Reklama

Korea – skuteczna agregacja transferu technologii i licencji do przemysłu krajowego

Przez ostatnie 60 lat właściwie permanentnie dochodzi tam do różnych incydentów granicznych i prowokacji, jak na przykład zatopienie południowokoreańskiej korwety w 2010 roku na wodach Morza Żółtego dokonane najprawdopodobniej przez okręt podwodny KRLD. Nierozstrzygnięty konflikt koreański to nie jedyny czynnik determinujący poziom bezpieczeństwa Korei Południowej. Chociaż  siły zbrojne tego państwa są przygotowywane głównie do odparcia zagrożenia z północy, to wyzwaniami w zakresie bezpieczeństwa nadal pozostają rosnące zagrożenie ze strony Chin oraz nierozwiązany spór terytorialny z Japonią o wyspy Dokdo/Takeshima. Mówiąc o polityce bezpieczeństwa Republiki Korei, nie można nie wspomnieć o sojuszu dwustronnym ze Stanami Zjednoczonymi, który to obowiązuje od 1960 roku. USA nadal pozostają głównym gwarantem niepodległości Seulu. Tamtejsze Ministerstwo Obrony Narodowej jest skonstruowane według klasycznego modelu o rozbudowanej strukturze i zgodnie z zasadą cywilnej kontroli nad armią w czasie pokoju podlegają mu również sztab generalny oraz całe siły zbrojne. Taka struktura jest wynikiem reformy dowodzenia przeprowadzonej w latach 1990–1995.

Ze względu na stan ciągłego napięcia Republika Korei utrzymuje bardzo liczne siły zbrojne o wysokim poziomie nasycenia techniką wojskową. Taki stan rzeczy jest możliwy dzięki alokowaniu wysokiego procenta PKB na sektor obronny. W 2015 roku Korea wydała na zbrojenia prawie 37 mld USD, czyli 2,6 procenta PKB. Ta kwota zapewniła Koreańczykom z południa miejsce w TOP10 pod względem skali wydatków na obronność w skali światowej. Siły zbrojne liczyły wedle danych z roku 2014 655 tys., ale w chwili obecnej podlegają redukcji i docelowo mają liczyć 500 tys. żołnierzy w 2020 roku. Najbardziej zredukowane zostaną wojska lądowe –  o prawie 150 tys. ludzi. Działania te są elementem reformy mającej na celu stworzenie sił lepiej odpowiadających obecnemu środowisku bezpieczeństwa, tj. lepiej wyszkolonych i wyposażonych w nowoczesny i zaawanasowany technologicznie sprzęt. Głównym dostarczycielem techniki wojskowej lub licencji na jej produkcję od końca II wojny światowej były Stany Zjednoczone, ale dzięki prowadzeniu twardej i konsekwentnej polityki licencyjnej oraz pozyskiwaniu technologii różnorodnymi kanałami możliwe stało się opracowanie własnych konstrukcji mogących stać się produktami eksportowymi, czego świetnym przykładem są koreańskie okręty podwodne. Licencyjna produkcja okrętów typu U209 i U214 dla marynarki wojennej Korei pozwoliła uzyskać wiedzę, dzięki której możliwe stało się rozpoczęcie prac nad własną konstrukcją (okręt oceaniczny KSS-III) oraz oferowanie na eksport licencyjnego U209 czy U214. W ten sposób udało się uzyskać na przykład kontrakt na trzy okręty podwodne dla marynarki wojennej Indonezji w 2012 roku. 

Chociaż sytuacja geopolityczna Republiki Korei jest na pierwszy rzut oka zupełnie inna niż Polski, to jednak da się zaobserwować kilka wspólnych czynników, które mogą w pewien sposób determinować decyzje podejmowane w sferze polityki obronnej i bezpieczeństwa państwa. Są to przede wszystkim sojusz militarny ze Stanami Zjednoczonymi, który powoduje że zarówno Polska, jak i Korea decydują się często na zakup amerykańskiego uzbrojenia nie tylko ze względu na jego walory techniczne, ale również z powodu interoperacyjności międzysojuszniczej; istnienie istotnego zagrożenia konwencjonalnego w pobliżu własnych granic, co zmusza do utrzymywania wysokiego stopnia gotowości sił zbrojnych. Można również zaobserwować kilka zbieżnych potrzeb zakupowych w siłach zbrojnych Polski i Korei, takich jak na przykład nowe śmigłowce uderzeniowe i wielozadaniowe.

Pierwszą konsolidację struktur odpowiedzialnych za wyposażenie sił zbrojnych przeprowadzono w Republice Korei w 1971 roku, kiedy powołano do życia Agencje ds. Zakupów Obronnych. Powstała ona w wyniku połączenia Defense Construction Agency, Laboratory of Army Research and Development Command i agencji odpowiedzialnych za zakupy dla poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Jak widać, unifikacja instytucji odpowiedzialnych za wyposażenie sił zbrojnych nastąpiła w Korei już 45 lat temu. Myślą przewodnią tej reformy było odejście od modelu praktycznie pełnej zależności w zakresie pozyskiwania sprzętu ze Stanów Zjednoczonych, do uzyskania własnych zdolności w tej dziedzinie. Chociaż proces ten był długotrwały, to już w latach 90. udało się dojść do sytuacji, w której ponad 50 procent techniki wojskowej była pochodzenia krajowego. Na początku XXI wieku władze w Seulu doszły do wniosku, że potrzebna jest jednak kolejna reforma. W tym celu w 2006 roku utworzono Defense Acquisition Program Administration (DAPA), na czele której stoi szef w randze ministra. Przy DAPA działa Defense Project Promotion Committee, którego przewodniczącym jest minister obrony a członkami między innymi przedstawiciele sił zbrojnych i szef sztabu generalnego. Dzięki takiej strukturze DAPA może być odpowiedzialna za cały proces pozyskiwania nowego sprzętu wojskowego (od fazy koncepcyjnej, przez badania, aż po zakup i proces wdrożenia), wsparcie eksportu oraz za zaopatrzenie sił zbrojnych. Za logistykę odpowiedzialne są także służby logistyczne w poszczególnych rodzajach sił zbrojnych oraz Biuro Zarządzania Logistyką w strukturach ministerstwa obrony narodowej. Za kwestie budżetowe odpowiedzialne jest Biuro Planowania i Koordynacji.

Ciekawym przykładem sukcesu w branży stoczniowej, zarówno na rynku cywilnym, jak i militarnym, jest firma Daewoo Shipbuilding & Marine Engineering (DSME). Została ona utworzona w 1973 roku jako spółka córka koreańskiego czebolu Daewoo, który powstał sześć lat wcześniej. Przez pierwsze 25 lat działania stocznia produkowała jedynie statki transportowe (tankowce, drobnicowce, kontenerowce). Dopiero w 1998 roku zwodowano pierwszy okręt wojenny „made by DSME”. Obecnie stocznia realizuje kilka intratnych kontraktów zarówno dla marynarki koreańskiej, jak również na eksport. Przykładem są m.in. zamówienia na trzy okręty podwodne dla Indonezji (ponad 1 mld USD), dwa tankowce dla Royal Navy (452 mln GDP) czy fregatę typu Incheon dla własnej marynarki (305 mln USD). Dzięki rozwojowi sektora stoczniowego w Azji Wschodniej możliwe jest utrzymywanie zatrudnienia na poziomie 40 tys. pracowników. Proces ten ma jednak nie tylko pozytywną stronę. Jednym z elementów pozwalających uzyskać wysoką konkurencyjność są niskie standardy pracy skutkujące między innymi licznymi wypadkami.

Ciekawą nauką płynącą z doświadczeń koreańskich może być utworzenie już w latach 70. agencji ds. zakupów zbrojeniowych dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Reforma ta pozwoliła na oszczędności administracyjne i jednocześnie na wzmocnienie potencjału krajowego przemysłu zbrojeniowego. Drugą interesującą lekcją jest niewątpliwe prowadzenie mądrej polityki licencyjnej, dzięki której możliwe stało się opracowanie zawansowanych technicznie produktów przez koreańskie firmy zbrojeniowe na bazie doświadczeń z innych krajów. Coraz częściej prowadzi to również do sukcesów eksportowych. Patrząc jednak na doświadczenia koreańskie w dziedzinie obronności, nie można jednak zapominać, że pomimo pewnych podobieństw sytuacja Polski jest jednak znacząco inna. Po pierwsze ministerstwo obrony Korei ma zdecydowanie większy budżet i dzięki temu może realizować programy o dużo większej skali (a to ułatwia uzyskiwanie licencji), po drugie zaś Amerykanie przyjęli model współpracy z Republiką Korei w dziedzinie bezpieczeństwa, który jest niedostępny dla Polski z przyczyn, które zostały ze względu na swoją złożoność zostały jedynie zarysowane w niniejszym artykule.

Szwecja – ochrona i promowanie kluczowych sektorów przemysłu obronnego

Szwecja od 1812 roku jest krajem neutralnym, którego status nie jest jednak unormowany w umowach międzynarodowych, lecz wynika z jednostronnej deklaracji władz w Sztokholmie. Pomimo obecnego spadku popularności polityki neutralności w Szwecji była i nadal pozostaje ona głównym czynnikiem warunkującym politykę zagraniczną i bezpieczeństwa tego kraju. Tak stan trwa od ponad 200 lat, wpływając również na rozwój szwedzkich zdolności wojskowych. Jednakże w ostatnich latach Szwecja mocno zaangażowała się we współpracę w ramach grupy państw nordyckich (NORDEFCO) oraz działania bilateralne z Finlandią. Za zapewnienie bezpieczeństwa narodowego odpowiedzialne jest Ministerstwo Obrony, które realizuje również zadanie cywilnego zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi i wraz z podległym mu wojskiem jest największą jednostką budżetową szwedzkiej administracji państwowej. Usytuowanie Ministerstwa  wpisuje się zatem w klasyczny model państwa demokratycznego, w którym istnieje pełen system cywilnej kontroli nad armią; resort ten jest jednocześnie najbardziej rozbudowaną instytucją administracji państwowej (chociaż nadal zgodnie ze szwedzkim modelem nie zatrudnia dużej liczby urzędników).

Zmieniające się bardzo dynamicznie w latach 90. uwarunkowania bezpieczeństwa                w regionie Morza Bałtyckiego wpłynęły w znaczący sposób na organizacje sił zbrojnych Królestwa Szwecji. Do końca XX wieku utrzymywano model armii terytorialnej, która zapewniała Szwecji najbardziej wiarygodną opcję obrony,  z uwzględnieniem jej uwarunkowań geograficznych i demograficznych. Od roku 2000 rozpoczęła się reforma sił zbrojnych, swoim przebiegiem przypominająca transformację dokonywaną przez państwa Europy Zachodniej w odpowiedzi na nowe, nieklasyczne zagrożenia dla bezpieczeństwa. Główne założenia prowadzonej w latach 2000–2009 reorganizacji to zmniejszenie liczebności i dostosowanie do działań ekspedycyjnych poprzez formowanie dobrze wyszkolonych, zadaniowych związków taktycznych. W 2010 roku podjęto decyzję o profesjonalizacji armii, ale w wyniku obecnej sytuacji w Europie postanowiono również rozwijać formacje obrony terytorialnej, która ma być najbardziej opłacalną ekonomicznie formą ochrony rozległego terytorium Szwecji (problemem może być w tym przypadku ogromna dysproporcja w finansowaniu pomiędzy regularnymi siłami zbrojnymi i wojskami obrony terytorialnej). Wydatki zbrojeniowe kształtują się na poziomie 1,15% PKB. Daje to kwotę około 6,5 mld USD, co przy niewielkich rozmiarach sił zbrojnych pozwala osiągnąć dobre nasycenie nowoczesnym sprzętem. Dodatkowo rząd podjął decyzję o zwiększeniu wydatków o około 1,2 mld USD w latach 2016–2020. W czynnej służbie według danych na rok 2014 było 15,3 tys. żołnierzy, z czego 5,5 tys. w wojskach lądowych, 3 tys. w marynarce wojennej, 3,3 tys. w siłach powietrznych i 3,4 tys. żołnierzy zaplecza.

Sytuacja geopolityczna Królestwa Szwecji jest pod pewnymi względami podobna do sytuacji Polski. Oba państwa łączy podobna definicja zagrożeń bezpieczeństwa narodowego, pośród których do roli głównego urasta konflikt militarnym o charakterze konwencjonalnym. Drugim czynnikiem jest położenie nad Morzem Bałtyckim, co oprócz korzyści przynosi również pewne zagrożenia, takie jak przerwanie komunikacji morskiej czy ryzyko desantu ze strony morza. W związku z tym oba kraje widzą potrzebę rozbudowywania swojego potencjału morskiego na przykład w postaci zakupów nowych okrętów podwodnych. Inną wspólną potrzebą operacyjną jest uzyskanie zdolności tankowania powietrznego, które zwiększyłoby elastyczność i zasięg działania sił powietrznych i przeżywalność na potencjalnym polu walki.

W strukturach Ministerstwa Obrony Szwecji funkcjonują dwa departamenty odpowiedzialne za zakupy zbrojeniowe: Departament Zarządzania Budżetowego i Wsparcia Administracyjnego oraz Departament ds. Zakupów, Badań i Rozwoju. Pierwszy z nich jest odpowiedzialny za kwestie finansowe zarówno samego ministerstwa, jak i rozliczenie całego budżetu przeznaczonego na obronne narodową. Drugi odpowiada za proces badań, opracowywania wymagań oraz nabywania nowego uzbrojenia i wyposażenia dla Sił Zbrojnych Królestwa Szwecji. Swoje obowiązki realizuje on przy pomocy Administracji Materiałami Obronnymi (se. FMV) oraz Agencji ds. Badań Obronnych (se. FOI). Ta pierwsza wraz z początkiem 2016 roku przejęła także większość kompetencji Agencji ds. Eksportu Uzbrojenia (se. FXM). W ten sposób ze strony cywilnej za cały cykl życia produktu odpowiedzialne będą dwie główne instytucje, czyli właśnie FOI (za etap badań i rozwoju technologii) i FMV (za etap zakupu, wdrożenia, użytkowania i wycofania sprzętu). W Siłach Zbrojnych istnieje natomiast służba Armed Forces Logistics, która odpowiada za zaopatrzenie, logistykę i wdrożenia nowego sprzętu dla poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Taka dwupionowa struktura o zwartej konstrukcji wydaje się być niezwykle efektywnym podejściem do obsługi całego cyklu życia sprzętu wojskowego.

Główną firmą przemysłu obronnego Królestwa Szwecji jest Saab Defence and Security Solutions. Zatrudnia on ponad 14 tysięcy pracowników i ma swoje przedstawicielstwa w kilkunastu krajach na całym świecie, a także prowadzi działalność na prawie wszystkich kontynentach włącznie z Afryką, gdzie realizowana jest współpraca przemysłowa, sprzedawane są też myśliwce Gripen. Polityka firmy nastawiona jest na innowacje, co widać chociażby po środkach przeznaczanych na badania i rozwój, stanowiących 20% budżetu firmy. Między innymi dzięki temu możliwe stało się wejście na tak wymagający rynek, jakim są zamówienia dla Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych (Saab jest między innymi dostarczycielem granatników przeciwpancernych AT-4 i systemów radarowych dla US Navy). Dzięki konsekwentnemu działaniu władz szwedzkich oraz przemysłu zbrojeniowego możliwe stało się utrzymanie zdolności produkcyjnych najbardziej skomplikowanych typów techniki wojskowej, czyli odrzutowych myśliwców wielozadaniowych czwartej generacji oraz nowoczesnych okrętów podwodnych z napędem niezależnym od powietrza (AIP).

Interesującym i dosyć głośnym przykładem ochrony interesów bezpieczeństwa była sprawa zakładów stoczniowych Kockums, które zostały zakupione przez niemiecką Thyssen Krupp Marine Systems AB w 2005 roku. Po zakupie Niemcy zaczęli prowadzić działania obliczone na wygaszenie produkcji w szwedzkich zakładach nowych typów okrętów ze względu na wprowadzenie do sprzedaży niemieckich konstrukcji. Do przesilenia doszło w latach 2013–2014. Informacje o zakończeniu programu A26 spowodowały stanowczą reakcję władz szwedzkich, które wysłały przedstawicieli FMV w celu zabezpieczenia kluczowych technologii obronnych (szczególnie tych dotyczących napędu AIP). Oficjalnie akcja była określona jako rutynowy transport sprzętu wojskowego. W wyniku tej interwencji oraz innych działań władz szwedzkich Niemcy zgodzili się na odsprzedanie zakładów Saabowi. Zostały one odkupione po wyjątkowo niskiej cenie 340 mln koron szwedzkich. W ten sposób Szwecji udało się zachować zdolność produkcji i remontowania własnych okrętów podwodnych. Chociaż reakcja na wykupienie zakładów Kockums przez firmę Thyssen Krupp została podjęta w ostatnim momencie, to jednak dzięki stanowczości działań sprawa zakończyła się pomyślnie dla władz szwedzkich.

Najważniejsze wnioski, jakie polski sektor przemysłowo-obronny mógłby wyciągnąć  z poczynań swoich szwedzkich odpowiedników, to przede wszystkim skupienie się na osiąganiu wybranych zdolności technicznych przy użyciu własnych zdolności przemysłowych i badawczych oraz zdecydowanie się na rozwijanie pozostałych dziedzin w kooperacji z zagranicznymi partnerami (państwa średniej wielkości, takie jak Polska i Szwecja, nie mogą sobie pozwolić na całkowitą autonomiczność jeśli chodzi o produkcję techniki wojskowej); prowadzenie polityki gospodarczej i w dziedzinie bezpieczeństwa, która pozwala chronić przedsiębiorstwa  o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa (między innymi przed wrogimi przejęciami); skuteczne przeprowadzenie konsolidacji przemysłu zbrojeniowego, co ograniczy koszty i struktury, ale jednocześnie stworzy efekt synergii badawczej i wytwórczej; uproszczenie struktur odpowiedzialnych za pozyskiwanie i utrzymanie sprzętu wojskowego w całym cyklu jego wykorzystywania.

Szwecja jako kraj stojący przed podobnymi zagrożeniami może być dla nas przykładem, jakie rozwiązania należy  stosować w celu zapewnienia bezpieczeństwa kraju i jednocześnie zwiększenia konkurencyjności przemysłu zbrojeniowego. Nie oznacza to jednak, że nasz północny sąsiad zza morza osiągnął optymalne rozwiązania w tym zakresie. Truizmem będzie stwierdzenie, że należy obserwować i w miarę możliwości przyswajać te dobre wzorce oraz uczyć się na ewentualnych błędach, co nie oznacza że jest to zadanie łatwe i proste.  

Turcja – skuteczne zaspokajanie potrzeb własnych sił zbrojnych

Turcja jest republiką świecką, funkcjonującą w takiej formie ustrojowej od czasów Mustafy Kemala Atatürka, który w 1923 roku został pierwszym prezydentem republiki. Kilka lat po I wojnie światowej to czas klarowania się ostatecznych granic państwa tureckiego. Przez następne 100 lat politykę bezpieczeństwa Turcji determinować będą dwa główne zagrożenia – ze strony Grecji i ze strony ZSRR, a następnie Federacji Rosyjskiej. Oprócz tego istotny problem stanowiła również duża mniejszość kurdyjska zamieszkująca wschodnią część kraju i stanowiąca prawie 20 procent społeczeństwa (czyli około 16 mln ludzi). Po II wojnie światowej kluczowym czynnikiem wpływającym w istotny sposób na politykę bezpieczeństwa Turcji stało się członkostwo w NATO, do którego dołączyła ona w 1952 roku. Rozwiązało to, jak się zdaje, problem związany z zagrożeniem greckim i rosyjskim. Pierwszy z tych krajów wstąpił do Paktu Północnoatlantyckiego razem z Turcją, a zagrożenie ze strony drugiego było równoważone przez potencjał militarny i parasol atomowy Stanów Zjednoczonych. W czasie pokoju głównodowodzącym siłami zbrojnym Turcji jest prezydent republiki, który sprawuje swoje obowiązki poprzez szefa sztabu generalnego. Ministerstwo Obrony Narodowej Turcji jest instytucją bardzo rozbudowaną i dodatkowo podlega mu kilka agencji wyspecjalizowanych, co wpływa na liczbę zatrudnionych pracowników.

Na przełomie XX i XXI wieku Turcja podjęła decyzję o rozpoczęciu zakrojonego na szeroką skalę programu modernizacji sił zbrojnych. Proces ten połączony był z próbą przestawienia się na produkcję krajową w sektorze obronnym, ale obecnie nadal większość wyposażenia pochodzi z zakupów w Stanach Zjednoczonych (np.  czołgi M60, transportery M113, samoloty F-4, F-5 i F-16 oraz fregaty Oliver Hazard Perry) i Niemczech (np. czołgi Leopard2A4, okręty typu MEKO oraz okręty podwodne typ 209). Największe programy modernizacyjne, to przede wszystkim udział w programie Joint Strike Fighter (JSF), zakup systemów obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu, opracowywanie własnego czołgu podstawowego (typ Altay) i zakup śmigłowców uderzeniowych T129. Budżet ministerstwa obrony narodowej Turcji kształtuje się na poziomie około 2,2% PKB. Daje to kwotę około 22 mld USD, jednak rozmiar sił zbrojnych sprawia, że przy takim poziomie wydatków nie możliwe jest nadążenie z modernizacją wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Z tego powodu znacząca większość techniki wojskowej jest mocno przestarzała, szczególnie w dziedzinie sprzętu zmechanizowanego. W siłach zbrojnych służy łącznie 510 tysięcy żołnierzy i 100 tysięcy funkcjonariuszy służb paramilitarnych, czyli żandarmerii i straży przybrzeżnej (w czasie pokoju podlegają ministrowi spraw wewnętrznych, a w czasie wojny ministerstwu obrony). Wojsko tureckie jest pod względem wielkości drugim po amerykańskim w NATO. Dodatkowo, Turcja dysponuje 380 tysiącami przeszkolonych rezerwistów.

Obecnie najbardziej poważnym problemem, przed jakim stoją władze tureckie jest terroryzm islamski oraz walka z ugrupowaniami kurdyjskimi. Zjawiska te są potęgowane przez wojnę domową w Syrii, w którą coraz mocniej angażują się tureckie siły zbrojne (w ostatnim czasie wtargnęły one na terytorium Iraku). Wspólna z Polską jest natomiast potrzeba zakupu nowoczesnego systemu obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu, ponieważ tocząca się za południową granicą Turcji wojna zmusiła ten kraj o wystąpienie do NATO z prośbą o zapewnienie osłony przeciwrakietowej (nie był to pierwszy taki przypadek). W odpowiedzi na to wezwanie wysłano systemy Patriot z USA, Holandii, Niemiec i Hiszpanii. W postępowaniu przetargowym w 2013 roku wybrano chiński system HG-9/FD-2000 za 3,5 mld USD. Zakup nie doszedł do skutku w wyniku braku zgody na transfer technologii przez CPMIEC (China Precision Machinery Export-Import Corporation) oraz gwałtownego sprzeciwu państw NATO, które zastrzegły, że system ten nie będzie mógł współpracować z systemami innych krajów członkowskich. Ciężko obecnie ocenić przyszłość tureckiej obrony przeciwlotniczej, ponieważ dotychczasowe postępowanie zostało zamknięte bez rozstrzygnięcia z powodu wcześniej opisanych problemów.

W Ministerstwie Obrony Narodowej Turcji jest kilka jednostek organizacyjnych odpowiedzialnych za wyposażenie wojskowe: Departament Badań i Rozwoju, Departament Krajowych Zakupów Zbrojeniowych, Departament Zagranicznych Zakupów Zbrojeniowych, Departament Wiedzy Technicznej oraz Departament Finansowy. Kluczowe znaczenie w procesie zakupów zbrojeniowych oraz dalszej obsługi sprzętu ma jednak Podsekretariat ds. Przemysłu Obronnego. W jego zarządzie zasiadają między innymi premier, minister obrony i szef sztabu generalnego, co pokazuje, jaką wagę przywiązują władze tureckie do rozwoju sektora obronnego. Co ciekawe, ministrowi podlegają też trzy przedsiębiorstwa produkcyjne: Mechanical and Chemical Industry Corporation, Turkish Aerospace Industries oraz Pharmaceutical Products. Poza tym, w poszczególnych rodzajach sił zbrojnych są służby odpowiedzialne za logistykę.  Jest ona zorganizowana w klasyczny sposób, natomiast struktury odpowiedzialne za produkcję i zakupy zbrojeniowe w ministerstwie obrony narodowej mają skomplikowany charakter, z wiodącą rolą Podsekretariatu ds. Przemysłu Obronnego.

Dobrym przykładem rozwoju, jaki dokonał się w tureckim sektorze obronnym w ostatnich latach jest Turkish Aerospace Industries (TAI). Firma ta zatrudnia 1500 inżynierów, w tym 850 pracujących w dziale badań i rozwoju. Pierwotnym przeznaczeniem tego przedsiębiorstwa była licencyjna produkcja samolotu F-16 i dlatego jednym z głównych udziałowców był Lockheed Martin. W 2005 roku podjęto decyzję o nacjonalizacji i 100 procent udziałów TAI trafiło w ręce skarbu państwa (Tureckich Sił Powietrznych i Podsekretariatu ds. Przemysłu Obronnego). W 2015 roku postanowiono o wyprzedaży 25 procent udziałów w celu zdobycia środków na inwestycje. Flagowym produktem Turkish Aerospace Industries jest śmigłowiec uderzeniowy T129, również proponowany Polsce w ramach programu Kruk. Konstrukcja ta jest połączeniem amerykańskich silników i brytyjsko-włoskiego płatowca, co pozwoliło zwiększyć możliwości śmigłowca oryginalnie opracowanego przez firmę AugustaWestland. TAI pokazuje, że udało mu się przejść z pozycji licencjobiorcy do licencjodawcy. Został także wybrany jako podmiot odpowiedzialny za projekt TFX (myśliwiec odrzutowy piątej generacji), który ma stać się uzupełnieniem samolotu F-35 w siłach powietrznych Turcji. Planuje się pozyskać nawet 250 TFX, a jako główny zagranicznego partnera przedsięwzięcia wybrano niedawno firmę BAE Systems.

Czytaj więcej: Czołg Altay. Narodowy projekt pancerny Turcji

Polski sektor obronny mógłby korzystać z doświadczeń tureckich zwłaszcza w dziedzinie współpracy firm zbrojeniowych z siłami zbrojnymi, czego dobrym przykładem są chociażby firmy Aselsan czy Roketsan. Zostały one ufundowane przez Tureckie Siły Zbrojne, co jasno wskazuje na profil ich działania. Przyjęty model, w którym firmy odpowiedzialne za produkcję uzbrojenia lub techniki wojskowej podlegają ministerstwu obrony (dokładnie podsekretariatowi ds. przemysłu obronnego), a nie ministerstwu odpowiedzialnemu za gospodarkę lub pozostałe spółki skarbu państwa, jest rozwiązaniem skutecznym. Upraszcza ono procedurę nadzoru właścicielskiego i dlatego zostało również przyjęte w Polsce (udziały PGZ nadal posiadać będzie MSP, ale kontrolę ma sprawować MON).

Antoni Pieńkos

 

Reklama

Komentarze (16)

  1. zigzag

    W całej tej historii przemilcza się fakt, że każde z tych państw ma bardzo dobrze sytuowaną gospodarkę i w miarę stabilne rządy. Nie ma szansy, by na dzisiaj porównywać do nich Polskę. Przemysł militarny musi miedz oparcie w przemyśle i gospodarce "pokojowej" o takich drobiazgach jak myśl techniczna nawet nie wspominam.

    1. Janek

      Warto wspomnieć o czebolach i jaki odsetek absolwentów z kierunków technicznych znajduje u nich swoją pierwszą pracę.

    2. osservatore

      Nic dodać, nic ująć ...

  2. Julian

    Powinniśmy stawiać na rozwój polskim firm, przykładem niech będzie ten nieszczęśliwy przetarg na śmigłowce, czy tych miliardów nie można było od razu zostawić w Polsce.

    1. jacek

      Przecież firmy śmigłowcowe (Mielec, Świdnik) w Polsce nie są polskie a Caracale miały być produkowane w Łodzi

  3. Robert

    Wszystko sprowadza się do dobrze skonstruowanych umów licencyjnych i pozyskiwania technologii.

  4. dst

    Twierdzenia, że "Polski Przemysł" został sprzedany są bajkowe- Polskiego przemysłu NIGDY nie było. Już w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Królowie zamawiali muszkiety u Pruskich rodzin, które miały manufaktury koło Berlina- naszego lennika. Napoleon z własnej kieszeni zakupił dla Polaków 150 000 szabel ( produkcji francuskiej) za 6 mln liwrów. Podczas wojny z bolszewikami dysponowaliśmy uzbrojeniem- Niemieckim, Austriackim, Rosyjskim i Francuskim. Podczas II wojny światowej " Polski Przemysł", którego budowę planowano w trzech fazach od 1942 do 1951 nie powstał. Po II wojnie światowej, Rosjanie ze swojej części mieli wypłacić nam reparacje wojenne, których nigdy nie zobaczyliśmy dla przykładu: nowoczesne poniemieckie lokomotywy (miały trafić dla Polski) nigdy się u nas nie pojawiły pojechały do Rosji a w zamian dostaliśmy Rosyjskie z przed I wojny światowej. Fabryki poniemiecki po wojnie były hucznie otwierane wśród fleszy i gazet ale następnego dnia przyjeżdżała armia czerwona i demontowała co się dało. W PRL produkcja była nieefektywna więc to wszystko runęło. Niestety, kiedy na zachodzie powstawał KAPITAŁ my prowadziliśmy wojny a następnie utraciliśmy suwerenność i staliśmy się kolonią 3 zaborców. Przepaść między nami jest gigantyczna, chodzi o naukę, innowacje, prawo i KAPITAŁ. Niemcy mają PKB 8 razy większy jak my ( Osiem "Polsk" !) w dodatku, produkują najnowocześniejsze produkty na świecie. Kraje, które rozwinęły kapitał nie potrzebują konkurencji (nie obrażajmy się też byśmy nie chcieli) więc nie chcą dzielić się swoimi technologiami i je chronią, jednakże system kapitalistyczny polega na konkurencji więc jak ktoś nam nie sprzeda to można kupić substytut u sąsiada. Moim zdaniem Polska powinna posłuchać rady Chiraca i siedzieć cicho. Siedzieć cicho, pracować, oszczędzać i się bogacić. Z czasem kiedy będziemy bogaci, będziemy też silniejsi wtedy też łatwiej będzie nam załatwić nasze sprawy ale do tego czasu róbmy swoje po cichu aby nikt nie czuł się nami zagrożony. Jeżeli chodzi o przemysł zbrojeniowy to potrzebujemy ludzi z wizją, którzy będą wiedzieć w którym kierunku pójdzie świat. Kupować licencje i produkować u nas, u każdego co nam potrzebne i robić wersję PL a następne wersje np. PL2, PL3 będą lepsze zgodnie z filozofią "kaizen". Proponuję poczytać historię Prus, jak z naszego lennika stały się jednym z głównych graczy europy a potem świata. Proponuję poczytać historię Korei Południowej jest bardzo zbliżona do tego czego potrzebujemy. PS. W magazynach mamy miliony starych hełmów, pepesz, kałachów itp. Zacznijmy od ich wymiany na nowoczesny sprzęt, damy zarobić naszym firmą i trochę kapitału zostanie w kraju. Tak samo z energią po co kupować na Ukrainie i tam tworzyć miejsca pracy, jak kapitał powinien pracować na nas?

    1. ja

      skrócony niezły wykład z historii. Dodałbym jeszcze rolę polskiej szlachty , która u zarania budowy kapitalizmu była w Polsce bardzo silna i zamiast szukać jak na Zachodzie innych źródeł dochodu, innej aktywności gospodarczej poszła na łatwiznę, zgnoiła chłopów, mieszczan narzuciła pańszczyznę i w ten oto sposób weszliśmy w nowożytność z zacofaną strukturą gospodarczą. Później wszelkie reformy były już niemożliwe. Sąsiedzi nie pozwalali. Dalej historię znamy. Sienkiewiczowi zostało tylko ubarwiać historię Trylogią. amen.

  5. max

    Każdy wie że trzeba rozwijać własny przemysł, każdy tylko nie politycy.

  6. osservatore

    Budowanie od podstaw nam nie wychodzi. Co innego koterie, wspólnoty niejasnych interesów pogrobowców specsłużb, tajemnicze "samobójstwa", tabuny prezesów i generałów - w tym jesteśmy dobrzy. Przemysł zbrojeniowy zostawmy innym - tu trzeba techników, inżynierów i konstruktorów a nie zawodowych mataczy i "niezatapialnych cwaniaków" ...

  7. AMD

    Polski przemysl zostal zlikwidany lub rozprzedany zagranicznym firmom (Balcerowicz). Stalismy sie kolonia ktora pozyskuje sprzet od kraju ktory nas podbil. Polska jest na kolanach jest republika bananowa

    1. ja

      A co dokładnie sprzedał Balcerowicz? Z tego co pamiętam to Kaczyński sprzedał Mielec, Tusk Świdnik a reszta jest nadal państwowa.....uzwiązkowiona i technologicznie zacofana. Opracowanie podwozia do haubicy to dla nich kosmos.

    2. Jack Bauer

      Faktycznie, bo przed Balcerowiczem byliśmy w G7:-) Krainą mlekiem i miodem płynącą. Problem w tym, że odwiedzają to forum również osoby pamiętające, że PRL zbankrutowała.

  8. Kamil

    eNty raz powtórzę: Nie ma silnej armii bez silnej gospodarki i zaplecza naukowego. Musimy zacząć od reformy systemu szkolnictwa zawodowego oraz kupowania licencji, budowania od podstaw struktur wojskowych i zakładów produkcyjnych dla armii. Inaczej się nie da...

    1. zigzag

      Podpisuję się pod tym obiema rękami i nogami. Nawet zdążyłem gdzieś popełnić komentarz o podobnej treści. Na nasze nieszczęście łatwiej coś sprzedać i zniszczyć, niż zbudować i kupić. Przy dobrych rządach zajmie nam to lat 20. A takich nie widać na horyzoncie, przy całym szacunku do patriotyzmu PiS.

  9. Edmund

    Po pierwsze likwidacja związków zawodowych, po drugie zwolnienie dyscyplinarne "specjalistów" od dialogów technicznych i wypracowywania założeń, po trzecie ograniczenie liczby osób zasiadających w Zarządach i Radach Nadzorczych, po czwarte likwidacja struktur bizantyjskiej administracji, po piąte zmiana korupcjogennej ustawy o zamówieniach publicznych, a dopiero potem można zacząć budować to co już istnieje w Turcji, Korei Południowej i Szwecji.

  10. Trep

    Tak długo jak o zakupach dla Wojska będą decydować związkowcy (czy w wymienionych krajach związki zawodowe mają coś do powiedzenia w tym zakresie?) nie może być mowy o dobrym i nowoczesnym wyposażeniu polskiego wojska - koniec i kropka.

  11. Jan Stachniuk

    Przemysl zbrojeniowy to my mysmy budowali od zera w roku 1920. Mowienie "od zera" w roku 2016, po 70 latach produkcji sowieckiego sprzetu wojskowego zakrawa na obraze, a co najmniej, na nieporozumienie. Bylo olbrzymie zaplecze produkcyjno-naukowe ktore zostalo zniszczone i zmarnowane. W Polsce nie materia jest problemem, a czlowiek. Tepy, zdradliwy, leniwy i woluntarystyczny homo sovieticus. Zacznijmy od reformy czlowieka w Polsce

    1. Hammer

      Jaki homo sovieticus chłopie? Od 26 lat polski Przemysł Zbrojeniowy umiera! W PRL mieliśmy i produkowaliśmy sprzęt wojskowy dobrej jakości. Czasy się zmieniły. Jesteśmy państwem demokratycznym, W UE i NATO a sowietów w Polsce nie uświadczysz. Od 26 lat wolni! I co? Ano gówno. Wszystko niszczeje a armia gdyby nie te sowieckie uzbrojenie przestałaby istnieć! Wieczne przetargi, dialogi, plany i buńczuczne zapowiedzi. I za co wg, ciebie ten homo sovieticus jest winny? 26 lat. To homo polacus wszystko rozpirzył a ci na zachodzie i w sumie na wschodzie również klaszczą z radości! Zacząć od reformy człowieka w Polsce czas. Zmienić mentalność i spojrzeć na obronność w inny sposób bo na sojuszników ni NATO liczyć nie możemy! Silny Przemysł Zbrojeniowy to PODSTAWA! Na produkcję własnego made in Poland sprzętu jest za wcześnie dlatego trzeba zakupić licencję od Korei płd. na Black Panther i klepać je u nas, taki K2PL. Nawiązać współpracę ze Szwecją (Gripen E/F i wiele innych głównie MW RP której prawie nie posiadamy!) Bez silnej Armii (obecna jest zbyt nie liczna już nawet pal licho ten sprzętowy skansen) i Silny Przemysł Zbrojeniowy to Podstawa! Nie chodzi by własne samoloty czy okręty produkować ale podstawę np. broń pancerną, amunicję........... Zgadzam się że zaplecze produkcyjno-naukowe zostało zmarnowane ale kogo to wina? Sowietów? Litości! Spytaj się tych co od 1990 władzę sprawują na zmianę.................. Więc klepiemy to o co władza Ludowa zadbała a że dziś to złom ? Trudno. Dzięki temu mamy choć BWP-1 i PT-91 bo ci obecni to tylko dialogi, przetargi i komisje potrafią zwoływać...........

  12. Sky

    "Najważniejsze wnioski, jakie polski sektor przemysłowo-obronny mógłby wyciągnąć z poczynań swoich szwedzkich odpowiedników" .... to odpowiednie nakłady finansowe na innowacje - coś co w Polsce jest od długich lat zaniedbywane. I to nie tylko tyczy się zbrojeniówki, ale też innych dziedzin gospodarki. W Polsce nie istnieje mentalność innowacyjności - nawet jak pieniądze są wydawana na R&D to idą one albo na wynajdywanie koła (jak wyprodukować u nas to co od lat produkuje się za granicą) albo kombinatorstwo (jak wyprodukować coś taniej, ale gorzej). Zresztą widać to też nawet po niniejszym artykule w którym ani razu nie polecono zmiany w tym kierunku, a bez tego ciężko jest być konkurencyjnym na arenie światowej.

    1. dawwwo

      Samą prawdę kolega napisał. Na modernizację naszych zakładów np: HSW wydajemy 60mln a na muzeum wojny w Gdańsku 449mln!!! Więc widać pryjorytety naszego państwa.

    2. libero

      likwidacja biur konstrukcyjnych zaczela sie juz za Gomułki widocznie juz wtedy uznano ze nastawiamy sie tylko na licencje, popatrzcie na taka Jordanie zalozone w 1999r Biuro Konstrukcyjno-Rozwojowe im. Króla Abdullaha II-go juz w 2003r pokazalo na targach wlasna bezzalogowa wieze Falcon.

  13. bolo

    Jedyna droga do budowy własnego przemysłu obronnego to bliska współpraca ze Szwecją. Koreą Południową i Turcją. Oni są bardziej skłonni do dzielenia się technologią niż Ameryka czy nawet państwa Europy Zachodniej.

    1. szyszka

      hmm mniemam ze doszedłes do takich wniosków po przeczytaniu tego artykułu , no ale przykład napewno wziasc musimy bo jak widac sobie radza tyle ze wszystko zaczął bym od naszej OP bo w naszej sytuacji zaden system sie nie sprawdzi jesli nad głowa nie bedzie miał dobrego parasol i tu moze powinnismy zaczac od licencji na stunnery i własna ich produkcja w kraju na poczet pozniejszego ich wpiecia w zakupiony badz wybudowany od nowa OP. Jest mnustwo sposobów pozyskiwania technologi a jednym z nich jest uzadzanie konkursów tzw garazowych ( z głowna nagroda pienieżna i to całkiem wysoką oraz propozycja pracy dla całego zespołu zwycieskiego ) gdzie mozna by pozyskac za nieduże pieniadze własnych rozwiazan technologicznych ( moze nawet urządzeń naprowadzajacych czy tam innej bardzo skomplikowanej ktorej tworzenie wymagało by wielu lat badan itd.

    2. vvv

      turcja czerpie wiedze od korei a szwedzi co maja? cv-90 mk3 ktory jest juz leciwa konstrukcja i strv-122 ktory jest niemiecki. Grippen NG jest gorszy od f-16 block 60 a f-16tka ma wiekszy udzwig i przenosi 2x wiecej rodzajów uzbrojenia niz grippen NG. Kazdy jest sklonny się dzielić ale za to trzeba zaplacic a nie na dziadowanie. Powinnismy kupic technologię od własnie niemiec a nie tucji bo to niemcy sa liderami w europie. jak juz kupowac technologię to nowoczesną a nie 20-30 letnie projekty jak cv-90

  14. rcicho

    Sprywatyzowac cały polski przemysł zbrojeniowy najlepiej w oparciu o rodzimy kapitał. Wywalić związkowców i spółeczki żerujące na polskiej zbrojeniówce i kupować dobre przemyślane licencje. Nastepnie je rozwijać i produkować.

  15. były_kanonier

    Pozornie dobry tekst. Jednakże ta analiza (szyld NCSS do czegoś zobowiązuje) ma jeden poważny brak - zupełnie nie ma rzeczowych odniesień do polskich realiów. Na przykład takich: - w Polsce praktycznie zlikwidowano narodowo przemysł obronny, więc jak może istnieć narodowy plan modernizacji sił zbrojnych; - w Polsce praktycznie zlikwidowano siły zbrojne, więc jak może istnieć narodowy przemysł zbrojeniowy. I parę takich i tym podobnych zależności. Nie jestem ekspertem NCSS, a mimo to taki tekst mógłbym stworzyć i wziąć za niego stosowne wynagrodzenie. Dlatego nie cenię opinii NCSS.

  16. zxxc

    Szwecja, Finlandia, Korea Południowa, Ukraina, Rumunia, Słowacja, Japonia, Turcja to kierunki współpracy zbrojeniowej dla nas. Można też z Niemcami, Czechami, Francją, USA W. Brytanią, Izraelem, Włochami czy Hiszpanią ale oni raczej szukają odbiorców a nie partnerów dla swoich programów.

Reklama