Siły zbrojne
Iskandery i Tornado. "Masowe" strzelania w Rosji
Rosyjska agencja TASS poinformowała, że w tym tygodniu, w Obwodzie Astrachańskim, zostanie przeprowadzone w ramach ćwiczeń masowe uderzenie rakietami „Iskander”. Kosztujące miliony rubli rakiety nie zostaną jednak wystrzelone w ramach wielkich manewrów, ale przy okazji generalskiej odprawy, która w tym czasie jest realizowana dla specjalistów artylerii.
Strzelania rakietowymi zestawami „ziemia-ziemia” „Iskander” odbywają się dosyć często, jednak nigdy nie miały takiej oprawy medialnej, jaką mają manewry realizowane w tym tygodniu w Obwodzie Astrachańskim. Przygotowano tam bowiem pokaz masowego użycia tego systemu uzbrojenia wspartego dodatkowo pociskami z nowych wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowej „Tornado-S”.
Samo strzelanie salwami tak drogich rakiet, jak „Iskander” w czasie ćwiczeń wydaje się nie mieć sensu, jednak nie w przypadku Rosjan. Ich generałowie (i niestety nie tylko ich) wprost lubują się w rozstawianiu w jednej linii systemów artyleryjskich i obserwowaniu jak salwami w niebo są masowo posyłane pociski artyleryjskie i rakietowe. Podobnie zresztą realizowane są manewry jednostek czołgowych i zmechanizowanych, które niekiedy bardziej przypominają film „Wyzwolenie” niż realia współczesnych konfliktów zbrojnych.
Pokaz, który ma zostać przeprowadzony w Obwodzie Astrachańskim, może być tego dowodem, ponieważ został zorganizowany nie w trakcie ważnych manewrów strategicznych, ale w ramach „operacyjno-specjalnej odprawy, podczas której będą omawiane doświadczenia w posługiwaniu się i eksploatowaniu współczesnego uzbrojenia artyleryjskiego”.
Według rosyjskiego ministerstwa obrony w odprawie tej biorą udział „generałowie i oficerowie centralnych organów dowodzenia wojskowego, szefowie sił rakietowych i artylerii okręgów i formacji wojskowych, dowódcy formacji artylerii rakietowej i lufowej oraz szefowie ośrodków szkoleniowych”. Są to więc ludzie doskonale znający możliwości wykorzystywanego przez siebie uzbrojenia oraz jego ograniczenia.
Wiedzą więc dobrze, że systemów „Iskander” ma układ elektronicznej symulacji, którego uruchomienie może być równie wiarygodnym sprawdzeniem działania obsługi, jak faktyczne wystrzelenie bardzo drogiego pocisku. Wystarczy bowiem porównać rejestrowane dane i sprawdzić, czy była odpowiednia synchronizacja czynności poszczególnych zestawów i czy prawidłowo wprowadzono dane atakowanych celów.
Rosjanie zresztą wielokrotnie ćwiczyli różne scenariusze użycia systemu „Iskander” – w tym jednoczesne wystrzelenie różnej klasy przenoszonych przez te zestawy pocisków (balistycznych i manewrujących). Testowano dodatkowo wspieranie się w czasie rzeczywistym danymi z bezzałogowych aparatów latających, jak również danymi z rozpoznania lotniczego.
Pomimo tego zdecydowano się pokazać kadrze generalskiej zmasowane użycie systemów „Iskander” i „Tornado-S” nadając temu odpowiednią oprawę medialną. W ten sposób rosyjscy generałowie będą zadowoleni, a świat dowie się, że rakiet „Iskander” można strzelać salwami – o czym ten „świat” zresztą doskonale wiedział.
Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104