Reklama

Geopolityka

Koalicja arabska przechwyciła dwa pociski. "Wystrzelone z Jemenu"

Jemeńscy rebelianci używają rakiet rodziny Scud, jak i Toczka. Fot. US DoD/wikipedia
Jemeńscy rebelianci używają rakiet rodziny Scud, jak i Toczka. Fot. US DoD/wikipedia

Z terytorium Jemenu wystrzelono dwa pociski, które kierowały się w stronę Arabii Saudyjskiej i jemeńskiej prowincji Marib. Przechwyciły je samoloty międzynarodowej koalicji dowodzonej przez Saudyjczyków. Jak podała agencja SPA, wystrzelili je zapewne szyiccy rebelianci Huti. 

Według agencji prasowej prowincję Marib zaatakowano z Sany, kontrolowanej przez Huti, a z bazy w prowincji Sada na północy Jemenu skierowano pociski na saudyjskie miasto Taif (zachód), gdzie mieści się baza sił powietrznych Rijadu. Z kolei kontrolowana przez rebeliantów agencja Saba podała, że wystrzelony przez Huti pocisk trafił w bazę w Taif, powodując dużą eksplozję.

W grę wchodzą prawdopodobnie rakiety rodziny Scud (ich najpopularniejsze odmiany charakteryzują się zasięgiem rzędu 300 km), bądź taktyczne pociski Toczka o zasięgu maksymalnym od 70 do 120 km (w zależności od wariantu). Doniesienia mówią też o użyciu lokalnego rozwinięcia rakiet Scud - Burkan-1, o zasięgu nawet 800 km. Wyposażenie arabskiej koalicji stanowią m.in. systemy Patriot, Zjednoczone Emiraty Arabskie zakupiły też systemy THAAD, ale na razie nie informowano o osiągnięciu przez nie gotowości bojowej. 

SPA poinformowała, że samoloty należące do koalicji zaatakowała obie bazy, z których wystrzelono pociski. Jednocześnie w poniedziałek rano rzecznik Pentagonu Jeff Davis poinformował, że w niedzielę amerykański niszczyciel rakietowy na Morzu Czerwonym był celem pocisków wystrzelonych z pozostającego po kontrolą rebeliantów terytorium Jemenu. "Oba pociski spadły do wody, nie dotarły do okrętu" - powiedział Davis, dodając, że nikt z załogi nie odniósł ran, a okręt nie został uszkodzony. 

"To nie my"

W sobotę w Sanie miały miejsce naloty na uczestników pogrzebu, w których zginęło 140 osób, w tym wielu wojskowych oraz przedstawicieli władz rebeliantów. Huti oskarżają o atak koalicję pod egidą Saudyjczyków. Koalicja stanowczo temu zaprzecza i ogłosiła natychmiastowe wszczęcie śledztwa. Stany Zjednoczone, które popierają koalicję, po sobotnim nalocie zapowiedziały natychmiastowe dochodzenie i zrewidowanie amerykańskiej pomocy dla trwającej od ponad półtora roku kampanii koalicji przeciw Huti. Z kolei były prezydent Jemenu Ali Abd Allah Salah, popierany przez Huti, wezwał w niedzielę do ataku na Arabię Saudyjską.

Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, kiedy to społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Salaha. Tylko południowa część kraju wraz z Adenem podlega rządowi uznawanemu przez wspólnotę międzynarodową i popieranemu przez Arabię Saudyjską. Jego władza jest jednak w znacznej mierze iluzoryczna, co wykorzystują aktywne na południu i częściowo wschodzie kraju dżihadystyczne Państwo Islamskie (IS) i Al-Kaida. 

Sunnicka koalicja arabska od marca 2015 roku zwalcza wspieranych przez Iran rebeliantów Huti, zmierzających do obalenia popieranego przez Rijad prezydenta Abd ar-Raba Mansura Al-Hadiego.

PAP - mini

Reklama

Komentarze

    Reklama