Reklama

Geopolityka

Wielka koalicja strachu przed Iranem

Fot. Sgt. Alex Licea/US DoD.
Fot. Sgt. Alex Licea/US DoD.

Interwencję sunnickiej koalicji państw arabskich w Jemenie należy rozpatrywać w szerszym kontekście wydarzeń na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Arabia Saudyjska czuje się coraz bardziej zagrożona przez Iran i nie chodzi wyłącznie o sukcesy szyickiego mocarstwa w wojnie proxy ale również, a może przede wszystkim, o niepokój związany z negocjacjami dotyczącymi irańskiego programu nuklearnego. Ostatnie wydarzenia pokazują jednak, iż konsekwencje nowej odsłony sunnicko-szyickiej wojny proxy są znacznie poważniejsze, a wspólna niechęć do Iranu skłania głównych aktorów do odsunięcia na bok dotychczasowych sporów. Przynajmniej na jakiś czas.

To, że Arabia Saudyjska od dawna utrzymuje kontakty z Izraelem, formalnie go nie uznając, jest tajemnicą poliszynela. To, że Iran jest największym wrogiem naftowego królestwa również nie budzi najmniejszych wątpliwości. Jeszcze niespełna 3 lata temu wydawało się, że górą są Saudowie, a Iran przegrywa na wszystkich frontach, m. in. w Syrii, Bahrajnie, Jemenie a także na arenie międzynarodowej. Wydawało się, że amerykańska interwencja zbrojna przeciw Syrii, a być może również izraelskie naloty na Iran, są blisko.

Nic takiego jednak się nie wydarzyło, wręcz przeciwnie. Gdy w 2013 r. stało się jasne, iż ani USA ani żadne inne państwo zachodnie nie będzie interweniować w Syrii, reżim Asada przystąpił do kontrofensywy. W tym samym czasie zakończył się horror prezydentury Ahmedinedżada i nowy prezydent Iranu Hassan Rouhani wysłał sygnał gotowości do otwarcia nowego rozdziału w relacjach Iranu z Zachodem, w tym USA. I choć powszechnie wiadomo, że ostateczna decyzja w każdej sprawie należy nie do prezydenta ale Najwyższego Przywódcy, który się nie zmienił, to klimat międzynarodowy wokół Iranu uległ totalnej zmianie i negocjacje nuklearne ruszyły z miejsca.

Po tym, gdy w czerwcu ub. r. Państwo Islamskie zajęło znaczne terytorium Iraku, priorytety zagraniczne Waszyngtonu uległy dalszym zmianom, co Iran zręcznie wykorzystał, przejmując kontrolę nad operacjami militarnymi Iraku. Obecnie ocenia się, iż w Iraku znajduje się już około 30.000 irańskich „doradców” wojskowych, a milicje szyickie, stanowiące 2/3 siły militarnej w ostatniej ofensywie w sunnickiej prowincji Salahaddin, są ściśle związane z irańskim Pasdaranem i gen. Qasemem Sulejmani, jednym z najważniejszych dowódców formacji. Również w Libanie zaczęła rosnąć pozycja Hezbollahu, po tym jak kraj ten w ub. r. pogrążył się w kryzysie politycznym i stał się celem ataków Państwa Islamskiego i Frontu al Nusra z terenu sąsiedniej Syrii. 

Mimo saudyjskiej interwencji nie ustały też niepokoje w Bahrajnie, rządzonym przez sunnitów, lecz z szyicką większością. Gdy do układanki doszedł Jemen, gdzie na pocz. tego roku szyiccy Huti przejęli kontrolę nad znaczną częścią kraju w tym stolicą Saną i trzecim co do wielkości miastem Ta'iz, uzyskując też zdolność do bombardowania Adenu, dawnej stolicy Jemenu Płd., Saudowie poczuli się otoczeni przez sojuszników Iranu. Zbliżający się termin zakończenia amerykańsko-irańskich negocjacji nuklearnych, z coraz większym prawdopodobieństwem ich sukcesu, był już dla Arabii Saudyjskiej dzwonkiem alarmowym.

Zwłaszcza, że na tym problemy Saudów się nie kończą. Mają wszak potężną mniejszość szyicką na wschodzie kraju, którą już raz, w 2011 r., Iran zaktywizował. A na północy, w irackiej prowincji Anbar obecne jest Państwo Islamskie, które w przypadku ataku szyitów z południa i wschodu, mogłoby skorzystać z okazji i starać się przejąć kontrolę nad krajem, w którym znaczna część społeczeństwa podziela jego wizję islamu. W Jemenie, obalony przez Huti rząd Hadiego też jednocześnie zmagał się z rebelią szyicką i Al Kaidą, która opanowała większość południa kraju.

Perspektywa sukcesu w negocjacjach nuklearnych i pasywna postawa USA wobec coraz większych sukcesów Iranu w regionie, włączyły dzwonek alarmowy nie tylko w Rijadzie i Izraelu, ale również w Turcji. Polityka zagraniczna Erdogana po rozpoczęciu się Arabskiej Wiosny przyniosła Ankarze same porażki. Turcja, stawiając na Bractwo Muzułmańskie, skonfliktowała się nie tylko z Asadem (a więc pośrednio też z Iranem), którego Erdogan uznał za wroga nr 1 ludzkości, ale też z Egiptem i stojącą za nim Arabią Saudyjską. W polityce poparcia dla Bractwa Muzułmańskiego i radykalnych ugrupowań salafickich w Libii czy też w Syrii, Turcja miała jedynie sojusznika w małym, lecz niezwykle aktywnym międzynarodowo Katarze. Libia stała się zresztą kolejną areną wewnątrzsunnickiej wojny, gdyż Katar wraz z Turcją poparli tam islamistyczny, nielegalny rząd w Trypolisie, a Egipt wraz z Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi aktywnie (militarnie) wspiera legalny rząd w Tobruku.

Gdy na początku tego roku zmarł saudyjski król Abdullah II, zarówno Turcja jak i Bractwo Muzułmańskie miały nadzieje na zmianę polityki saudyjskiej w sprawie Egiptu, zwłaszcza, że wydawało się, że spadające ceny ropy spowodują zakręcenie kurka pomocy jaką prezydent Egiptu Abdel Fatah el Sissi, otrzymywał od Saudów i Emiratów, od czasu obalenia Mursiego (co zresztą również sponsorowali Saudowie). Nic takiego jednak nie nastąpiło, a Egipt, który w zeszłym roku uzyskał co najmniej 10 mld USD pomocy ze strony państw Zatoki, dostał obietnicę sfinansowania kontraktu zbrojeniowego, negocjowanego z Rosją i Francją, przez Saudów i Emiraty. Król Salman podjął tez inne działania zmierzające do zapewnienia sunnickiej jedności wobec szyickiego zagrożenia.

Na początku marca, w tym samym czasie gościł u niego Sissi i Erdogan i choć spotkania z obu zwaśnionymi przywódcami odbyły się osobno, a Erdogan po spotkaniu powiedział iż Turcja i Arabia Saudyjska mają podobne poglądy na wszystkie tematy regionalne z wyjątkiem Egiptu, to jednocześnie podkreślił, że Turcja, Królestwo Arabii Saudyjskiej i Egipt to trzy państwa, kluczowe dla stabilności regionu i spoczywa na nich wspólna odpowiedzialność. Po wyborach parlamentarnych w Izraelu, w których wygrał Likud, Erdogan również powstrzymał się od kolejnych ataków pod adresem Izraela, najwyraźniej dochodząc do wniosku, iż Iran jest ważniejszy niż Palestyna, zwłaszcza, iż podejście Netanyahu do konfliktu w Syrii niewiele się różni od podejścia Erdogana, a to główna arena szyicko-sunnickiej wojny proxy. Ponadto wśród Palestyńczyków nie brakuje zwolenników Asada i Teheranu.

Nic więc dziwnego, że gdy w końcu marca, wobec nadchodzącego terminu zakończenia negocjacji nuklearnych i ofensywy Huti w Jemenie, król Arabii Saudyjskiej postanowił działać, to saudyjską interwencję w Jemenie poparł prawie cały sunnicki świat arabski, a także Turcja i (z pewnymi oporami) Pakistan. Turcja nie włączyła się bezpośrednio do interwencji ale Erdogan nawet nie starał się ukrywać tego, że chodzi nie tyle o powstrzymanie Huti w Jemenie co o powstrzymanie Iranu w regionie. To spowodowało natychmiastową, nerwową reakcję Teheranu, do którego nawiasem mówiąc Erdogan wybierał się w kwietniu. Wizyta stoi pod znakiem zapytania a 31.03, w tym samym czasie gdy w Lozannie trwały intensywne negocjacje, w Turcji wystąpiła gigantyczna awaria energetyczna. Podejrzenie irańskiego ataku cyberterrorystycznego pojawiło się od razu.

Kluczowym partnerem dla Arabii Saudyjskiej jest jednak Egipt, choć stara się ona wciągnąć do antyirańskiej koalicji również Pakistan, kolejnego beneficjenta saudyjskich pożyczek. Egipt jest jednak bliżej i w przypadku konieczności podjęcia działań lądowych w Jemenie to na nim spocznie główny ciężar. Armia saudyjska jest bowiem co prawda nieźle uzbrojona ale ma niewielkie doświadczenie bojowe i może być potrzebna w samej Arabii Saudyjskiej do walki z ewentualnym powstaniem szyickim lub atakiem ze strony Państwa Islamskiego. Tego ostatniego wykluczyć nie można, choć dotychczas IS unikało konfliktu z KAS ograniczając się wyłącznie do pustych pogróżek. Natomiast Iran już przerzucił do Jemenu gen. Qassema Sulejmani, który ma bardzo bogate doświadczenie bojowe, będąc weteranem wojny z Irakiem, a ostatnio dowódcą (w miarę) udanych operacji irańskich w Syrii i Iraku.

Tymczasem Egipt, pod przywództwem Sissiego, umacnia swoją pozycję międzynarodową w Afryce Płn. i Wsch. Dzięki pomocy finansowej ze strony KAS i ZEA zahamowany został spadek wzrostu gospodarczego.  W 4 kwartale 2014 r. wzrost wyniósł ponad 4 %, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy pochwalił Egipt za wdrożone reformy. W marcu, tuż przed interwencją w Jemenie, Egipt wraz z Etiopią i Sudanem, podpisał wstępne porozumienie dot. regulacji wód Nilu (sprawa Zapory Renesansu w Etiopii). Ta niezwykle ważna sprawa umknęła uwadze mediów, choć rząd Mursiego szykował się już do wojny z Etiopią. To porozumienie zmieniło zresztą układ sił w Afryce Wschodniej, gdzie dotychczas Sudan był generatorem wielu problemów uderzających m.in. w Etiopię. Teraz Sudan dołączył wraz z Egiptem do koalicji w Jemenie co może sugerować całkowicie nowe rozdanie w Afryce Wsch. pod egipskim przywództwem.

Nie wszystkie spory wewnątrzsunnickie udało się jednak Saudom zażegnać. Egipt pali się do interwencji w Libii po stronie legalnego rządu tobruckiego, zwłaszcza że intensywne negocjacje między rywalizującymi administracjami z Tobruku i Trypolisu zakończyły się fiaskiem. Egipt jest też zdecydowanie mniej chętny na pełną konfrontację z szyitami. Polityka administracji Obamy, wspierająca przegraną kartę Bractwa Muzułmańskiego doprowadziła jednak do zlodowacenia relacji egipsko-amerykańskich i rzucenia Kairu w objęcia Rosji, głównego sojusznika Iranu. USA zablokowało planowaną egipską interwencję w Libii po zamordowaniu Koptów na plaży w Syrcie, a także zniesienie embarga na broń dla Libii (tj. rządu w Tobruku). Dlatego też, na ostatnim szczycie arabskim, który miał miejsce już po rozpoczęciu interwencji w Jemenie, doszło do publicznego spięcia egipsko-saudyjskiego w sprawie Libii, a także Syrii. Sissi opowiada się bowiem za negocjacjami z Asadem i wspieraniem Bagdadu w walce z Państwem Islamskim, mimo uzależnienia Iraku od Iranu.

W najbliższym czasie można się spodziewać eskalacji konfliktu szyicko-sunnickiego. Kwestią otwartą jest to jak mocno Iran postanowi się zaangażować w obronie Huti i czy będzie gotów do wzniecenia nowej szyickiej rewolty w Arabii Saudyjskiej, czy też przerzucenia do Jemenu większej ilości „doradców wojskowych”. Ostatecznie może to doprowadzić do otwartej wojny na pełną skalę i wciągnięcia w nią również USA. 

Witold Repetowicz
________________________________________________
 
Prawnik, analityk ds. międzynarodowych, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu artykułów dotyczących Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej m.in. publikacji „Międzynarodowa jurysdykcja karna – szansą dla Afryki?”. W 2010 roku prowadził wykłady na Universite Panafricaine de la Paix w Uvirze, prowincja Kivu Sud w Demokratycznej Republice Kongo.
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (14)

  1. bellial

    Czas zagrac karta kurdyjska i predzej czy pozniej Saudowie Kuwejt czy ZEA to zrobia . Wystarczy pomyslec Ile te kraje chca zakupic nowego uzbrojenia I komu przekaza stary sprzet . Powstanie niepodleglego Kurdystanu to juz tylko kwesta czasu .

  2. madajg

    @Skafit Panie Kolego, Widzę, że nie rozumie Pan (właściwie nie zna) pojęcia Syjonizm. Dlatego używa Pan określenia "reżim syjonistyczny". Mamy tu eufemizm krypto-antysemityzmu. O Izraelu można mówić: "reżim demokratyczny". Ruch syjonistyczny jest ruchem całego narodu. Czy chodzi Panu o likwidację całego narodu pod pięknie brzmiącym chasłem likwidacji syjonizmu? Śmiem przypuszczać, że tak. I co Pan będzie z tego miał? Będzie lepiej na świecie? Już widzę. Tacy, jak Pan nie wnoszą nic konstruktywnego dla rozwoju ludzkiej cywilizacji.

    1. skafit

      Kolego. Prosze nie rzucac tzw. antysemityzmem (dlaczego tzw.? bo zalezne to jest od tego kto co pod tym pojeciem rozumie) wokolo, bo sam moze sie Pan o niego przewrocic. Klamie Pan bezczelnie jakoby syjonizm byl ruchem wszystkich Zydow. Otoz informuje Pana, ze nie wszyscy Zydzi sa syjonistami, wiecej, pewne ruchy zydowskie zwalczaja go. A i nawet niektore oskarzaja go o bluznierstwo... Radzilbym Panu zglebic pojecie syjonizmu, a pozniej zabierac glos, bo pozniej dochodzi do nieporozumien ( a wykluczam Pana dzialanie jako probe zdyskretytowania kazdego, kto nie popiera dzialan Izraela). Jak powinienem sie odniesc do panskich zenujacych insynuacji jakoby chodzilo mi o likwidacje Zydow? Pewna osoba, Prof. Jasinski jak sie nie myle, powiedzial kiedys calkiem sensowna rzecz, o osobach, ktore widza wszedzie antysemityzm... Ale w drodze wyjatku. Otoz nigdzie nie napisalem, ze nalezy "pozbyc" sie Zydow(czy nawet syjonistow) z tego swiata! To sa Panskie fobie i projekcje Panskiego umyslu. A co one wnosza konstruktywnego dla rozwoju cywilizacji? Pan propaguje linie pewnych srodowisk zydowskich, probujacych zlac w jedno antysyjonizm i antysemityzm. Jednak takie dzialanie jest skazane z gory na porazke. Co do samego antysemityzmu, to juz jakakolwiek krytyka Izraela wystarcza do okrzykniecia kogos "antysemita". A Panski post dobitnie o tym swiadczy.

  3. Podpułkownik Wareda

    Do NATOwnika! Podziwiam Pana aktywność publicystyczną - przy okazji powyższego tematu oraz niczym niepohamowaną skłonność do polemiki na forum. Słusznie, każdy głos w dyskusji ma swoją wartość i należy go oceniać. W jednym ze swoich wpisów poinformował Pan, że ma 54 lata. Ja mam 58 lat. Tak więc, jesteśmy niemal rówieśnikami. Ponadto, mamy szersze pole spojrzenia, niż osoby urodzone po 1990 roku. Teoretycznie, to powinno wiele wyjaśniać. Niestety, wielu rzeczy nie wyjaśnia, a wręcz przeciwnie - komplikuje. W przeciwieństwie do Pana oraz Pańskiej bratniej duszy na tej stronie, tj. internauty o nicku "skafit", nie w pełni podzielam Waszą fascynację światem islamu w regionie Bliskiego i Środkowego Wschodu. Natomiast Wasza krytyka, wręcz potępienie, działalności Państwa Izrael oraz totalna negacja ustroju demokratycznego - nie wytrzymuje jakiegokolwiek uzasadnienia na tej stronie. Wasza krytyka Izraela i demokracji, to swoiste kuriozum na tym portalu. Jestem daleki od tego, aby odsyłać Pana do bardzo licznych portali kabaretowych, ani tym bardziej, udzielać rad i pouczeń. Nic z tych rzeczy. Ale, jeżeli decyduje się Pan zamieścić komentarz(e) na temat Izraela, Żydów bądź judaizmu, to wcześniej, musi Pan wyrzucić przez okno wszystkie swoje fobie i kompleksy antysemickie. Obowiązkowo! Jeżeli Pan tego nie uczyni. to nigdy nie będzie wiarygodny. Niestety! Słowa pisane, w przeciwieństwie do mówionych, mają swoje żelazne reguły. Drogi Panie, nie wiem na ile Pan zna realia w Izraelu, a na ile świat Persów i Arabów. Zakładam nawet teoretycznie, że zna Pan zdecydowanie lepiej ode mnie. Ostatecznie, nie jestem profesjonalnym ekspertem w tych sprawach. Ale nazywanie Państwa Izrael - "największym zadymiarzem świata" - jest niemądre i nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Czy zdaje Pan sobie z tego sprawę? Przypomnę jedynie, że aktualnie Izrael jest jedynym państwem demokratycznym w tamtym regionie. Bardzo łatwo to sprawdzić: wystarczy pojechać na określony czas do Izraela, a potem do Iranu, bądź któregokolwiek kraju arabskiego i dokonać porównania. Nic prostszego. Jednocześnie, podpisuję się pod tymi opiniami, które dowodzą, że demokracja nie jest ustrojem idealnym. Oczywiście, że nie jest. Nigdy nie było i nie będzie ustroju idealnego. To chyba oczywiste. Natomiast, czy Izrael jest państwem wyznaniowym? Ja tego nie zauważyłem. Być może dlatego, że jestem racjonalistą i sprawy wyznaniowe przesadnie mnie nie interesują. Będąc za granicą, bywam również w obiektach sakralnych i oglądam je wyłącznie z pozycji turysty. Tak było również w sierpniu 2013 roku, kiedy zwiedzałem największą synagogę w Europie /i trzecią co do wielkości na świecie/, a mianowicie: Wielką Synagogę w Budapeszcie. Wracając do Izraela: czy nazywając Izrael - "największym zadymiarzem świata", twierdzi Pan jednocześnie, że świat islamu jest klasycznym gołąbkiem pokoju i przykładem miłości bliźniego? Pisałem o tym niejednokrotnie, ale przypomnę: w chwili obecnej, Izrael jest jedynym państwem, które w tamtejszym regionie dysponuje arsenałem jądrowym /ok. 500 ładunków i środki techniczne do ich przenoszenia/. I niech już tak pozostanie. Jeżeli Iran bądź inny kraj muzułmański w regionie Bliskiego lub Środkowego Wschodu, uzyska w jakikolwiek sposób dostęp do broni jądrowej, to będzie koniec naszej cywilizacji. W znanej nam dotychczas formie. Mówiąc wprost: to jest w naszym wspólnym interesie. Zupełnie świadomie przypomniałem jedną z prawd podstawowych. Cała reszta, jest tylko komentarzem.

    1. skafit

      Szanowny Kolego. W zwiazku z panskimi niesprawiedliwymi wypowiedziami na moj temat, a w gruncie rzeczy klamstwami i manipulacjami pozwole sobie stanowczo odpowiedziec. Nigdy nie bylem zafascynowany ustrojem czy to Iranu czy ogolnie panstw BW. Nigdy i nigdzie tego nie napisalem. Radze czytac ze zrozumieniem. Opisuje rzeczywistosc, fakty, np. wspolpraca chrzescijan i szyitow w Libanie, Syrii, Iraku. Czy o fundamentalistach (nie wszyscy sunnici to terrorysci, ale sunnici maja jakas latwosc wpadania w fundamentalizm isl.) sunnickich i ich tworach typu ISIS, FSA, Al-Kaida, Al-Nusra (mordujacy chrzescijan i nie tylko) nie wspominajac. ( Jesli tych terrorystow mozna wogole pod jakas religie podpiac). Wiec z punktu widzenia chrzescijanina, naturalna jest wspolpraca z szyitami. Gdyby Pan czytal moje posty, to nie byloby problemow z Panskimi urojeniami i wlasnym dopowiadaniem... A jakby Pan nie zauwazyl, piszemy pod art. dot. BW! Inna sprawa, ze BW to istotny obszar, majacy wplyw na Europe i nie tylko. Dzieki wojenkom US i sianiu terroru przez GCC (gl. AS i Katar, do tego sponsorzy budowania meczetow, ruchow szariatowych w Europie) mamy ciagly przyplyw islamskich imigrantow. A nie mam zamiaru zyc w drugiej Arabii Saudyjskiej czy Iranie (jak to woli). Moze majac na wzgledzie Pana wiek nie stanowi to dla Pana zadnego problemu... Prosze napisac, gdzie dokonalem "myslo-zbrodni" krytykujac Izrael. Tak, nie przejmuje sie polityczna poprawnoscia, wale Prosto z Mostu... Zwracam uwage, ze wymachujac na prawo i lewo tzw. antysemityzmem wystawia sie Pan na smiesznosc. Wychodzi na to, ze o Izraelu nalezy mowic albo dobrze albo wcale. Ja nie podlegam takim ograniczeniom... Z panskiej wypowiedzi wynika, ze Izrael (tutaj rozumie to jako rezim syjonistyczny, nie popierany przez wszystkich Zydow) to ostoja pokoju, przewidywalnosci. Zapomnial Pan dodac jeszcze, ze Izrael "ma prawo do obrony", czyli jest rozgrzeszany ze wszystkiego. Prosze nie zapominac, ze rezim syjonistyczny wspolpracuje z terrorystami (Al-Nusra, "syryjska Al-Kaida) Raporty ONZ to potwierdzily.A pamietam, kilka miesiecy wczesniej wypowiedz zolnierza ONZ z Wzg. Gol., ktory o tym mowil. I jeszcze ta demokracja... jakby ten ustroj/pojecie bylo synonimem wolnosci, prawa, sprawiedliwosci. Jakby czyny demokratow, nieraz bandyckie byly rozgrzeszane. Bo demokracja! Ma Pan tyle lat i nie widzi jak funkcjonuje demokracja. Ciekawe. Mimo to, nie mam zamiaru wysylac Pana na portal kabaretowy...;) A czy powinienem? Niech sie Pan zastanowi... PS. Co sie tyczy ustroju demokratycznego (w tym miejscu nalezaloby wyjasnic, co oznacza dla kazdego demokracja, bo odwolywali sie do niej socjalisci, liberalowie, faszysci jak i komunisci). Bardzo krotko: popieram idee Narodu jako suwerena, z tym, ze w demokracji to PUSTE haslo... Demokracja to ustroj idealny dla roznej masci klamcow, hochsztaplerow i manipulantow. Przynajmniej w wersji jaka mamy dzisiaj. Ale to juz osobny temat...

  4. Zenek

    Czy gdyby w jakiś magiczny sposób USA zniknęły z obrazka, to czy Arabia S., Turcja, Izrael i może Pakistan byłyby gotowe zaatakować Iran, żeby uniemożliwić mu rozwój broni A? Czy to nie jest gra w którą gra Obama? Po prostu przekazuje message: to jest bardziej wasz problem lokalne mocarstwa niż mój. A jednocześnie Iranowi: Na prawdę chcecie się w to bawić? Chceci mieć powtórkę z lat osiemdziesiątych (atak Iraku)?

    1. ja

      Jakkolwiek to się rozegra zawsze winni będą Amerykanie, masoni, żydzi, syjoniści bijący murzynów, cykliści i homoseksualiści. Coś pominąłem?

    2. skafit

      Arabia S. mialaby zaatakowac Iran? Przeciez ich armia jest dobra co najwyzej na brutalne tlumienie powstan, czy to w samej Arabii, czy w Bahrajnie, gdzie kacyk amerykanski morduje wlasny narod! Arabia S. pokazala juz co potrafi w 2009 roku. atakujac Jemem. A trupy saudyjskich zoldakow trudno bylo zliczyc... Tak samo ich obecne naloty... Ich jedyny efekt to smierc cywili, bo w zaden powazny sposob nie uszkodzily infrastruktury ruchu Huti, czy dzialajacych z nimi jednostek armii jemenskiej( czesc przeszla na ich strone). Arabia S. ma armie dobra na papierze... Sam atak na Iran jest bardzo malo prawdopodobny. To wiazaloby sie odpowiedzia Osi Oporu, np. w obszarze Izrael-Hezbollah. Sam Pakistan ma swoje problemy, nie tylko z Talibami... Turcja? Poki co to jakos dogaduja sie z Iranem, mimo, ze Erdogan pochodzi z Bractwa Muzulmanskiego(organizacja terrorystyczna w Syrii, Egipcie). Iranu nie rusza. Poki co.

  5. dd

    Dodaliście tag "Witold Repetowicz" - super :) Analiza świetna, jak zwykle, tylko mała uwaga - ten Sulejmani podobno nie pojechał do Jemenu. BBC Arabic wycofało się z tej informacji.

  6. Podpułkownik Wareda

    skafit! " W Iranie mieszkają Chrześcijanie i m.in. O ZGROZO /podkreśl. moje/ Żydzi ... ". W związku z powyższym, proszę o kilka słów wyjaśnienia. Co jest powodem Twojego nienaturalnego, wręcz śmiertelnego przerażenia? Czyżby tylko, sam fakt zamieszkiwania w Iranie mniejszości żydowskiej, która zamieszkuje tam już od niepamiętnych czasów? Jeśli tak, to szczerze współczuję. Będę wdzięczny za udzielenie odpowiedzi.

    1. ja

      Chrześcijanie mieszkają również w Arabii Saudyjskiej. I to nawet świeży napływ z Filipin. Praktykują sobie w domach, spotykają się obchodzą święta i nikt ich nie prześladuje. Mają nawet lepiej niż innowiercy w Iranie. https://www.opendoors.pl/przesladowania/2015_sip/2971641/

    2. skafit

      Kolego! Przeciez to byla odpowiedz do komentarza, ze w Iranie ucina sie glowy chrzescijanom, zydom(smiertelni wrogowie jak niektorzy mowia) itd. To tylko UWYPUKLENIE glupoty i tandetnej manipulacji uzytkownika "Koko". Twierdzi, ze tam Iranczycy morduja seryjnie wszystkich innych... Tyle. Skad ta panika? Byc moze zle to ujalem, chodzilo o wydzwiek. Spokojnie. Istnienie rezimu syjonistycznego to inna sprawa. Nie kazdy Zyd jest syjonista.

  7. skafit

    Calkiem dobry artykul, jak na demokratycznego autora. Os Oporu musi wyeliminowac krwawe, nieobliczalne dyktatury sunnicko-salafickie! Jedyne co mnie zastanawia to postawa Egiptu. Mialem nadzieje, ze nowy prezydent bedzie godnym nastepca Nassera, ale poki co mamy nieokreslona postawe. Mimo, ze egipscy wojskowi sympatyzuja z wladzami syryjskimi, to pieniadze Saudow robia swoje. Przynajmniej z Al-Sisi... Oby sie opamietal. Zadnych rozmow z dyktatorem Arabii S., a reszta GCC pojdzie po rozum do glowy...

    1. mułła

      Tam nie dyktatur tylko monarchie. Warto rozróżniać podstawowe terminy. Rozumiem, że w Iranie to jak najbardziej obliczalna przyjazna światu i obywatelom kraina szczęśliwości? Wcale nie ma tam zapisanej doktryny szerzenia jedynej słusznej religii szyickiej na cały świat? Kolega chyba czegoś nie doczytał. Ten spór Blisko Wschodni jest mi obojętny ale śmieszy mnie te kibicowanie Iranowi jakby to było coś nie wiem super extra. Jeśli już to kibicuje Tunezji bo zależy mi aby na południowej granicy UE było jak najwięcej normalnych przewidywalnych, demokratycznych państw. Arabia Saudyjska, Kuwejt, Katar, ZEA i spółka to krwawe, nieobliczalne dyktatury - jak napisałeś. Byłeś tam? A w Syrii to już "władze" ;-)). Zapewne jedyne legalne i reprezentatywne ;-)). To może mi powiesz w jaki sposób w Syrii w latach '60 doszli do władzy ludzie, których spadkobiercą jest dziś Baszar Al-Asaad syn swojego ojca dyktatora Hafiza. Czy może nie w wyniku przewrotu inspirowanego i finansowanego przez Moskwę, która wszędzie gdzie tylko się dało na świecie eksportowała swój badziewny ustrój, który się jeszcze ostał w kilku skansenach (Kuba, Korea Płn) w których ludzie żyją godnie i dostatnio;-))) ? Znasz trochę historię? To niestety smutne jak szczytne socjalistyczne hasła szybko się dezaktualizują i zmieniają w zamordyzmy. I czymś takim się podniecać na publicznym forum? Czytając Twoje wpisy dochodzę do wniosku, że strasznie się męczysz w tej demokracji. Naprawdę nie rozumiem dlaczego. Możesz spakować torbę i wyjechać do Chin, Rosji, Korei Płn, Iranu. Z tego co wiem z powodu braku chętnych nie ma tam problemów z przyznawaniem wiz. Odwrotnie niż do USA czy UE dokąd wszyscy by najchętniej zwiali z tych cudownych krajów które wychwalasz. Wszyscy z wyjątkiem dobrze ustawionych "czynowników" biorących łapówy... Droga wolna. Powodzenia. Nie będziesz musiał forsować muru z wojskiem jak na granicy USA-Meksyk ani przepływać Morza Śródziemnego w łódce z narażeniem życia. Będziesz szczęśliwy bez tej naszej demokracji.

    2. ja

      Dla Egiptu na rękę jest równowaga w regionie a nie dominacja Iranu czy koalicji po przewodnictwem Arabii Saudyjskiej. Egipt do duży kraj i prowadzi własną politykę w zależności od sytuacji.

  8. Matej

    jak Turcja zaatakuje Iran, Rosja zaatakuje Turcje, jestem ciekaw jak zachowaja sie Chiny

    1. Mortimer

      Nonsens. Pomijając brak podstaw traktatowych dla kroku tego rodzaju oraz tureckie członkostwo w NATO, Moskwa nie stanowi zagrożenia dla Ankary z uwagi na potencjały ich armii. Tureckie siły zbrojne są w stanie bez większego problemu przetrzepać skórę wszystkiemu (poza bronią A), co Rosja byłaby w stanie rzucić na Azję Mniejszą. A nie ma tego za wiele, jako że najlepsze rosyjskie jednostki są aktualnie uwikłane w brudną wojnę na Ukrainie.

    2. Marek Wien

      jak Turcja zaatakuje Iran, Rosja zaatakuje Turcje, jestem ciekaw jak zachowaja sie Chiny Kitajcy wezma Syberie az do Uralu. Chinczycy maja z ruskimi otwarty rachunek za Mandzurie. Rowniez Japonia nie bedzie bierna wobec wysp kurylskich

  9. Adler

    Jak sytuacja stanie się dla Iranu( i Rosji zarazem) już tragiczna Rosja udostępni Iranowi kilka głowic ze swojego arsenału nuklearnego jak USA przekazało Izraelowi. I wszystko dla samoobrony oczywiście. A jeśli Iran zostanie spacyfikowany i nawrócony na sunnizm to wtedy przyjdzie kolej na Izrael. Więc nikomu a już najbardziej USA i Izraelowi nie zależy na rozstrzygnięciu tego konfliktu w jakąkolwiek stronę. Najlepszy jest status quo, nawet przy okazji można zarobić. Jeśli tak się jednak nie stanie to bliski wschód będzie zapalnikiem 3 wojny światowej jak Sarajewo czego sobie i wam nie życzę....

  10. NATOwnik

    Przyznam sie, ze przeczytalem tylko tytul, gdyz mam juz dosc tej nagonki i histerii zwiazanych z Iranem! Iran jeszcze nigdy nikogo nie zaatakowal i nie ma takiego zamiaru! Pomijamy oczywiscie wrogosc(wzajemna) Iranu i Izraela (plus kolonia zamorska panstwa Izrael zwana jako USA), co kazdy wie. Iran wspiera Hezbollah i hamas i jest "bardzo negatywnie" nastawiony wzgledem Izraela - tez zadna nowosc. Iran jest panstwem wyznaniowym i "ciemiezy" tym swoich obywateli - tez fakt. Izrael jest tez de facto panstwem wyznaniowym i jako nie-zyd, jest sie tam nawet nie obywatelem drugiej kategorii! Do tego, o czym sie nie mowi! Iran to panstwo szyickie a szyici(nawet bardzo koserwatywni i ortodoksyjni) nie nawracaja nikogo sila na islam! Oni sa dla sunnitow(90%) muzulmanow prawie niewiezacymi i ekstremisci/ultrasi sunniccy traktuja ich na rowni z Chrzescijanami, tymi biednymi Jazydami i kazdym niewiernym! Szyici nie zabijaja niewiernych, zeby im narzucic swoja religie i nigdy zadnych zamachow z pobudek religijnych nie praktykowali i praktykowac nie beda! Owszem, Iran wspiera ugrupowania, ktore robia zamachy/ ostrzeliwuja miasta, ale nie z pobudek religijnych, tylko politycznych! Dzialania te sa oczywiscie skierowane tylko i wylacznie przeciwko Izraelowi(i kolonii) i nikt inny nie ma sie czego obawiac! Izrael i USA calkiem oficjalnie groza od lat zniszczeniem Iranu! Wspomagaja najbardziej ultraislamska dyktature swiata - Arabie Saudyjska, i zbroja ja na potege, poniewaz nie nawidzi szyickiego sasiada! Iran ma jaknajbardziej uzasadniona obawe o soje istnienie i nikt o zdrowych zmyslach nie dziwi sie Teheranowi, ze dazy do pozyskania broni atomowej, gdyz tylko ona zapewnia jakas gwarancje przezycia! Izrael posiada nieoficjalnie i wbrew wszelkim konwencjom ponad 200 glowic atomowych i nikt nic nie mowi, gdyz USA sobie tego nie zycza! Jestem daleki od mowienia, ze Iran jest cacy i nie ma tam pogwalcen praw czlowieka itp.! Jednego jestem pewien - Iran nie jest zadnym zagrozeniem dla swiata, a juz na pewno nie z pobudek religijnych! Moze byc, jako przestraszone zwierze zagonione do kata i trzymane na muszce, jakims tam (czym niby tak odizolowany kraj z takimi zabytkowymi silami zbrojnymi mialby zagrozic komus?) zagrozeniem dla najwiekszego sponsora terroryzmu Saudow i dla najwiekszego zadymiarza w regionie - Izraela! Te kraje oficjalnie chca zniszczenia Iranu, zbombardowania go i obalenia wladz, wiec nis dziwnego, ze to im sie Iran odgraza - co mu pozostalo, jak nie zna ani dnia ani godziny!

    1. Marek

      Kolego, po części masz rację, ale twoje próby robienia z Iranu ajatollahów bezbronnej owieczki otoczonej sunnickimi "wilkami" są zupełnie nieuprawnione. Teheran miesza w arabskim tyglu na pewno NIE mniej niż Saudowie, USA, czy Izrael, a ostatnio nawet BARDZO więcej i mocniej. Jak tak dalej pójdzie, to całym Irakiem będzie rządził Teheran, a to nie może się podobać prawie nikomu w regionie.

    2. nea4

      To jest jakaś paranoja. Nie dziwię się, że nie masz żadnej wiedzy o świecie skoro czytasz tylko tytuły.... Efekt jest taki, że powtarzasz brednie na poziomie ruskiej telewizji. Nawet jak się sunnici z szyitami tłuką to i tak wina Izraela i Ameryki. Daj już spokój i się nie ośmieszaj.... Poczytaj troszkę o historii Bliskiego Wschodu. Rewolucji islamskiej w Iranie, wojnie Irak-Iran..... etc. etc. Tylko treść a nie sam tytuł;-)). Czy Arabia czy Iran jedni warci drugich ale broni atomowej nikt tam nie może mieć.... Póki co tylko Iran do tego dąży. A czy sunnici w Tunezji, Arabii, Katarze, ZEA zabijają niewiernych? Piszesz o psycholach z ISIS których wszyscy od Maroka po Pakistan maja serdecznie dość.....

    3. Witold Repetowicz

      Widzę że Pan jest niezwykle aktywnym komentatorem pod artykułem którego Pan nie przeczytał ale wie wszystko :-) Mi za to nie chce się czytać Pana komentarzy ale proponuję by Pan a) przeczytał w słowniku co to jest nagonka b) wskazał tę nagonkę w moim tekście. No chyba że dla pana już samo stwierdzenie że ktoś się kogoś boi jest nagonką ale wie Pan, to malo poważne.

  11. luq

    Jak zwykle świetna analiza i dość dyskusyjna syntez na koniec. Konflikt sunnicko-szycki trwa i może eskalować ale główni gracze (Arabia Saudyjska, Iran) nie będą raczej zainteersowani pełnoskalowymi działaniami. Po pierwsze, mają mimo starań bardzo ograniczone możlwości uderzenia lotniczego czy rakietowego na terytorium przeciwnika po drugie konflikt z najwyższym prawdopodobieństwem osłabiłby strategicznie oba te kraje. Rywalizacja może przybierać coraz to nowe formy ale to będą raczej odsłony "proxy".

  12. hp7

    Mocarstwo [?!] Iranu przedstawia się tak : Budget $10.2 billion (2015) Percent of GDP 2.8% (2014) W zestawienu z pewną 'bananową republiką' Budget $9.65 billion (FY2015) Percent of GDP 1.95% (FY2015) chyba już wszyscy powariowaliście

    1. xyz

      Mocarstwo Iranu przedstawia się tak, że mieszka tam 80 mln ludzi (tyle co w Niemczech). Czyli więcej niż we wszystkich razem wziętych krajach Bliskiego Wschodu...... A jak będzie miał broń atomową to nie wiadomo co z nią zrobi. I nikt tu nie wariuje tylko trzeźwo ocenia sytuację.

  13. NATOwnik

    Podstawowe różnice pomiędzy Sunnitami a Szyitami Autor tekstu: Agnieszka Markowska Aby lepiej pojąć różnice pomiędzy Szyitami a Sunnitami, należałoby cofnąć się w przeszłość. Był to rok sześćset trzydziesty drugi naszej ery, pamiętna data śmierci proroka Mahometa, boskiego wysłannika. Dla wyznawców islamu nadeszły ciężkie czasy. W związku z brakiem niegdysiejszego przywódcy, na czele ludu musiał znaleźć się nowy. Nie mógł to być jednak prorok: on jedynie pozostawił na świecie boskie prawo, którego teraz należało strzec. Następca proroka, zwany kalifem, miał za zadanie sprawować dalsze rządy i dopilnować ciągłości istnienia muzułmańskiego społeczeństwa. Był przede wszystkim zarządcą ziem, a oprócz tego imamem - przywódcą religijnym. Wyznawcy islamu nie we wszystkim się zgadzali. Ugrupowanie zwane partią Alego (po arabsku szi'at Ali - stąd nazwa Szyici) sądziło, że kalifami powinny być przede wszystkim osoby spokrewnione z prorokiem Mahometem. Stali murem za jego kuzynem i zięciem, Alim ibn Abi Talibem. Jednogłośnie twierdzili, że pierwsi trzej kalifowie uzurpowali sobie prawo do władzy. Oficjalną kolejność ich panowania zaczynali dopiero od Alego, czwartego kalifa. Dominujący wówczas Sunnici (od Sunny - zbioru opowieści o czynach i wypowiedziach Mahometa) często ich prześladowali. W ich oczach każdy kalif był sobie równy i nieistotne stawało się pokrewieństwo z Mahometem. Podstawy teologiczne obu grup pozostają takie same: wiara w tego samego Allaha, identyczne oświadczenie wiary czy kierunek modlitwy. Jedyne, co odróżnia Szyitów od Sunitów, to nadmierny mistycyzm. Szyici wierzą, że kalif pozostaje nieomylny i stanowi źródło ezoterycznej wiedzy, przekazywanej z imama na imama w obrębie rodu Alego. Poza rolą zarządcy, jaką uznają Sunnici, dla Szyitów imam jest również duchowym i prawnym przywódcą. To jest szósty filar ich wiary. Twierdzą nawet, że pełnego objawienia doznać można jedynie w obecności imama spokrewnionego z Mahometem. Hołdujący racjonalnym aspektom wiary Sunnici kwestionują ten dogmat. Sunnitów cechuje ortodoksyjność. Swoje osądy opierają przede wszystkim na Sunnie i Koranie, ale też na zgodnej opinii muzułmańskiej gminy. W szyizmie funkcjonuje jedna szkoła prawna, w sunnizmie - cztery. Szkoły te różnią się źródłami, na których opierają interpretacje prawne, i stopniem otwartości w ich formułowaniu. Sunnici oprócz tego traktują Sunnę jako cykl już zamknięty, złożony z sześciu zbiorów kanonicznych. Szyitów i sunnitów dzielą przede wszystkim polityka i historyczne zaszłości, choć obie grupy niejednokrotnie potrafiły zarzucić sobie herezje. Pomimo faktu, że zwolennicy sunnizmu stanowią dziewięćdziesiąt procent wszystkich muzułmanów, nie likwiduje to problemu różnicy zdań pomiędzy tymi ugrupowaniami. Do dziś, pomiędzy zdominowanym przez szyizm Iranem a hołdującą sunnizmowi Arabią Saudyjską, panują napięte i mało przyjazne stosunki.

  14. 3m

    Świetna analiza, cieżko to ogarnąć nawet jak się czyta ten tekst, ale bez niego to by było niemożliwe.

Reklama