Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Inwazja dronów na rosyjskie bazy [ANALIZA]

Rosyjskie bazy w Syrii stały się celem zmasowanych ataków z użyciem bezzałogowców uzbrojonych w improwizowane ładunki wybuchowe. Bojownicy informują o zniszczeniu wyrzutni S-400. Strona rosyjska twierdzi, że nie poniosła strat natomiast zniszczyła lub unieszkodliwiła w czasie najbardziej zmasowanego ataku 13 bezzałogowców. Użyto przeciw nim zarówno zestawów przeciwlotniczych Pancyr-S1 jak i systemów walki elektroncznej, które umożliwiły przejecie kilku egzemplarzy. 

  • Start bezzałogowca bojowego w filmie propagandowych Daesh - fot. Youtube
    Start bezzałogowca bojowego w filmie propagandowych Daesh - fot. Youtube
  • Dron użyty w ataku na bazę Chmejmin i przechwycony przez Rosjan. Fot. Ministerstwo Obrony Rosji
    Dron użyty w ataku na bazę Chmejmin i przechwycony przez Rosjan. Fot. Ministerstwo Obrony Rosji
  • Bomby użyte w ataku dronów na bazę Chmejmin - fot. Ministerstwo Obrony Rosji
    Bomby użyte w ataku dronów na bazę Chmejmin - fot. Ministerstwo Obrony Rosji
  • Dwa z trzech pojazdów systemu WRE Krasucha-4. Fot. mil.ru
    Dwa z trzech pojazdów systemu WRE Krasucha-4. Fot. mil.ru

Na przełomie 2017 i 2018 roku siły antyrządowe w Syrii wyraźnie zintensyfikowały swoje działania. Przeprowadzono kilka spektakularnych ataków których celem są przede wszystkim siły Asada ale również rosyjskie oddziały i bazy wojskowe w Syrii. W działaniach tych użyto moździerzy, rakiet jak również, coraz częściej, uzbrojonych bezzałogowców.

Najsłynniejszy jest oczywiście sylwestrony atak moździerzowy 31 grudnia 2017 roku, który wg. oficjalnych źródeł rosyjskich kosztował życie 2 żołnierzy i nie spowodował zniszczeń. Niezależne źródła mówią jednak o uszkodzeniu lub zniszczeniu od 7 do 10 samolotów i śmigłowców stacjonujących w bazie oraz licznych rannych i zabitych. Kilka dni wcześniej miał miejsce nieudany atak na bazę Chmejmin z użyciem rakiet.

Czytaj też: Atak na rosyjską bazę w Syrii. 7 zniszczonych samolotów czy fake news? [KOMENTARZ]

Drugiego stycznia miał miejsce nieudany atak na rosyjskich saperów w rejonie Homs. Użyto w nim kwadrokoptera dostosowanego do przenoszenia improwizowanych ładunków wybuchowych. Czwartego stycznia dwa bezzałogowce uzbrojone w ładunki wykonane z granatów moździerzowych zostały strącone ogniem broni maszynowej w rejonie Lataki oraz w pobliżu bazy Chmejmin.

Natomiast grupa Wolni Alawici poinformowała o przeprowadzeniu 6 stycznia ataku z użyciem kilku dronów na rosyjską bazę lotniczą. Kilka maszyn miała strącić obrona przeciwlotnicza, natomiast łupem pozostałych miały paść elementy systemu przeciwlotniczego S-400. Prawdopodobnie chodzi tu o atak o którym 8 stycznia poinformowała rosyjska administracja, zaprzeczając jednak aby odniósł on jakikolwiek skutek.

Zmasowany nalot na Chmejmin?

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że nocą z 5 na 6 stycznia 2018 roku miał miejsce pierwszy zmasowany atak bezzałogowców. Celem ataku 10 maszyn było lotnisko Chmejmin natomiast 3 płatowce skierowały się na bazę rosyjskiej marynarki wojennej w Tartus. Spośród maszyn tych 7 zostało strąconych przez zestawy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S1 które już wcześniej skutecznie broniły rosyjskie siły przed atakami dronów i rakiet. Natomiast 6 bezzałogowców padło łupem rosyjskich systemów walki elektronicznej. Trzy spośród nich eksplodowały natomiast kolejne trzy udało się przejąć i posadzić na ziemi. Dzięki temu Rosjanie uzyskali istotne informacje na temat ich budowy i działania.

Drony Syria
Dron użyty w ataku na bazę Chmejmin i przechwycony przez Rosjan. Fot. Ministerstwo Obrony Rosji

Jak wynika z informacji i zdjęć, użyto maszyn o bardzo prostej konstrukcji, których skrzydła wykonano z laminatu natomiast kadłub to szkielet z aluminium, plastiku, drewna i styropianu oklejony taśmą która stanowi jego poszycie. Ta chałupnicza konkstrukcja kryje wewnątrz system sterowania oparty na module GPS, wysokościomierzu i dość prostym autopilocie.

Maszyny nie były zdalnie sterowane ani nie posiadały kamer czy innych czujników, umożliwiających precyzyjne uderzenie. Miały jedynie dotrzeć do wyznaczonych współrzędnych geograficznych aby dostarczyć swój śmiercionośny ładunek. Każdy płatowiec przenosił dwie niewielkie bomby wyposażone w proste stateczniki zapalniki od pocisków moździerzowych, ale niewykluczone jest, że wewnątrz kadłuba również znajduje się kolejna bomba.

Czytaj też: Syria "poligonem doświadczalnym" dla rosyjskich systemów walki radioelektronicznej

Rosyjscy specjaliści dość szybko rozkodowali systemy nawigacyjne tych maszyn i w połączeniu z danymi pochodzącymi z systemów obrony powietrznej które śledziły atak  z dość dużej odległości ustalono, że uderzenie przeprowadzono z odległości ponad 50 km. Maksymalny zasięg z jakiego można skutecznie przeprowadzić atak używając tego typu konstrukcja oszacowano na około 100km.

Dronowy atak wspierany przez Zachód?

Rosjanie przekonują, że w konstrukcji dronów użytych 6 stycznia użyto wielu „zaawansowanych” komponentów i zapalników pochodzenie zagranicznego, co ma wskazywać na zaangażowanie przeciw rosyjskim siłom w Syrii „wrogich sił” wspieranych przez zachodnie służby specjalne. Faktycznie jednak jest to jedynie dowód na coraz szersze wykorzystanie prze siły antyrządowe taniej, komercyjnej technologii.

Dość regularnie pojawiały się dotąd informacje o wykorzystaniu przez Daesh i inne siły antyrządowe małych bezzałogowców. Szczególnie niebezpieczne są wielowirnikowce wykorzystywane do zrzucania granatów czy innych lekkich ładunków, które są szczególnie często stosowane w terenie zabudowanym.

Są to zwykle warte kilkaset dolarów zdalnie sterowane modele, jakie w Polsce stosuje się do fotografowania lub filmowania z powietrza. Zamiast kilkukilogramowej kamery czy aparatu fotograficznego przenoszą one po prostu ładunek wybuchowy i prosty mechanizm zrzutu. Doświadczony operator jest w stanie z użyciem takiej maszyny „wrzucić” 1-2 kg bombę do otwartego włazu czołgowego czy wlecieć do budynku przez okno.

Nowością jest natomiast przeprowadzony przez Syryjczyków „nalot dywanowy” na rosyjska bazę Chmejmin z użyciem 10 maszyn. Prawdopodobnie nie był to „atak roju”, czyli umożliwiający przełamanie obrony powietrznej jednoczesny atak dużej liczby maszyn, ale wiele następujących po sobie uderzeń. Kwestią czasu jest jednak odpowiednie skoordynowanie startu większej liczby maszyn.

Może to być skuteczna taktyka, nawet przy użyciu środków tak prostych jak wykorzystane 6 stycznia. Należy bowiem mieć świadomość, że była to technika ataku zbliżona pod względem skomplikowania do nalotów skrzydlatych pocisków V-1 na Londyn. Kolejnym paradoksem tej sytuacji jest to, że zastosowanie „drugowojennej”, mechanicznej technologii naprowadzania i zegarowego systemu „zrzutu bomb” mogłoby być bardziej skuteczne niż GPS. Zapewniłoby bowiem odporność na rosyjskie systemy walki elektronicznej.

Syryjski poligon walki elektronicznej

W dziedzinie zakłócania, maskowania czy oszukiwania i przejmowania systemów radioelektronicznych, a szczególnie bezzałogowców, rosyjskie siły zbrojne są szczególnie dobrze przygotowane. W Syrii od początku operacji rosyjskiego kontyngentu, a zwłaszcza przed jego oficjalnym ujawnieniem, bardzo intensywnie wykorzystywano system 1RŁ257 Krasucha-4. Jest to bardzo nowoczesny, dość rozbudowany cyfrowy system wykrywania i zakłócania pracy elektroniki pokładowej statków powietrznych, załogowych i bezzałogowych, oraz satelitów rozpoznania radiolokacyjnego.

Krasucha-4 Rosja
Dwa z trzech pojazdów systemu WRE Krasucha-4. Fot. mil.ru

Głównym jego zadaniem jest „osłona” przed środkami przeciwnika znacznych obszarów istotnych z punktu widzenia dysponenta (miejsc koncentracji sił własnych, szczególnie ważne bazy strategiczne etc.). System Krasucha-4 był wykorzystywany do skutecznego maskowania rosyjskiej obecności na syryjskim teatrze działań np. przed operującym nad tym krajem lotnictwem koalicji przeciw Daesh. Stanowi też istotny element wielowarstwowej struktury Anti-Access/Area Denial (A2/AD) chroniącej bazę Chmejmin.

Czytaj również: Walka Radioelektroniczna rosyjską odpowiedzią na przewagę NATO? [ANALIZA]

Jeśli chodzi o walkę z dronami i zakłócanie systemów GPS, to Krasucha-4 jest jak „strzelanie do much z armaty”. Dlatego w Syrii są obecnie stosowane inne, znacznie mniej potężne, ale bardziej dostosowane do specyfiki zadań systemy, takie jak Leer-2 i Leer-3. Pierwszy z nich, to bardzo mobilny zestaw walki elektronicznej zainstalowany na pojeździe opancerzonym Tigr-M w układzie 4x4. Służy on do wykrywania, identyfikacji i selektywnego zakłócania lub oszukiwania systemów elektronicznych przeciwnika i może zostać zastosowany np. do zakłócania lub fałszowania odczytów systemu GPS wykorzystywanego przez bezzałogowce.

Znacznie nowszym i ciekawszym jest system Leer-3, wprowadzony do jednostek w ostatnich 2-3 latach. Stacja zainstalowana na podwoziu Kamaz-5350 w układzie 6x6 współpracuje z dwoma bezzałogowcami Orłan-10 wyposażonymi w moduł walki radioelektroniczej, który umożliwia zakłócanie i kontrolowanie łączności radiowej w tym również telefonów komórkowych w promieniu ponad 6 km.

System jest w stanie np. zakłócać systemy GSM, gdy bezzałogowiec podszywa się pod stację przekaźnikową przejmując, identyfikując i namierzając połączenia. Jest to funkcja szczególnie przydatna w wojnie asymetrycznej, gdy telefony komórkowe służą nie tylko do komunikacji ale również do detonacji ładunków wybuchowych. Łączność telefoniczna jest też jednak często wykorzystywana jako awaryjny środek komunikacji w wypadku załamania się systemów wojskowych. Miało to miejsce np. w Gruzji w 2008 roku czy podczas zajęcia Krymu w 2014.

Niewykluczone jest, że właśnie szerokie zastosowanie przez Rosjan systemów walki elektronicznej spowodowało, że drony użyte do ataku na bazę Chmejmin działały autonomicznie i nie były w żaden sposób sterowane przez operatorów. Miało to na celu utrudnienie ich przejęcia lub zakłócenia sygnału sterującego. W przypadku celu obszarowego jakim jest baza wojskowa pozycjonowanie poprzez GPS, nawet prosty, komercyjny układ, zapewnia wystarczającą dokładność. W przyszłości spodziewać się więc można szerszego zastosowania tego typu środków, również w atakach o większym nasileniu.

Jak potwierdzają sami Rosjanie, potencjalnie taki atak można wyprowadzić nie tylko z dystansu większego niż zasięg systemów ochrony bazy, ale nawet spoza terytorium kontrolowanego przez syryjskie siły rządowe. Wbrew rosyjskim sugestiom do tego typu działań nie potrzeba wsparcia „wrogich służb specjalnych”, a jedynie dostęp do Internetu, lutownicy i kilku modułów elektronicznych do kupienia w dobrym sklepie elektronicznym. 

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama