Reklama

Geopolityka

Fot. W. Repetowicz

Irak: „Zerowe stawki dla inwestorów, chcemy polskiej fabryki” [WYWIAD]

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to sytuacja jest w Nadżafie stabilna i to jest dla nas priorytet. (…) Wiemy, że Polska ma renomę, jeśli chodzi o materiały i sprzęt rolniczy. Chcielibyśmy, by otworzyła tu fabrykę i to nie tylko na rynek iracki, ale też na eksport. (…) Ponadto oferujemy całkowite zwolnienie z podatku - mówi w rozmowie z Defence24.pl  Luay al Yasiri, gubernator irackiej prowincji Nadżaf, centrum duchowego i politycznego szyitów. Witold Repetowicz rozmawia między innymi o sytuacji w prowincji i szansach dla inwestorów.

Jakie jest znaczenie Nadżafu w Iraku?

Nadżaf to bardzo ważne, święte miasto, najważniejszy ośrodek religijny w Iraku. Tu znajdują się najważniejsze szkoły religijne i mają swoje siedziby ajatollahowie. Tu jest źródło politycznego życia Iraku. Rocznie z Iraku i całego świata przybywa tu od 20 do 25 milionów pielgrzymów, odwiedzających mauzoleum imama Alego.

Nadżaf położony jest około 150 km na południe od Iraku i jest najświętszym miejscem szyitów. Tu bowiem znajduje się grobowiec imama Alego, centralnej postaci dla szyitów. To właśnie ze względu na stosunek do niego doszło do rozłamu w islamie na szyitów i sunnitów. Dziś jest to też siedziba irackich ajatollahów, czyli najwyższych rangą duchownych szyickich. Nadżaf nie był zbyt mocno dotknięty iracką wojną domową, która wybuchła w czasie amerykańskiej okupacji.

Witold Repetowicz

Pielgrzymi są też głównym źródłem dochodu prowincji?

Tak, oczywiście, i to jest również źródło miejsc pracy i to nie tylko dla mieszkańców Nadżafu. 70 % tutejszych pracowników pochodzi spoza prowincji.

Czy wojna przeciw Daesh i sytuacja bezpieczeństwa w Iraku wpłynęła na liczbę pielgrzymów i sytuację w Nadżafie?

Nie, liczba ta nawet wzrosła. Natomiast, oczywiście, Irak jest jak jeden organizm, jeśli jeden członek odczuwa ból. to i reszta będzie cierpiała. Irak w tej chwili znajduje się w kryzysie i wpływa to na gospodarkę również w Nadżafie. Między innymi na budownictwo, handel czy inwestycje. Brak nowych budów powoduje brak pracy.

Czytaj też: "Na pomoc dla uchodźców liczymy tu, w Iraku, a nie w Europie".

Na czym jeszcze poza pielgrzymami opiera się gospodarka Nadżafu?

Na turystyce, rolnictwie, produkujemy jeden z najlepszych ryżów na świecie – Ambar. Pustynia jest źródłem materiałów budowlanych. Poza tym mamy też rafinerię.

Jakie są najważniejsze inwestycje w Nadżafie obecnie?

Bardzo zależy nam na inwestycjach i chcemy przyciągać inwestorów zagranicznych. Mamy lotnisko międzynarodowe, co jest okolicznością sprzyjającą. Obecnie realizowanych jest wiele zagranicznych inwestycji w dziedzinie handlu, rolnictwa czy budownictwa. Potrzebujemy też takich inwestycji jak budowa nowych szkół, szpitali.

Fot. W. Repetowicz

Skąd pochodzi większość inwestorów?

Z krajów arabskich, takich jak Arabia Saudyjska, Bahrajn, Kuwejt, Liban, a także z Iranu czy Turcji. Jeżeli chodzi o Europejczyków, to Niemcy budują tu teraz szpital. Zależy nam jednak na większej liczbie inwestycji europejskich. Niestety, Europejczycy myślą, że cały Irak jest niebezpieczny, a to w przypadku Nadżafu nieprawda.

Jaka jest sytuacja bezpieczeństwa w Nadżafie, jak władze radzą sobie z zagrożeniami terrorystycznymi?

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to sytuacja jest w Nadżafie stabilna i to jest dla nas priorytet. Sam jestem byłym oficerem armii irackiej oraz pracowałem w komisji bezpieczeństwa rady prowincji Nadżafu przez dwie kadencje. W zakresie bezpieczeństwa współpracujemy też z innymi prowincjami oraz z ministerstwem obrony, zwłaszcza jeżeli chodzi o kontrolę pustyni. Codziennie pustynia podlega monitoringowi. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo inwestorów, to jesteśmy je w stanie w pełni zagwarantować.

Jakiego typu inwestycjami Nadżaf jest zainteresowany i jaka mogłaby być w nich rola Polski, mającej duże doświadczenie w Iraku?

Wiemy, że Polska ma renomę, jeśli chodzi o materiały i sprzęt rolniczy. Chcielibyśmy, by otworzyła tu fabrykę i to nie tylko na rynek iracki, ale też na eksport. Przecież blisko jest tu do Zatoki Perskiej i tamtejszego portu w Basrze, skąd można eksportować towary na cały świat. Ponadto oferujemy całkowite zwolnienie z podatku. Również możliwa jest współpraca w zakresie modernizacji upraw, bo wiemy że i w tej dziecinie Polacy mają doświadczenie. Jesteśmy też zainteresowani inwestycjami w przemyśle ciężkim, np. hutnictwie.

A co z inwestycjami w zakresie budownictwa? Czy w sytuacji kryzysu ekonomicznego jest możliwa realizacja takich projektów?

Faktycznie nie mamy w tej chwili pieniędzy, by zapłacić za takie inwestycje, ale jest propozycja premiera Abadiego dla inwestorów, dotyczy ona odroczonej płatności, oczywiście z odsetkami.

Jak wielkim problemem dla Nadżafu są uchodźcy z innych części Iraku?

Jesteśmy jedynym miejscem w Iraku, które zapewnia im bezpieczeństwo oraz dach nad głową, udostępniając husejnije (prowizoryczne budynki służące jako schroniska dla pielgrzymów zmierzających z Nadżafu do mauzoleum imama Husajna w Karbali - red.). Staramy się też zaspakajać ich podstawowe potrzeby, takie jak jedzenie czy ubrania. Ajatollah Sistani buduje teraz 1000 nowych pomieszczeń dla nich. Również ONZ oraz Chiny planują podobną budowę. Mamy też nadzieję, że już wkrótce uchodźcy będą mogli wrócić do swoich domów.

Jak dużo migrantów zarobkowych np. z Bangladeszu czy Pakistanu jest w Nadżafie?

Nie jest ich zbyt dużo ze względu na ograniczenia wynikające z prawa irackiego, ogólna liczba wynosi może około 1500 osób, a to jest za mało jak na nasze potrzeby. Są pewne prace, których Irakijczycy nie wykonują, więc Bagdad musi zmienić prawo, by ułatwić pracę tutaj azjatyckim migrantom.

Witold Repetowicz

Luay al-Yasri został gubernatorem Nadżafu we wrześniu 2015 r. po odwołaniu jego poprzednika wskutek masowych demonstracji antykorupcyjnych. Nowy gubernator przez wiele lat był oficerem sił bezpieczeństwa, a w 2013 r. wybrano go do Rady Prowincji Nadżaf z ramienia koalicji „Państwo Prawa” ówczesnego premiera Nouri al-Maliki. W 2003 r. w zamachu bombowym zginął w Nadżafie zginął wielki ajatollah Mohamed Baqir al-Hakim i był to najgłośniejszy zamach terrorystyczny w tym mieście. Rok później Armia Mahdiego, czyli zwolennicy Muqtady al Sadra, starli się tu z Amerykanami, ale bitwa zakończyła się rozejmem. Jednak od prawie 10 lat ani w samym mieście ani w prowincji nie doszło do żadnych walk, ani też zamachów terrorystycznych. Przyczyny są dwie. Po pierwsze, w zasadzie wszyscy mieszkańcy prowincji to szyici, po drugie, dla szyitów miejsce to jest święte i przyciąga ogromną rzeszę pielgrzymów. Bezpieczeństwo zatem jest tu priorytetem. Również atak Daesh na Irak nigdy nie objął prowincji Nadżaf, w tym jej pustynnej części, przylegającej do prowincji Anbar. Terrorystom Daesh nie udało się nawet dokonać żadnego zamachu na terenie tej prowincji.

Witold Repetowicz

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. Darek S.

    Nie no o otwieranie fabryki w Iraku, to niech może Irakijczycy Izrael poproszą. Jakby firmy z Izraela zainwestowały trochę kasy w Państwach Arabskich, to by być może rząd Izraela nie doprowadził do totalnej rozpierduchy na tym Bliskim Wschodzie w Państwach uznanych przez Izrael za zagrożenie dla Państwa Izrael. O dziwo ostały się całe tylko te Państwa których rządy przyjaźnią się z Izraelem. Izrael do perfekcji nauczył się do realizacji swej polityki wykorzystywać posłuszne mu narzędzie w postaci Establischmentu partyjnego w USA. Nawet niezależny z pozoru Trump, nie zapowiedział cofnięcia wysyłania szerokim strumieniem kasy z podatków amerykanów na potrzeby Państwa Izrael. Ja nie słyszałem, aby Izrael odtrąbił, że ma już dość krwi i odpuszcza Irakowi. Dopóki nie będziemy mieli tej pewności, każda złotówka tam zainwestowana, to szaleństwo, albo robota jakichś przewerbowanych UB-eków.

  2. ed

    Biznes idzie za tym, co się opłaca. Ciekawe, czy ktoś się skusi.

  3. ktos

    z arabami trzeba zyc dobrze ,wysylac wojska do iraku to byla glupota .im wiekszy nacisk tym wieksz opor

  4. TakJest

    Trzeci świat woli takich inwesotrów jak Polska niż np. Francja czy USA... A to z prostego powodu- z jednej strony mamy tam renomę i markę jeszcze z czasów komuny, z drugiej -wiedzą że jesteśmy słabi i ze tak powiem 'grzeczni' i jak coś będzie nie halo nie wyślemy im lotniskowca by wymusił na nich odpowiednie decyzje czy nie zorganizujemy majdanu bo prezydent zaczął za bardzo fikać... Jesteśmy dla nich po prostu bezpieczniejszym partnerem...

  5. Lord Godar

    Przed pierwszą wojną z Saddamem po jego ataku na Kuwejt nasze firmy były mocno zakorzenione na Bliskim Wschodzie czy w Egipcie , stąd mając do nas zaufanie i dobre zdanie o nas chcą nas tam ponownie . Sama "notka biograficzna" o obecnym gubernatorze Nadżafu może wskazywać , że jako oficer sił bezpieczeństwa ( domniemywam się że za Saddama) mógł mieć do "czynienia" z naszymi firmami i stąd też pozytywne nastawienie . Głupotą było by nie skorzystać , bo jeśli prześpimy temat i za jakiś czas kiedy sytuacja bardziej się tam uspokoi wejdą firmy konkurencyjne , to my znowu zostaniemy za burtą .

  6. znafca

    Ten pan zapomniał, że kiedyś w IRAKU budowali Polacy ale pracujący w państwowych fabrykach. Te potrafiły się zmobilizować zatrudniając w zakładach dobrych fachowców, organizując całe zaplecze, czego nie zrobi prywaciarz i jeszcze oskubie finansowo pracownika do "polskich realiów płacowych" czyli da 2000zł i będzie wychodził z założenia, że jak na polskie warunki to i tak dużo.

  7. StG44

    Niezły pomysł. Jeśli Polska będzie sensownie inwestować w krajach arabskich i islamskich zamiast ich bombardować jak Francja i NATO, to w tym całym rejonie świata będzie milszy sentyment do Polski i fanatycy tacy jak ISIS będą mniej nastwieni to ataku na nasz kraj i rodaków poza granicą.

Reklama