Reklama

Geopolityka

Międzynarodowa koalicja nie ochroni Cieśniny Ormuz [OPINIA]

Konwój tankowców nr 12 w czasie rejsu przez Zatokę Perską 21 października 1987 roku. Na zdjęciu tankowiec „Gas King” z płynącą przed nim fregatą USS „Hawes” i za nim: krążownikiem rakietowym USS „William H. Standley” oraz śmigłowcowcem desantowym dokiem USS „Guadalcanal”. Fot. US Navy/Wikipedia
Konwój tankowców nr 12 w czasie rejsu przez Zatokę Perską 21 października 1987 roku. Na zdjęciu tankowiec „Gas King” z płynącą przed nim fregatą USS „Hawes” i za nim: krążownikiem rakietowym USS „William H. Standley” oraz śmigłowcowcem desantowym dokiem USS „Guadalcanal”. Fot. US Navy/Wikipedia

Wbrew pozorom obecność większej liczby okrętów zachodnich chroniących Cieśninę Ormuz wcale nie musi zwiększyć bezpieczeństwa morskich linii komunikacyjnych na Bliskim Wchodzie, może jednak doprowadzić do ich całkowitego przerwania i to wcale nie ze względu na działania wojenne.

Zachodni specjaliści i opinia publiczna nie mają raczej wątpliwości, że tankowiec „Stena Impero”, płynący pod banderą Wielkiej Brytanii, został zatrzymany w Zatoce Ormuz przez Irańczyków 19 lipca 2019 r. w odpowiedzi na wcześniejsze aresztowanie przez Brytyjczyków tankowca „Grace 1” z irańską ropę dla Syrii, do czego doszło w pobliżu Gibraltaru 4 lipca 2019 r. .

Nie ma tu znaczenia, że władze w Teheranie oficjalnie oskarżają załogę brytyjskiego statku tylko o spowodowanie kolizji z niewielką łodzią rybacką, a więc o naruszenie prawa morskiego. W rzeczywistości balansująca na granicy legalności operacja brytyjskich komandosów (motywowana sankcjami nałożonym na rząd Bashara Assada przez Unię Europejską, do której Iran nie należy, i której zaleceń formalnie nie musi respektować) sprowokowała kontrreakcję irańskich żołnierzy, którzy w mundurach i z narodowymi oznaczeniami wykonali dokładnie taką samą operację. Niestety, zatrzymanie tankowca „Stena Impero” jeszcze bardziej zaogniło sytuację, powstałą na Bliskim Wschodzie po decyzji prezydenta Donald Trumpa o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z umowy nuklearnej zawartej z Iranem i innymi członkami Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Pierwszym sygnałem zbliżającego się zwarcia było spotkanie zorganizowane przez Amerykanów 19 lipca 2019 r. z ponad stu dyplomatami, w trakcie którego Amerykanie zaproponowali zbudowanie koalicji w ramach tzw. Operacji Sentinel, aby podzielić się ciężarem ochrony transportu ropy i innych towarów przez Cieśninę Ormuz.

Celem Operacji Sentinel jest promowanie stabilności morskiej, zapewnienie bezpiecznego przepływu i zmniejszenie eskalacji napięć na wodach międzynarodowych w Zatoce Arabskiej, Cieśninie Ormuz, Cieśninie Bab el-Mandeb i Zatoce Omańskiej… Ta sieć bezpieczeństwa morskiego pozwoli krajom na eskortowanie statków pływających pod ich banderą, a jednocześnie na korzystanie ze współpracy innych, uczestniczących w operacji krajów w celu koordynacji działań oraz zwiększenia morskiej świadomości sytuacyjnej.

Brian Hook - specjalny wysłannik USA do spraw Iranu

Takie wystąpienie wynikało z jasnych wytycznych prezydenta Donalda Trumpa, który nie chce już tak dużego, amerykańskiego zaangażowania w ochronę transportu ropy naftowej. Transport ten jest zresztą, według Waszyngtonu, zupełnie niepotrzebny Stanom Zjednoczonym, a przynosi zyski i tak już bogatym importerom z Bliskiego Wschodu i Azji (w tym przede wszystkim Chinom).

Paradoksalnie, amerykańska propozycja dotycząca Operacji Sentinel uzyskała natychmiast „wsparcie” ze strony… Iranu, który kilkanaście godzin później zaaresztował brytyjski tankowiec „Stena Impero”. I wtedy pomysł Amerykanów podchwyciła poprzedniczka nowego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona - Theresa May, która w ostatnich dniach swojego urzędowania (zakończyła kadencję 24 lipca 2019 r.) zaproponowała stworzenie kierowanych przez Europę (Europe-led) sił do ochrony międzynarodowej żeglugi w Cieśninie Ormuz.

image
Zapas broni przemycanej w Zatoce Perskiej na nieoznaczonej jednostce pływającej prawdopodobnie z Iranu, przeznaczonej najprawdopodobniej dla bojowników Huti w Jemenie (1500 karabinów AK-47 oraz 200 granatników RPG i karabinów maszynowych). Fot. US Navy

Choć Brytyjczycy oficjalnie zaprzeczają, by ich inicjatywa była powiązana ze zwiększającą się presją Amerykanów na Iran, to jednak pozostałe kraje zachodnie, właśnie z tego powodu, bardzo ostrożnie podchodzą do pomysłu zwiększania intensywności działań przy irańskich granicach. Rząd Niemiec niemal od razu, za pośrednictwem ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa, podał, że decyzja o ewentualnym wzięciu udziału w "dowodzonej przez Europę" misji morskiej zapewniającej bezpieczną żeglugę przez Cieśninę Ormuz, zostanie podjęta, gdy cel takiej misji będzie dokładniej określony. Maas podkreślił przy tym, że „Niemcy nie wezmą udziału w amerykańskiej strategii „maksymalnej presji” („maximum pressure” strategy) wobec Iranu”.

Ostatecznie rząd niemiecki odmówił udziału w koalicji przygotowywanej przez Amerykanów, chcąc uniknąć wzrostu napięcia w regionie. Podobnie postąpili Japończycy, którzy nie widzieli sensu w przyjmowaniu antyirańskiego stanowiska Stanów Zjednoczonych i pływania pod amerykańskim patronatem.

Inne stanowisko przedstawił np. rząd duński uznając, że taka inicjatywa może pozytywnie wpłynąć na całą Europę i w związku z powyższym pozytywnie rozważa udział w siłach koalicyjnych. Minister obrony Danii Trine Bramsen od razu podkreśliła, że "królewska, duńska marynarka wojenna jest silna i skuteczna, mogłaby więc aktywnie uczestniczyć w tego rodzaju operacjach". W podobny sposób odpowiedzieli również Włosi i trochę mniej entuzjastycznie Francuzi, dla których dostawy ropy i gazu przez Cieśninę Ormuz są sprawą strategiczną.

Czy eskorta okrętów wojennych może zabezpieczyć Cieśninę Ormuz?

Kiedy rząd Wielkiej Brytanii zaoferował eskortę brytyjskiej marynarki wojennej statkom pływającym przez Cieśninę Ormuz, początkowo zaproponowano jedynie eskortę fregaty HMS „Montrose” i to pod warunkiem, że statki ("pojedynczo lub grupowo") zgłoszą wcześniej takie zapotrzebowanie. Zaznaczono przy tym także od razu, że taka eskorta nie jest obowiązkowa i że Wielka Brytania ma ograniczone siły w tamtym regionie.

Później liczono, że po zwiększeniu liczby zachodnich okrętów eskortowych zabezpieczenie transportu w Cieśninie Ormuz stanie się łatwiejsze. Coraz więcej specjalistów (również w Stanach Zjednoczonych) wskazuje jednak, że międzynarodowa koalicja na morzu eskortująca tankowce w Cieśninie Ormuz nie jest w stanie powstrzymać wrogich działań ze strony Iranu - tym bardziej, że to państwo działa praktycznie na własnym terytorium.

Wynika to z kilku czynników. Najważniejszym jest brak szans, by do stałej ochrony Cieśniny Ormuz zaangażować tak dużą grupę państw, jak w przypadku operacji antypirackiej (w której biorą udział nawet okręty rosyjskie i chińskie). Eskorta będzie więc mogła być przydzielona najwyżej wybranym statkom i to też w ograniczonym zakresie. Trzeba bowiem pamiętać, że chodzi nie o pływanie na otwartym morzu i oceanie, gdzie można zabezpieczyć nawet kilkunastomilową strefę bez dostępu dla innych jednostek pływających, ale o przepłynięcie wąskiej Cieśniny Ormuz, gdzie taka strefa nie będzie mogła mieć nawet kilkuset metrów.

Przypomnijmy, że 19 lipca 2019 r. w pobliżu tankowca „Stena Impero” podobno znajdował się amerykański niszczyciel, który miał nawet polecić przez radio Irańczykom, by przerwali swoją akcję. Irańscy żołnierze jednak zignorowali ten rozkaz i zanim Amerykanie zdążyli podpłynąć bliżej, zajęli brytyjski statek oraz doprowadzili go do swojego portu Bandar Abbas.

Ale nawet gdyby amerykański okręt znajdował się znacznie bliżej, to i tak możliwość reakcji z jego strony byłaby bardzo ograniczona. Nie można bowiem zabronić irańskim jednostkom pływania na wodach terytorialnych Iranu i zawsze trzeba się liczyć z obecnością szybkich łodzi motorowych pod irańską banderą w pobliżu tankowców. Irańczykom wystarczy więc tylko płynąć z drugiej burty statku niż okręt eskorty, by w ciągu kilkudziesięciu sekund dostać się na jego pokład.

 image

Sprawdzenie każdej irańskiej łodzi rybackiej wymaga podpłynięcia do niej dwóch łodzi abordażowo inspekcyjnych – w tym przypadku pochodzących z niszczyciela USS „Cole”. Fot. Brianna K. Green/US Navy

Podobny brak możliwości reakcji wystąpiłby też w przypadku przylotu nad jakiś tankowiec śmigłowca z irańskimi oznaczeniami wojskowymi. Jest mało prawdopodobne, by zachodnie okręty zdecydowały się zestrzelić taki helikopter, mając świadomość, że byłoby to faktycznym rozpoczęciem działań wojennych. Oczywiście, zajęcie tankowca „Stena Impero” zostało uznane przez Brytyjczyków za akt „piractwa państwowego”, jednak z punktu widzenia prawa międzynarodowego byłoby to prawda, gdyby Irańczycy działali skrycie. Oni jednak zajęli brytyjski tankowiec jawnie, ogłaszając to przez radio w czasie akcji abordażowej i wysyłając żołnierzy z dobrze widocznymi oznaczeniami państwowymi.

Prawdą jest, że Amerykanie, Brytyjczycy i inne państwa mogą „siłą”, za pomocą zwiększonej liczby okrętów, spróbować przeszkodzić Iranowi w tego rodzaju oficjalnych działaniach. Wtedy jednak może się okazać, że Irańczycy zaczną używać do blokowania Cieśniny Ormuz środki asymetryczne i to w taki sposób, by nikt im tego nie udowodnił. O tym, że jest to łatwe armatorzy przekonali się po trafieniu na tych wodach 13 czerwca 2019 r. kilkoma pociskami norweskiego tankowca „Front Altair” płynącego pod banderą Wysp Marshalla (o wyporności 111 tysięcy ton) i zaatakowaniu japońskiego gazowca „Kokuka Courageous”.

Nie ma znaczenia, że wszyscy obwiniają za to Teheran, jeżeli brak na to konkretnych dowodów. Na Bliskim Wschodzie wystrzelenie rakiety z brzegu nikogo już nie dziwi i trudno jest udowodnić, by działo się to za zgodą rządu, pod który podlega dane terytorium. Takich bezkarnych sposobów działania asymetrycznego w Cieśninie Ormuz jest zresztą więcej i ich zastosowanie przez Irańczyków może doprowadzić do rozpoczęcia drugiej wojny tankowców.

Wojna tankowców – to już było

O tym, co może się stać w Cieśninie Ormuz, gdy Iran poczuje się zagrożony, już raz się przekonano w czasie tzw. wojny o tankowce (w latach 1984-1988). Była ona częścią wieloletniego, iracko-irańskiego konfliktu zbrojnego, w którym oba państwa próbowały uderzyć również w gospodarkę przeciwnika, przerywając wydobycie i transport ropy (odcinając w ten sposób najważniejsze źródło dochodów).

image
Osłona tankowców przed niewielkimi, szybkimi łodziami jest bardzo trudna nawet w odniesieniu do bardzo blisko znajdujących się tankowców (zdjęcie z 5 maja 2005 roku). Fot. A.Ansarov/US Navy

Jak się okazało, „wojna tankowców” między dwoma państwami na wodach Zatoki Perskiej dotknęła również inne kraje, w tym przede wszystkim Kuwejt, który pozwolił Irakowi na korzystanie ze swoich portów i floty zbiornikowców. Ataki na statki cywilne były prowadzone przez obie strony, ale szczególną aktywność przejawiało irackie lotnictwo, wykorzystując do tego przede wszystkim francuskie samolot Mirage F1EQ i rakiety przeciwokrętowe AM 39 Exocet.

Próbę osłony morskich linii komunikacyjnych w rejonie Zatoki Perskiej podjęli Amerykanie, Francuzi i Brytyjczycy, nie tylko konwojując transportowce ale pozwalając m.in. na podniesienie amerykańskiej bandery i zmianę nazwy przez jedenaście kuwejckich tankowców. Atakowane były również okrety, w tym amerykańska fregata USS „Stark” trafiona w 1987 roku przez dwie rakiet AM 39 Exocet, (zginęło w sumie 37 marynarzy).

Zwiększona obecność okrętów innych państw przyniosła, tak naprawdę, skutek odwrotny do zamierzonego. W odpowiedzi na zablokowanie (lub topienie) swoich okrętów Irańczycy zaczęli bowiem minować wody Zatoki Perskiej i Cieśniny Ormuz, jak również wykorzystywać do atakowania transportowców niewielkie łodzie pływające – w tym przede wszystkim tzw. Boghammary uzbrojone w karabin maszynowy kalibru 12,7 mm lub kilkulufową wyrzutnię rakiet niekierowanych Typu 63 kalibru 107 mm.

Ofiarą tego typu działań była m.in. kolejna amerykańska fregata USS „Samuel B. Roberts”, która poderwała się na minie 14 kwietnia 1988 r. (rannych zostało 10 marynarzy). Napięcie w tym rejonie przyniosło także całkowicie niewinne ofiary - amerykański krążownik USS „Vincennes” zestrzelił w dniu 3 lipca 1988 r. pasażerski samolot Air 655 irańskich linii lotniczych. Zginęło wtedy 270 osób załogi i pasażerów.

 image

Amerykańska fregata USS “Samuel B. Roberts”, która po uszkodzeniu przez minę morską musiała być transportowana na statku „Mighty Servant 2”. Fot. U.S. Department of Defense/Wikipedia

Czy bez Iranu można zapewnić bezpieczeństwo ruchu morskiego w Cieśninie Ormuz?

Decyzja o stworzeniu okrętowych sił koalicyjnych do ochrony ruchu statków w Cieśninie Ormuz jest działaniem czysto politycznym i w rzeczywistości nie zapewni bezpieczeństwa na tak ważnym dla handlu międzynarodowego szlaku morskim. Bez pomocy państw, na wodach których przebiega dany tor wodny (Oman, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Iran), jest to - po prostu - niemożliwe.

Tylko bowiem te państwa mają możliwość nadzorowania ruchu blisko wybrzeża i działań z brzegu, które nie są regulowane prawem morskim, a mogą przynieść bardzo duże perturbacje w ruchu statków. Kraje te zresztą wcale się od tego nie uchylają. Szczególnie Iran podkreśla, że cały czas przygotowuje się do tego rodzaju zadań ćwicząc swoją marynarkę wojenną oraz siły nawodne Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Co więcej, zaprasza do tego rodzaju operacji inne państwa, o czym świadczą planowane na jeszcze ten rok rosyjsko-irańskie manewry morskie w rejonie Cieśniny Ormuz.

Cały świat powinien być wdzięczny Gwardii Rewolucyjnej za utrzymanie bezpieczeństwa w Cieśninie Ormuz.

Hassan Rouhani - prezydent Iranu

Dlatego Iran jest przeciwny planom stworzenia na tym akwenie europejskich sił eskortowych do ochrony ruchu statków. Irański wiceprezydent,Eshaq Jahangiri wprost zaznaczył, że jakakolwiek międzynarodowa koalicja na rzecz ochrony „wód regionu” nie zmieni niczego na lepsze, tylko zwiększy niepewność.

Irański minister spraw zagranicznych Mohammad Javad Zarif, gratulując w liście Borisowi Johnsonowi wyboru na stanowisko premiera Wielkiej Brytanii, nie omieszkał podkreślić, że: „Iran nie dąży do konfrontacji. Ale mamy 1500 mil wybrzeża Zatoki Perskiej. To są nasze wody i my będziemy je chronić”.

Przy tak jasnym stanowisku nie można więc zablokować jednostek pływających Iranu we własnych portach i nawet Amerykanie muszą się godzić na ich obecność w pobliżu własnych okrętów. Tak jest również w przypadku najbardziej wrażliwych jednostek, jak np. lotniskowce i śmigłowcowce. Wystarczy tylko przypomnieć, w jakich warunkach płynął duży okręt desantowy USS „Boxer” tuż przed strąceniem przez niego irańskiego samolotu bezzałogowego w Cieśninie Ormuz 18 czerwca 2019 r.

Wcześniej koło tego śmigłowcowca swobodnie latały w niewielkiej odległości: helikopter irańskiej wojennej i samolot patrolowy Harbin Y-12, później zbliżył się do niego konwój irańskich szybkich łodzi motorowych oraz pojedynczy okręt sił morskich Iranu (który w pewnym momencie znalazł się w odległości 500 metrów od amerykańskiego okrętu).

 image

Szybkie łodzie motorowe manewrujące w pobliżu amerykańskiego krążownika USS „Port Royal”. Fot. US Navy

Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, ponieważ w Cieśninie Ormuz zawsze był bardzo duży ruch statków, a dodatkowo z zasobów morza korzystają tam trzy państwa leżące obok: Oman, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Iran. Cieśnina ta w swoim najwęższym miejscu ma 54 km szerokości, a więc przepływające tam tankowce i inne transportowce muszą się liczyć z obecnością bardzo dużej liczby niewielkich, często prymitywnych jednostek rybackich, którym towarzyszą omańskie, irańskie i arabskie okręty.

I to właśnie z jedną z takich łodzi rybackich miał się zderzyć „przypadkowo” na międzynarodowym torze wodnym brytyjski tankowiec „Stena Impero”.

Jak przerwać ruch w Cieśninie Ormuz?

Gdyby Iran rzeczywiście dążył do tego, przerwanie transportu ropy z Zatoki Perskiej nie sprawi mu żadnego problemu. Cieśnina Ormuz jest bowiem wprost idealnym miejscem do prowadzenia wojny hybrydowej. Pomaga w tym nie tylko sama sytuacja geopolityczna, ale również nowe technologie dostępne obecnie dla wszystkich podmiotów przygotowujących się do działań asymetrycznych. W drugiej „wojnie tankowców” znowu więc mogą płonąć statki transportowe, tylko, że w odróżnieniu od konfliktu z lat osiemdziesiątych nikt nie będzie w stanie udowodnić, kto stoi za atakami.

Widać to już w tej chwili, gdy nikt nie jest w stanie znaleźć winnych ostatnich ataków na statki transportujące ropę w rejonie Cieśniny Ormuz. I nawet film opublikowany przez Amerykanów, pokazujący irańskich żołnierzy na łodzi motorowej, usuwających coś z burty jednego z tankowców, nie był dostatecznym potwierdzeniem, że chodziło o usuniecie dowodu, jakim był niewybuch miny magnetycznej.

image
Niszczyciel USS „Porter” uszkodzony w kolizji z japońskim tankowcem M/V „Otowasan” w Cieśnienie Ormuz 12 sierpnia 2012 r. Fot. J. Sunderman/US Navy

Wskazanie na Irańczyków nie będzie proste, nawet w przypadku zaatakowania tankowców bronią rakietową. Sytuacja zmieniła się tu wyraźnie od lat osiemdziesiątych, gdy Iran wykorzystał do terroryzowania statków cywilnych kilka rakiet Silkworm wystrzelonych z baterii nadbrzeżnych. Wtedy od razu wiadomo było, kto stoi za tymi atakami. Silkwormy  były bowiem bardzo starymi pociskami przeciwokrętowymi (chińska wersja radzieckich rakiet P-15) – były łatwe do wykrycia i zestrzelenia, dodatkowo z rozbudowaną strukturą baterii rozwiniętej na brzegu – łatwej do zlokalizowania i wyeliminowania.

Obecnie rakiety przeciwokrętowe mogą być odpalane z pojedynczych wyrzutni samochodowych, do których dane o celach można przekazać za pomocą telefonu komórkowego z punktu obserwacji wzrokowej. Udowodnienie irańskiemu rządu intencyjnego wykonania takiego ataku jest więc praktycznie niemożliwe. Rakiety takie są bowiem łatwo dostępne - w tym dla terrorystów, na których zawsze można zrzucić winę - tym bardziej, że nad częścią takiego uzbrojenia utracono kontrolę po powstaniu tzw. Państwa Islamskiego.

Najłatwiejszym środkiem na przerwanie ruchu w Cieśninie Ormuz są miny. Obecnie nie ma możliwości całkowitego wyeliminowania tego zagrożenia. Stawianie min może się bowiem odbywać nawet z nie wyspecjalizowanych jednostek - w tym statków cywilnych.

image
Doraźnie przygotowany do skrytego stawiania min iracki holownik z barką z zakamuflowanymi na pokładzie minami kotwicznymi i dennymi klasy Manta. Fot. US Navy

Wystarczą do tego jedynie drobne przeróbki, o czym Amerykanie przekonali się 23 marca 2003 roku w czasie rutynowej kontroli irackiego holownika. Amerykańscy komandosi wykryli wtedy, że holowany przez ten holownik metalowy ponton jest przystosowany do zakamuflowanego przewożenia min (pod wyciętymi w odpowiedni sposób pustymi beczkami na paliwo i pod pokładem) oraz do ich stawiania – i to zarówno do stawiania min najprostszych – kotwicznych, jak i dennych, tutaj najnowszych, wykonanych w technice stealth – typu Manta.

image
Doraźnie przygotowany do skrytego stawiania min iracki holownik z barką z zakamuflowanymi na pokładzie minami kotwicznymi i dennymi klasy Manta. Fot. US Navy

Obecnie do minowania można też wykorzystać łodzie motorowe, kutry rybackie, jak również działające zupełnie poza kontrolą niewielkie okręty podwodne. I nie przeszkodzą w tym także drastycznie zwiększone siły ochrony. Nawet bowiem jeżeli taka mina zostanie odnaleziona, to nikt nie udowodni Iranowi, że to on stoi za jej postawieniem. Może to bowiem obecnie zrobić każda jednostka przepływająca przez Cieśninę Ormuz. Każdego dnia mamy więc setki podejrzanych.

W takiej sytuacji wystarczy jedynie jeden wybuch na torze wodnym, by poza okrętami eskorty trzeba było również wysłać na wody zatoki Perskiej i Omańskiej okręty przeciwminowe. Ich cechą charakterystyczną jest jednak niewielka prędkość przy poszukiwaniu min – do 5 węzłów. Tymczasem tankowce przez Cieśninę Ormuz przechodzą nawet z prędkością 15 w (średnio około 10-12 węzłów). Oznacza to więc nie tylko spowolnienie transportu morskiego w regionie, ale również trudności logistyczne (niszczyciele min to jednostki o kilkudniowej autonomiczności i małym zasięgu).

image
Niszczyciel min typu Avenger USS “Scout” podczas ćwiczeń przeciwminowych w Cieśninie Ormuz 19 listopada 2010 r. Fot. J.Kelsey/US Navy

Równie łatwym sposobem zakłócenia ruchu statków w Cieśninie Ormuz jest użycie niewielkich łodzi pływających. Można mieć do Iranu pretensje o wiele rzeczy, ale to dzięki jego siłom nawodnym nie doszło w Cieśninie Ormuz do takich aktów terroru, z jakimi mieli do czynienia Amerykanie na niszczycielu USS „Cole” 12 października 2000 roku w Jemenie. Przeszkodzenie Irańczykom w kontrolowaniu niewielkich jednostek pływających może doprowadzić do sytuacji, że na torze ruchu nieuzbrojonych tankowców zaczną się pojawiać łodzie wypełnione materiałem wybuchowym.

 image

Do pomocy irańskim marynarzom z jednej łodzi rybackiej płynącej na trasie widocznego w oddali tankowca Amerykanie potrzebowali śmigłowca z krążownika USS „Monterey” oraz łodzi abordażowo inspekcyjnej z niszczyciela USS „Hopper” (29.11.2016). Fot. Ian McConnaughey/US Navy

Zupełnie nowym środkiem prowadzenia działań hybrydowych są systemy bezzałogowe. Dostęp do nich – szczególnie jeżeli chodzi o drony powietrzne - jest praktycznie nieograniczony i nawet jeżeli śmigłowcowiec USS „Boxer” sobie z nimi poradził, to tankowiec nie ma już żadnych możliwości obrony. Również w tym przypadku Iran bez problemu kontroluje obecnie ruch bezzałogowców nad torami wodnymi. Przeszkodzenie mu w tym może się bardzo szybko zemścić.

Wiedząc o tych wszystkich uwarunkowaniach, wielu analityków i wojskowych specjalistów krytykuje pomysł wysłania większej liczby okrętów w rejon Cieśniny Ormuz. Uważają oni, że takie działanie przed zakończeniem negocjacji dyplomatycznych może tylko doprowadzić do wzrostu napięcia w regionie i rzeczywiście wprowadzić perturbacje w ruchu morskim. Na bazie doświadczeń z Syrii, Afganistanu i Iraku wskazuje się dodatkowo, że koalicje prowadzone przez Amerykanów nie zawsze wykonują założone cele i nigdy nie usuwają pierwotnych przyczyn problemów i konfliktów.

Reklama
Reklama

Komentarze (28)

  1. Kapustin

    Po co koalicja US NAVY posiada bardzo sprawną baze morską w Bahrajnie Bylem i widziałem 6 kutrów torpedowych na stan by

  2. Victor

    Jest oczywiste ze nie da się ochronić tankowców w cieśninie Ormuz ale w odwecie można łatwo zablokować możliwości żeglugi wszystkich tankowców wywożących ropę z Iranu. A to byłoby dla Iranu bardzo dotkliwym ciosem w gospodarkę. Aresztowanie przez Brytyjczyków tankowca „Grace 1” z irańską ropą dla Syrii było dobrym przykładem. Iran zareagował agresywnie aby zachować twarz ale świetnie zrozumiał ten przekaz. Dlatego do całkowitej blokady cieśniny nie dojdzie a przepychanki na wodzie będą miały poziom pozwalający na prowadzenie negocjacji i targów. Jak na razie ropa wypływa z zatoki Perskiej a biznes sie kreci. I tak pozostanie.

    1. Emir Pacanowa

      To był prosty przekaz dla Iranu. Wy blokujecie tankowce w cieśninie Ormuz my możemy zablokować tankowce z waszą ropą na całym świecie. Teraz Iran dla zachowania twarzy naurąga Brytyjczykom ale statki z ropą będą swobodnie wypływać z Zatoki Perskiej. To taka brytyjska dyplomacja

  3. DSA

    Amerykanie nie zmierzają wcale walczyć o utrzymanie tranzytu ropy przez Cieśninę Ormuz. Przyczyna jest bardzo prosta. Dzięki wydobyciu z łupków USA są obecnie największym producentem ropy naftowej na świecie i coraz więcej ropy eksportują, a ich plany w tym zakresie są bardzo ambitne tzn.chcą być także największym eksporterem. Oczywiście zależy im na powstrzymaniu Iranu i na tym, by Arabia Saudyjska nadal kupowała dużo amerykańskiej broni, ale najważniejszym powodem obecnej aktywności USA w regionie jest Izrael. Tak więc wypisywanie tu prognoz o zmasowanym ataku, rakietowym, lotniczym czy wręcz nuklearnym na Iran jest całkowitym absurdem i Trump mając rok do wyborów na pewno na to nie pójdzie jak słusznie zauważył autor. Samo eskortowanie jest problematyczne choćby z tego powodu, że wymaga formowania konwojów, a to jest strata czasu dla właścicieli tankowców i oznacza dodatkowe koszty. Dlatego Amerykanie próbują uspokoić sytuację, a formowanie koalicji do eskortowania idzie tak jak idzie, bo to są de facto pozorowane ruchy. Są zresztą sygnały, że Arabia Saudyjska podobnie jak UAE po cichu negocjuje z Iranem. Wypuścili niedawno irański tankowiec, który był przetrzymywany kilka miesięcy. Prawdopodobnie Arabowie zdają sobie sprawę, że w przypadku gdyby doszło do wojny to właśnie oni, prócz Iranu, oberwą najbardziej i raczej się do niej nie palą (kto najwięcej zyska w takim przypadku nie trzeba chyba wyjaśniać).

  4. Też sobie czasem popiszę

    W artykule nie ma nawet wzmianki o Operacji Praying Mantis, która nastąpiła w wyniku wejścia USS Samuel B. Roberts na minę, co USA potraktowało jako atak na ich siły morskie. W czasie tej operacji Iran w ciągu kilku godzin został zmuszony do całkowitego zaprzestania żeglugi i operacji morskich w Cieśninie Ormuz, włączając w to ruch niewielkich jednostek. Obecnie jakakolwiek próba zablokowania Cieśniny, albo nasilenie "partyzantki morskiej" spowoduje podobne ultimatum, tyle że gdyby Iran próbował się przeciwstawić, sparaliżowanie jego sił nie zajmie nawet kilku godzin. USA dysponuje zwiadem elektronicznym, satelitarnym i powietrznym - baza Al Dhafra w ZEA jest naszpikowana wyspecjalizowanymi w tym względzie samolotami , prowadzą na wodach Zatoki i okolicach stały dozór sonarowy, więc posiadają kompletny katalog irańskich sił morskich rozlokowanych w regionie, w tym OP, z aktualizacją w czasie rzeczywistym. Kiedy w Pentagonie nacisną guzik - start, zniszczenie sił Irańskich będzie kwestią minut, nie godzin. Tym razem USA może bowiem liczyć nie tylko na własne lotniskowce, ale na siły bazowania lądowego, w tym także na nowoczesne i liczne siły lotnicze krajów Zatoki. Odblokowywanie Cieśniny jest z nimi zresztą regularnie ćwiczone. Z tymi rakietami na samochodach również będę polemizował. Owszem, wyrzutnie rakiet C-802 są umieszczone na samochodach, ale te samochody są wielkości naszych Jelczów z NDR, czyli raczej nie ukryją się w ruchu miejskim. Z kolei małe, ręczne wyrzutnie nie są w stanie razić celów na większą odległość niż kilka mil morskich. Jeżeli zostanie wydany zakaz żeglugi, to żadna szybka łódź nie wyjdzie w morze bez narażenia się na natychmiastowy atak. Nawet niewielki ponton motorowy RIB nie ukryje się na morzu przed radarem samolotów dozoru, które w warunkach całkowitej przewagi powietrznej będą mogły bezproblemowo operować nad akwenem. Śmigłowce z rakietami Hellfire zrobią resztę. W takich warunkach przetrałowanie bezpiecznego szlaku przez Cieśninę i wytyczenie go bojami nie zajmie dużo czasu. Irańczycy o tym doskonale wiedzą, dlatego nie poważą się na zamknięcie szlaku. To pokerzyści, więc grają wysoko swoimi kiepskimi kartami, licząc że przed wyborami Trump nie zaryzykuje działań zbrojnych i nie powie im - sprawdzam. Działania zbrojne mogą bowiem zawsze przynieść straty w ludziach i sprzęcie, a więc kosztować utratę paru procent głosów w wyborach.

    1. życie w matriksie jednak ma zalety

      A ten "scenariusz" to z której części call of duty? Call of duty black ops 4?

    2. scrambler

      A co ty wiesz przyjacielu o aspektach i scenariuszach możliwej wojny elektronicznej? Ile będą warte jakiekolwiek siły irańskie bez łączności itp? Pytanie jest raczej, czy ew. amerykanie daliby się sprowokować do ujawnienia posiadanych w tym zakresie możliwości w tak drobnej sprawie, jak kopanie się po kostkach pod bocznym stolikiem do gry w paliwową ruletkę. Obie strony wiedzą dokładnie o co grają. W Iranie bida z nędzą, rosnące bezrobocie a za pasem wybory. Śrubka sankcji znów mocniej przykręcona. Podobnie było w 2013, kiedy ostatni raz Irańczycy wyszli na ulice w masowych protestach. Wykreowanie ew. zadymy jest bardzo na rękę ajatollahom, można np. ogłosić jakiś stopień zagrożenia wojennego i np. odroczyć wybory. Iran zagrywa obecnie w interesie sprawujących tam władzę. Tak wzrost cen ropy jak i ew. zaostrzenie napięcia są dla nich korzystne. Reszta to tylko pohukiwania i marketing polityczny.

  5. yogi

    Dlatego do Iranu przybyła delegacja z Emiratów w celu normalizacji stosunków i wspólnym wydobyciu surowców z zatoki . Emiraty odczuły już spadek turystyki do kraju i spowolnienie gospodarki dlatego opuszczają Yemen . A na ulicy mówi się że i część Saudów nie śmiał temu kibicuje widząć jak wojna w Yemenie wyniszcza ekonomicznie kraj bez najemników wojna by się dawno skończyła

    1. Davien

      Yogi, masz rację, bez najemników z Iranu i irańskich terrorystów wspomagających Huti dawno wróciłby do jemenu legalny rząd.

    2. Fanklub Daviena

      Podaj definicję "legalnego rządu"? To taki, który został mianowany przez USA, jak w Libii i oddaje amerykańskim korporacjom za bezcen bogactwa kraju, a nielegalny to ten co jest za narodową własnością? :)

    3. Ciekawy

      I kto to mówi?

  6. zaciekawiony

    Jest coś rozbrajającego w tym, że część osób komentujących czytany artykuł sprawia wrażenie "obrażonych" faktem, że w treści nie zawarły się wnioski i refleksje takie jakie oni by chcieli w nim widzieć. Oczywiście można dyskutować z każdym tekstem i zawartym w nim stanowiskiem autora ale przytłaczająca większość z mających coś powyższej analizie do zarzucenia, zdaje się być wstrząśnięta tym, że tekst nie wnioskuje, iż Amerykanie jednym ruchem ręki wszystko załatwią i że mają świętą rację. Tymczasem, pomijając racje polityczne, warto zwrócić uwagę na to, że autor analizy jest komandorem marynarki wojennej i z tego co wyczytałem absolwentem polskich i francuskich akademii wojskowych. Wnioskuję, że wie na tematy związane z wojskowością morską i zagadnieniami kontroli obszarów morskich więcej niż którykolwiek z forumowiczów a nawet więcej niż wszyscy forumowicze razem wzięci. Wiem, że nic nie przekona na forum tych co żyją w przekonaniu, że znają się na wszystkim - na flocie, na lotnictwie, na energetyce, na zagadnieniach IT, na infrastrukturze, na prawie międzynarodowym, historii całego świata, budownictwie, górnictwie, sporcie i właściwie na wszystkim innym. Ale mimo wszystko warto przypomnieć tym mającym zdrowy dystans i bardziej trzezwe podejście do świata, że czasem nie wszystko wygląda tak jakby się chciało i nie zawsze ci "nasi" mogą wszystko jak chcą i kiedy chcą. To proste...

    1. Ale przecież bulwersują nie wnioski, które są całkowicie prawidłowe, lecz przyczyna niemocy państw kolacji zachodniej, o której autor artykułu tylko częściowo wspomniał. Trzeba podkreślić, że międzynarodowa koalicja państw zachodnich nie ochroni Cieśniny, ponieważ boi się otwartego konfliktu. Ten sam strach przed konfliktem doprowadził do II Wojny Światowej i ludobójstwa na bałkanach

    2. Marek

      Rynek ropy to system naczyń połączonych. Jak irańskie działania wstrząsną cenami ropy, analiza będzie nic niewarta. Wystarczy popatrzeć co się stało we Francji z powodu zapowiedzi minimalnej w sumie podwyżki cen na olej napędowy, żeby wiedzieć czego będą wymagali wyborcy od swoich polityków odnośnie Iranu. Jak ajatollahowie zaczną za bardzo rozrabiać, to kamień na kamieniu tam nie zostanie, a sąsiedzi Iranu tylko temu przyklasną.

  7. Niuniu

    Jak na def24 z 2019r to wyjątkowy artykuł. Mam nadzieję na więcej tak obiektywnych i pozbawionych propagandy tekstów. A jest co opisywać. Świat początka XXI wieku zmienia się niezwykle dynamicznie a niesamowity postęp techniczny w zakresie zbrojeń zmienia diametralnie percepcję współczesnych konfliktów zbrojnych.

  8. Czesio

    A co na to nasz MSZ? Ponoć rozważa udział RP w takiej operacji.

    1. Marek1

      Nasz MSZ zrobi WSZYSTKO o co "poprosi" USA, więc pytanie twoje należy do gatunku - retoryczne. Gdybyśmy mieli w MW cokolwiek zdolnego dopłynąć i skutecznie tam operować, to zapewne proporzec polskiej MW już dawno łopotałby dumnie nad wodami cieśniny Ormuz.

    2. gawron

      Wyślijmy kanonierkę Ślązak w obstawie pontonów bojowych.

  9. ale jaja

    powinni wynająć chińczyków ci potrafią robić sztuczne wyspy to i dadzą rade poszerzyć cieśninę !!

  10. Zbigniew

    Jeśli się nie chce ukorzyć przed Iranem i służyć mu na łapkach to trzeba by wstrzymać siłowo wszelki ruch tankowców tą drogą i czekać aż Iran ulegnie. Tylko że to wymagałoby solidarności i czasowo niosło swoje koszty!

    1. dim

      (1)Główny odbiorca - Chiny. (2)A jakim prawem ? (3)Iran ma także granice lądowe. (4) Amerykanie próbowali tego raz z Japończykami i w ciągu miesięcy mieli Pearl Harbour.

    2. rED

      No i jak się to dla Japonii skończyło? Myślisz że z Iranem byłoby inaczej?

    3. Kłopot

      I jak się to dla Japonii skończyło?

  11. R

    "W rzeczywistości balansująca na granicy legalności operacja brytyjskich komandosów (motywowana sankcjami nałożonym na rząd Bashara Assada przez Unię Europejską, do której Iran nie należy, i której zaleceń formalnie nie musi respektować)" Gdzie ci wszycy piewcy typu Davien twierdzacy ze Iran lamie sankcje? I te brytyjskie dowody na lamanie sankcji? Trole

    1. biały

      Davien prosimy o twoją interpretację zapisów prawa miedzy narodowego

    2. Dreadorus

      Nie wywołuj wilka z lasu. Zaraz uraczy nas wykładem z prawa a chwile potem ponaucza nas z fizyki i historii

  12. Ksjsjssj

    I dlatego rzad nie kupuje okretow dla MW. Jedyna dobra decyzje.

  13. facetoface

    A wodami terytorialnymi ZEA i Omanu nie można eskortować?

    1. Davien

      Tory wodne w Ormuz mają po dwie mile szerokości wiec mogłoby byc ciezko .

  14. gnago

    Całkowita racja , a dziwi pójście w zaparte GB w sprawie bezprawnego zajęcia tankowca irańskiego. Ze swej strony proponuję wysłać polską grupę lotniskową do cieśniny Ormuz. Co nie mamy lotniskowca?

    1. Kiks

      Bezprawnego? Gdzie to przeczytałeś?

    2. Badluck

      W artykule. W licznych komentarzach medialnych. Nawet w kilku, całkiem sensownie brzmiących, wypowiedziach tutaj na forum. Wszystko to ci umknęło?

    3. Fanklub Daviena

      Podaj komiku podstawę prawną dlaczego Iran miałby obowiązek przestrzegać unijnych sankcji na Syrię i drugą podstawę prawną: nawet jakby unijne prawo łamał to jaki przepis międzynarodowy zezwala Brytyjczykom na blokadę irańskiego prawa niewinnego przejścia przez cieśninę międzynarodową jaką jest Cieśnina Gibraltarska? :)

  15. dim

    Świetny artykuł. Ale dodam jeszcze doń, że aby akwen zaminować, wcale nie trzeba tamtędy przepływać, czy przelatywać. Zrobią to same prądy morskie. Dwa razy płynąłem tak statkiem handlowym przez miny, za każdym razem nie tylko nie wiadomo przez kogo stawiane, ale nawet w którym miejscu zwodowane ! Za pierwszym razem poderwało się na nich, w ciągu kilku dni, kilkanaście statków, w tym nasz "Józef Wybicki" z PLO. My płynęliśmy o pół dnia drogi za nim. Nocami spaliśmy w pasach ratunkowych, a wokół rekiny... Jest ich na Morzu Czerwonym od groma ! Za drugim razem, w szczególności, na supertankowcu (270.000 i to lekkiej frakcji) odbieram ostrzeżenie nawigacyjne, że oto na pozycji... ... marynarka wojenna jego wysokości emira czegoś tam rozstrzelała właśnie dwie miny. Czuję zimny pot na plecach, pędzę do nawigacyjnej - oczywiście ! przechodziliśmy tamtędy raptem o 2 godziny wcześniej. Południowa część Zatoki Perskiej. Ale kto minował i po co ??? Nie zgadnąć. Trwała wprawdzie wojna z Husseinem, lecz działo się to daleko od nas. Rekapituluję: wysyłać tam dodatkowo stada okrętów wojennych i to szukających guza, można tylko w jedym celu - prosząc Boga czy Allacha o kolejną wojnę. A zapłacą za nią cywile i podatnicy. A co tam paręset tysięcy kolejnych ofiar cywilnych ? Wojska mają tam wprawę. I jeszcze tylko tam polskiej bandery brakowało !

    1. Jacek

      Beznadziejny. Autor potrafi tylko malkontencić. Czy była tu obiekcja o której byś wcześniej nie wiedział? Jakaś rada z jego strony? Choćby cień pomysłu?

    2. Marek

      Tam nie jest potrzebna ani polska, ani żadna inna marynarka. Wystarczy dobrze przygotowana ofensywa lotnicza wymierzona w każdy cel o znaczeniu militarnym większy od wojskowej latryny.

    3. dim

      Autor pozostawia to Twojej domyślności. Nie chce stracić pracy, niemniej wskazał, że prawnie to Iran jest na swoich wodach. A nas ostrzegł, że USA raczej rzadko osiągają cele, dla których toczą wojny. Pasmo zwycięstw w polu, ale klęsk z oczekiwniem dobrego skutku. Poza tym Autor nie zabiera głosu w sprawie np. bezpośrednio uderzeń lotniczych na obiekty jądrowe. A moja refleksja prywatna jest ta, że Stanom chodzi o niechcianą konkurencję w węglowodorach, nie w energii nuklearnej. Że nie wspierają tu po pierwsze interesów Izaraela, tylko swe własne. Inaczej dawno skasowaliby już tę produkcję quasi-jądrową paroma specjalistymi atakami i nikt prawie na świecie złego słowa by im za to nie powiedział.

  16. eszet33

    Temat potraktowany obiektywnie i merytorycznie, a nie jakaś propaganda. Takich właśnie informacji oczekuję na tym portalu. Dziękuję Autorowi.

  17. Trepusz

    No to macie odpowiedz czy warto inwestować w mw

    1. Quo Vadis

      Nie?

  18. asd

    Zbliża się wojna z Gogiem i Magogiem na terenie od Eufratu do Nilu.

    1. gnago

      A wszystko wskazuje że ludy Magoga to Słowianie

  19. Fanklub Daviena

    Najprostszym, najtańszym i najuczciwszym sposobem zapewnienia bezpieczeństwa tankowców byłoby zwolnienie przez Brytyjczyków irańskiego tankowca, przeproszenie Iranu i wypłacenie Iranowi odszkodowania. Dlaczego Brytyjczycy tego nie zrobią, tylko mając zaledwie 9 okrętów na chodzie, w tym tylko 1 w rejonie Zatoki Perskiej, fikają do Persów? Chyba stulecia Brytyjczykom się pomyliły! :)

    1. Smuteczek

      Zapewne mysleli ze wuj Sam za nimi stoi skoro to za jego namowa zaczeli cała zabawe.

    2. Davien

      Funku odszkodowanie to iran dostanie w postaci bomb rozwalających jego istalacje jak dalej będzie rozrabiał wiec nie rób z siebie ...

    3. nikt ważny

      "podrygi zdechłej ostrygi". Widać w Brytanii żywe są reminiscencje czasów minionych i kolonializmu. Tyle że teraz przepaść między wschodem a zachodem przestaje istnieć i obie strony kąsając się testują "czy damy radę".

  20. Stary Grzyb

    Innymi słowy, naprawdę potężne Sowiety Ronald Reagan zdołał zniszczyć i posłać na śmietnik historii w ciągu 8 lat, natomiast w dniu dzisiejszym Iran, mający na tle owych Sowietów moc pierdnięcia w huraganie, jest nienaruszalny. Skąd ten pesymizm, panie komandorze, skoro zniszczenie armii irackiej (w pełni porównywalnej z irańską) zajęło Amerykanom miesiąc, praktycznie bez strat własnych (nie mówię o późniejszych, całkowicie bezsensownych próbach zaprowadzania tam demokracji, zamiast osadzenia u władzy jakiegoś posłusznego despoty)? Przy okazji - zrozumiałe jest, że operacja eskortowania tankowców w Cieśninie Ormuz miałaby sens tylko wtedy, gdyby oczywiste było, że jakikolwiek atak na chronione statki lub stanowiące ich eskortę okręty oznaczać będzie likwidację Iranu jako zorganizowanego bytu państwowego, bez szczególnego roztrząsania dowodów winy lub ich braku - jeżeli nie ma gotowości użycia broni, to nie należy jej wyciągać.

    1. zaciekawiony

      Iranu z Irakiem nijak porównać się nie da. To 2 zupełnie różne cywilizacje. Analitycy zachodni traktują irański potencjał jako prezentujący poziom zupełnie inny niż potencjały armii arabskich. To inna miara organizacji i kompetencji. W starciu z USA oczywiście Iran szans nie ma ale w samych Stanach od lat panuje świadomość, że nie będzie to "spacer" jak było w przypadku wojny z Irakiem.

    2. acc

      Gdyby to było takie proste jak w Iraku to już dawno by problematyczne instalacje w Iranie zbombardowali Amerykanie albo pewna mała demokracja w regionie. Ale Iran to jednak inna bajka. Co widać po ostrożności z jaką wiadome kraje podchodzą do sprawy.

    3. nikt ważny

      Podpowiem: pieniądze. W XXI wieku nie chodzi o armie i rządy. Istotą jest kapitał w tym ten zakumulowany. Wojna spowoduje że większość tego kapitału w rękach tych na samej górze zwyczajnie zniknie bo nie ma on pokrycia w rzeczach które są w stanie przetrwać wojnę. Pokrycie w realnych przedsiębiorstwach czy nawet w złocie to jest jakiś promil zapisanych impulsami majątków. Nawet lokalna wojna powoduje że przy obecnych nieco irracjonalnych zasadach ekonomii bardzo wielu ludzi zwyczajnie straci niemal wszystko a wszelakie papier gwarantujące cokolwiek łącznie z tzw pieniędzmi nie będą się nawet nadawać do czynności związanych z higieną. Irak w wersji dla gawiedzi niby był wygraną ale Amerykanie przerżneli tam z kretesem finansowo a nawet rabunek i grabież (towarzysze wojny) nie promila kosztów nie zwróciły. Afganistan to właściwie wtopa ale widać nikt nie zauważył i nie odrobił lekcji, że wcześniej radziecki lud dużo bardziej zaangażowany wtopił tam jeszcze bardziej i musiał zrobić teatrzyk wycofywania się. Wojny fajnie to wyglądają w propagandzie dla własnej gawiedzi ale obrazek się sypie kiedy zaczynają pojawiać się trupy i wraki po własnych siłach. Poparcie spada, morale idzie w piach, a nawet chwilowa chęć zemsty szybko wypala. I kto jak kto ale Amerykanie i Rosjanie powinni to wiedzieć po wojnach które prowadzili, tak jak i to że jak coś zaczyna trwać dłużej niż dwa tygodnie aktywnych działań to własna gospodarka wpada w drgawki. US asekuruje się tzw NATO (choć to pakt obronny) a po prawdzie wysługuje się "sojusznikami" stąd radzie sobie lepiej ale to daje im góra tydzień może dwa kiedy operacje należy skończyć. Później są już tylko starty. Dla Ormuz scenariusz jest jeszcze miej ciekawy bo cała zabawa jest nie o rozbicie barykady za którą jest wróg a o otrzymanie tej barykady bo korzystają z niej wszyscy. Jeden tankowiec co małe wahnięcie na ropie. Trzy, pięcio czy dziesięciokrotne spowolnienie to poważne konsekwencje tym bardzie że nie da się tego wszystkiego puścić alternatywnymi trasami. A ropa to smar do gospodarki światowej. Światowe fortuny po prostu pachą ropą. Bez Ormuz jest kryzys, ew. wojna go spotęguje i zmieni się jak nie wszystko, to bardzo wiele, łącznie z układem sił i strukturami społeczeństw.

  21. Derwisz

    Za chwilę Saudowie beda tankowac rope z rejonu morza czerwonego omijajac zatoke perska. Pozostaje Kuwejt Irak i UAE Ich roczna 3mld USD danina dla Iranu rozwiąże problemy Przypominam że Qatar to kraj szyicki

    1. Davien

      Derwisz Katar jest państwem sunnickim, cos ci się pomieszało:) Jakos nie słyszałem by salafici i odłam wahabicki to byli szyici:))

  22. sża

    Polska jako jeden z pierwszych krajów zadeklarowała udział w misji w cieśninie Ormuz. Mam pytanie do znawców MW - co wyślemy? Obecnie chyba tylko ORP Ślązak się do tego nadaje, ale należy go mocno dozbroić, bo z tym co ma, to może tam nie dopłynąć, jak się po drodze natknie na somalijskich piratów...

  23. i tyle...

    Jestem pod wrażeniem kolejny po tym o modernizacji T-72 świetny i bezstronny artykuł....

  24. GB

    Przecież tu nie będzie zabawy w podchody. Tylko eskorta statków i otwarcie ognia do próbujących je opanować czy zaatakować jednostek. A jak to nie pomoże to pelnoskalowy atak rakietowo-lotniczy na marynarkę i lotnictwo irańskie, a jak to nie zmusi do pokoju to atak na infrastrukturę przemysłową Iranu. Zupełnie tak jak wykończono Serbię.

    1. Xd

      Tylko serbię zaatakowano sporo czasu temu a cytując jedną z naszych komedii "świat zap.... i z samej bandytki już wyżyć się nie da"

    2. zaciekawiony

      Uhm. 9-cio milionową, zrujnowaną przez wcześniejsze wojny Serbię całe NATO gniotło przez prawie 100 dni zanim zmuszono ich do kapitulacji. Teraz wyobraz sobie jak długo należałoby prowadzić taką kampanię i jakim kosztem wobec 85-cio milionowego Iranu i jego zasobom nie mając nawet wsparcia pozostałych państw NATO. To się da zrobić tylko jakim nakładem kosztów materialnych i ludzkich? Właśnie z powodu tych kosztów nawet Amerykanom nie jest śpieszno do starcia. Wbrew forumowym fantastom Amerykańscy wojskowi i analitycy zdają sobie sprawę ze skali wyzwania czym , nawiasem mówiąc, dzielą się coraz częściej z opinią publiczną.

    3. Hym108

      serbia nie mogla sie odgrysc.

  25. Hym108

    nie nawidze hipokryzji amerykanow...tak...chca ,,tylko bezpieczenstw ,, i nic wiecej