Reklama


Premier Donald Tusk chce osobiście przekonać się na jakim jesteśmy etapie
w realizacji dwóch ambitnych programów energetycznych: łupkowego i atomowego. Dlatego dziś, po Radzie Ministrów dojdzie do spotkania na szczycie z udziałem wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, ministra skarbu państwa – Mikołaja Budzanowskiego oraz prezesa PGE – Krzysztofa Kiliana. Gospodarzem spotkania będzie Premier.

Dlaczego do spotkania ma dojść akurat teraz? Nieoficjalnie mówi się o dużych rozbieżnościach w sprawie realizacji obydwu projektów. Część osób związanych
z PGE sugeruje nawet, że prezes Krzysztof Kilian miał zagrozić dymisją, sprzeciwiając się niektórym zamierzeniom wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Chodzi przede wszystkim o kwestie inwestycyjne.

Przeczytaj naszą analizę: Co z polską elektrownią atomową? Subiektywne podsumowanie

Uczestnicy spotkania mają dość jasno sprecyzowane poglądy. Przyjrzymy się im:

Premier Donald Tusk wielokrotnie zapowiadał publicznie, że obydwa projekty – łupki i atom, są strategicznie ważne dla Polski. Nigdy nie przesądzał o tym, który z nich jest ważniejszy, lub czy realizacja jednego wyklucza automatycznie drugi.

Poglądy wicepremiera Janusza Piechocińskiego są najbardziej zagadkowe. Lider PSL odziedziczył ministerstwo gospodarki po Waldemarze Pawlaku, który nie należał ani do gorących zwolenników polskiego atomu, ani łupków. Pawlak wielokrotnie apelował abyśmy nie ulegali „jądrowej histerii”. Zdarzało mu się również powątpiewać w ekonomiczny sens eksploatacji złóż gazu łupkowego. A co o energetyce sądzi Janusz Piechociński? Wydaje się, że nowy szef PSL jest przede wszystkim pod dużym wrażeniem energetycznego zwrotu, jaki dokonuje się  w Niemczech. Janusz Piechociński jest zwolennikiem budowy elektrowni atomowej, ale w sprawie łupków zachowuje pewien dystans. Wynika on z usytuowania obydwu przedsięwzięć o czym Piechociński wspominał w kilku wypowiedziach publicznych wskazując, że mimo iż jest odpowiedzialny za kształtowanie polityki energetycznej to często nie ma na nią wpływu, bardziej panuje niż rządzi. Rzeczywiście wpływ wicepremiera i jednocześnie ministra gospodarki ogranicza się przede wszystkim do legislacji. Co nie znaczy, że lider PSL nie ma swojego zdania. Ma jasne poglądy i chyba właśnie zamierza je teraz głośno artykułować w obecności szefa rządu.

Przeczytaj również: Energiewende- energetyczna pułapka za bilion Euro

Znacznie więcej do powiedzenia w energetyce ma minister skarbu państwa – Mikołaj Budzanowski, który sprawuje nadzór właścicielski nad największymi spółkami. Młody polityk PO jest przede wszystkim gorącym zwolennikiem projektu łupkowego, który traktuje absolutnie priorytetowo. I choć kierowane przez niego ministerstwo zaprzecza, zdarzało się wspomnieć ministrowi, że projekt atomowy nie może być traktowany równie poważnie, co łupki. Ba, ostatnio nawet Mikołaj Budzanowski powiedział w rozmowie z gazetą giełdy Parkiet, że: „w dzisiejszych warunkach nie jest możliwe aby rząd wspierał budowę polskiej elektrowni jądrowej”. Poproszone przez nas o komentarz w tej sprawie biuro prasowe MSP stwierdziło, że było to zdanie wyrwane z kontekstu. Nawet jeśli, to jego wydźwięk jest dość jednoznaczny.

Przeczytaj: Ministerstwo Skarbu Państwa odpowiada Defence24.pl: „projekt jądrowy nadal jest jednym z priorytetów”

W podobnym tonie, publicznie, wypowiada się Krzysztof Kilian – Prezes PGE SA, uchodzący za przyjaciela Premiera Donalda Tuska. Zaskakujące jest to, że podczas kilku konferencji branżowych, Kilian sugerował wyraźnie, że należy wybrać jeden projekt do realizacji. Przy czym wskazywał, że nie wierzy w możliwość sfinalizowania kwestii związanych z budową elektrowni atomowej. Brzmi to trochę groteskowo a trochę strasznie w ustach osoby, która sprawuje nadzór nad spółkami mającymi ten program realizować.

Mało tego, warto dodać, że na czele EJ 1 stanął tak bardzo przez liderów PO komplementowany Aleksander Grad, który miał doprowadzić do przełomu w sprawie polskiego atomu. Niestety, mimo upływu czasu nie wydarzyło się nic, co przybliżyłoby nas do rozpoczęcia budowy. Tymczasem półki PGE EJ i EJ1 wydały dobrze ponad 100 mln z państwowej kasy na przygotowania przetargów, etaty i udział w wielu międzynarodowych konferencjach. Oczywiście, można teraz zakwestionować sens projektu atomowego, ale trudno byłoby to uczynić bez szczegółowego rozliczenia bilansu PGE (w tym finansowego) w tym zakresie.

Reasumując układ sił przed dzisiejszym spotkaniem wyraźnie wskazuje na przewagę łupków stosunku 2:1. Atom może liczyć tylko na zdecydowaną opinię Janusza Piechocińskiego. Jednak arbitrem pozostaje oczywiście premier, który może zwrócić na kilka istotnych faktów:

Argument mówiący o tym, że w przypadku sukcesu obydwu projektów staniemy w obliczu ogromnych nadwyżek energii w Polsce jest bezzasadny ponieważ:

  • Polska może sprzedać nadwyżki energii do krajów bałtyckich – budowanym z dużymi oporami mostem energetycznym z Litwą

  • Litwa prawdopodobnie nie zbuduje własnej elektrowni atomowej (inwestycja ta była planowana także jako źródło energii dla Łotwy i Estonii). W związku z tym kraj ten będzie skazany na dostawy energii z Rosji.

  • W miejsce Rosji mogłaby wejść Polska. Umowę na przyszłe dostawy energii można zawrzeć w szerszej formule współpracy energetycznej – Litwa jest także zainteresowana budową gazociągu ze Świnoujścia.


Wilno to tylko jeden kierunek, ale dobrze obrazujący potencjalne korzyści z budowy własnej siłowni jądrowej. Pozostaje jeszcze przecież kwestia Niemiec, które próbują odejść od OZE i powrócić do źródeł węglowych, ale i w tym przypadku energia atomowa wciąż pozostanie bardzo atrakcyjna – szczególnie w wersji importowej.

Pozostaje oczywiście zasadniczy problem – finansowanie inwestycji. Choć wydaje się, że w dzisiejszych czasach wtórny ponieważ w dobie kryzysu firmy chcące dostarczyć technologię jak i budowlane są bardzo elastyczne jeżeli chodzi o warunki rozliczeń.

Poza tym rozumiem, że specjaliści z PGE EJ i EJ1 mieli dostatecznie dużo czasu, aby znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania i wątpliwości w sprawie polskiego atomu. Może najwyższy czas powiedzieć sprawdzam?

Maciej Sankowski

 
Reklama
Reklama

Komentarze