Reklama

W poniedziałek (6 kwietnia) iracki premier Abadi przyleciał do Erbilu by spotkać się z prezydentem Kurdystanu Barzanim. W środę natomiast przybył do bazy wojskowej Habbaniyah, znajdującej się na wschód od Ramadi w prowincji Anbar (kilka dni wcześniej ogłoszono zakończenie operacji wyzwolenia Tikritu w prowincji Salahaddin). W czwartek władze Iraku ogłosiły przystąpienie do operacji wyzwolenia prowincji Anbar. To nieprzypadkowy ciąg zdarzeń... 

Operacja w Anbarze rozpoczęła się ze znacznie mniejszą pompą niż ta w Salahaddin, gdzie w ostatnim dniu lutego ruszyło natarcie na Tikrit. Tam spodziewano się szybkiego sukcesu, gdyż przeciwko 30 tys. sił irackich walczyło zaledwie kilkuset terrorystów. Już po tygodniu w Bagdadzie ludzie zaczęli świętować sukces, jak się okazało przedwcześnie. Iracka flaga załopotała nad budynkiem tikrickiej administracji dopiero po przeszło miesiącu walk. Problem polegał na tym, iż ofensywa opierała się na milicjach szyickich (Oddziały Powszechnej Mobilizacji), które stanowiły 2/3 sił rządowych, a sunnickie oddziały plemienne z Salahddin liczyły tylko kilkaset osób. Ponadto udział irańskich „doradców wojskowych” z gen. Solejmanim na czele i niechęć wielu szyickich dowódców i polityków do USA spowodowały, iż na początku operacji Salahaddin nie towarzyszyły bombardowania koalicyjne. Co więcej, radykalna deputowana szyicka Hannah Fatlawi, oskarżała USA o bombardowanie żołnierzy irackich w prowincji Anbar. Dopiero gdy w połowie marca ofensywa utknęła, rząd Abadiego zwrócił się do USA z prośbą o wsparcie, obiecując wycofanie milicji szyickich z Tikritu (co zresztą nie nastąpiło – jedynie gen. Soleimani i część irańskich „doradców wojskowych” została wycofana).

Gen. Qasem Soleimani . Fot. Wikipedia

Taki przebieg operacji w Salahaddin nie napawał optymizmem co do rychłego wyzwolenia kolejnych obszarów znajdujących się pod okupacją Państwa Islamskiego, zwłaszcza że po zajęciu Tikritu zaczęły się grabieże i podpalenia. Ostatnie dni pokazują jednak, że Abadi wyciągnął wnioski z błędów popełnionych w Salahaddin. Przede wszystkim władze irackie nie udawały, że nie ma problemu. Z Tikritu, wszystkie milicje szyickie zostały wycofane a niektórych winnych grabieży aresztowano. Poza tym Abadi szybko ostudził zapędy Hadiego al Ameri (dowódcy Oddziałów Powszechnej Mobilizacji), który zapowiadał już, że jego oddziały wyzwolą teraz Anbar a potem Mosul. O ile w tym pierwszym wypadku, milicje szyickie wezmą udział w operacji, gdyż prowincja ta nie jest całkowicie sunnicka, to w przypadku Mosulu jest to wykluczone. Przeciwko obecności szyickich oddziałów nieregularnych w Niniwie kategorycznie zaprotestował zarówno wygnany z Mosulu gubernator Niniwy Athel al Nudżajfi jak i prezydent Kurdystanu Massud Barzani. Ten ostatni zasugerował zresztą konieczność integracji milicji z armią regularną, co jednak może okazać się nierealne. Dlatego po spotkaniu z Barzanim, Abadi zapowiedział, że Oddziały Powszechnej Mobilizacji (i inne milicje szyickie) nie wezmą udziału w walce o wyzwolenie Mosulu. Oparta ona będzie na czterech komponentach: szkolonych w Kurdystanie i Turcji oddziałach sunnickich, Peszmergach, armii irackiej i wsparciu ze strony międzynarodowej koalicji (naloty).

Od grudnia ubiegłego roku gdy Bagdad zawarł z Erbilem porozumienie dot. sprzedaży ropy, rozliczeń i budżetu, stosunki między obydwoma stronami zdążyły się już dawno, ponownie ochłodzić. Warunki porozumienia tylko częściowo zostały dotrzymane, gdyż miesięczne transze budżetowe dla Kurdystanu osiągają jedynie niespełna połowę uzgodnionej wysokości (w lutym – 420 mln $, w marcu – 455 mln $) i są wypłacane z opóźnieniem. Kurdowie zarzucają również rządowi irackiemu, iż nie płaci żołdu Peszmergom mimo uzgodnień i faktu,iż pensje są wypłacane np. pracownikom budżetowym na terenach okupowanych przez IS, a także milicjom szyickim. Z drugiej strony Bagdad zarzucał Kurdom nie wywiązywanie się z zobowiązania sprzedaży 550 tys. baryłek ropy dziennie poprzez rządową agencję SOMO i sprzedaż ropy z ominięciem Bagdadu. Kurdowie uważają zresztą, że mają takie prawo w stosunku do nadwyżki ponad 550 baryłek dziennie.

Dlatego wizyta Abadiego w Erbilu może być uznana za przełom, zwłaszcza że niespodziewanie okazało się, że Peszmergowie wzięli udział w końcowej fazie walk o Tikrit. Już w końcu lutego władze irackie chciały by Kurdowie wzięli udział w tamtej operacji i zaatakowali IS w mieście Hawidża w zachodniej części prowincji Kirkuk, ale Kurdowie dotąd odmawiali udziału w walce poza terenami etnicznie kurdyjskimi, oferując jedynie działania pomocnicze (także w Mosulu). Na początku marca Peszmergowie zaatakowali IS w prowincji Kirkuk, ale tylko w celu odepchnięcia terrorystów od miasta Kirkuk i pól naftowych. Dlatego udział kurdyjskich żołnierzy w walkach o Tikrit oraz zapowiedź Barzaniego, iż Peszmergowie mogą wziąć udział w wyzwoleniu Mosulu to zwrot w polityce Erbilu.

USA i Bagdad od dawna naciskali na Kurdów by podjęli taką decyzję, jednakże przeciw udziałowi Peszmergów w walkach poza terenami etnicznie kurdyjskimi opowiadała się cała kurdyjska opinia publiczna. Dlatego można się spodziewać, iż Barzani postawi wysoką cenę za wysłanie swoich oddziałów do walki o Mosul, zwłaszcza że będzie to długa i krwawa bitwa. Nie będzie to oczywiście nieodległość i raczej w takiej sytuacji nie należy się spodziewać  referendum w tej sprawie w najbliższej przyszłości. Natomiast Kurdowie mogą zażądać od rządu centralnego uznania przynależności do Kurdystanu zajętych przez nich terenów spornych (m.in. Kirkuk, Dżalula, Szengal), przyznania kontroli nad przestrzenią powietrzną Kurdystanu, nowych zasad rozliczeń za sprzedaż ropy, a także udziału w administracji Mosulem i zyskach z mosulskich złóż. Jeżeli chodzi o tę ostatnią kwestię to media kurdyjskie związane z Barzanim już zaczęły przypominać, iż jeszcze 100 lat temu Kurdowie stanowili połowę mieszkańców Mosulu i wciąż tam mieszkają (głównie na wschodnim brzegu Tygrysu).

Zanim rozpocznie się ofensywa na Mosul władze irackie zamierzają oczyścić Anbar z IS. To pustynna prowincja, zaludniona w zasadzie włącznie na brzegach przepływającego przez nią Eufratu. Teraz 80 % Anbaru jest w rękach IS, a Irakijczycy kontrolują część Ramadi i Faludży, miasto Al Baghdadi (z bazą lotniczą Al Asad), Haditha i parę mniejszych miejscowości. Tu kluczem do powodzenia operacji będzie wsparcie miejscowych klanów. Rząd twierdzi, że ma wsparcie 10.000 plemiennych bojowników sunnickich w tej prowincji, ale IS również ostatnio podjęło działania mające na celu zyskanie poparcia i wymieniło wszystkich nie-irackich dowódców w Anbarze na miejscowych. Wyciągnięto też wnioski z błędów popełnionych w Tikricie i zapewnione będzie wsparcie nalotów koalicyjnych. Król Jordanii (która graniczy z Anbar) odrębnie zapewnił Abadiego o gotowości Jordanii do wsparcia operacji wyzwolenia Anbaru.

Sytuacja militarna w północnym Iraku. Kolor czerwony - wojska rządowe, kolor czarny - Państwo Islamskie, kolor żółty - siły kurdyjskie. Fot. http://en.wikipedia.org/wiki/Template:Iraqi_insurgency_detailed_map

Można jednak się spodziewać, iż walki w Anbarze potrwają dość długo i nie zakończą się przed ramadanem (zaczyna się w połowie czerwca). W czasie ramadanu raczej nie można się spodziewać rozpoczęcia takiej ofensywy jak operacja mosulska. Ponadto Irakijczycy nie oczyścili jeszcze całkowicie Salahaddin (w Tikricie wciąż trwają walki z resztką terrorystów w dzielnicy Qadisija, IS wciąż też kontroluje część Baidżi) i IS zajmuje wciąż zachodnią część prowincji Kirkuk z miastem Hawidża. Kurdowie już zapowiedzieli, że mogą wziąć udział w walce o Hawidżę tylko jeśli trzonem sił będzie armia iracka i szyickie milicje.

Również w samej Niniwie, której stolicą jest Mosul, jest więcej terenów do wyzwolenia, m.in. turkmeńskie  miasto Tel Afar, o liczbie mieszkańców podobnej do Tikritu (200 tys.). Wciąż toczą się również walki w rejonie Szengalu a IS kontroluje drogę Tel Afar – Mosul, choć jest ona stale pod kurdyjskim ostrzałem. Wreszcie IS okupuje wciąż częściowo chrześcijański rejon Pól Niniwy z m.in. miastami Bartalah i Bakhdida.

Oznacza to, że mimo poważnego osłabienia IS (ostatnio mnożą się doniesienia o propozycjach rozejmu składanych nieoficjalnie przez IS Kurdom) walki o Mosul będą ciężkie. Terroryści już wcześniej zbudowali fortyfikacje ziemne wokół miasta a obecnie budują zapory betonowe w Mosulu i gromadzą zapasy żywności ściągając ją z okolicy. Należy pamiętać też, że Mosul wpadł w ręce IS bez walki i nie było dotychczas (w czasie wojny z IS)  żadnej bitwy o tak duże miasto. Co prawda można się spodziewać, iż większość mieszkańców będzie wspierać nacierające siły (o ile ich trzonem będą Arabowie-sunnici i nie będzie milicji szyickich) jednakże z drugiej strony skomplikowane będzie zapewnienie wsparcia koalicyjnego w postaci nalotów, gdyż duże straty w ludności cywilnej mogą szybko odwrócić sympatie miejscowej ludności. Warto też pamiętać, iż Kurdowie nie mają doświadczenia w walkach o duże miasta.

Siły sunnickie (arabskie) są natomiast organizowane przez Athela al Nudżajfiego i szkolone w Turcji oraz Kurdystanie. Sam Nudżajfi przebywa zresztą w Erbilu co dobrze wróż współpracy między jego siłami a Peszmergami. Według niego, w obozach w Kurdystanie, trenowanych jest obecnie 18000 sunnitów-Arabów,  kolejne 50000 żołnierzy znajduje się wśród ludności w Mosulu i będzie gotowe do przyłączenia się do walki. Jednakże Nudżajfi twierdzi, iż problemem jest to, że Bagdad nie daje im dostatecznej ilości broni i pieniędzy. Wprawdzie Turcja obiecała uzbrojenie tych oddziałów, ale jeszcze nie dostarczyła broni. 

Rząd iracki wyciągnął wnioski z błędów w Salahaddin i zrozumiał że przytłaczająca przewaga nad IS oparta na milicjach szyickich nie gwarantuje sukcesu. Jeżeli lokalne plemiona Anbaru wesprą rząd to można się spodziewać opanowania tej prowincji przez wojsko irackie co umożliwi rozpoczęcie ofensywy na Mosul. Z całą pewnością będzie to jednak najtrudniejsza bitwa tej wojny.

Witold Repetowicz
________________________________________________
 

Prawnik, analityk ds. międzynarodowych, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu artykułów dotyczących Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej m.in. publikacji „Międzynarodowa jurysdykcja karna – szansą dla Afryki?”. W 2010 roku prowadził wykłady na Universite Panafricaine de la Paix w Uvirze, prowincja Kivu Sud w Demokratycznej Republice Kongo.

 

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. O.K.

    Oto kierownictwo tzw. "Państwa Islamskiego": http://en.wikipedia.org/wiki/Islamic_State_of_Iraq_and_the_Levant#Timeline_of_recent_events Abu Bakr al-Baghdadi -rzekomy kalif, a tak naprawdę zwykły kleryk z Samarry. Prawdopodobnie po prostu figurant, marionetka. Aresztowany wielokrotnie przez Amerykanów i wielokrotnie wypuszczamy w ramach idiotycznych amnestii, jako "niskiej rangi bojownik" (samo określenie :"bojownik" powinno było wystarczyć do wykonania wyroku śmierci). http://en.wikipedia.org/wiki/Abu_Bakr_al-Baghdadi Abu Muslim al-Turkmani -przywódca ISIS w Iraku (zabity w listopadzie 2014 r.) -pułkownik wywiadu u Saddama. Oczywiście za czasów amerykańskiej okupacji siedział w Camp Bucaa i oczywiście został wypuszczony. http://en.wikipedia.org/wiki/Abu_Muslim_al-Turkmani Abu Ali al-Anbari -przywódca ISIS w Syrii. Generał w armii Saddama. http://en.wikipedia.org/wiki/Abu_Ali_al-Anbari Abu Ayman al-Iraqi -pułkownik u Saddama. Siedział w Camp Bucca od 2007 do 2010 roku, wypuszczony w ramach amnestii (jedną amnestią w 2010 r. przekreślono całe trzy lata wysiłków by ustabilizować Irak). http://en.wikipedia.org/wiki/Abu_Ayman_al-Iraqi Abu Mohammad al-Adnani -przyjechał z SYRII do Iraku by walczyć z Amerykanami. Aresztowany w 2005 roku, zwolniony oczywiście w 2010 roku http://en.wikipedia.org/wiki/Abu_Mohammad_al-Adnani Abu Omar al-Shishani -nawrócony na Islam Gruzin, były sierżant gruzińskiej armii. Raczej płotka w porównaniu z tamtymi. Przyjechał do Syrii w 2013 roku. http://en.wikipedia.org/wiki/Abu_Omar_al-Shishani Pytanie zasadnicze -dlaczego Amerykanie nie wpakowali tym draniom kuli w łeb kiedy mieli możliwość?

    1. wtf

      Poniewaz to sa ich agenci i robia dokladnie, to co im kazano. Maja niszczyc, destabilizowac, hamowac rozwoj, uzasadniac ogromne zakupy broni w Iraku i USA. Petrodolary musza wracac do USA i UE, a nie isc na rozwoj krajow wydobywajacych rope. Oni maja importowac z zachodu wszystko, kupowac bzdety, luksus, bron itd. W zadnym wypadku nie moga sie usamodzielnic, budowac przemysl i ogolnie pojeta gospodarke. Szach Iranu to robil, a to juz temat rzeka. Te kraje maja byc sklocane i maja walczyc miedzy soba. W zadnym wypadku nie moga sie integrowac, gdyz jest to zagrozenie....dla kogo? Musze pisac?

  2. Jurand

    Kurdowie nie mają doświadczenia w walkach o duże miasta? To Kobani jest małe? No chyba, że chodziło o Peszmergę...

    1. Witold Repetowicz

      Proszę porównać sobie wielkość Kobane i Mosulu, a następnie zwrócić uwagę na to jak długo trwała bitwa o Kobane (mimo iż istotnie chodziło tu o Peszmergę co wynika z kontekstu artykułu) a jak długo trwało opanowanie kantonu Kobane po zdobyciu miasta.

  3. Are

    Jedna rzecz dziwi mnie niepomiernie. Amerykanie prowadząc kampanię w 2003 w Iraku postawili na manewrowość. Podobnie jednostki IS w tamtym roku. Szybkie przemieszczenia, zaskakujące ataki, otaczanie, izolacja, panika. I w obu przypadkach ta taktyka przyniosła bardzo dobre rezultaty. Natomiast obecna kampania prowadzona przez wojska rządowe Iraku stanowi przeciwieństwo tej taktyki. Od dawna zapowiadane ataki na najmocniejsze i najtrudniejsze do zdobycia miejsca. Zamiast starać się szybkimi atakami rozdrobnić wojska IS, przeciąć szlaki zaopatrzenia, obejść przygotowane do obrony miejsca by zdobyć je później, jak już obrońcy będą odpowiednio zdemoralizowani, powolnymi i w gruncie rzeczy nieskoordynowanymi atakami zdobywa się teren według średniowiecznej taktyki. Rozumiem że obecna Iracka armia ma kiepskie morale i jest w dużej mierze wewnętrznie skłócona, ale tak prowadzona kampania według mnie świadczy o tym, że tak zwana Iracka Armia to wydmuszka bez fachowego sztabu i odpowiedniej kadry dowódczej na niższych szczeblach. Że ci Bagdaccy politycy, bojąc się powtórki z Mosulu i nie mając zaufania do własnych jednostek, do minimum ograniczają ryzyko prowadząc kampanię bardzo, ale to bardzo asekurancko. Jestem ciekaw opinii autora na ten temat. Jaki poziom wyszkolenia i morale (skład etniczny) ma obecna Iracka Armia? Czy w ogóle można mówić o czymś takim jak Iracka armia? Owszem, to że maja dużo sprzętu (zarówno z czasów Saddama jak i od amerykanów) wiadomo. Ale armia zawalona sprzętem a bez morale, to nie armia. Czy to nie jest główna przyczyna tak niskiej skuteczności tej kampanii? To by też według mnie tłumaczyło obecność Irańskiej kadry dowódczej. By nie doszło do powtórki (masowe dezercje i ucieczki całych oddziałów nawet bez markowania walki) spod Mosulu z tamtego roku.

    1. O.K.

      No widzisz, bo tak to jest gdy wojną dyrygują polityczni kretyni czy to z Bagdadu, czy z Waszyngtonu. A co do niskiego morale irackiej armii -trzeba wiedzieć z kim oni mają do czynienia. Siły islamistów -składają się głównie z oficerów dawnej saddamowskiej bezpieki i Gwardii Republikańskiej (komponent zawodowy, złożony z naprawdę świetnie wyszkolonych jeszcze przez Saddama komandosów, ale bardzo nieliczny) oraz dzieciaków z państw arabskich, oraz co ciekawe zachodnich, są znacznie przeszacowane. Po prostu robią oni dużo hałasu w mediach, mordujšc bezbronnych, a jak ktoś robi dużo hałasu to zawsze wydaje się większy niz w rzeczywistosci. Siła ISIS opiera się prawie wyłšcznie na strachu -który sprawia że wrogowie w panice przed nimi uciekajš. Tak było w Mosulu gdzie siły irackie miały co najmniej DZIESIĘCIOKROTNĽ przewagę liczebnš nad ISIS -a mimo to uciekli. Jednak gdy ma do czynienia ze zdeterminowanym przeciwnikiem ISIS nie moze nic zrobić. ISIS opanowało środkową sunnicką część Iraku -a le tylko dlatego że miało tam bazę opartš na świetnie wyszkolonych oficerach dawnej saddamowskiej bezpieki, zabijających jak kaczki uliczne patrole irackiego wojska i policje -które -zdemoralizowane - wycofało się w panice z tamtejszych miast. Ale na tym ofensywa ISIS stanęła. Tak samo jak stanęła ofensywa na Kurdów -najnowsze doniesienia sš takie, że wyparli oni ISIS z przedmieść Kobane.

    2. O.K.

      Jak cackano się w Iraku? Mam w notatkach taki jeden przykładowy epizod z dni 13-17 września 2011. Sšdzę że można uznać go za typowy. Nie będę wsadzał całych komunikatów prasowych, bo to zajęłoby kilka stron, ograniczę się tylko do głównych kwestii. Oczywiście, jak trzeba, mogę podać cały komunikat. Tak więc 13 Sep 2011 19:04 Reuters donosi:"Iraq army searches desert in Shi'ite pilgrim attack" Iraqi soldiers searched insurgent hideouts in the vast western desert and arrested several people for questioning on Tuesday, a day after gunmen attacked Shi'ite pilgrims killing 22 people, security officials said.[...] The pilgrims were travelling in a minibus and a larger bus from the southern city of Kerbala to Syria when they were stopped at a checkpoint set up by the attackers, police said.Razij said the gunmen shot 22 men on the bus, including a Syrian driver and four off-duty policemen, while 15 women, 12 children and two elderly men were spared.[...] Dalej są różne opisy i mało istotne szczegóły. Ale jeden szczegół zasługuje na uwagę, dlaczego podejrzani zostali tak szybko schwytani: Anbar tribal leader Ahmed Abu Risha offered a reward of 50 million Iraqi dinars ($43,000) for information leading to the arrest of the attackers. -no i nic dziwnego że na drugi dzień sprawcy znaleźli się w areszcie. Wszyscy tak naprawdę dobrze wiedzieli kto to zrobił. Dlaczego ja mówię że sprawcy, a nie podejrzani? I dlaczego, choć wszyscy wiedzš kim sš mordercy z Iraku, to nikt ich nie powstrzymuje? Odpowiedzi dostarcza to co się działo później. 16 Sep 2011 16:36 Reuters: "Tensions flare in Iraq's Sunni Anbar over arrests" FALLUJA, Iraq, Sept 16 (Reuters) - Hundreds of people took to the streets of towns across Iraq's Sunni Muslim province of Anbar to protest against the arrests of eight local men suspected in the killing of Shi'ite Muslim pilgrims.[...] Protesters also demonstrated in Falluja, Qaim, Hit and other cities and towns across Anbar, demanding the suspects be returned and warning of possible new sectarian tension. Anbar provincial officials accused Mohammed al-Moussawi, chairman of the Kerbala Provincial Council, of "kidnapping" the eight suspects. "Who gave him this authority to arrest people from our province? He has no legal right to do that," Anbar Governor Qassim Mohammed told Reuters. "He came here and we received him as a visitor but he acted like a gangster." No i skończyło się na tym że ich wypuścili: FALLUJA, Iraq, Sept 17 (Reuters) - Iraq's government tried to defuse tensions on Saturday over the killing of 22 mainly Shi'ite pilgrims in the Sunni Anbar province, meeting tribal leaders and releasing men suspected of carrying out the attack. Tego, że ci goście byli winnymi przeprowadzenia tej zbrodni, jestem absolutnie pewien -dowodem są te wzmiankowane protesty w wielu miastach. Gdyby aresztowali ośmiu niewinnych, nikt by nie protestował. Należy pamiętać jaki to kraj. Irak Saddama Husajna to był sterroryzowany zastraszony kraj -tam ludzie ginęli bez śladu. Nikt się nie wstawiał za aresztowanymi krewnymi czy znajomymi, bo sam mógł podzielić ich los. Taka mentalność musiała przetrwać nawet ileś lat po wojnie. Tylko jedna grupa społeczna mogła mieć na tyle bezczelności by protestować. Ta grupa która uważała się (i nadal uważa) za panów tego kraju, bo była i jest w stanie terrorem trzymać wszystkich za ryja i wymuszać posłuszeństwo. Również uwolnienie swoich własnych siepaczy z ršk prawowitych przedstawicieli irackiego społeczeństwa. Szantażem, albo łapówką. To wierutna bzdura że sytuacja w Iraku jest jaka jest, bo rząd Malikiego rzekomo poniżał sunnicką mniejszość. Wprost przeciwnie, jest jak jest, bo Maliki (a wcześniej Amerykanie) za dużo pozwalali saddamowskim rzeźnikom, zamiast ich powywieszać bez skrupułów i bez miłosierdzia. Nabój do kałasznikowa w Iraku kosztował ponoć po 3 centy za sztukę. Szacowałem że siły post-saddamowskie w Iraku na ok. 5000 bojowników. Gdyby tak wyznaczyć nagrodę 1000 $ za głowę każdego z tych bandytów (i do tego dołożyć 3 centy na nabój do kałasznikowa by ich rozstrzelać i definitywnie rozwišzać sprawę), całkowity koszt likwidacji terroryzmu wyniósłby jakieś 5 mln dolarów (+150 na naboje). Oszczędność MILIARDÓW dolarów i TYSIĘCY niewinnych żyć ludzkich. Zaręczam Wam jedno -gdyby tak zrobiono NIGDY nie było by nie tylko Państwa Islamskiego, ale także Krymu czy Donbasu (to co robi tam Putin to jest dokładnie ta sama zagrywka podpatrzona w Iraku). Bo bandyci wiedzieliby że Zachód nie będzie pobłażać.

    3. j23

      Tylko

  4. some1

    Swietna analiza! Bardzo przyjemnie sie czytało oby wiecej takich dot. IS