Według pisma „International Defence Review” Amerykanie planują dodać grawitacyjnym bombom atomowym B61 system precyzyjnego naprowadzania.
Wcześniej bomby B61 były zaliczane do klasy swobodnie spadających, natomiast brak dokładności rekompensowano odpowiednim ładunkiem atomowym. W czasach, gdy dąży się do zmniejszenia strat ubocznych, manipulowaniem tylko siłą wybuchu by zniszczyć cel ataku przestało być akceptowalne.
B61 są podstawowym uzbrojeniem atomowym amerykańskiego lotnictwa. Jest to też jedyne amerykańskie uzbrojenie jądrowe, które jest składowane w krajach sojuszniczych, Bomby te zostały opracowane w laboratorium Los Alamos i były produkowane od 1965 do końca lat 90-tych w dziewięciu seryjnych wariantach. Ocenia się, że zbudowano 3155 takich bomb z których 1000 jest w pełnej gotowości, a więc jest chronionych.
Są to bomby przystosowane do zrzucania z niskiego pułapu w wariantach: B61-3 i B61-4 dla lotnictwa taktycznego oraz bomby przystosowane do zrzucania z wysokiego pułapu typu B61-7 i B61-11 dla bombowców strategicznych B-2A i B-52H.
Prace modernizacyjne bomb B61 mają zostać przeprowadzone w ramach programu modernizacyjnego LEP (Life Extension Program), który ma przedłużyć im resurs docelowy. Modernizacja ta jest traktowana jako priorytet, ponieważ niektóre elementy konstrukcyjne B61 zostały opracowane jeszcze w latach 60-tych. W wyniku tych prac ma powstać nowa wersja B61-12, która zastąpi wszystkie inne i dodatkowo, znajdujące się jeszcze w magazynach bomby B83.
Zakłada się, że wersja B61-12 będzie miała ładunek około 50 kiloton i dodatkowo zostanie wyposażona w system kierowania podobny do tego, jaki zastosowano w bombach JDAM. Nowa część ogonowa pozwoli dodatkowo pozbyć się systemu spadochronowego oraz da możliwość umieszczenia bomb B61-12 w lukach bombowych samolotu F-35.
Agencja bezpieczeństwa atomowego NNSA (National Nuclear Security Administration) oceniła, że na cały program potrzeba do 2024 r. około 8,1 miliarda dolarów, co już wywołało niezadowolenie w szukającym (przynajmniej teoretycznie) oszczędności amerykańskim Kongresie.
artek f
ja to no to mam jedno zdanie rozjebać ten kraJ
dekert29
Broń jądrowa dla Polski to konieczność. Proliferacja broni masowego rażenia postępuje cały czas - nie da się tego procesu powstrzymać. Coraz bardziej nieodpowiedzialne państwa albo ją mają, albo lada chwila ją zdobędą, albo szybko mogą ją zbudować... A więc dlaczego nie Polska? Ze względu na karłowatą powierzchnię naszego- dumnego i WIELKIEGO niegdyś kraju (zdegenerowanego dzięki przekupnym zdrajcom z przeszłości i głupocie naszych elit)- w grę nie wchodzi stacjonowanie na naszym zbyt małym terytorium silosów z pociskami strategicznymi, mobilnych wyrzutni rakietowych, czy baz klasycznych samolotów przenoszących zwykłe bomby jądrowe - należy stworzyć flotę powiedzmy: 10 -12 okrętów podwodnych przenoszących pociski balistyczne typu powiedzmy TRIDENT 2 (d5) lub POPEYE Turbo z głowicami typu MIRV + opcja: odrzutowe, najlepiej hipersoniczne bezzałogowce przenoszące manewrujące naddźwiękowe/ hipersoniczne rakiety powietrze ziemia uzbrojone w głowice atomowe (choć jest to bajka przyszłości). Oczywiście wszystkie te środki bojowe muszą mieć zdolność przełamywania rozbudowanej obrony przeciwlotniczej, np nad stolicą BANDYTY. Jeśli ma się za sąsiada agresywnego, grożącego nam BANDYTĘ, to nie jest wyjściem deklaracja o dobrowolnym rozbrojeniu i pacyfizmie- to już przerabialiśmy i skończyło się rozbiorami... Odpowiedzią muszą być adekwatne, agresywne zbrojenia. Dzikus musi wiedzieć, że jeśli nas zaatakuje to może nas zniszczy... ALE JEGO STRATY BĘDĄ TAK DUŻE, ŻE ZUPEŁNIE NIE AKCEPTOWALNE I NIEPOWETOWANE ! To zupełnie agresora zniechęci. Bandyci atakują najczęściej bezbronnych. A jak powinniśmy odpowiadać na pytania społeczności międzynarodowej na pogłoski o rozwijaniu arsenału jądrowego? Odpowiem: TAK JAK IZRAEL.
Mirosław Znamirowski
Domyślam się, że "BANDYTA" to Federacja Rosyjska. W 1979 roku ZSRR zaatakował Afganistan, z którego musiał się wycofać po 10 latach walk. Jak była użyteczność gigantycznego arsenału jądrowego sowietów w tej wojnie? Oczywiście zerowa. Podobnie było wcześniej w konflikcie USA z Wietnamem Północnym. Trzeba sobie jasno uświadomić, że Polska ma szansę na pokonanie wojsk FR tylko w przypadku konfliktu konwencjonalnego. I wszelkie wysiłki powinny zmierzać do zbudowanie tak silnego Wojska Polskiego, aby było w stanie odeprzeć siły ewentualnego agresora. A wojna jądrowa z Rosją to dla RP pewna zagłada. W nuklearnym wyścigu z FR nie mamy szans. To tak jakby konkurować w biegu na 100 metrów z Usainem Boltem z takim czasem reakcji, że na dźwięk startera reaguje się dopiero po 8 sekundach.
ziom
W takie bomby są wyposażone m.in niemieckie Tornado czy - uwaga - tureckie F16. To w ramach Nuclear Sharing, programu dla sojuszników NATO nie posiadających własnej broni atomowej. Czy to nie zastanawiające, że ten temat w polskich mediach praktycznie nie istnieje? Zastanawiające tym bardziej, że Polska należy do NATO i ma F16, więc mogłaby należeć do Nuclear Sharing. Kiedyś pytałem na TT min Siemoniaka o stanowisko Polski wobec tego programu, to tylko zbył, że "ta kwestia jest przedmiotem wielu dyskusji". Może D24 pociągnie temat? Bo ludzie tak się napinają w dyskusji o szumnym i kosztownym programie modernizacji, a tymczasem te bombki mają potencjał odstraszania większy niż parę dywizji czołgów leopard. Moglibyśmy je względnie tanio przejąć np. od Niemców, którzy chcą się ich pozbyć. Sądzę, że nie należy tej sprawy zostawiać wyłącznie wątpliwej jakości politykom działającym całkowicie zakulisowo, społeczeństwo ma prawo wiedzieć i zabrać głos.
Mirosław Znamirowski
Po co nam to? W razie konfliktu z Rosją w najgorszym dla nas scenariuszu niestety nasz atak jądrowy odnosi sukces(jedna lub więcej z naszych bomb dosięga celu). Odpowiedź Federacji Rosyjskiej przy ich gigantycznym arsenale jądrowym "zetrze" Polskę z powierzchni Ziemi. A konflikt z Niemcami? Jeżeli my zaatakujemy pierwsi, to podczas tego ataku mamy 48 naszych F-16 przeciwko 100 Eurofighterom (na dzień dzisiejszy, bo dostawy EF-2000 nadal trwają). Ile celów da się osiągnąć i jaki to będzie miało efekty? Bez względu na to czy jakaś liczba naszych F-16 zdoła pokonać niemiecką OP i wykonać zadanie czy też nie, to skutki będą raczej opłakane dla RP. Niemcy zrobią wtedy wszystko aby nas zniszczyć i będą mieli do tego moralne prawo. Z kolei w przypadku hipotetycznego ataku Niemiec na RP Luftwaffe skierowało by pierwsze uderzenie przeciwko bazom nosicieli i miejscom składowania tych bomb. Gdzie są nasze bazy lotnicze powszechnie wiadomo, a miejsca składowania broni jądrowej nawet gdyby były "ściśle tajne", to nawet działania "białego wywiadu" pozwolą ustalić ich położenie (wystarczy śledzić dokumentację przetargową MON).
ito
Problem polega na tym, że świadomość posiadania broni zdolnej łatwo zadać przeciwnikowi potężny cios (przynajmniej teoretycznie) niesamowicie zaburza rozsądek wielu polityków, którzy nie dbają, albo nie potrafią sobie wyobrazić, co potem. Jeśli spojrzeć na polską scenę polityczną jasno widać, że bezpieczniej byłoby dać małpie brzytwę.
lester
Pytanie do zorientowanych w temacie: Jaka jest realna szansa, ze jankesi wyposaza nas (jako wiarygodnego i lojalnego sojusznika) w tego typu bron nuklearna?
Damarcus
ZERO, nie ma szans bo to z automatu oznacza zimną wojnę II. Cieszmy się jak dostaniemy JASSM. To jest miś na miarę naszych możliwości.
ziom
W takie bomby są wyposażone m.in niemieckie Tornado czy - uwaga - tureckie F16. To w ramach Nuclear Sharing, programu dla sojuszników NATO nie posiadających własnej broni atomowej. Czy to nie zastanawiające, że ten temat w polskich mediach praktycznie nie istnieje? Zastanawiające tym bardziej, że Polska należy do NATO i ma F16, więc mogłaby należeć do Nuclear Sharing. Kiedyś pytałem na TT min Siemoniaka o stanowisko Polski wobec tego programu, to tylko zbył, że "ta kwestia jest przedmiotem wielu dyskusji". Może D24 pociągnie temat? Bo ludzie tak się napinają w dyskusji o szumnym i kosztownym programie modernizacji, a tymczasem te bombki mają potencjał odstraszania większy niż parę dywizji czołgów leopard. Moglibyśmy je względnie tanio przejąć np. od Niemców, którzy chcą się ich pozbyć. Sądzę, że nie należy tej sprawy zostawiać wyłącznie wątpliwej jakości politykom działającym całkowicie zakulisowo, społeczeństwo ma prawo wiedzieć i zabrać głos.