Geopolityka
Izrael szacuje koszty ewentualnej wojny z Iranem
O tym jak poważnie Izrael traktuje możliwość wojny z Iranem świadczy nie tylko budowa nowych podziemnych schronów, lecz także coraz liczniejsze analizy kosztów i strat z nią związanych.
Według Haaretz, w przypadku uderzenia na Iran i spodziewanej jego odpowiedzi, Ministerstwo Obrony oraz Sztab Generalny przeniosą się do podziemnego schronu w Tel Awiwie a rząd do podobnej struktury w Jerozolimie (zbudowanej za ponad 500 mln szekli). Bank Izraela, Ministerstwo Finansów również ma przygotowane bezpieczne miejsce pod ziemią, godzinę drogi od Jerozolimy. Centralne Biuro Statystyczne chroni natomiast kluczowe dane w specjalnych, odpornych na uderzenie nuklearne magazynach.
O finansowym aspekcie ewentualnego konfliktu wypowiada się natomiast Yarom Ariav, ekspert w dziedzinie budżetu obronnego Izraela, dyrektor generalny ministerstwa finansów w latach 2007-2009. Twierdzi on, że wojna z Iranem niosłaby z sobą poważne koszty, jednak nuklearny Iran także miałby swoje odbicie w sytuacji ekonomicznej - począwszy od ratingów, na zwiększonych wydatkach na obronność skończywszy.
Istotnym generatorem kosztów według Ariava, byłyby oprócz lotnictwa, systemy obrony powietrznej - bardzo drogie w eksploatacji, ale skuteczne systemy Arrow, Magic Wand i Iron Dome. Porównując koszty ewentualnej kampanii irańskiej, z Druga Wojną w Libanie 2006 r., na którą IDF otrzymały dodatkowe 8 mld. szekli, na odszkodowania i odbudowę wydano kolejne 7 mld., stwierdził że koszty tej pierwszej byłoby dużo dużo większe.
To nawet bez uwzględnienia kosztów makroekonomicznych. W przypadku sparaliżowania 50% gospodarki na skutek konfliktu, Izrael traciłby 1,5 mld. szekli dziennie - wylicza Ariav.
Yoram Ariav, obecnie członek egzekutywy jednego z międzynarodowych banków inwestycyjnych zauważa również, że kryzys na linii Jerozolima - Teheran już teraz odbija się negatywnie na zagranicznych inwestycjach w Izraelu. Według niego aktywność inwestorów spoza Izraela na giełdzie w Tel Awiwie spadła praktycznie do zera.
Odmienne stanowisko prezentuje Gilad Alper, analityk Excellence Nessuah Investment House. Zauważa, że mimo napiętej sytuacji oprocentowanie credit default swaps na izraelskie obligacje nie wzrosło. Według Alpera, możliwość izraelskiego ataku na Iran nie wpływa na zagraniczne inwestycje. Twierdzi nawet, że atak lotnictwa, mógłby pozytywnie odbić się na izraelskiej gospodarce, w przypadku wykazania technologicznej supremacji izraelskiej armii.
Wtóruje mu Giora Eiland, była szef izraelskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, obecnie ekspert w National Institute for Security Studies, która sądzi iż koszt operacji przeciwko Iranowi byłby pomijalny. Większość kosztów to te związane z przygotowaniami do wojny, które już zostały poniesione. Eliand uważa, że koszty związane z ewentualnym kontruderzeniem Iranu "nie powinny być dramatyczne".
Koszty wojny to nie tylko pieniądze. W kwietniu, przedstawiony izraelskiej komisji ds. bezpieczeństwa, raport stwierdził, że rezultatem kampanii przeciwko Iranowi byłoby nie więcej niż 300 ofiar w kraju. Raport zakłada uderzenia odwetowe z Iranu, Libanu (Hezbollah), Syrii, Strefy Gazy. W ocenie Izraela możliwości użycia konwencjonalnych pocisków balistycznych przez Iran są ograniczone.
Również w listopadzie poprzedniego roku, minister obrony Ehud Barak w wywiadzie dla Radia Izraela, że liczba ofiar wśród izraelskich cywili nie przekroczy 500.
Niektórzy politycy w Izraelu wyrażali wcześniej obawy o niewystarczającą liczbę schronów i masek gazowych.
Podsumowując, kosztów i strat ewentualnego konfliktu nikt nie jest w stanie dokładnie przewidzieć. Większość przedstawionych izraelskich szacunków zakłada scenariusz ograniczonej odpowiedzi Iranu i jego sojuszników, co nie musi okazać się prawdą. Przedstawione opinie nie uwzględniają chociażby zakłóceń w globalnej gospodarce związanej z ropą naftową, kryzysu politycznego, czy nawet ryzyka rozprzestrzenienia się konfliktu na inne regiony świata (rykoszetem na Kaukazie). Trzeba pamiętać, że rząd izraelski na pewno dysponuje również analizami przewidującymi czarne scenariusze. Być może właśnie ryzyko wystąpienia katastrofalnych skutków, powstrzymuje "twardogłowych" od podjęcia drastycznych kroków.
Marcin M. Toboła