bezpieczeństwa cybernetycznego państw członkowskich. W pierwszym dniu resort obrony reprezentować będzie podsekretarz stanu Tomasz Szatkowski. W drugim dniu obrad weźmie udział minister Antoni Macierewicz, przewidziane jest spotkanie ministra z mediami.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Wojciech

    To wszystko ściema. Ruscy są za ciency w uszach żeby zaatakować. Chodzi o poskromienie niepokornych państw i zabezpieczenie interesów. Przykładowo Amerykanie usadowili się tuż obok polskich złóż polimetali (tytan, wanad, żelazo i metale ziem rzadkich) na Suwalszczyźnie szacowanych na 3,5 biliona USD. W tym samego tytanu jest tam więcej niż w całej Rosji. Przypadek? W takich sytuacjach nie ma przypadków.

    1. andys

      Zawsze mówiłem, że na Suwalszczyźnie moieszkaja sami tytani.

    2. Geoffrey

      Ale fantastyka. A co by Amerykanom przeszkadzało już teraz wydobywać te rzadkie metale? Albo pięć lat temu? Czołgami się buduje kopalnie? Jakaś logicznie niedorobiona ta moskiewska wrzutka propagandowa o niedobrych amierikańcach co ponoć nam coś rabują.

    3. starszy oborowy

      Te złoża są 2 km pod ziemią. Ich kompletnie nie opłaca się eksploatować. W RPA, Brazylii czy Australii dużo większe pokłady tych metali zalegają kilka m pod powierzchnią.

  2. Jontek

    To właściwe , trafne kroki ze strony sojuszników NATO . Należą się za to brawa .Moskwa oczywiście nie omieszka zapewniać o swoich reakcjach w odpowiedzi na zwiększenie zagrożenia ale oni tam na Kremlu od zawsze tak kłapią paszczami w podobnych sytuacjach , niech zatem sobie i teraz pokłapią .

  3. As

    Dane dotyczące infrastruktury np nośności mostów itp na pewno są już u Rosjan. Chyba że w obecnej sytuacji wschodni sąsiedzi nie chcą się bawić i przewidują wciśnięcie czerwonego guzika.

    1. xyz

      Co za głupie gadanie! Wciśnięcie czerwonego guzika u nich spowoduje "reakcję łańcuchową" w kilku innych miejscach świata, także wszyscy kończymy na "Marsie"... Obecność Putina na Kremlu jest gwarantem tego, że nikt tam nie wciśnie czerwonego guzika... Facet nie po to gromadzi bogactwa, aby z tego nie korzystać... Gorzej było ze Stalinem, którego poza władzą absolutną nie interesowały żadne inne bogactwa tego świata i w sumie na warunki, które miał do dyspozycji żył raczej skromnie...

Reklama