Siły zbrojne

fot. mil.ru

Moskwa z zachwytem o manewrach z Chinami. "Wspólny desant"

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o zakończeniu ćwiczeń „Morskoje wzaimodiejstwo”, w których uczestniczyła Flota Pacyfiku Federacji Rosyjskiej oraz chińskie siły morskie. Manewry oficjalnie wykazały „nowy poziom interoperacyjności”, a w rzeczywistości były pokazem możliwości zajmowania przez oba państwa niezamieszkałych wysp oraz wspólnego chronienia zajętych w ten sposób terytoriów i akwenów.

W uroczystości zamknięcia manewrów wzięli udział: zastępca dowódcy sił morskich narodowo-wyzwoleńczej armii Chin wiceadmirał Wang Hai oraz zastępca dowódcy rosyjskiej marynarki wojennej wiceadmirał Alieksandr Fiedotienkow. Rosjanin przypomniał, że w czasie ćwiczeń zweryfikowano możliwość współdziałania sztabów i sił w nawet tak skomplikowanych zadaniach jak powietrzno-morska operacja desantowa.

W podsumowaniu wskazano, że w trakcie fazy operacyjnej wykonano ponad 30 faktycznych strzelań z różnego rodzaju systemów uzbrojenia i doszło do wysadzenia z morza na nieumocniony brzeg ponad 250 żołnierzy chińskiej i rosyjskiej piechoty morskiej. Przy czym Fiedotienkow wyraźnie zaznaczał, że taki scenariusz „nie był skierowany przeciwko jakimkolwiek państwom trzecim, natomiast miał na celu wzmacnianie wzajemnego zaufania i zrozumienia między flotami w interesie pokojowego wykorzystania oceanów”.

W podobny sposób wypowiadał się wiceadmirał Wang Hai. Uznał on, że wspólne ćwiczenia: „pogłębiły współpracę, wzmocniły przyjaźni, podniosły możliwości flot, wzmocniły strategiczną więź między naszymi obu krajami”.

fot. mil.ru

Aktywna faza manewrów została przeprowadzona od 15 do 19 września br., po raz pierwszy na wodach północnej części Morza Południowochińskiego - u wybrzeży prowincji Guangdong. Ze strony rosyjskiej wziął w nich udział zespół okrętowy w składzie: dwa duże okręty zwalczania okrętów podwodnych (ZOP) „Admirał Tribuc” i „Admirał Winogradow” (projektu 1155 o wyporności 7570 ton), duży okret desantowy „Piereswiet” (projektu 775/III o wyporności 4400 ton), morski holownik „Ałataj” (projektu 1452 o wyporności 4070 ton), i tankowiec „Pieczenga” (typu Dubna o wyporności 12890 ton). Dowodził nim dowódca Priomorskiej flotylli kontradmirał Wadim Kulicz.

Ze strony chińskiej w działaniach uczestniczyły przede wszystkim dwa niszczyciele: „Guangzhou” i (typu 052B o wyporności 7500 ton) oraz trzy fregaty: „Sanya”, „Daqing” i „Huangshan” (projektu 054A o wyporności 4050 ton).

W trakcie działań morskich ćwiczono: obronę okrętów podczas postoju na kotwicowisku, zwalczanie okrętów podwodnych, operacje poszukiwania i kontroli statków, oswobadzanie jednostek pływających zajętych np. przez terrorystów czy piratów oraz współdziałanie przy prowadzeniu zespołowej obrony przeciwlotniczej („atakowały” cztery chińskie samoloty myśliwsko-bombowe JN-7A).

fot. mil.ru

Najważniejszym i najbardziej spektakularnym elementem manewrów było jednak wysadzenie morskiego i powietrznego desantu na nieumocnionym brzegu. Zadanie wykonano na poligonie w prowincji Guangdong (południowe Chiny). Desant odbywał się przy wsparciu ze strony chińskich samolotów JH-7A oraz artylerii z rosyjskiego okrętu ZOP „Admirał Tribuc” i chińskiej fregaty „Daqing”.

Lądowanie na brzegu został poprzedzone wysadzeniem grup rozpoznawczych z wykorzystaniem chińskich śmigłowców Z-8. Piechota morska była natomiast przerzucana z okrętów z wykorzystaniem 12 pływających transporterów opancerzonych i amfibii.

W sumie w całym ćwiczeniu „Morskoje wzaimodziejstwo”  wzięło udział około 20 jednostek pływających, ponad 20 śmigłowców i samolotów, ponad 250 żołnierzy piechoty morskiej oraz 12 transporterów i opancerzonych amfibii.

Wbrew oficjalnej linii trzymanej przez rosyjski resort obrony ćwiczenie to było mniejsze niż pierwsze manewry „Morskoje Wzaimodziejstwo”, jakie przeprowadzono od 22 do 27 kwietnia 2012 r. na Morzu Żółtym w pobliży miasta Qingdao. Wtedy w ćwiczeniu uczestniczyło: 25 okrętów nawodnych i podwodnych, 13 samolotów, 9 śmigłowców oraz dwa pododdziały wojsk specjalnych.

Dodatkowo w 2016 r. obie strony nie wyznaczyły do ćwiczeń swoich najnowszych i najlepszych jednostek pływających. I o ile w przypadku Rosjan mogłoby to być trudne, ponieważ oni podobnej klasy okrętów nawodnych nowej generacji nie mają, to Chińczycy już tak – np. niszczyciele porównywane do klasy AEGIS typu 052C czy 052D.

Symboliczna była również operacja desantowa, która miała wyraźnie cel propagandowy i nie była nastawiona na opracowanie wspólnych procedur działania.

Reklama

Komentarze (6)

  1. M

    Jakby nie patrzeć nawet całe połączone floty Chin i Rosji to ciągle mniejszy potencjał niż jedna grupa uderzeniowa lotniskowca - jedna z 11 które posiadają Amerykanie.

    1. lo

      podaj dane na swoją obronę. Czy może chodzi o ten ostatni lotniskowiec co 23 msc go remontowali i musiał w popłochu z oceanu spłynąć. Całe Chiny niemal z gospodarką i populacja siedzą nad morzami. Buduja wyspy u sąsiadów będące portami i lotniskami. Chiny dziś nikogo nie chcą atakować, ale na dziś budują bazy obroone i wpływu w bliskim sąsiedztwie. Rakiety i samoloty, zasięg z ich terytorium, zasięg a nowych baz na wyspach. To powoduje, że Chiny na dziś nie muszą mieć wielkiej marynarki by wygrać z USA. Za to USA muszą mieć ogromna marynarkę by do Chin i okolic dotrzeć. Dziś Chinom łatwiej jest się bronić niż atakować USA, dziś rakiety kierowane niszczą okręty na ocenie za niczym nie ukryte. Stosunek sił atak-obrona znacznie się zmienił i tym 1 grupą lotniskowców jak piszesz to amerykanie wiele nie zdziałają. Sami to wiedzą i pchają siły z Atlantyku na Pacyfik i wydłużają misje morskie kosztem żywotności i remontów okrętów. Nowe zakupy okrętów idą wolno bo dług w USA jest ogromny po 2008.

  2. AWU

    Ciekawi mnie ten tajemniczy holownik który zawsze towarzyszy rosyjskim okrętom podczas ich wypraw? Holowniki nie występują w składzie grup uderzeniowych/bojowych USN, RN czy MN? Holownik ten pojawił się nawet u wybrzeży Australii gdy Putin urządził pokaz morskiej "siły" podczas szczytu G20. N.b. "Sydney Morning Herald" skrytykował wówczas dowództwo RAN za wysłanie na spotkanie Rosjan dwóch korwet klasy Anzac wskazując iż bardziej adekwatne było ekspediowanie 2 okrętów ratowniczych Royal Volunteer Coastal Patrol ze względu na kompatybilność generacyjną.

  3. D.

    Gdyby nie broń atomowa to Chińczycy szybko by zajeli Syberię. Rosjanie powinni pamiętać że ich strategicznym konkurentem nie jest Europa ale właśnie Chiny. Patrząc na sprzet to chyba ostatnia dekada kiedy Rosjanie technologicznie są w parytecie z Chinami ... Już widać że w wielu obszarach Chińczycy ich prześcignęli a w innch już nie chcą kupować od Rosji sprzętu to znaczy że opracowali własny lepszy.

    1. Janusz

      A widzisz. Piszesz: gdyby nie broń atomowa to by Chińczycy zajęli. Ale to stwierdzenie ma też drugie dno: dzięki rosyjskiej broni atomowej Chińczycy nigdy nie zajmą.

  4. dk.

    I właśnie na zdjęciu nr 1 widzimy jeden z gąsienicowych pojazdów osadniczych, ostrzeliwujący taką niezamieszkałą przez nikogo wyspę, celem wspólnego zajęcia jej.

  5. Ernest Treywasz

    Te ćwiczenia to presja ze strony Rosji na Waszyngton: Dogadajmy się! jak nas przyprzecie do muru w Europie i będziecie nam robić "wbrew" na Ukrainie, wejdziemy na chińską orbitę oddając im nasza flotę Pacyfiku, czego nie zrobił Chruszczow w 1959. Wtedy będziecie naprawdę w opałach...

    1. WESOŁE USA

      Rosja musi uważać na Chiny, bo nie wiadomo do końca w co grają chińczycy i o co im chodzi. USA raczej nie musi się zbytnio obawiać, bo jest silniejsze militarnie od Rosji i Chin razem wziętych.

    2. duży_drop

      Raczej ruscy będą w opałach, Chiny mają 10 x większy PKB od Rosji, gdyby zniknęło USA jako żandarm światowego porządku to połkną ich bez czkawki

    3. x

      Powinni się spotkać w Kruku. Oni tam się chcą dogadać...

  6. edi

    Ciekawe czy będą zachwyceni jak Chiny wysadzą desant na wschodniej części Syberii ? Moskwa pcha się w łapy sprytniejszego i 10 x większego sąsiada. Chińczycy już się większością w wielu rejonach wschodniej Syberii. Ten ponad miliardowy naród musi mieć przestrzeń życiową a jedyny miejsce które mogą zaludnić to Syberia.

    1. Extern

      Albo chodzi o drogie sprzedanie się USA, albo chodzi o napuszczenie Chin na USA. W sumie ZSRR już podobny manewr odstawił przed II WŚ, w która wszedł jako sojusznik Niemiec chociaż Sowieci dobrze wiedzieli jakie plany wobec nich miał Faszyzm, a wojnę skończyli jako sojusznik Aliantów wyciskając z tego sojuszu jak najwięcej dla siebie. Może teraz scenariusz ma być podobny.

    2. Mietek

      Pytanie czy jest tu jakaś cywilizowana droga. Generalnie już Rosjanki wiążą się z Chińczykami. To wariant mieszania, pokojowy. Rabunkowe wyręby lasów na Syberii dla Chińczyków mogą za parę lat być katastrofą ekologiczną.Dla Rosji, Chińczyków i świata. Wszystkie chinśkie mega projekty ocierały się o katastrofy ekologiczne. Muszą być jakieś nasadzenia, planowanie strategiczne. Zachwytów być nie powinno - to okazywanie słabości.

    3. inny_edi

      @edi Ty się martw o swoje USA żeby na morzu chińskim nie spadły amerykańskie samoloty, albo jakiś niszczyciel nie zatonął