Reklama
  • Wiadomości

Kanadyjski okręt podwodny tropił Rosjan na Morzu Norweskim

Ujawnione ostatnio w Kanadzie informacje wskazują wyraźnie, że kanadyjski okręt podwodny HMCS „Windsor” został w ubiegłym roku w trybie pilnym wysłany na misję NATO-wską, by przez dwa tygodnie pomagać w tropieniu niezidentyfikowanej jednostki podwodnej na wodach terytorialnych Wielkiej Brytanii.

HMCS Windsor. Fot. Royal Canadian Navy
HMCS Windsor. Fot. Royal Canadian Navy

Według kanadyjskiej marynarki wojennej okręt podwodny HMCS „Windsor” brał udział latem ubiegłego roku w międzynarodowych manewrach zwalczania okrętów podwodnych (ZOP) Dynamic Mongoose na Morzu Norweskim. Były to już czwarte ćwiczenia tego rodzaju (poprzednie zrealizowano w 2012, 2014 i 2015).

W 2016 r. wzięło w nich udział pomad 3000 marynarzy i lotników z ośmiu państw (Francji, Hiszpanii, Kanady, Niemiec, Norwegii, Stanów Zjednoczonych, Turcji i Wielkiej Brytanii). Ćwiczenie realizowano na Morzu Norweskim, na akwenie o powierzchni ponad 14000 mil kwadratowych.

Uczestniczyły w nim cztery okręty podwodne (niemiecki, norweski, kanadyjski i amerykański), dziewięć okrętów nawodnych oraz cztery morskie samoloty patrolowe. Jak obecnie ujawniono typowy trening sił ZOP przerodził się w poważne działania operacyjne sił NATO. Początkowo okręty podwodne miały za zadanie przemieszczać się po zadanej trasie, a lotnicze i nawodne siły ZOP miały ćwiczyć ich wykrywanie i symulowane wykonywanie ataków. Później zamierzano realizować odwrotny scenariusz i to okręty podwodne miały być stroną atakującą.

Rzeczywista sytuacja zmieniła jednak te plany – szczególnie w odniesieniu do kanadyjskiego okrętu podwodnego HMCS „Windsor”. Jednostka ta dostała bowiem polecenie wydłużenia rejsu o dwa tygodnie i wzięła udział w poszukiwaniu nieznanego „intruza podwodnego” na brytyjskich wodach terytorialnych.

HMCS Windsor. Fot. Royal Canadian Navy

Według dowódcy kanadyjskiej marynarki wiceadmirała Rona Lloyda tak szybkie spełnienie żądania NATO przez HMCS „Windsor” świadczy o wartości tego okrętu i gotowości Kanady do wspierania swoich sojuszników. Lloyd był pod wrażeniem działań swojego okrętu podwodnego zarówno podczas ćwiczeń, jak i później podczas nagle wynikłej realnej misji operacyjnej.

Działanie to ma być dowodem na słuszność koncepcji „Generate Forward”, która pomimo ograniczonej ilości personelu i środków w kanadyjskiej marynarce wojennej umożliwia jej również na uczestniczenie w operacjach zagranicznych. Pozwala to na rozwijanie wzajemnych relacji, współpracy oraz zaufania.

W rzeczywistości możliwości kanadyjskie w tej dziedzinie są jak na razie mocno ograniczone. Informacją o akcji swojego okrętu w 2016 r. Kanadyjczycy próbują ukryć słabość swoich sił morskich, które mają problemy w zaspokajaniu nie tylko zobowiązań sojuszniczych, ale również potrzeb samej Kanady. W przypadku HMCS „Windsor” była o tyle łatwa sytuacja, że jest to okręt podwodny, a więc jednostka z zasady przystosowana do długotrwałego działania poza własnymi bazami. Natomiast zmniejszające się coraz bardziej siły nawodne są w o wiele trudniejszej sytuacji – tym bardziej, że zgodnie z założeniami mają być one jeszcze zdolne do realizowania misji humanitarnych i do pomocy w przypadku katastrof naturalnych.

Tak naprawdę flota kanadyjska do tego rodzaju działań ma obecnie do dyspozycji głównie fregaty typu Halifax i okręty podwodne typu Victoria. Jednostki te są jednak intensywnie eksploatowane i mają z tego powodu coraz większe problemy techniczne.

Sytuację może poprawić dopiero wprowadzenie nowych jednostek pływających – w tym okrętów wielozadaniowych CSC (Canadian Surface Combatant).

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama