Reklama

Wojna dronów w Azji. Jak partyzanci uczą się od Ukraińców?

Birmańscy partyzanci biorą do niewoli żołnierzy junty
Birmańscy partyzanci biorą do niewoli żołnierzy junty
Autor. Kirti Chakra/x.com

Daszki na pojazdach i coraz częstsze używanie dronów – tak wygląda wojna domowa w Birmie. Wojskową juntę wspierają Chińczycy i Rosjanie, a birmańscy partyzanci stosują taktykę rodem z Sił Zbrojnych Ukrainy.

Reklama

Poranna mgła daje osłonę partyzantom Narodowej Armii Karenów (KNA). Wiejską drogą w dżungli podąża samochód. Gdy mgła opada, jasne staje się, że auto zaczyna śledzić dron należący do rządzącej junty. Pojazd parkuje, a drugi dron zrzuca ładunek. Pasażerami byli ludzie KNA. Giną w ataku. Birmańscy żołnierze stosują nową taktykę walki. Nauczyli się jej od Chińczyków i Rosjan. „W przeszłości ich strategia polegała na wysłaniu najpierw żołnierzy” – mówi w wywiadzie jeden z członków KNA. Początkowo to partyzanci eksperymentowali z dronami, a wojska rządowe walczyły archaicznie. „Nie możemy nic zrobić poza chowaniem się w bezpiecznym miejscu” – dodaje. Twierdzi, że zagłuszacze, które mają, są już bezużyteczne, ponieważ drony junty latają za wysoko.

Birmańscy wojskowi przyznają, że ataki dronów były kluczowe w dużej rebelianckiej ofensywie w 2023 roku, kiedy junta przegrywała walki o stan Szan (dawne Sfederowane Państwo Szanów). Gen. Min Aung Hlaing, dyktatorsko rządzący Birmą, zwaną w Polsce – Mjanmą, oskarżył publicznie „zagranicznych ekspertów od dronów”, że pomagają partyzantom. Paradoksalnie, obie strony zaopatrywały się w drony z pobliskiej Chińskiej Republiki Ludowej – partyzanci na czarnym rynku, junta otrzymała wsparcie od Pekinu. Jak twierdzi „DW”, obecnie wszystkie strony konfliktu zbrojnego w Birmie mają swoje jednostki droniarzy. U Karenów – grupy etnicznej z Birmy, operatorami dronów dowodzi partyzant o pseudonimie „3D”. Potwierdza, że „używa dronów w prawie każdej bitwie”. Dodaje, że „bez dronów nie możemy skutecznie walczyć z naszym wrogiem”. Szacuje się, że partyzanci zrzucili łącznie na siły rządowe około 20 tys. ładunków wybuchowych podczepianych pod bezzałogowce. „3D” ma 27 lat, był inżynierem IT.

Junta rządząca interiorem Birmy (ponieważ granice są bazami wypadowymi partyzantów) ma wsparcie Chin i Rosji. Siłą rzeczy, partyzanci żywo obserwowali nowinki militarne w wojnie rosyjsko-ukraińskiej i sami zaczęli je stosować. A początki były makabryczne, ponieważ przy montażu ładunku wybuchowego do drona zginęło kilka osób, co uwiecznił materiał wideo. W tym czasie, relacje gen. Hlainga i Putina zacieśniły jeszcze mocniej obie wojny oraz izolacja na arenie międzynarodowej obu polityków.

We wrześniu 2022 roku Hlaing przyleciał do Rosji, by wziąć udział we Wschodnim Forum Ekonomicznym. Konferował o pozyskaniu dla Birmy reaktora nuklearnego. Dwa miesiące później do Birmy zawitała delegacja wojskowych pod przewodnictwem gen. Aleksieja Kima. Birma miała wysłać do Rosji pociski 120 mm, którymi potem strzelano do Ukraińców. W zamian dostała zbrodnicze know-how.

„DW” potwierdza, że wojskowa junta w Birmie „kupiła modele dronów w Chinach i Rosji” oraz że jej oficerowie „zwiedzali fabryki”. Po reformie sił rządowych, wynikających z klęsk na polu bitwy, każdy batalion birmańskiej armii miał zostać wyposażony w zagłuszacze. Pekin ograniczył eksport do Birmy technologii podwójnego zastosowania, z których korzystali partyzanci. W ten sposób szala wojny przechyla się na stronę junty.

W lipcu 2025 roku ukazał się raport „ACLED” analizujący wojnę dronową w Birmie. Wynika z niego, że dynamika walk się zmieniła w chwili, gdy junta zaczęła skutecznie przeciwdziałać dronom partyzantów oraz masowo używać własnych. „ACLED” stwierdza: „Dla grup oporu pozbawionych odrzutowców, śmigłowców (…) i innego sprzętu wojskowego używanego na niebie przez ich przeciwników, drony stanowią całą ich „siłę powietrzną”. „Grupy oporu zmodyfikowały komercyjne drony, takie jak te używane do fotografii lotniczej i rolnictwa, do ataków dronowych wyposażonych w małe materiały wybuchowe. Były one wykorzystywane do atakowania konwojów wojskowych Birmy, punktów kontrolnych i obozów – często z precyzją. Później stali się zdolni do montażu własnych dronów przy użyciu dostępnych na rynku części, co poprawiło zarówno zasięg, jak i ładowność ich floty dronów”. Doświadczenia którego kraju to przypomina?

„Pierwsze użycie dronów przez grupy oporu odnotowano w grudniu 2021 r. w miejscowości Pale w regionie Sagaing. Od tego czasu „ACLED” zarejestrował ponad 2100 ataków dronowych przez grupy oporu w ponad 600 różnych lokalizacjach w Birmie. Do 2024 r. drony znacznie zmieniły strategię pola bitwy” – czytamy w raporcie. Siły rządowe zaczęły temu przeciwdziałać. M.in. junta rozkazała stosować w dronach profesjonalne kamery termowizyjne.

Za najbardziej spektakularne akcje partyzanckich operatorów dronów uważa się użycie pięciu dronów kamikaze w ataku na dowódcę wojskowego Soe Wina, w Mawlamyine, 8 kwietnia 2024 roku. Następnego dnia uszkodzone zostały dwa birmańskie śmigłowce. 11 listopada 2024 roku w Meiktila grupa partyzanckich operatorów dronów zaatakowała bazę lotniczą Shan Te oraz 99. Bazę. Używając 24 dronów uszkodzono dwa samoloty Y-12 oraz zniszczono rządowy arsenał. Akcję planowano przez rok.

Jakie drony w Birmie?

Junta także zaczęła wdrażać drony. Przez wykorzystanie dronów drastycznie skoczyła liczba ataków lotniczych junty. W okresie styczeń-maj 2025 r. było ich 1134, rok wcześniej – 640, a w 2023 r. – 197.

Z raportu „ACLED” wynika, że junta ma dostęp do rosyjskich: Albatrossa-M5, Orłana 10, Shaheda-136 (zakupiony, nieużywany w boju), Orion 2, VT-40. Ponadto chińskie: AheadX QP537, CH-3, CH-3A, CH-4, DJI Mavic, FLH7. Mają dysponować także dronami własnej produkcji: A-2, a nawet izraelskim Skylark-I.

Choć wojna domowa w Birmie trwa de facto od 1947 roku, to jej ostatni rozdział otworzył się w 2021 roku, gdy poprzez zamach stanu wojskowa junta chciała umocnić swoją władzę, obalając cywilny rząd Ang San Suu Kyi. W wyniku tego w centralnej Birmie powstały oddziały People’s Defence Forces (PDF), które wypowiedziały wojnę rządowi. Tym samym dołączyły do już istniejących partyzanckich ugrupowań walczących z rządem Birmy.

To kolejny z birmańskich frontów, ponieważ inne dwa dotyczą kwestii etnicznych i religijnych. Etnosy: Bamarów, których jest 68 proc., Szanów (9 proc.), Karenów (7 proc.). Religijne: Rohingjów (muzułmanów), Kaczinów (chrześcijan), buddystów (stanowiących 70 proc. populacji Birmy). Partyzantki w Birmie dzieli się na etniczne, czyli tzw. EAO (Etniczne Organizacje Zbrojne) oraz polityczne (tak jak PDF). Łączą się one w koalicje zbrojne, jak np. Koalicja 4K (Cztery oddziały Karenów) albo Sojusz Północny, w którego skład wchodzą: KIO – Niepodległa Armia Kaczinów, MNDAA – Narodowo-Demokratyczny Sojusz Mjanmy, Armia Wyzwolenia De’angów (Palaungów). W bezpośrednich starciach od 2021 roku zginęło ponad 80 tys. osób. Armia rządowa stosuje taktykę zaczystek, podpalając wioski i burząc budynki cywilne. Rośnie liczba uchodźców wewnętrznych.

Birma to kraj dwukrotnie większy od Polski, który zamieszkuje ponad 50 mln ludzi. Leży on na szlaku między historycznymi Indiami, Chinami, a Tajlandią, co czyni go krajem o geostrategicznym znaczeniu. Birma oprócz zasobów ropy naftowej i gazu ziemnego posiada złoża rubinów, szafirów, szmaragdów, złota, miedzi, cynku, wolframu, ołowiu i cyny.

WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie
Reklama

Komentarze (1)

  1. ark

    Jak na razie to zachód skonfiskuje sobie pieniądze Rosjan i wyrówna swoje wydatki na Ukrainę. Rosja za to już poświeciła siły i środki na wojnę. Zatem co zrobią Chiny? Czy ze swoich pieniędzy będą Rosję utrzymywały, czy może doślą im żołnierzy?

Reklama