Reklama

Geopolityka

Wojna domowa w Wenezueli? "Zginęli demonstranci"

nagranie ukazujące manifestacje opozycji w Wenezueli
nagranie ukazujące manifestacje opozycji w Wenezueli
Autor. Visegrad24

Kandydat opozycji demokratycznej Edmundo Gonzalez Urrutia wygrał niedzielne wybory prezydenckie w Wenezueli, otrzymując 73,2 proc. głosów - oznajmiła we wtorek nieformalna przywódczyni wenezuelskiej opozycji Maria Corina Machado.

Reklama

Liderka środowisk opozycyjnych zaprotestowała w ten sposób przeciwko poniedziałkowemu oświadczeniu państwowej komisji wyborczej (CNE), według której miał zwyciężyć dotychczasowy prezydent Nicolas Maduro, otrzymując ponad 51 proc. głosów.

Reklama
Reklama

Machado poinformowała również, że opozycji udało się dotrzeć do protokołów z lokali wyborczych i zeskanować dane dotyczące wyników głosowania. „Nasz kandydat uzyskał wyjątkowy wynik. (…) Gonzalez Urrutia otrzymał ponad 6 mln głosów poparcia, zaś Maduro zaledwie 2,2 mln” - powiadomiła opozycjonistka.

W poniedziałek CNE ogłosiła, że w niedzielnych wyborach Maduro miał zdobyć ponad 51,2 proc. głosów i pokonać Gonzaleza Urrutię, którego poparło ponad 44 proc. uczestników wyborów. Deklaracja ta stała się przyczyną masowych demonstracji w całym kraju.

We wtorek opozycję i protestujących obywateli Wenezueli poparli też biskupi tego kraju, apelując do władz w Caracas o ujawnienie wyników głosowania ze wszystkich komisji wyborczych.

Konferencja Episkopatu Wenezueli zadeklarowała w oświadczeniu, że oczekuje przejrzystości procesu wyborczego i solidaryzuje się z głosami z kraju i zagranicy, podważającymi rezultat wyborów. Jednocześnie władze kościelne wezwały obywateli do zachowania spokoju i ładu społecznego.

Czytaj też

We wtorek w masowych protestach w wenezuelskich miastach zginęło co najmniej siedmioro demonstrantów, a kilkanaście osób zostało rannych. Służby wierne reżimowi zatrzymały ponad 50 manifestantów.

Protestujący domagają się opublikowania wyników niedzielnego głosowania z każdej komisji wyborczej, wskazując na duże rozbieżności pomiędzy przedwyborczymi sondażami a ogłoszonym w poniedziałek przez władze państwowe rezultatem głosowania. Większość przedwyborczych sondaży dawała ponad 20-procentową przewagę nad Maduro kandydatowi opozycji demokratycznej, Edmundo Gonzalezowi Urrutii.

Źródło:PAP / Defence24
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Jan z Krakowa

    Chyżwar. B. może klepali po plecach Stalina: większość fabryk przem. cięzkiego to fachowcy i sprzęt ameryk.; Roosevelt był zachwycony CCCP. Przy okazji: Wells chwalił CCCP, Russell, Shaw -- podobnie. Emigrant żydowski z Niemiec już hitlerowskich do Ameryki --Lion Feuchtwanger, który popierał radziecki wymiar sprawiedliwości w czasie procesów z prok. Wyszyńskim, 1937, i wychwalał te procesy sądowe w reportażach dla publiczności głównie amerykańskiej. Procesy skądinąd, w których jedni zbrodniarze"skazywali" swoich byłych towarzyszy ("dialektyka procesu rewolucyjnego"). Takich pożyteczniaków - entuzjastów za darmo i za pieniądze czy inne korzyści było dużo. Dopiero za Trumana w USA trochę ich liczbę zmniejszono jeśli chodzi o wpływy i "rzad dusz" (aż się prosi napisać - "za Trumpa"). Rozsądnym człowiekiem , i przyzwoitym, okazał się A. Conan Doyle, który demaskował w swoich felietonach CCCP i tych ludzi. B.ciekawe są te felietony, oczywiście je czytałem.

    1. Davien3

      Truman był Demokrata więc porównanie z Trumpem całkowicie chybione.

    2. Chyżwar

      @Davien3 Mam nadzieję, że wiesz o tym iż obydwie wiodące w USA partie "zmieniały upierzenie" robiąc to tak, że wchodziły sobie w buty nawzajem?

    3. Chyżwar

      Oni przed wojną mieli bardzo ładną agenturę wpływu. Zarówno ruską jak i niemiecką. Działał tam szwabski Bund razem z odpowiednikiem HJ. Wielu Amerykanów zachwycało się industrializacją rosji. Ci, którzy tam jeździli widzieli tylko to, co ruscy chcieli im pokazać. Potem poszło już z górki. A jak było wiadomo. Na przykład kiedy opracowywano bomby atomowe Oppenheimera trzeba było odizolować od jego środowiska i tej panienki, którą lubił. Amerykańskie służby były infiltrowane przez sowiecki wywiad. I tak dalej.

  2. Rusmongol

    @sprawoedliwy. Gdyby Janukowycz był po prostu pro Rosja, ale postępował właściwie wobec Ukrainy i Ukraińców, nie siedział by teraz w Rosji. Niestety on się sprzedał Rosji i zmienił swoje zdanie na temat stowarzyszenia z UE o 360 stopni. Choć przypuszczam że po prostu Putin go postraszył. To samo zrobił z Łukaszenka i wytłumaczył chłopu że jak nie będzie służył to Rosjanie ich wyzwolą jak Ukraińców.

  3. Davien3

    No ale od Maduro mógły się uczyc Łukaszenka i Putin jak sie fałszuje wybory. Nie 99 czy 110% głosowało ale zaledwie 51:)

  4. sprawiedliwy

    Fajnie ze usa tak lubi demokrację ale tez pomogli obalić demokratycznie wybranego Janukowycza (potwiedzne przez OBWE UE ) jeśli tylko wybrany był pro Rosja..ciekawe czyż nie ?

    1. Otas

      To jak u nas ... demokracja jest dobra gdy MY wygrywamy a nie tamci.

    2. Chyżwar

      Czyli są mądrzejsi niż byli. Przed Drugą Wojną Światową Hitlera i Stalina klepali po plecach. Budowali im fabryki i udostępniali technologie. Tym razem jakoś nie chcą. Nie bardzo rozumiem więc czemu oburzasz się, że na Ukrainie nie chcieli chodzącego na ruskim pasku małego hitlerka?

    3. Davien3

      Janukowycza usunął z urzędu Parlament Ukrainy zgodnie z prawem za zbreodnie na narodzie ukraińskim więc nie kłam do tego w głupi sposób.

Reklama