Reklama
  • Wiadomości
  • Analiza

Ukraina odetnie Rosjan od Krymu w 2023 roku [PROGNOZA]

Kilka czynników uprawdopodabnia, że niebawem dojdzie do zimowej ukraińskiej ofensywy na froncie. Siły Zbrojne Ukrainy są lepiej przygotowane do niekorzystnych warunków pogodowych niż Rosjanie. Z informacji publikowanych w amerykańskich mediach po wizycie Zełenskiego w Waszyngtonie wynika, że do uderzenia może dojść jeszcze na początku roku.

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Jeżeli Siłom Zbrojnym Ukrainy udałoby się odbić miasto Melitopol oznaczałoby to pogrom rosyjskich wojsk. Z zajętego Melitopola wystarczyłoby dojść do wybrzeża Morza Azowskiego i tym samym przeciąć rosyjskie zgrupowanie wojsk na południu, na pół. Rosjanie, co prawda, nie znaleźliby się w kotle, ale jedyną drogą zaopatrzenia stałby się okupowany Krym połączony z Rosją wąską nitką Mostu Kerczeńskiego, względnie zaopatrywany drogą morską albo powietrzną, co tylko komplikuje i tak nadwątloną rosyjską logistykę. Odcięcie znaczącej liczby rosyjskich żołnierzy „od wschodu" oznaczałoby nie tylko katastrofę rosyjskiego zgrupowania nad Dnieprem, ale także klęskę prestiżową i polityczną (Rosja bezprawnie anektowała omawiane terytoria) wraz z szansą wyzwolenia przez Ukraińców Krymu.

Rosjanie, by ratować swoje siły musieliby przerzucić ze wschodniej Ukrainy kolejne oddziały, które rzucaliby pospiesznie do przerwania ukraińskiej ofensywy, tym samym odsłaniając linię frontu ciągnącą się na Ukrainie od północy. Ten scenariusz z pewnością wywołuje na Kremlu panikę. Potwierdza to fortyfikowanie przez siły okupacyjne Melitopola. Po upadku Chersonia znaczenie Melitopola jeszcze wzrosło ponieważ jest istotnym węzłem logistycznym łączącym najbardziej wysunięte na zachód siły rosyjskie nad Dnieprem, ze wschodem, via okupowane terytoria, z samą Rosją. Na południu aktywnie działa ukraińska partyzantka skutecznie „kąsając" i „nadgryzając" okupacyjne oddziały.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Nie zamyka to dyskusji nad możliwym obrotem wydarzeń w walkach na Ukrainie, ale nie z faktu, iż jest to scenariusz nieprawdopodobny acz dlatego, iż nie jest to jedyna możliwa opcja. Jeżeli chcemy bazować na ostatnich dniach, tygodniach, w ukraińskich działaniach, to kierunek możliwego uderzenia jest inny, a dotyczy linii frontu Swatowe-Kreminna. Siły Zbrojne Ukrainy wyzwalają kolejne miejscowości na tym teatrze działań, w wolnej, ale skutecznej ofensywie będącej kontynuacją operacji pod Izjum. Odbicie Kreminnej z rosyjskich rąk oznaczać będzie odzyskanie ważnego węzła logistycznego, a także wyjście na północ od Lisiczańska i Siewierodoniecka – zdobytych przez Rosjan w czerwcowej ofensywie wojsk inwazyjnych. Ukraińcy mają dobre pozycje wyjściowe, ponieważ w październiku odbili Biłohorywkę, będącą bramą do Lisiczańska, a pod Kreminną nie są bez szans. Akcja-reakcja. Uderzenie na północnym odcinku frontu daje Kijowowi kilka korzyści: poza bezsprzecznymi ważnymi miejscowościami, dochodzi element odciążenia obrońców trzymających, najgorętszy dzisiaj, bachmucki front.

Inną osią natarcia może być „skok" przez Dniepr Sił Zbrojnych Ukrainy i „oczyszczanie" wschodniego brzegu rzeki. W tym wypadku kierunkiem także byłby Melitopol, ale atakowany od zachodu, a nie od północy. Kijów może omawianymi trzema scenariuszami umiejętnie „żonglować" wprowadzając w rosyjskie szeregi zamieszanie i zmuszając okupantów do rozpraszania swoich sił. Wystarczy wspomnieć sekwencję operacji ofensywnych na różnych odcinkach frontu – gdy wszystkie oczy były skupione na południu, Ukraińcy przeprowadzili spektakularną charkowsko-izjumską operację. Ledwo Rosjanie załatali front na wschodniej Ukrainie, by otrzymywać kolejne uderzenia na zachodnim brzegu Dniepru, ostatecznie salwując się odwrotem na drugi brzeg rzeki – wiedząc że pozostające zgrupowanie jest zagrożone. Wcześniej operację poprzedzono chirurgicznymi wręcz ostrzałami rosyjskich szlaków zaopatrzenia, sztabów i miejsc koncentracji. Władimir Putin musiał przełknąć klęskę pod Chersoniem, a Surowikinowi pozwolono wycofać rosyjskie siły, które – przypomnijmy – szykowano do triumfalnego zdobycia Odessy.

Reklama

Dla podtrzymania wysokiego morale znaczenie ma także skuteczna obrona Bachmutu, którego przejęcie stało się priorytetem wojsk inwazyjnych. To, że Bachmut nie podzielił losu Siewierodoniecka oznacza następną degradację skuteczności rosyjskich wojsk. Okazało się, że nie tylko Rosjanie nie są w stanie zdobyć Kijowa, Charkowa czy Mikołajewa, ale nie są w stanie nawet wejść na gruzy „drugiego Siewierodoniecka", czyli wspomnianego Bachmutu.

Dlaczego uważam, że Ukraińcy mogą pokusić się o większą zimową ofensywę i dlaczego nie są w niej bez szans? Uprawdopodobniają to przecieki ze spotkań Biden-Zełenski, które pojawiły się w amerykańskich mediach. Wynika z nich, że dla Kijowa ważne jest by do ewentualnego stołu negocjacji pokojowych siadać z Rosjanami, po kolejnym sukcesie na froncie. Ważną datą w kontekście tych rozmów jest niechlubna rocznica 24 lutego, czyli dzień rozpoczęcia rosyjskiej frontalnej inwazji. Zełenski ma w dniu 24 lutego 2023 roku zaproponować rozszerzenie swojego 10-punktowego planu pokojowego. W Kijowie nikt nie ma złudzeń, że negocjacje pokojowe są dla Rosji tylko i wyłącznie „kupowaniem" sobie czasu, bo nie idzie im na froncie. To kolejny imperatyw, który chciałbym przywołać.

Reklama

Czas

Jeżeli Ukraina chce uderzać to im szybciej tym lepiej – rosyjskie wojska są w ewidentnym kryzysie, a rosyjscy żołnierze z uwagi na braki w zaopatrzeniu są nieprzygotowani do zimowych warunków na froncie. Obniża to i tak już chybotliwe morale okupantów. Ten stan nie musi wszelako trwać wiecznie, bo jeśli potwierdzą się słowa Władimira Putina, że 150 tys. „mobików" z 300 tys. powołanych jest wciąż szkolone na terytorium Rosji (150 tys. już wysłano na front) to oznacza, że szkolenie rezerwistów wchodzi w czwarty miesiąc i za chwilę mogą oni przedstawiać jakąkolwiek wartość bojową (nie taką jak wojska pierwszego rzutu, które i tak poniosły klęskę, ale posiadać wystarczające zdolności do załatania linii frontu). Kijów, tymczasem, został wsparty przez państwa NATO na okoliczność zimowych walk. Jak pisze portal „Politico" Kanada zorganizowała dla Ukrainy odzież zimową o wartości 15 milionów dolarów, w tym setki tysięcy par spodni, butów i rękawiczek ściągniętych z zapasów wojskowych, a także zakupionych od firm kanadyjskich.

Reklama

Jedna maleńka Estonia wyekwipowała dwie ukraińskie brygady ukraińskich wojsk w zimową odzież. Co ciekawe, specjalne spotkanie dotyczące ekwipowania Ukrainy na czas „zimowej wojny" zostało ekstraordynaryjnie zorganizowanie pomiędzy sekretarzem obrony USA Lloydem Austinem, a brytyjskim sekretarzem obrony Benem Wallac'em. Londyn rozpoczął w lipcu program szkolenia wojskowego obejmujący 10 tys. Ukraińców, co oznacza że na front trafiła „dywizja" żołnierzy wyszkolonych na NATO-owski wzór. Innych programów szkoleniowych (m.in. prowadzony przez USA) nawet nie wymieniam. Co ciekawe, zima nawet na wschodniej Ukrainie wyjątkowo okazuje się ciepła.

Zobacz też

Ofensywa pod pewnymi warunkami jest możliwa, ale ostatecznie Ukrainie grozi dosłowne oraz metaforyczne „zamrożenie" wojny. Sprawę dla Defence24.pl komentuje profesor Agnieszka Legucka, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. „Zależy to od wielu czynników, pogody (zimą front szybciej się rusza ze względu na zamarznięty teren), dostaw sprzętu, logistyki, ludzi, motywacji i jakości dowodzenia. W 2023 r. Ukraina przy spełnieniu niektórych warunków ma możliwości do tego, aby kontynuować kontrofensywę - należą do niej motywacja żołnierzy, jakość dowodzenia, ludzie - wsparcie społeczeństwa i logistyka. Pozostaje jednak otwartym pytaniem o dalsze dostawy sprzętu i uwarunkowania pogodowe. Pierwsze może się osłabić w przyszłym roku, co może wpłynąć na zamrożenie frontu" – stwierdza prof. Legucka.

Reklama

Kiedyś podniesiono by argument, że skoro to wszystko jest tak „jawne" – jak spekulacje w mediach o możliwe ofensywie - to na pewno Kreml jest na to przygotowany, że dojdzie do ukraińskiego uderzenia, ale przykład wyzwolenia Chersonia przez Ukraińców 11 listopada 2022 roku pokazuje, że jedno nie wynika z drugiego. Rosjanie pod Izjum i Chersoniem pokazali że nie potrafią zatrzymać dużego ukraińskiego uderzenia. Publiczne dywagacje o możliwej ofensywie Sił Zbrojnych Ukrainy, nie oznacza że Rosjanie zwiększają swoją gotowość do utrzymania pozycji. W Kijowie z pewnością mają świadomość, że taki stan rozkładu rosyjskiej armii, nie będzie trwał wiecznie. Nie ma złudzeń, wojna szybko się nie skończy.

„Niestety nie widzę teraz warunków dla szybkiego zakończenia wojny, więc będzie trwała. Rosja kontynuuje politykę ludobójstwa wobec Ukrainy, usiłuje zniszczyć nasze domy, infrastrukturę, zabijać cywilów. Ściąga lotnictwo i siły na Białoruś, trwa mobilizacja, a gospodarka Rosji przeszła na tory wojenne. Ukraińskie ziemie na wschodzie i południu są okupowane. W takiej sytuacji, bez de-okupacji, bez wstąpienia Ukrainy do NATO i zbudowania regionalnego systemu bezpieczeństwa, nawet tymczasowy rozejm dla nas jest nie do zaakceptowania" – podkreśla w rozmowie z Defence24.pl Anatolij Kurnosow, ukraiński ekspert z Centrum Studiów Politycznych "Doktryna".

Reklama

Rok 2023, na podstawie „przecieków" z dyplomatycznych spotkań, relacji, potencjału, dostępnych danych rysuje się na następującą dychotomię – próba ukraińskiej zaczepnej operacji, by pobić jak najszybciej któreś z rosyjskich zgrupowań, także jako element wyższej pozycji negocjacyjnej z Rosjanami, którzy będą rozmowami o rozejmie grać na czas. Drugą stroną medalu jest niestety rosyjska próba przeciągania wojny, jak najdłużej, jako rozerwanej niegojącej się rany. Oznacza to, że powtarzać się będą zbrodnicze wobec ludności cywilnej bombardowania i próba złamania ukraińskiej gospodarki. W tym samym czasie rosyjska ekonomia także „się zwija" – w tym wypadku pod ciężarem połowicznych zachodnich sankcji oraz mobilizacji Putina, która wygoniła z Rosji setki tysięcy młodych mężczyzn ogałacając firmy w kraju z rąk do pracy. W tej próbie sił „zmęczenie materiału" wcale nie grozi w pierwszej kolejności Ukrainie. Tym bardziej, gdyby doszło do kolejnego spektakularnego zwycięstwa na froncie w wykonaniu Ukraińców. Zresztą, czy Kijów ma inne wyjście? Im więcej terenów okupują Rosjanie, tym straszniejszy los ukraińskiego narodu.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama